Finałowy dzień zgodny z planem OG

Żadna inna esportowa organizacja nie wygrywa z pozycji underdoga tak często jak OG. Gra ze zmiennikiem w osobie podwójnego mistrza świata, Sebastiana "Ceba" Debsa, była uważana za czynnik, który powinien utrudnić grę. Nic bardziej mylnego. Ta formacja ma w sobie pewną niezrozumiałą magię. Niemalże zawsze, gdy jest blisko odpadnięcia, wchodzi na kolejny poziom i pokazuje, dlaczego nigdy nie można skreślać graczy spod znaku Red Bulla.

OG po fazie grupowej zostało zrzucone do dolnej drabinki przez amerykańskie TSM, któremu uległo wynikiem 0:2. W dalszej drodze do finału zespół wyglądał jednak świetnie i w pozostałych pięciu seriach stracił tylko jedną grę przeciwko Fnatic. Mecz przeciwko czarno-pomarańczowym był najtrudniejszym dla europejskiej formacji, ponieważ decydujący pojedynek trwał ponad godzinę. W finałowym dniu tak ekscytujących meczów brakowało. Na początku Tundra Esports zmierzyła się z zawodnikami OG. Ci drudzy dwukrotnie zagrali duet core'ów Monkey King – Puck przeciwko Doomowi, którego gra nie istniała. Seria skończyła się szybciej od wspomnianej gry trzeciej z Fnatic i OG zameldowało się w finale. Z kolei TSM w drodze do finału przejechał się po pozostałych europejskich formacjach. Los dwukrotnych mistrzów świata podzieliły Gaimin Gladiators i Tundra.

Finał zapowiadał emocje, te się szybko skończyły

Pierwsza mapa padła łupem amerykańskiej organizacji z pomocą czeskiego offlanera, Jonasa "SabeRLighta-" Volka, który swoją Death Prophet dyktował tempo gry. David "MoonMeander" Tan — niegdyś gracz OG — wykazywał świetne połączenie z drużyną i publicznością zebraną w Hovet Arenie. Na drugiej mapie OG odegrało się z nawiązką i udowodniło, że jest w tym finale zasłużenie. Zresztą trójka core'ów europejskiej formacji w drugiej grze straciła życie tylko po razie. Po dwóch zdecydowanych pokazach siły nadeszła pora na grę, która okazała się najdłuższą, najbardziej emocjonującą i jednocześnie przedostatnią.

W trzeciej odsłonie SabeRLight zagrał Night Stalkerem, który na poprzedniej mapie pomógł swojemu vis-a-vis, Ammarowi "ATF" Al-Assafowi. Gra była wyrównana na przestrzeni całych czterdziestu minut, jednak wtedy nastąpił krytyczny błąd TSM-u. To właśnie w 40. minucie ulti Night Stalkera się skończyło i jednocześnie nastąpił dzień. OG zrozumiało koncepcję, że pomimo ataku pod górkę NS jest połową bohatera, jeśli nie mniej. TSM wykupił trzech bohaterów, jednak to również nie pomogło i OG po chwili zniszczyło Starożytnego przeciwnika. Wydawałoby się, że takie błędy w finale Majora nie mogą się zdarzyć dwukrotnie.

I nie wydarzyły się, ponieważ nie było błędów. Jedyne co miało miejsce w czwartej potyczce, to wgniecenie TSM-u w podłogę przez Ceba, Taigę, bzm-a, Yuragiego i ATF-a. Ostatnia mapa turnieju nie oddała wysokiego poziomu całej imprezy pomimo braku chińskich formacji. Jednakże jeżeli ktoś lubi tak miażdżące wyniki, jak na przykład 37-4 w zabójstwach, to na pewno się nie zawiódł. Na pierwszego mistrza Majora z Ameryki Południowej będziemy musieli poczekać. Enzo "Timado" Gianoli nie pomógł kolegom, zwłaszcza w grze czwartej, gdzie Mars do spółki ze Storm Spiritem raz po raz eliminowali carry'ego TSM-u. Po 33 minutach amerykańska drużyna napisała GG i piąty triumf na Majorze w historii OG stał się faktem.

Końcowa klasyfikacja ESL One Stockholm 2022:

1. OG 200 000 $ 680 pkt
2 TSM 100 000 $ 610 pkt
3. Tundra Esports 75 000 $ 530 pkt
4. Gaimin Gladiators 50 000 $ 460 pkt
5-6. beastcoast, Thunder Awaken 25 000 $ 385 pkt
7-8. BetBoom Team, Fnatic  12 500 $ 240 pkt
9-12. BOOM Esports, Team Liquid, Team Spirit, T1
13-14. Evil Geniuses, Mind Games