Rogue

Obecny skład

Finn "Finn" Wiestål
Mark "Markoon" van Woensel
Emil "Larssen" Larsson
Markos "Comp" Stamkopoulos
Théo "Zoelys" Le Scornec
Simon "fredy122" Payne (trener)

PRZYSZLI ODESZLI
Finn "Finn" Wiestål Mathias "Szygenda" Jensen

Na pierwszy ogień idzie Rogue. Przed startem poprzedniego splitu LEC przewidywało się, że Łotrzyki będą obijać się gdzieś o środkowe miejsca tabeli. Skompletowany skład wyglądał po prostu przyzwoicie, ale bez żadnych fajerwerków. Ot taka drużyna na drugą rundę play-offów. Miało być to połączenie doświadczenia i pewnego poziomu z delikatnym powiewem świeżości. W szeregach formacji bowiem utrzymał się trzon w postaci Emila "Larssena" Larssona, Markosa "Compa" Stamkopoulosa oraz Mathiasa "Szygendy" Jensena. Do tego dokooptowano Marka "Markoona" van Woensela, który miał za sobą udany sezon oraz Théo "Zoelysa" Le Scorneca jako właśnie tego młodego gniewnego. Na papierze wszystko fajnie, ale na Summoner's Rifcie szybko przyszła weryfikacja. RGE błyskawicznie z zespołu, który miał podgryzać czołówkę, zmienił się w walczący o uchronienie się przed odpadnięciem już w pierwszym etapie zmagań. I finalnie okazało się, że nie udało mu się wyjść obronną ręką.

Dziewiąta lokata w splicie w przypadku organizacji, która regularnie dobijała się do topki klasyfikacji, z pewnością była sporym ciosem. Można było być zatem niemal przekonanym, że na kolejny split LEC drużynę czekają zmiany. Finalnie skończyło się na jednej. Do roszady doszło na górnej alejce, z którą pożegnał się Mathias "Szygenda" Jensen. W jego miejsce powołano byłego reprezentanta Rogue – Finna "Finna" Wieståla. Szwed był już członkiem Łotrzyków w przeszłości, w 2019 roku będąc częścią akademii, a rok później zasilając główny skład. Wtedy nawet udało mu się zdobyć brązowy medal rozgrywek. Ostatnie lata jednak to już znacznie gorsze rezultaty, przypieczętowane przedostatnim miejscem zeszłego lata.

fot. Rogue

I tutaj do końca nie wiem, co ma wnieść ta modyfikacja. Jasne, Szygenda już od dłuższego czasu nie błyszczał, a wręcz przeciwnie. W obecnej wersji gry, gdy wkład toplanerów jest naprawdę ogromny, niedomaganie odbija się mocno na całej drużynie. Niemniej organizacja wymienia średnio odnajdującego się w bieżących realiach gry zawodnika na osobę, która nie dość, że od dłuższego czasu nie rywalizowała, to jeszcze nawet gdy miała okazję występować ostatnio w LEC, to była miażdżona przez niemalże wszystkich innych górnoalejkowiczów. Odnoszę wrażenie, że jest to zmiana na zasadzie "zróbmy cokolwiek, byleby było", bo wątpię, że Finn okaże się lekiem na całe zło.

Karmine Corp

Obecny skład

Lucas "Cabochard" Simon-Meslet
Zhou "Bo" Yang-Bo
Lucas "SAKEN" Fayard
Elias "Upset" Lipp
Raphaël "Targamas" Crabbé
Rehareha "Reha" Ramanana (trener)

PRZYSZLI ODESZLI
Jakob "YamatoCannon" Mebdi

Drugą formacją, która poczyniła pewne zmiany na nadchodzący split, jest Karmine Corp. Debiutancka organizacja w swojej pierwszej edycji zmagań na najwyższym szczeblu rozgrywek naszego regionu także postawiła na swego rodzaju mieszankę. Różniła się jednak nieco składnikami. Połączono bowiem graczy z ligi francuskiej z zawodnikami, którzy rywalizowali w zeszłym roku w LEC. Z całego tego miksu wyszedł bliżej nieokreślony twór, którego nie dało się jednoznacznie rozczytać. Drużyna ta mogła okazać się strzałem w dziesiątkę i bić się o podium, a równie dobrze mogła być całkowitą klapą i grzać tyły klasyfikacji. Teraz wiemy już, że padło na to drugie.

KC, w odróżnieniu od Rogue, przez znaczną większość fazy zasadniczej o zdobyciu punktu mogło jedynie pomarzyć. Minął pierwszy tydzień, zero oczek na koniec. Minął drugi tydzień, dalej zero. Już wtedy nie tylko fani organizacji, których akurat jest całkiem sporo, ale też i standardowi widzowie ligi mówili, że są tutaj potrzebne gwałtowne i zdecydowane ruchy, aby jeszcze wyratować formację z opresji. Polscy kibice oczywiście sugerowali wymianę Zhou "Bo" Yang-Bo na Jakuba "Cinkrofa" Rokickiego. Ostatecznie wyszło na to, że drużyna ta jako pierwsza pożegnała się z marzeniami o awansie do play-offów. Co ciekawe, od momentu zakopania szans na przejście dalej, zaczęła grać znacznie lepiej, wyrywając nawet dwa punkty. To natomiast było już za późno.

fot. Riot Games/Michał Konkol

Podobnie jak w przypadku Łotrzyków, zaraz po zakończeniu swojego udziału w rozgrywkach czekano na pierwsze kroki. I jak się okazało, zaczęto nie od składu, a od sztabu trenerskiego. Obowiązki szkoleniowca przestał pełnić Jakob "YamatoCannon" Mebdi. Pałeczkę przejął natomiast jego dotychczasowy pomocnik, Rehareha "Reha" Ramanana. Okej, od czegoś trzeba zacząć i już nie mnie oceniać to, czy wyrzucanie Yamato było słuszne, czy nie. Wyszło jednak na to, że na tej zmianie się zakończyło i w nadchodzący split LEC zespół wejdzie w takiej samej formie, jeśli chodzi o wyjściową piątkę. Zarząd chyba ślepo zaufał, że wyniki z końcówki początkowego etapu to zwiastun czegoś dobrego i od teraz będzie już tylko lepiej. Trudno uwierzyć, czy faktycznie tak będzie. Wyjdzie oczywiście w praniu, ale prawda jest taka, że szczególnie bym się na miejscu fanów formacji nie nastawiał na zmianę trendu.

GIANTX

Obecny skład

Andrei "Odoamne" Pascu
Lee "Peach" Min-gyu
Adam "Jackies" Jeřábek
Patrik "Patrik" Jírů
Lee "IgNar" Dong-geun
Christophe "Kaas" van Oudheusden (trener)

PRZYSZLI ODESZLI
Jonas "Hidoon" Vraa

Kolejnym zespołem, który także zdecydował się nanieść pewne poprawki w swoich szeregach, był GIANTX. Wobec tej drużyny przed startem minionego splitu nie było raczej zbyt dużych oczekiwań. Skład nieszczególnie grzał entuzjastów LEC, dlatego też bardzo często wymieniany był dość nisko w publikowanych tier listach. I trudno się było temu dziwić. Wszak jeszcze jako EXCEL ESPORTS wyniki trzonu tej formacji bywały bardzo niestabilne i poza jednym wybrykiem podczas letniej edycji zmagań raczej niewiele było okazji do świętowania.

W tym sezonie, mimo pozyskania utalentowanego Adama "Jackiesa" Jeřábka oraz doświadczonego Lee "IgNara" Dong-geuna, zbyt dużo się na razie nie zmieniło. GX od początku do samego końca było bardzo przeciętne, stale obijając się o końcowe miejsca tabeli. Niemniej, radziło sobie na tyle dobrze, że przeskoczyło fatalnie prezentujących się zawodników Rogue oraz Karmine Corp, dzięki czemu szczęśliwie dotarło do play-offów. Długo natomiast w fazie pucharowej Andrei "Odoamne" Pascu i spółka nie pograli. Wystarczyły dwa spotkania i był to koniec udziału w zawodach. I jasne, można powiedzieć, że przecież zespół musiał mierzyć się z G2 Esports oraz MAD Lions KOI, czyli finalistami LEC Winter, ale prawda jest taka, że będąc słabym w trakcie fazy zasadniczej trzeba być na to gotowym.

fot. Riot Games/Michał Konkol

I co postanowiło zrobić GIANTX? Poszło w ślady KC i zamiast zabierać się za przetasowania w składzie, to pozbyło się trenera – Jonasa "Hidona" Vraa. Rolę głównego szkoleniowca przejął tym samym współpracownik Duńczyka, Christophe "Kaas" van Oudheusden. Co w zasadzie tutaj więcej powiedzieć? Rozwiązanie jeden do jednego co w przypadku francuskiej organizacji. Trudno stwierdzić, czy to cokolwiek da, bo przecież Belg i tak miał zapewne spory wpływ na to, jak wygląda praca drużyny, także co tutaj ma się zmienić. Przy tego typu transferach zatrzymujemy się na sekundę, myślimy "no fajnie" i idziemy dalej. I nie inaczej można odebrać właśnie ten ruch.

Team Heretics

Obecny skład

Martin "Wunder" Hansen
Marcin "Jankos" Jankowski
Artur "Zwyroo" Trojan
Victor "Flakked" Lirola Tortosa
Adrian "Trymbi" Trybus
Peter Dun (trener)

PRZYSZLI ODESZLI
Adrian "Trymbi" Trybus Norman "Kaiser" Kaiser
Artur "Zwyroo" Trojan Los Heretics Luka "Perkz" Perković

Trzecią i ostatnią organizacją, jaka postawiła na modyfikacje w swoich szeregach, jest Team Heretics. Heretycy przed startem bieżącego sezonu LEC mieli znacznie inne podejście niż wspomniane wcześniej Rogue czy Karmine Corp. Ci bowiem stwierdzili, że wskrzeszą w pewnym stopniu dawne G2 Esports, które odnosiło sukcesy w tych rozgrywkach. Z tej okazji w zespole pojawili się Martin "Wunder" Hansen oraz Luka "Perkz" Perković. Do tego z akademii do głównego składu wskoczył Victor "Flakked" Lirola Tortosa. Niezmiennie w drużynie znajdował się także Marcin "Jankos" Jankowski. Tylko Norman "Kaiser" Kaiser, który skompletował wyjściową piątkę, nie miał wcześniej związku z Samurajami.

I w takiej formie TH zaczęło swoją przygodę w zimowej edycji LEC. Początki były bardzo obiecujące. Widać było od razu podobne podejście do gry i ewidentnie niektóre trybiki sprzed lat ponownie zaczęły chodzić. Dzięki temu po zakończeniu drugiego tygodnia rozgrywek przedstawiciele hiszpańskiej organizacji plasowali się na drugim miejscu (pomijając to, że taki sam wynik miały jeszcze trzy inne drużyny). Wszystko szło jak po sznurku, aż nadeszła runda trzecia. Jak mawia pewien klasyk "wszystko zaczęło się chrzanić" i nagle zespół zaliczył trzy porażki, spadając tym samym aż na siódmą pozycję. Wyszło więc na to, że ekipa, która dotrzymywała tempa czołówce, skończyła z prawie najgorszym miejscem spośród tych, którym udało się awansować do play-offów. A w fazie pucharowej słaba dyspozycja się utrzymywała. Cały udział Heretyków w tym etapie zmagań trwał zaledwie dwa mecze, oba przegrane.

fot. Riot Games/Wojciech Wandzel

Nietrudno się domyślić, że szczególnie polscy fani szukali winowajcy tychże perypetii. I zdecydowana większość oskarżeń padała na chorwackiego midlanera. Perkz faktycznie nie miał najlepszego czasu, zwłaszcza pod koniec. Nic dziwnego, że to właśnie on był wytykany palcami przez widownię. Zarząd Heretics jednak za wprowadzanie modyfikacji do swojej drużyny zaczął od całkowicie innej strony, bo od wsparcia. Portal Sheep Esports, który jest uznanym źródłem w kwestii wszelakich wycieków, poinformował, że z zespołem żegna się Norman "Kaiser" Kaiser, a jego miejsce przejmie Adrian "Trymbi" Trybus. Z perspektywy Polaków – świetnie. Chyba każdy czekał, aby w końcu Jankos i Trymbi połączyli siły. Z drugiej strony jednak wyrzucanie Bogu ducha winnego Kaisera było czymś niezrozumiałym dla wielu, bo akurat Niemiec radził sobie należycie.

I w takim wyglądzie TH miało przystąpić do zbliżającego się splitu wiosennego LEC. Na kilka dni przed startem natomiast pojawiła się szokująca wiadomość, także od redakcji serwisu Brieuca "LEC Wooloo" Seegera. Według doniesień została zakończona współpraca z Perkzem, który rzekomo wdał się w utarczkę z menadżerem organizacji. Jego miejsce, dość awaryjnie, zająć miał natomiast Artur "Zwyroo" Trojan, czyli zawodnik akademii Heretics.

Sami przyznacie, że niecodzienny obrót spraw. Niemniej ostatecznie chyba większość dostała to, czego chciała. Hejterzy są uradowani, bo pozbyto się Perkovicia. O polskich fanach już nawet nie trzeba mówić, bo to pierwsza od bardzo dawna sytuacja, w której w jednej drużynie w LEC będą mogli oglądać aż trzech rodaków. Bez dwóch zdań szykuje się ciekawy split do śledzenia, ale czy Heretics będą mogli w końcu cieszyć się z większych sukcesów? O tym przekonamy się niebawem.


LEC 2024 Spring rozpoczyna się już w tę sobotę. Transmisję ze wszystkich spotkań tego splitu będziecie mogli obejrzeć po polsku na kanałach Polsat Games. Dostępna będzie ona w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącej odsłony rozgrywek zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru:

LEC 2024 Spring