PGL Major Stockholm 2021 zaczął się 26 października, wszystko jednak zmierzało ku temu, co stanie się dziś. Bo to właśnie dziś czeka nas pierwszy od ponad dwóch lat wielki finał mistrzostw świata w CS:GO! Finał, którego na pewno nie wygra Astralis, bo Duńczyków już dawno nie ma w grze. O upragnione trofeum oraz rekordową nagrodę w wysokości aż miliona dolarów powalczą za to bezapelacyjnie dwa najlepsze zespoły tego turnieju, czyli G2 Esports oraz Natus Vincere.

G2, czyli wielki transfer i miesiące wahań formy

Aby dokładnie opisać drogę, którą przeszło G2, należy cofnąć się do końcówki ubiegłego roku. 28 października organizacja przeprowadziła bowiem ogromny, niesamowicie znaczący transfer, w wyniku którego jej szeregi zasilił Nikola "NiKo" Kovač. Tym samym 24-latek uwolnił się z FaZe Clanu, który z powodu wielu problemów zwyczajnie stał się dla niego za mały – tak jak kilka lat wcześniej mousesports. – Zachowam wiele dobrych wspomnień. Niestety nie udało nam się wywalczyć dla tak legendarnej organizacji trofeum Majora i nikt nie żałuje tego bardziej niż ja. Może moja decyzja zawiodła niektórych z was, ale wierzę, że było to rozwiązanie najlepsze dla każdej ze stron – tłumaczył wówczas 24-latek. Zawiedzeni na pewno nie byli jednak fani Samurajów, którzy wraz z przyjściem tak dużego nazwiska mogli i mieli prawo liczyć na nadejście lepszych czasów.

CZYTAJ TEŻ:
s1mple skuteczniejszy od NiKo? NAVI wyraźnym faworytem?

Zaczęło się nie najgorzej, bo od półfinału europejskiego Intel Extreme Masters Beijing 2020, ale kolejne miesiące dalekie były od ideału. Po kolejnych rozczarowujących występach zaczęły się nawet pojawiać pierwsze głosy o tym, że przyjście NiKo nie było zbyt dobrym pomysłem. – Cztery najgorsze turnieje huNtera w ostatnich 12 miesiącach miały miejsce po transferze NiKo. Było oczywiste, że jego statystyki pogorszą się, gdy NiKo przejmie wszystkie jego miejscówki, ale w zamian za to powinny poprawić się wyniki zespołu. W przeciwnym wypadku, po co wydawać pieniądze? – zastanawiał się Mohan "launders" Govindasamy. Ale przebudzenie w końcu przyszło, bo późną wiosną i latem drużyna kilkukrotnie stanęła na podium, a na IEM Cologne 2021 zdobyła nawet wicemistrzostwo! Paradoksalnie jednak po tych ostatnich zawodach... G2 znowu spuściło z tonu i tuż przed startem Majora bynajmniej nie zachwycało formą.

W tych okolicznościach trudno było przewidzieć, jakich Samurajów zobaczymy w Sztokholmie – tych zawodzących przez wiele miesięcy, czy też tych walczących o najwyższe cele? Niemniej bardzo szybko stało się jasne, że G2, tak jak kiedyś Polacy z Virtus.pro, chowało taktyki na Majora. NiKo i spółka na szwedzkiej ziemi wyglądają wszak o wiele lepiej niż np. przy okazji ESL Pro League. Dowód? Przez Fazę Nowych Legend przebrnęli z bilansem 3-0, ogrywając po drodze m.in. FaZe, a także rewelację turnieju, Copenhagen Flames. Ale na tym nie koniec, bo w fazie pucharowej francusko-bałkański skład poradził sobie też z dwoma skandynawskimi kandydatami do tytułu, Ninjas in Pyjamas oraz Heroic. Spora w tym zasługa samego Kovača, który obecnie jest gwiazdą zespołu pełną gębą. – Jestem po prostu szczęśliwy. Przegrałem w ten sposób tak wiele wyrównanych spotkań, szczególnie na Inferno, dlatego fakt, że tym razem udało mi się wygrać, jest czymś wyjątkowym – nie krył radości po awansie do wielkiego finału.

NAVI, czyli absolutna dominacja przy udziale nastolatka

W zupełnie innej sytuacji znajdowało się Natus Vincere. Reprezentanci regionu CIS już pod koniec 2020 roku wyglądali nieźle, ale brakowało im kropki nad i. Tę udało się postawić dopiero w sezonie 2021, który bez wątpienia należał do NAVI. Zespół w czarno-żółtych barwach, chociaż zdarzały mu się pojedyncze potknięcia, to z zatrważającą regularnością dokładał do swojej gabloty kolejne złote medale. W sumie Oleksandr "s1mple" Kostyliev i jego kompani zgarnęli ich w tym roku aż pięć, ponadto sięgając po triumf w cyklu Intel Grand Slam oraz zajmując pierwsze miejsce w Regional Major Rankings w Europie Wschodniej. Dla pełni obrazu warto wspomnieć też o dwóch medalach srebrnych oraz fakcie, że tylko trzy tegoroczne imprezy kończyły się dla NAVI poza czołową dwójką.

