Latynoamerykański powiew świeżości

Prezentację formacji zaczniemy od przedstawicieli Liga Latinoamérica, czyli Teamu Aze. I już na samym starcie mamy do czynienia z całkiem interesującą historią zespołu, dla którego miniony split rozgrywek był tym debiutanckim. Wszak organizacja ta po raz pierwszy miała okazję wziąć udział w najwyższej klasie rozgrywkowej swojego regionu. Wszystko dzięki udanym kwalifikacjom w końcówce zeszłego roku, kiedy to ówczesny skład był niepokonany wśród reszty chętnych, wygrywając wszystkie mecze w grupie, a następnie zwyciężając Globant Emerald 3:0.

Z całego kolektywu, który awansował do LLA na najbliższy split rywalizacji, nie ostał się nikt. Drużyna przeszła całkowitą reformę, angażując w swoje szeregi dwóch Koreańczyków, dwóch byłych graczy Rainbow7 oraz jednego zawodnika z XTEN Esports. Był to zatem kolejny swego rodzaju eksperyment, po którym raczej mała garstka osób mogła spodziewać się tak dobrych wyników.

[caption id="attachment_323339" align="alignnone" width="1120"]5kid, kt Rolster, LCK Summer 2021 fot. LCK[/caption]

Formacja w początek zmagań weszła z wysokiego C i już wtedy było widać, że nie będzie to ekipa obijająca się o dół tabeli. Ostatecznie na sam koniec potyczek fazy zasadniczej AZE uplasowało się na drugiej lokacie stawki, wygrywając w tiebreakerze z INFINITY. Na czele całego zestawienia przodowało Rainbow7, które w trakcie siedmiu tygodni batalii jedynie raz musiało uznać wyższość swoich rywali. Wydawałoby się więc, że to właśnie R7 wróci na międzynarodowe wody po niemal półtora roku rozłąki. Nic bardziej mylnego. Beniaminek ligi w play-offach pokazał się najlepiej ze wszystkich drużyn. W pierwszej rundzie posłał do piachu INF, a następnie dwukrotnie triumfował nad Estral Esports, które swoją drogą wyeliminowało wcześniej wspomnianych Tęczowych. Dzięki temu Team Aze już w pierwszym splicie w lidze latynoamerykańskiej mógł świętować sukces, dodatkowo awansując jeszcze na MSI.

Jak dobra nie byłaby historia tego zespołu, to trzeba stawić czoła brutalnej prawdzie. Han "Lonely" Gyu-joon i spółka nie będą raczej mieli zbyt dużo do powiedzenia w swoim zbiorze. Region ten w przeszłości raczej nigdy nie błyszczał i pomimo tego, że w końcu na międzynarodowej arenie zobaczymy nowe twarze, to nie powinniśmy spodziewać się fajerwerków. Tym bardziej, że reszta ekip z koszyka A to sprawdzone marki, którym jesteśmy w stanie bardziej zaufać.

Bawoły wracają na MSI

Jako drudzy na ruszt zostają wrzuceni zawodnicy Saigon Buffalo. Organizacja ta, w kolejnej jej inkarnacji, powraca na międzynarodowy turniej po trzech latach przerwy. Wówczas jeszcze pod nazwą Phong Vũ Buffalo zespół ten pokazał się ze znakomitej strony, wychodząc z play-inów MSI w 2019 roku. Nietrudno jest się jednak domyślić, że skład drużyny całkowicie się zmienił i dziś już żaden zawodnik z tamtej odsłony formacji nie gra w barwach Bawołów. Nowy kolektyw zatem ma znów szanse udowodnić, że po takiej rozłące z turniejem znów może przynieść swojemu pracodawcy chwałę.

Zresztą nie tylko pracodawcy, wszak o emocje związane z walką na międzynarodowym turnieju bez dwóch zdań domagają się wietnamscy kibice, którzy nie mogły obserwować zmagań ulubionych ekip na światowej arenie ze względu na wszystkie komplikacje w kwestii pandemii koronawirusa. Przypomnijmy, że właśnie dlatego w zeszłym roku mistrzowie VCS, którymi wówczas zostali gracze GAM Esports, nie pojawili się na MSI.

[caption id="attachment_323347" align="alignnone" width="1120"]Saigon Buffalo fot. twitter.com/MrBuffalo7[/caption]

W tym roku GAM miało szansę w końcu zagrać na śródsezonowym turnieju. Przecież to właśnie Đỗ "Levi" Duy Khánh i jego kamraci byli niekwestionowanie najlepszą formacją VCS. Ci zdołali ukończyć fazę zasadniczą bez żadnej przegranej, a w play-offach równie łatwo rozprawili się z SGB w finałowym starciu. Dlaczego zatem formacja Levi'a nie wystąpi na turnieju? Wszystko za sprawą tego, iż ta w tym czasie przebywać będzie na Igrzyskach Azji Południowo-Wschodniej, reprezentując swój kraj.

