Mistrzostwa Świata w League of Legends powoli zmierzają ku końcowi. Przed fanami produkcji Riot Games wciąż mnóstwo emocji związanych z najważniejszym etapem turnieju, czyli fazą play-off. Na polu bitwy pozostało osiem najsilniejszych formacji, które już jutro będą kontynuować bój o trofeum. W inauguracyjnym pojedynku fazy pucharowej zobaczymy braterską walkę pomiędzy obecnymi mistrzami LCK, a wicemistrzami świata z ubiegłego roku.
Główni pretendenci do triumfu
fot. Riot Games |
Tym razem ocena tego, kto ma największe szanse na podniesienie pucharu nie jest aż tak łatwa jak przed rokiem. Wszystko za sprawą niesamowitego składu Longzhu Gaming, który niebywale namieszał na profesjonalnej scenie przez te kilka miesięcy swojego istnienia. Jeszcze na początku bieżącego roku Longzhu radziło sobie, mówiąc delikatnie, przeciętnie. Drużyna nie zdołała zakwalifikować się do fazy pucharowej wiosennego splitu LCK i z organizacją oraz karierą profesjonalnego gracza pożegnał się Gu "Expession" Bon-taek. Na jego miejsce sprowadzono wtedy toplanera Qiao Gu Reapers, czyli znanego wszystkim Kima "Khana" Dong-ha. Ten transfer okazał się być strzałem w dziesiątkę, bowiem Khan dopasował się do stylu gry całego składu wręcz idealnie. Jego ponadprzeciętna inteligencja, perfekcyjne wyczucie gry i pewność siebie niejednokrotnie skutkowały nieprawdopodobnymi zagrywkami, co dało mu ogromny rozgłos w świecie LoL-a. Szansę na pokazanie swoich umiejętności otrzymał także midlaner Kwak "Bdd" Bo-seong, który przez wielu jest nazywany następcą Fakera. Od tego momentu Longzhu Gaming rozwinęło skrzydła na dobre, czego efektem było nie tylko zdominowanie fazy zasadniczej letniego sezonu koreańskiej ligi, lecz także odebranie tytułu z rąk SK telecom T1. Dzięki zwycięstwu nad ekipą Fakera Longzhu uzyskało bezpośredni awans na tegoroczne Mistrzostwa Świata jako seed #1 LCK.
Niesamowite wyniki Longzhu znalazły swoją kontynuację również w fazie grupowej Worlds 2017. Zespół Khana jest jedynym, który w pierwszym etapie turnieju głównego nie pozwolił sobie na chociaż jedną porażkę. Nie da się nie zauważyć, że obecna meta zdecydowanie sprzyja Longzhu Gaming. Postacie typu hypercarry w rękach Kima "PraY'a" Jong-ina są nieziemsko silne, dodatkowo jego synergia ze wspierającym pozwala mu na zadawanie niewyobrażalnych obrażeń i utrzymanie się przy życiu w walkach drużynowych. Ponadto znany z tego, że na środkowej alejce nie ginie praktycznie wcale Bdd, kapitalnie wykorzystuje bohaterów z możliwościami błyskawicznego przemieszczania się po mapie, co często niwelowało plany przeciwników. Do tego wszystkiego dodajmy piekielnie dobre makro, świetnie podejmowane decyzje, nienaganne drafty i mamy przepis na sukces.
Przyjrzyjmy się zatem statystykom wszystkich zawodników Longzhu Gaming z fazy grupowej Worlds 2017:
Longzhu Gaming | |||||||
Zawodnik | K | D | A | KDA | KP | DMG | |
Khan* | 18 | 8 | 33 | 6,38 | 70% | 24,8% | |
Cuzz | 13 | 11 | 53 | 6 | 74% | 11,3% | |
Bdd | 22 | 4 | 44 | 16,5 | 74% | 23% | |
PraY | 31 | 7 | 37 | 9,71 | 76% | 39,2% | |
GorillA | 3 | 13 | 73 | 5,86 | 85% | 5,3% |
Legenda: K - Zabójstwa, D - Śmierci, A - Asysty, KDA - Współczynnik zabójstw i asyst do śmierci, KP - Procentowy udział w zabójstwach drużyny, DMG - Procentowy udział w zadanych obrażeniach drużyny, * - Khan wystąpił w 5 z 6 potyczek LZ na Worldsach.
Przed szereg bez wątpienia wyszedł PraY, którego procentowy udział w zadanych obrażeniach całej drużyny wyniósł aż 39,2%. Ten legendarny zawodnik nie przestaje zaskakiwać i nadal popisuje się swoim niesamowitym talentem do gry. PraY jest prawdziwą maszynką do zabijania, a zatrzymanie go wydaje się graniczyć z cudem, ponieważ u jego boku, niczym anioł stróż, stoi czujny GorillA. Warto także poświęcić chwilę uwagi na midlanera Longzhu Gaming. Bdd był wielokrotnie krytykowany przez swojego idola, Fakera, jako że jego styl gry rzekomo ograniczał się do przetrwania laning phase'u bez utraty życia. Faktem jest, iż młody talent zginął zaledwie cztery razy w sześciu potyczkach, lecz presja jaką wywoływał na oponentach swoimi rotacjami, była co najmniej imponująca.
Czy potknięcia w grupie to tylko przypadek?
fot. Riot Games |
Samsung Galaxy ma piękną historię, jeśli chodzi o występy na Mistrzostwach Świata. W 2014 roku aż dwie ekipy reprezentujące barwy tej organizacji znalazły się w najlepszej czwórce globu, z czego jedna ostatecznie stanęła na najwyższym stopniu podium. Na ubiegłorocznych Worldsach SSG również było fenomenem. Trzecia drużyna koreańskiej ligi z łatwością wyszła z grupy i zdeklasowała zarówno Cloud9, jak i H2k-Gaming w drodze do wielkiego finału. Tam jednak, mimo walki do ostatniej kropli krwi, Samsung musiało uznać wyższość SKT T1. Po zakończeniu zawodów, w przerwie pomiędzy sezonami, rozpoczął się szał transferowy w świecie profesjonalnego League of Legends. Nie ominął on także LCK, w którym organizacje prześcigały się w pozyskiwaniu największych gwiazd i talentów. Samsung Galaxy siedziało wtedy cichutko, niczym mysz kościelna, ostatecznie dodając do składu tylko nowego zmiennika - Parka "Haru" Min-seunga. Brak roszad w składzie teoretycznie zapowiadał utrzymanie formy z Worldsów. Wiosenny split był bardzo owocny dla Crowna i spółki, jednakże w fazie pucharowej coś ewidentnie nie zagrało. Podobny scenariusz widzieliśmy w przypadku drugiej odsłony tegorocznego LCK, gdzie po zajęciu trzeciego miejsca w fazie zasadniczej, Samsung Galaxy zostało odprawione z kwitkiem już w drugiej rundzie play-offów. Na szczęście po trudnym meczu z Afreeca Freecs w gauntlecie, SSG odblokowało się i rozgromiło faworyzowane KT Rolster, zgarniając kolejny raz koreański seed numer trzy.
Ambition i jego kompani ostatecznie zajęli drugie miejsce w zestawieniu grupy C pierwszej fazy turnieju głównego. Nie oszukujmy się, dla wicemistrzów świata wyeliminowanie reprezentantów Europy z G2 Esports oraz tureckiego 1907 Fenerbahçe, nie powinno być żadnym wyczynem. W tej kwestii Samsung Galaxy poradziło sobie bezbłędnie, gdyż nie dało się im zaskoczyć ani razu. Najtwardszym orzechem do zgryzienia okazało się jednak Royal Never Give Up. W starciach z Chińczykami Samsung zawodziło na wielu płaszczyznach. Wczesna faza rozgrywki w ich wykonaniu była strasznie słaba, kontrola mapy i ruchów przeciwnika również pozostawiała sporo do życzenia, dodatkowo brakowało pewności siebie, czego efektem było oddawanie ważnych punktów i przegapianie podejmowanych przez rywala smoków, czy też Rift Heraldów. Nasuwa się zatem zasadnicze pytanie: czy Samsung Galaxy wyszło z grupy, dlatego że oprócz RNG nie było w niej dobrych drużyn?
Spójrzmy jeszcze na statystyki reprezentantów Samsung Galaxy z fazy grupowej Worlds 2017:
Samsung Galaxy | |||||||
Zawodnik | K | D | A | KDA | KP | DMG | |
CuVee | 7 | 8 | 23 | 3,75 | 59% | 20% | |
Ambition* | 7 | 9 | 22 | 3,22 | 60% | 14,5% | |
Crown | 12 | 9 | 21 | 3,67 | 65% | 23,2% | |
Ruler | 18 | 10 | 18 | 3,6 | 71% | 36% | |
CoreJJ | 4 | 6 | 36 | 6,67 | 78% | 6,1% |
Legenda: K - Zabójstwa, D - Śmierci, A - Asysty, KDA - Współczynnik zabójstw i asyst do śmierci, KP - Procentowy udział w zabójstwach drużyny, DMG - Procentowy udział w zadanych obrażeniach drużyny, * - Ambition wystąpił w 5 z 6 potyczek SSG na Worldsach.
Na tle całej formacji najbardziej wyróżnia się duet z dolnej alejki. Ruler najwyraźniej dość dobrze radzi sobie w roli głównego prowadzącego, bowiem zadawane przez niego obrażenia sięgają naprawdę wysokich liczb. Niemniej, jego piętą Achillesową jest przeciętny laning phase oraz to, że ginie on najczęściej spośród reszty ekipy. Nie pastwmy się jednak na Bogu ducha winnym marksmanie, bowiem obecnie w Samsung Galaxy trudno jest doszukać się drugiego zawodnika, który będzie w stanie utrzymać grę w ryzach, gdy reszcie nie pójdzie zbyt kolorowo. Udział w zabójstwach drużyny na poziomie 60% jest naprawdę niepokojący, tym bardziej jeśli chodzi o dżunglera. Ponadto ani Crown, ani CuVee nie pokazali do tej pory niczego specjalnego i wydają się być w nie najlepszej dyspozycji. Jeśli te wszystkie szczegóły nie zostały dobrze omówione i opracowane, to Samsung Galaxy będzie musiało pożegnać się z Worldsami już w ćwierćfinale.
Przewidywany wynik według redakcji - Longzhu Gaming 3:0 Samsung Galaxy
W tym momencie Longzhu Gaming jest zwyczajnie o poziom wyżej od Samsung Galaxy. Chciałoby się wierzyć w to, że Ruler jest w stanie zagrać jeszcze lepiej, niż dotychczas i tym samym udźwignąć resztę, lecz w starciu z tak potężnym przeciwnikiem dobra dyspozycja jednego lub dwóch zawodników raczej nic nie zdziała. Każdy członek Longzhu pokazuje światowej klasy zagrania i to samo mówią ich statystyki oraz poczynania w fazie grupowej. Bezsprzecznie SSG ma ogromne braki w stosunku do swoich jutrzejszych oponentów, nie tylko pod względem kontroli mapy, rotacji, ogólnego zgrania, ale także nie widać w nich zdecydowania, któremu wiele zawdzięczali na ubiegłorocznych Worldsach. Mało kto chyba wierzy w to, że Samsung znów wyciągnie jakiegoś asa z rękawa, pokroju Miss Fortune na supporcie i nagle ogra faworytów.
Pierwszy ćwierćfinał tegorocznych Mistrzostw Świata w League of Legends zaplanowany jest na czwartek, 19 października na godzinę 10:00. Transmisję w języku polskim będziecie mogli obejrzeć na kanale ESL.TV Polska. Więcej informacji na temat Worlds 2017 znajdziecie w naszej relacji tekstowej.