To wszystko udało się osiągnąć pomimo, a może właśnie dzięki niespodziewanej zmianie kadrowej. W połowie kwietnia na boczny tor odstawiony został bowiem Egor „flamie” Vasilev, a jego fotel przejął młody i niedoświadczony Valerii „B1T” Vakhovskyi. Co prawda 18-latek już wcześniej znajdował się w szerokim składzie zespołu i okazjonalnie otrzymywał nawet szansę na to, by się pokazać, ale dopiero wtedy stał się on pełnoprawnym członkiem podstawowej piątki. Dziś wiemy już, że był to strzał w dziesiątkę, bo nastoletni Ukrainiec błyskawicznie zaadaptował się do nowych warunków i bez kompleksów przystępował do starć z bardziej utytułowanymi od siebie przeciwnikami. Weźmy na ten przykład zwycięskie dla jego drużyny IEM Cologne 2021, które B1T zakończył z ratingiem 1,22. Był to piąty najlepszy wynik na całej imprezie! Imprezie, która, dla Vakhovskyiego była przecież lanowym debiutem.

Nie był to bynajmniej jednorazowy wyskok, bo B1T wysoką formę prezentuje też na pierwszym w swojej karierze Majorze. Zresztą, całe NAVI na przestrzeni ostatnich dni dobitnie pokazało, dlaczego od wielu tygodni okupuje pierwsze miejsce w rankingu HLTV. Zawodnicy Ukraińskiej organizacji zdecydowanie nie mieli szczęścia w losowaniach, bo podczas Fazy Nowych Pretendentów podejmowali kolejno Heroic, Virtus.pro i Ninjas in Pyjamas. I co? I nic – każda z tych formacji musiała uznać wyższość mocarnej piątki z regionu CIS. Podobnie było w play-offach, gdzie gorzką pigułkę porażki musieli przełknąć Mathieu "ZywOo" Herbaut i jego koledzy z Teamu Vitality oraz rewelacja tego roku, Gambit Esports. – To najlepszy rok dla NAVI, ale my nie zamierzamy się zatrzymywać. Chcemy jeszcze więcej – zapewniał niedawno Kirill "Boombl4" Mikhaylov i wygląda na to, że zdecydowanie nie blefował, bo Natus Vincere faktycznie zmierza po to, czego mimo wielu lat obecności na scenie jeszcze nigdy nie zdobyło.

Pierwszy Major dla jednego z najlepszych na świecie

Niedzielny mecz będzie elektryzować nie tylko z uwagi na fakt, że naprzeciwko siebie staną dwa niepokonane dotychczas zespoły. Chodzi także o pojedynek dwóch czołowych graczy swoich czasów, którym nigdy jeszcze nie było dane wznieść mistrzowskiego pucharu Majora. Co oczywiste, któryś z nich w końcu tego dokona, pytanie tylko, czy będzie to NiKo, czy też s1mple? Bośniak w końcu jest dokładnie tym, kim miał w G2 być, czyli zawodnikiem zdolnym do tego, by w pojedynkę przesądzać o losach meczu. Dla jego ukraińskiego rywala jest to oczywiście chleb powszedni, bo on przez lata pełnił taką rolę w NAVI. Ale już tak nie jest, bo formacja z Europy Wschodniej w końcu posiada skład zdolny do wielkich rzeczy nawet w momentach, gdy Kostyliev wyjątkowo niedomaga. Ale i w szeregach Samurajów Kovač nie jest skazany sam na siebie! Niemniej nie chodzi o to, by wskazywać palcem, kto może zastąpić gwiazdy, bo w decydującym meczu to one mają błyszczeć. Zwłaszcza że zwycięzca dzisiejszego spotkania zgarnie nie tylko złoty medal Majora, ale najprawdopodobniej również i tytuł MVP całej imprezy.

G2 żądne rewanżu, NAVI spokojne

Kto więc wygra? Mimo tych wszystkich opisów i wywodów nie będziemy tutaj wymyślać koła na nowo, bo na papierze wszystko wskazuje, iż to Natus Vincere na koniec dnia będzie mieć powody do świętowania. Rosyjsko-ukraiński skład to zdecydowanie najlepsza drużyna tego roku, która zdobyła sporą liczbę prestiżowych wyróżnień i na dodatek ma po swojej stronie prawdziwego magika myszki i klawiatury, s1mple'a. Ponadto NAVI ma zdecydowanie patent na G2, bo po raz ostatni z tym przeciwnikiem przegrało jeszcze w... czerwcu 2020 roku. Od tego czasu oba zespoły trafiały na siebie sześciokrotnie i za każdym razem Samuraje odchodzili z niczym. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w lipcu przy okazji wielkiego finału IEM Cologne 2021. Przed NiKo i spółką więc świetna okazja, by odegrać się za tamto niepowodzenie. Okazja, by jednocześnie utrzeć nosa dumnym oponentom z Europy Wschodniej i jednocześnie zapewnić organizacji największy sukces w historii jej dywizji CS:GO. Pytanie tylko, czy s1mple pozwoli, by po raz kolejny wyrwano mu z rąk upragnione trofeum?

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn