Od niedawna wśród polskich entuzjastów League of Legends mówi się o wielkim projekcie prowadzonym przez Adriana "Hatchý'ego" Widerę. Trener SuperMassive eSports postanowił pobudzić polską scenę LoL-a i pomóc graczom w rozwinięciu ich umiejętności. W związku z tym porozmawialiśmy z Hatchým o jego osiągnięciach w tureckim TCL oraz o projekcie, który przedsięwziął w Polsce.

Co czułeś gdy trenowane przez Ciebie SuperMassive eSports zwyciężyło w play-offach zimowego splitu tureckiego TCL 2016? Duma z pierwszego większego sukcesu, czy raczej obawy przed turniejem kwalifikacyjnym do MSI?
Często kiedy rozmawiam z moimi graczami albo z graczami, z którymi pracuję teraz zadaje im takie pytanie: jak myślicie, kiedy zakwalifikowałem się na MSI? Większość odpowiada: w momencie, w którym wygrałeś turecką ligę. Natomiast to niekoniecznie jest prawda. Ja wiedziałem, że pojedziemy na MSI już dużo dużo wcześniej. W połowie splitu czuliśmy, że jesteśmy najlepsi, że rozwijamy się w najszybszym tempie. Także zwycięstwo w finałach było dla nas naturalną rzeczą, to nie było nic niespodziewanego. Oczywiście to było wspaniałe uczucie. Stać przed taką publicznością i podnosić puchar to było coś niesamowitego. Przed samym IWCI nie było żadnego stresu czy obaw. Czuliśmy, że to nie będzie dla nas jakieś ciężkie wyzwanie.

Podczas IWCI Twoi podopieczni wyglądali na bardzo pewnych siebie, zresztą wyniki mówiły same za siebie. Jak to wyglądało z Twojej strony - sądziłeś, że jesteście w stanie w tak łatwy sposób przejść przez cały turniej i zakwalifikować się na Mid-Season Invitational?
Jedyną drużyną, której naprawdę się obawialiśmy podczas całego turnieju było brazylijskie INTZ e-Sports. Ekipa ta trenowała na bootcampie w Europie i często z nimi scrimowaliśmy. Wyniki tych meczów zazwyczaj były 50/50. Czasem ich pokonaliśmy, czasem nie. Przegraliśmy z nimi w fazie grupowej IWCI i to przysporzyło nas o małe obawy, ale na naszą korzyść drabinka ułożyła się w taki sposób, że w półfinale graliśmy z Saigon Jokers. Na szczęście rosyjska ekipa pokonała INTZ. Wtedy stało się dla nas jasne, że zwyciężymy cały turniej, gdyż znaliśmy Hard Random doskonale i wielokrotnie z nimi trenowaliśmy. Już przed spotkaniem finałowym wiedzieliśmy, że niczym nas nie zaskoczą oraz że zakwalifikujemy się na MSI 2016.

Wiadomym było, że drużynom regionu Dzikiej Karty ciężko byłoby zająć jedną z pierwszych czterech pozycji na MSI. Mimo wszystko udało wam się wygrać z CLG, które następnie zajęło 2. miejsce na całych zawodach. Jakie były Twoje oczekiwania wobec swojej formacji na tym turnieju?
Myślę, że wiele osób nie wie tego o SuperMassive, że to jest jednak taki "super team" na scenie tureckiej. Od nas zawsze oczekiwano, że wygramy wszystko. Zarówno rozgrywki tureckiej ligi jak i International Wildcard Invitational wiązały się z presją, iż musimy zwyciężymy wszystko. Natomiast MSI było pierwszym turniejem, do którego wchodziliśmy bez większych oczekiwań i wiedzieliśmy, że nawet jeśli wygramy jedno spotkanie to już będzie ogromny sukces. O wiele łatwiej było grać w takich zawodach, w których do każdego meczu podchodziliśmy bez presji. Mimo wszystko uważam, że moi podopieczni nie odstawali poziomem od najlepszych ekip świata. Przez wiele spotkań graliśmy jak równy z równym, przynajmniej przez pierwsze 15-20 minut rozgrywki. Potwierdzali to również komentatorzy, którzy twierdzili, że SuperMassive jest najlepszą drużyną regionu Dzikiej Karty. Niestety tamte formacje były dużo bardziej doświadczone i robiły o wiele mniej błędów w późniejszej fazie meczu od nas. Generalnie uważam, że zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze, a zwycięstwo nad Counter Logic Gaming jest dla mnie największym sukcesem jaki osiągnąłem do tej pory.

Pomimo zajęcia pierwszego miejsca podczas regularnej kolejki TCL Summer Twoi podopieczni ulegli Dark Passage 0:3 w finale play-offów. Co według Ciebie okazało się kluczowym powodem tej porażki?
Na pewno trzeba przyznać, że Dark Passage udało się zrobić dwa dobre transfery. Ściągneli wtedy dwóch świetnych graczy z Europy. Także to na pewno sprawiło, że byli trochę mocniejszą drużyną niż wcześniej. Myślę, że w pewnym momencie po prostu poczuliśmy się zbyt pewni siebie i to była ważna lekcja dla nas wszystkich. Każdy specjalista od sceny tureckiej, każdy kto wypowiadał się na temat tych finałów twierdził, że to będzie to dla nas łatwe zwycięstwo. W końcu wygraliśmy z nimi cztery razy z rzędu w regularnym splicie. Natomiast jeśli chodzi o samą rozgrywkę to było wiele rzeczy, które nie powinny w ogóle mieć miejsca. W treningach wszystko wychodziło nam perfekcyjnie. Niestety wtedy w najważniejszym momencie okazało się, że DP poradziło sobie z każdym match-upem. To, że byliśmy faworytami gdzieś tam siedziało nam w głowie i potraktowaliśmy przeciwników zbyt lekko.

Podczas przerwy między splitami postanowiłeś zająć się ‘rozbudzeniem’ polskiej sceny LoL-a. Wiemy też, że przyjąłeś ponad 20 kandydatów (teraz zostało ich już 15) których bacznie obserwujesz i trenujesz. Co tak naprawdę jest dla Ciebie najważniejszym celem całego przedsięwzięcia?
Przede wszystkim chcę pokazać graczom na polskiej scenie, że główny problem siedzi w ich głowach. Oni nie wierzą w to, że z odpowiednim przygotowaniem i treningiem będą w stanie grać tak dobrze jak najlepsi zawodnicy Europy. Z mojego doświadczenia wiem, że nie chodzi tutaj o różnicę w umiejętnościach poszczególnych graczy. Jest wiele zawodników, którzy nie byli uważani za wielkie talenty, a później występowali w Challenger Series czy LCS. Chcę pokazać wszystkim, że trenując w taki sam sposób jak profesjonalne formacje, czy to na Zachodzie czy też w Turcji, będziemy w stanie osiągnąć jakieś wyniki na scenie międzynarodowej. Nie mówię, że od razu uda nam się zakwalifikować do Challenger Series lub do LCS. Natomiast wiem, że będziemy w stanie zaprezentować się lepiej niż jakikolwiek polski team do tej pory, jeśli tylko będziemy pracować w pewien określony i zorganizowany sposób.

Z drugiej strony, zanim pojawił się Twój projekt to przez dłuższy okres nie spotkaliśmy się z organizacją, która zatrudniałaby profesjonalnych trenerów i analityków. Firmom w Polsce chyba daleko do płacenia dodatkowych pensji dla całego sztabu szkoleniowego. Poza tym ciężko również znaleźć takich ludzi.
Tak, zgadzam się, ale nie chodzi też o to, że takich ludzi u nas po prostu nie ma. Przykładowo Wielka Brytania, Hiszpania czy Turcja też nie posiadają swoich rodowitych trenerów, z wyjątkiem paru osobnych przypadków. Chodzi o to, że jeśli nie ma takich osób to zadaniem organizacji jest takie osoby znaleźć, znaleźć ludzi z doświadczeniem, przyłożyć trochę pieniędzy, tak żeby to wszystko zaczęło się kręcić. Jeśli nie ma szkoleniowców to można ich w łatwy sposób wychować, a wychować można ich tylko przez metodę prób i błędów. Wydaje mi się, ze polska scena nawet nie podjęła próby znalezienia czy wychowania sobie swoich własnych szkoleniowców.

Czym się kierowałeś podczas wyboru zawodników do swojego projektu i na co zwracasz uwagę w jego trakcie?
Oczywiście wybierając graczy do projektu patrzyłem na ich indywidualne umiejętności, gdyż siłą rzeczy nie byłem w stanie w ciągu tak krótkiego czasu stworzyć dobrej formacji ze słabszych zawodników. Od samego początku dałem im do zrozumienia, że będą grać postaciami, których nie chcą grać albo tymi, którymi po prostu nie potrafią się dobrze posługiwać. I o to w tym wszystkim chodzi, błędy da się przeanalizować i naprawić. Chcę widzieć, że moja praca z tymi zawodnikami sprawi, że będą rozgrywać każdy aspekt meczu coraz lepiej i lepiej. Jeśli gracz ze spotkania na spotkanie pokazuje mi, iż szuka rozwiązań i pokazuje się z coraz lepszej strony, to jest to dla mnie dobry sygnał, że on chce ze mną współpracować. Całe te tryouty polegają na tym, że jeśli ja powiem im co robią źle, a oni będą w stanie poprawić swoje błędy poprzez ciężką pracę to tacy zawodnicy przejdą dalej.

Zauważyłem również, że często mieszasz w swoich składach. Czym jest to spowodowane?
Często jest tak, że niektórzy zawodnicy dobrze radzą sobie tylko z określonymi osobami. Czasami myślę sobie, że może chciałbym zobaczyć tego gracza w składzie z innym graczem. A może ten zawodnik gra tak dobrze tylko dlatego, iż jego drużyna zagrała po prostu świetnie, może jego występy byłyby dużo gorsze w innym ustawieniu składów. Bywa też tak, że zawodnicy nie dogadują się dobrze od samego początku i jeśli po wielu próbach nic się nie zmienia to jestem zmuszony wymieszać składy tak, aby gracze czuli się lepiej i rozmawiali ze sobą jak najwięcej podczas rozgrywki.

Mówi się, że jesteś bardzo rygorystyczny podczas sesji treningowych. Niektórzy z topowych graczy odpadli z projektu lub po prostu odpuścili. Jakie są tego powody? Jakie są najsłabsze punkty polskich zawodników?
Sądzę, że jest to takie zderzenie dwóch światów. Jestem człowiekiem w dużej mierze nieznanym na polskiej scenie LoL-a i kiedy przychodzę tutaj to doskonale znam swoją wartość. Fakt, że nie jestem tutaj zbytnio znany nie sprawi, że poczuję się w jakikolwiek sposób gorszy. Przyszedłem na polskie podwórko, bo chce zrobić coś dobrego i produktywnego, ale nie mam zamiaru tracić czasu. W momencie, w którym widzę, że gracz mnie nie słucha, jest mało produktywny lub po prostu ciężko mi się z nim pracuje to sugeruję mu, iż powinien odpuścić. Niektórzy sami zadecydowali, że odejdą. Ja nie chcę tracić czasu na przekonywanie ich do tego, żeby mnie słuchali. Zawsze stawiam sprawę jasno, jeśli nie podoba się komuś sposób w jaki pracujemy lub nie chce czegoś robić to może po prostu odejść - drzwi są zawsze otwarte.

Jak wygląda typowy dzień treningu dla twoich podopiecznych?
Podczas tryoutów wszystkie trzy ekipy będą musiały zagrać trzema różnymi zestawieniami postaci. Co trzy dni wymieniamy się teamcompami i zaczynamy od nowa. Tym sposobem mogę bez problemu wyłapać, kto radzi sobie lepiej w różnych sytuacjach i każdy z graczy będzie przetestowany takim samym systemem. Typowy dzień treningu składa się z dwóch trzygodzinnych sesji treningowych. Pierwsza od 15:00 do 18:00, następnie zawodnicy mają około godzinę przerwy i od 19:00 do 22:00 gramy znowu. Po każdej grze zawodnicy muszą ocenić czy aspekty rozgrywki, które powinni zrobić zostały w pełni wykonane czy też nie, ja sam wchodzę na teamspeaka drużyny przegranej i mówię im co zrobili nie tak, co powinni poprawić lub na co muszą zwrócić szczególną uwagę.

W jednym ze swoich postów na Facebooku stwierdziłeś, że nie chcesz, aby nazywano Twój projekt „polskim super teamem”, bo na to miano trzeba zasłużyć – możesz jakoś rozwinąć swoją myśl?
Myślę, że po prostu potrzebujemy więcej czasu, żeby zobaczyć jak duże możemy mieć oczekiwania wobec tego teamu. Nie będę ukrywał, że większość graczy, z którymi teraz pracuję nawet jeśli są znani na polskiej scenie, to nie są znani mi. Potrzebuje więcej czasu, aby poznać czy będziemy mieć szanse powalczyć na scenie międzynarodowej lub o Challenger Series/LCS. Nie lubię nazywania tego projektu "polskim super teamem", bo to samo w sobie nakłada na graczy oczekiwania, które wcale nie muszą być słuszne. Nie wykluczam tego w żadnym stopniu, że takim "super teamem" się staniemy. Chodzi jednak o to, żeby dać nam trochę czasu. Myślę, że gdy za około dwa miesiące kiedy będę miał już wyselekcjonowaną piątkę graczy, z którymi będę ciągle trenował, sam zacznę nazywać ich takim mianem. Teraz powiem tylko, że jest za wcześnie, aby na etapie rozmowy kwalifikacyjnej twierdzić, że zawodnik zasługuje na miano super gracza.