Naturalnym było więc sięgnięcie po drugą siłę wiosennej edycji wietnamskich rywalizacji, która zastąpi nieobecne GAM. Ruch był oczywiście właściwy, ale każdy widz będzie miał z tyłu głowy to, że Saigon Buffalo nie powinno było się tutaj pojawić i że nie jest to wcale najlepsza drużyna z Wietnamu. SGB nie będzie miało łatwego zadania, wskakując w buty absolutnego dominatora ligi. Tym bardziej, że fani są głodni sukcesów przedstawicieli ich kraju. Niemniej ewentualne szanse na sukces wcale nie są tak niskie, jak mogłoby się wydawać. Ekipa co prawda jest jeszcze młoda, ale to może zadziałać na jej plus. Kto wie, czy w bezpośrednich starciach z DetonatioN FocusMe to właśnie w większości nastoletni zawodnicy nie okażą się kluczowi i nie utrą nosa zdecydowanie bardziej doświadczonym rywalom.

Stali bywalcy w nieco zmienionej wersji

Skoro już wywołaliśmy złotych medalistów LoL Japan League do tablicy, to możemy przy nich się na chwilę zatrzymać. Nie powinna ona trwać jednak zbyt długo, wszak nie ma tutaj zbyt wiele do gadania. Można by rzec, że obecność DFM na turnieju rangi światowej to już swego rodzaju klasyk. Co więcej, często sam skład drużyny między poszczególnymi splitami przechodzi kosmetyczne zmiany. Podobnie jest i tym razem, ponieważ w szeregach japońskiej formacji doszło do rotacji jedynie na środkowej alei. Z zespołem pożegnał się Lee "Aria" Ga-eul, a w jego miejsce wskoczył Lee "Yaharong" Chan-ju.

Na pierwszy rzut oka moglibyśmy powiedzieć, że faktycznie skoro w składzie zmienił się zaledwie jeden gracz, to nie powinno to mieć aż tak wielkiego znaczenia. Problem tworzy się wtedy, gdy tym zawodnikiem jest twoja największa gwiazda, a tą bez dwóch zdań był dotychczasowy midlaner. Zastępca zatem musiał być równie solidny co pierwotny środkowy i wydaje się, że mistrzowie LJL trafili w dziesiątkę. Najnowszy nabytek bardzo dobrze odnalazł się wśród nowych kolegów, co pomogło po raz kolejny w pojawieniu się na MSI.

[caption id="attachment_323340" align="alignnone" width="1120"]Evi, DetonatioN FocusMe, Worlds 2021 fot. Riot Games/Michał Konkol[/caption]

Droga na śródsezonowy turniej była dość prosta, choć na jej końcowym odcinku mogło dojść do tragedii. Faza zasadnicza wedle oczekiwań została zdominowana przez Yaharonga i spółkę, którzy na 21 spotkań upadli jedynie dwa razy. Ekipa 21-letniego Koreańczyka w play-offy wchodziła zatem jako faworyt. I na początku nic nie wskazywało na to, aby miało być inaczej. Pewna wygrana z Sengoku Gaming pozwoliła kolektywowi przedostać się bezpośrednio do finału. Tam po rozstrzygnięciu wszystkich pozostałych spotkań ponownie przyszło mu się zmierzyć z drużyną Shirou "Paza" Sasakiego. Tym razem do wyłonienia najlepszej piątki potrzebne było aż pięć map, lecz szczęśliwie ta ostatnia padła łupem DFM.

Czego zatem możemy się spodziewać po reprezentantach Japonii na nadchodzących zawodach? Biorąc pod uwagę wyczyny DetonatioN podczas mistrzostw świata, wszyscy fani tego zespołu mogą być nastawieni bardzo optymistycznie. Przypomnijmy, że ówczesny skład był w stanie zaskoczyć wszystkich, wychodząc z pierwszego miejsca w play-inach, po wygranej m.in. z Cloud9. Patrząc na aktualną grupę raz jeszcze, możemy być dobrej myśli, bo jeśli podopieczni Kazuty "Kazu" Suzukiego utrzymają swoją formę, to znów mogą całkiem poważnie zamieszać.

Koreański hegemon przychodzi po swoje

Pora na ostatnią ekipę w zbiorze A. I to bynajmniej nie ekipę byle jaką, bowiem przez następne kilka chwil skupimy się na T1, czyli absolutnym fenomenie ostatnich miesięcy. Zanim jednak przejdziemy do niezwykłych osiągnięć triumfatorów wiosennej edycji LoL Champions Korea, to warto porozmawiać o samym składzie formacji. Ten od zakończenia Worlds 2021 doczekał się zmiany na górnej alei, gdzie w zamian za Kima "Cannę" Chang-donga pojawił się Choi "Zeus" Woo-je. Zarząd organizacji po dotarciu do półfinałów mistrzostw świata postanowił dać jeszcze kredyt zaufania młodej krwi w swoich szeregach.

