Adrian "Hatchý" Widera wraz ze swoimi zawodnikami przeprowadził się już do gaming house'u Teamu Kinguin, w którym od jutra rozpoczną wspólne przygotowania do nadchodzących występów. Podczas konferencji prasowej dotyczącej prezentacji drużyny, mieliśmy okazję porozmawiać krótko z trenerem nowego składu Kinguin.

Sporo mówiło się o tym, że wybór pomiędzy Polską a Turcją będzie najtrudniejszą decyzją w Twoim zawodowym życiu. Co ostatecznie przekonało Cię, żeby podpisać kontrakt z Kinguin?

Jedna z podstawowych kwestii jest taka, że nie ma argumentu, który był najważniejszy. Skoro to już tak trudna decyzja, oznacza to, że wiele takich czynników wejdzie do gry. Natomiast to, co mi się najbardziej podobało, to z jednej strony gracze, w których czułem to, że czekają na szansę i chcą, by wszystko się udało, a z drugiej strony Kinguin, który wyszedł naprzeciw naszym oczekiwaniom i chce robić ten projekt długofalowo. Jest to projekt, który zakłada, że będziemy ze sobą pracować przez długi czas. Ta wizja mi się podoba. Rozmawiałem z osobami z Kinguin, czułem, że mamy ich wsparcie, że rozumieją czym jest e-sport i jak obchodzić się z drużyną i podczas porażek, i podczas zwycięstw. Wizja tej drużyny po spotkaniu z Viktorem (prezesem Kinguin – przyp. red) była dla mnie bardzo jasna i dlatego zdecydowałem się zostać w tej drużynie.

A co z drugiej strony trzymało Cię przy Turcji? Osiągnąłeś sporo z tą drużyną, ale mimo wszystko sytuacja, jaka tam panuje nie jest do końca bezpieczna.

Na pewno są takie obawy, które siedzą Tobie w tyle głowy. Jak wiemy był tam pucz czy zamachy na lotnisku, z którego zawsze lataliśmy. Natomiast to nie jest tak, że w jakimś momencie czułem się niebezpiecznie. Supermassive bardzo o nas dbało, także nie było tak, że miałem potrzebę wydostania się z Turcji. Miałem przedstawioną ofertę kontraktu na przyszło rok, bardzo lubię wszystkich ludzi, z którymi tam pracowaliśmy. Jest to bardzo profesjonalne otoczenie. Natomiast w tym momencie uznałem, że ważniejsze będzie dla mnie, by pracować na polskiej scenie i próbować przebić się do sceny europejskiej.

Początkowo Woolite przeszedł do hiszpańskiego zespołu, ale ostatecznie powrócił. Co się stało, że jednak zdecydował się na podpisanie kontraktu z Wami?

Myślę, że odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. W momencie, w którym Woolite dostał ofertę z Hiszpanii i z niej skorzystał, nie rozmawialiśmy jeszcze z Kinguin i nie mieliśmy takiej oferty, że on, ja i inni gracze będą czuli się na tyle komfortowo, by zostać na polskiej scenie. Natomiast później pojawiła się oferta z Kinguin, które powiedziało: macie bardzo fajną drużynę, jesteśmy zadowoleni z tego jak wyglądacie i chcielibyśmy, byście u nas zostali. Wtedy zaczęły się te rozmowy i stało się jasne dla mnie, i dla Woolite'a, że była to najlepsza oferta jaką mogliśmy dostać na ten moment, dlatego zdecydowaliśmy się na Kinguin.

Wspomniałeś o gaming house. Już wszyscy gracze się tam znajdują?

Gaming house jest pod Warszawą, mamy już tam wszystkich graczy od wczoraj. Od jutra zaczynamy treningi, na które poświęcimy minimum sześć do dziewięciu godzin dziennie. Będziemy ćwiczyć zarówno drużynowo, jak i indywidualnie.

Jest to gaming house, w którym zostaniecie na dłużej czy będziecie przyjeżdżać tu co jakiś czas?

W League of Legends jest trochę inaczej niż w Counter-Strike’u. W CS:GO gracze zazwyczaj zjeżdżają się przed samymi turniejami, by zrobić bootcampy. W LoL-u bardzo ważne jest to, by stabilnie być ze sobą przez cały czas. Ten gaming house jest już gotowy do tego, byśmy mieszkali w nim przez najbliższe miesiące. Będzie to miejsce, w którym będziemy mieszkać i grać przez cały czas.