W swoich postach na Facebooku piszesz także, że zawodnicy są zmotywowani i chcą trenować. Czy uważasz, że Twój projekt ma szanse wprowadzić złożoną z samych Polaków ekipę do Challenger Series Spring Split 2017?
Aby oceniać szanse na wejście moich podopiecznych do Challenger Series musimy jeszcze poczekać. Zobaczymy jak będą układać się treningi. Co zaś tyczy się samej motywacji to myślę, że perfekcyjnie oddaje jej poziom fakt, iż każdy z tych zawodników robi to za darmo, trenując po 6 godzin dziennie, nieprzerwanie od dwóch tygodni. I to wszystko tylko dlatego, że podoba im się to jak ten projekt wygląda i dlatego, że chcą stać się lepszymi graczami. Czuję też to w ich komunikacji podczas rozgrywki, są bardzo skupieni na wygranej i na samym przebiegu gry. To daje mi dobre przeświadczenie, że to wszystko wygląda tak jak powinno wyglądać. Na ten moment sprawa zapowiada się bardzo obiecująco.

Oprócz zawodników szkolisz też analityków. Jak wygląda praca z tymi młodymi analitykami? 
Na początku poprosiłem ludzi o napisanie analizy do meczów LCS EU. Nie wybrałem do tego projektu ludzi, którzy już wiele wiedzą na temat analizy gry, bo w Polsce jest takich osób bardzo mało. Wybrałem tych, którzy włożyli w to najwięcej pracy i przedstawili wszystkie wnioski w łatwy i przejrzysty pod względem wizualnym sposób. W momencie, w którym wybrałem sześciu pomocników trenera wrzuciłem ich od razu na głęboką wodę i przydzieliłem im najgorszą robotę, czyli liczenie statystyk, liczenie postawionych wardów przez danego zawodnika oraz przerabianie tego na przydatne zestawienia. Analitycy w trakcie tryoutów będą musieli liczyć się z takimi zadaniami, gdyż to będzie jedna z rzeczy, które trener zawsze będzie oczekiwał od swoich analityków. W przyszłości będziemy pracować nad scoutingiem drużyn przeciwnika lub nad zmianami, które przyniosą patche. Analitycy będą także wyszukiwać trendów  u oponentów, czyli cech, które bardzo często występują w przeciwnej formacji.

Sądzisz, że gdy wyjedziesz do Turcji na wiosenny Split TCL to ci młodzi szkoleniowcy podołają i pociągną Twoich najlepszych graczy projektu do sukcesu?
Jestem otwarty na to, żeby któryś z nich wziął ich pod swoje skrzydła. Problem w tym, że nie jesteśmy jeszcze na tym etapie, abym mógł łatwo stwierdzić, czy którykolwiek z nich będzie się do tego nadawał. Praca analityka i trenera jest czymś zupełnie innym. Może się okazać, że których z nich będzie na tyle dobry, na tyle lubiany i charyzmatyczny, że później faktycznie poradzi sobie w roli trenera. Ciężko mi teraz ocenić, czy tak będzie. Jeśli jednak żaden z nich nie będzie w stanie poprowadzić tej drużyny, znajdę kogoś zza granicy. Większość zawodników zna bardzo dobrze j. angielski, więc nie powinno być z tym problemu.

Niedawno pisałeś też o krótkim biznesowym wyjeździe do USA. Czy szykuje się jakaś współpraca z drużynami LCS/CS NA?
W tym momencie mam dość sporo ofert zarówno z LCS EU, jak i LCS NA. Nie mogę podać niestety żadnych konkretnych informacji, bo to zawsze jest sekret pomiędzy firmami, a mną. Natomiast mogę powiedzieć, że dla mnie przy wyborze takiej współpracy najważniejszym na pewno będzie to jak dobra jest organizacja. Drużyna i trener mogą się rozwijać jedynie mając dobrą organizację i profesjonalnych ludzi. To czy opuszczę SuperMassive i przejdę do trenowania formacji europejskich lub północnoamerykańskich zależy tylko od tego, jak dobra będzie organizacja i jaka będzie wizja na rozwój ekipy jej szefostwa.

Jako trener posiadasz pewnie swoją opinię na temat drużyny, w której występują Polacy. Jak sądzisz czy H2k-Gaming zdoła zaskoczyć na Worldsach? 
Na pewno myślę, że mają spore szanse na wyjście z grupy. Wydaje mi się, że nie będą w stanie zająć pierwszego miejsca w grupie C, bo jest ono już raczej zarezerwowane przez EDG. Natomiast z pewnością będą rywalizować w głównej mierze z ahq e-Sports Club. Drużyny z Tajwanu na każdych Mistrzostwach Świata zaskakują widzów. Fani zawsze patrzą na nich jak na ekipy z regionu Dzikiej Karty. W zeszłym roku obie tajwańskie formacje wyszły z grupy, także to nie jest region, w którym nie ma mocnych drużyn. Wydaje mi się, że wiele będzie zależało od tego jak dobrą presję postawią na dolnej alei.