To okazało się idealnym ruchem, który pozwolił zespołowi wrócić na sam szczyt koreańskich rozgrywek, bijąc przy tym kolejne rekordy. Wszak niecodziennie jest się świadkiem ukończenia etapu regularnego oraz play-offów bez chociażby jednego przegranego meczu! I choć od tego osiągnięcia minęło już trochę czasu, to przed startem kolejnych zmagań trzeba sobie o tym przypomnieć.

[caption id="attachment_320220" align="alignnone" width="1120"]Faker, T1, LCK Spring Split 2022 fot. LCK[/caption]

Nie ma co zatem ukrywać, że w zbiorze A pierwsze miejsce jest już od dawna zarezerwowane dla Lee "Fakera" Sang-hyeoka i jego kompanów. Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić scenariusza, w którym to jakiś inny uczestnik wrzucony do tego koszyka jest w stanie odbić najwyższą lokatę zawodnikom z Korei. Ba, ogromnym zaskoczeniem będzie, jeśli którakolwiek z formacji zdoła urwać mapę w pojedynku z T1. Drużyna 25-letniego środkowego nie może sobie pozwolić na tego typu potknięcia, tym bardziej że jest głównym kandydatem do zdobycia pucharu podczas tegorocznego MSI. Biorąc jednak pod uwagę jej dotychczasowe poczynania, wszyscy kibice zarówno Fakera jak i całego T1 mogą być spokojni o losy brygady.


Co o grupie A myślą eksperci?


fot. YouTube/Polsat Games
To chyba najbardziej nieoczywiste zestawienie na całym turnieju – trudno ocenić, jak po międzynarodowej przerwie zaprezentuje się Wietnam. Zazwyczaj stawialiśmy reprezentantów tego kraju na domknięciu "wielkiej szóstki", ale obecnie to już zupełnie inne pokolenie graczy. Jest tutaj, z pewnością, dużo miejsca na niespodziankę – poziom playoffów w Japonii był nieco wyższy niż zwykle i mam wrażenie, że odświeżone DFM może stanowić lekkie zaskoczenie. Wielką niewiadomą jest natomiast Team Aze – nie prognozowałem, że tak gładko poradzą sobie z Infinity i Estral. Nie upatruję jednak nadziei na drugie miejsce w Ameryce Łacińskiej. Obsadzenie pierwszego miejsca w tej grupie jest oczywiście milczącą formalnością.

Michał "myha" Francuz

Grupa A może wydawać się nie najciekawsza ze względu na obecność faworyta turnieju i zespołów z mniej rozwiniętych regionów, lecz będę się jej uważnie przyglądał. Bo rzecz w grupie A, prognozując łatwe zwycięstwa dla T1, zdaje się sprowadzać do pojedynku DetonatioN FocusMe z Saigon Buffalo, jako że Team Aze nie wzbudza mojego zaufania.

Do ostatniego występu międzynarodowego Japonia nie rozpieszczała wynikami, lecz na Mistrzostwach Świata 2021 DetonatioN FocusMe pokazało klasę, wychodząc z fazy Play-In po pokonaniu Cloud9. Dzięki solidnemu występowi reprezentanci Japonii zaczęli trenować na mocniejsze ekipy i jeśli wierzyć słowom samych zainteresowanych — poziom w regionie wzrósł. Oczywiście warto odnotować straty w składzie DFM. Brak Arii będzie z pewnością odczuwalny, lecz nowe koreańskie transfery w postaci Yaharonga i Harpa zdają się nieźle rekompensować braki. Myślę, że reprezentanci LJL powinni w tym roku być traktowani nieco poważniej niż zazwyczaj i wydaje się, że w pojedynku z Wietnamem będą faworytem…

…Tylko że z drużynami z VCS nigdy nic nie jest pewne. Saigon Buffalo nie było nawet najlepszą ekipą w regionie, a na MSI jadą, ponieważ GAM Esports musi ominąć turniej wskutek kwalifikacji do Sea Games 31, czyli krajowych rozgrywek Południowo-Wschodniej Azji. Mimo to Bawoły dalej muszą być traktowane jako mocna i przede wszystkim nieprzewidywalna siła Wietnamu. Nietypowe wybory nie są może całym DNA drużyny, ale na pewno trzeba mieć się na baczności, okazjonalny Karthus w lesie sparowany z Yasuo na środku to coś, co może przysporzyć trudności. Zespół gra aktywne League of Legends, tak charakterystyczne dla regionu, ale nie jest na pewno tak krwawy i agresywny jak GAM Esports, które pokonało Saigon Buffalo w finale wynikiem 3-1. Reprezentantów VCS brakowało na ostatnich turniejach międzynarodowych i przyznam, że bardzo tęskniłem, ale na pewno walka o wyjście z grupy nie będzie łatwa.

Team Aze jest ekipą, która wpasowuje się w trendy Ameryki Łacińskiej. Pięć z sześciu playoffowych ekip ma w składzie dwóch zawodników z Korei i nie inaczej jest w przypadku ostatecznych zwycięzców. Lonely to gracz, którego najłatwiej (i najlepiej) pamiętać z występów pod banderą GEN.G Challengers, gdzie prezentował się nieźle. Jego kolega z dolnej alejki także przyjechał do LLA z koreańskich rozgrywek drugoligowych, po akceptowalnych występach w KT Challengers. Mimo wszystko faworytem do zwycięstwa ligi było Rainbow7 ze zdecydowanie najlepszym składem. Jakże dużym zaskoczeniem była dwukrotna porażka zespołu na Estral Esports 0-3 i 2-3. W finale Estral musiało jednak uznać wyższość Teamu Aze po pięciomapowej, zaciętej serii. To, co przeważyło szalę zwycięstwa to z pewnością bardzo solidna dyspozycja Lonely’ego, nawet mimo trzykrotnej gry na tankach, a także zdecydowanie lepsze teamfighty. To właśnie one będą siłą zespołu, jeśli uda się przetrwać w relatywnym spokoju fazę gry na linii.

Jeśli chodzi o reprezentantów Korei, nie ma chyba potrzeby pisać wielkich słów. T1 to ekipa, której wyniki mówią same za siebie. 18-0 w seriach BO3 w sezonie regularnym i dwa szybkie zwycięstwa 3-0 i 3-1 w playoffach to wynik monstrualny i nietypowy dla Korei. Zespołowi udało się pobić poprzedni rekord wygranych w lidze, który należał… do SKT w 2015 i wynosił 14-0. Dzięki temu wiemy, że jeśli ktoś ma już przebijać Fakera, to będzie to tylko on sam ¯\_(ツ)_/¯. Mimo dość łatwej grupy, T1 będzie musiało mimo wszystko trzymać gardę, zaskoczenia mogłyby się zdarzyć, chociaż są mało prawdopodobne. Siła zespołu leży przede wszystkim w fenomenalnej dyspozycji indywidualnej każdego zawodnika i fantastycznych walkach drużynowych. Patrząc jednak w dalszą część turnieju, jestem niezmiernie ciekawy, jak Koreańczycy poradzą sobie w starciach na nieco mocniejszych rywali. W lidze T1 popełniało błędy, które rzadko były skutecznie wykorzystywane, m.in. ze względu na zdolność zespołu do odnajdowania się w nawet największych tarapatach. Kto jednak wie, co mogłoby wydarzyć się w ewentualnym pojedynku z RNG. 

Tomasz "TheFakeOne" Milaniuk


fot. Ultraliga/Radosław Makuch

fot. Ultraliga/Radosław Makuch

Bezsprzecznie mamy tutaj oczywistego faworyta całego turnieju w postaci koreańskiego T1, które w sezonie regularnym nie przegrało żadnej serii w LCK, tracąc tylko jedną mapę w playoffach. Absolutny numer jeden i tutaj raczej skupiałbym się na tym, kto oprócz nich awanasuje z tej grupy. Powracający po absencji Wietnam może być takim regionem, choć z drugiej strony pamiętajmy, że to GAM Esports a nie Saigon Buffalo zdominowało region, jednak ze względu na SEA Games to druga drużyna reprezentująca region wybiera się na MSI. Japończycy z DFM to stali bywalcy turniejów międzynarodowyuch, może w końcu w tym roku zaskoczą? Na pewno również brak Rainbow7 może lekko rozczarować, gdyż po dominacji w fazie zasadniczej, to jednak Team Aze zwyciężyło region w play-offach. Gdyby to GAM Esports reprezentowało Wietnam, bez wątpienia postawiłbym graczy tej formacji na drugim miejscu, tutaj jednak można upatrywać szansy dla pozostałych regionów.

Daniel "Rajon" Pastusiak


Wydarzenie rozpocznie się już w najbliższy wtorek od dwóch pojedynków w ramach grupy A. Jako pierwsi na Summoner's Rifcie zameldują się zawodnicy T1 oraz Saigon Buffalo, a zaraz po nich zjawią się gracze Teamu Aze oraz DetonatioN FocusMe. Po pełny harmonogram i więcej informacji dotyczących Mid-Season Invitational 2022 zapraszamy do naszej relacji tekstowej: