Nadchodzący Major ELEAGUE w Bostonie będzie dla Pawła "innocenta" Mocka trzecim turniejem tej rangi w karierze. Z aktualnym reprezentantem Sprout porozmawialiśmy o bogatym w zawirowania okresie ostatnich paru miesięcy, przygotowaniach do Majora oraz o nowym, często krytykowanym formacie rozgrywek.
Sierpień nie był dla ciebie łatwym okresem. Zanosiło się na to, że twój zespół poczyni kolejne kroki ku dalszemu rozwojowi, tymczasem w trakcie przerwy ze składem pożegnali się suNny i HS. To chyba dość mocny cios?
O zmianach w zespole wiedzieliśmy już podczas Majora, a nawet przed nim. Początkowo drużynę miał opuścić tylko suNny, więc zaczęliśmy testować friberga, po czym – jak się okazało – to friberg testował nas do OpTic. Parę dni później HS dostał ofertę i raczej nawet się nie zawahał z podjęciem decyzji, i w sumie mu się nie dziwię.
Otrzymałeś wówczas jakieś oferty z polskich zespołów?
W tym samym czasie dostałem ofertę od zarządu Kinguin i muszę przyznać, że mocno się nad nią zastanawiałem. Nie dlatego, że nie chciałem kontynuować gry z resztą składu, ale wiedzieliśmy, że nie chcemy już grać w PENCIE, było mało wolnych graczy do wzięcia. Myślę, że slot na eliminacje do Majora (który później okazał się slotem już na Majora) utrzymał cały projekt przy życiu. Chwilę później wyszła oferta od Sprout i udało się stworzyć fajną ekipę.
Z włodarzami PENTY doszło do jakiegoś nieporozumienia? Dlaczego nie chcieliście tam zostać?
Od dawna nie mogliśmy się dogadać z organizacją w pewnych kwestiach. Wiele rzeczy nam nie pasowało, nie mogę tutaj za bardzo wchodzić w szczegóły, jako że podpisałem NDA (umowa poufności - red.), ale po prostu nie byliśmy zadowoleni z tej współpracy i chcieliśmy ją zakończyć jak najszybciej.
Do waszej trójki po pewnym czasie dołączyli Spiidi i denis. Były inne możliwości?
Prawdę mówiąc mieliśmy trzy możliwości w tamtym momencie – fińskie duo, polskie duo i niemieckie duo. Wiadomo, że ja byłem najbardziej za polskim, ale prawdę mówiąc nie udałoby się tego ogarnąć w kwestii prawnej, więc rozmowy nawet nie poszły dalej niż prywatnie. Uznaliśmy, że Finowie mają za mało doświadczenia, a jeden z nich chyba nawet nie mógłby zagrać na eliminacjach do Majora, wiec to również odpadło.
Pograliśmy chwilę z denisem i Spiidim i na początku grało się bardzo dobrze, więc uznaliśmy, że to najlepsza opcja i tak już zostało. W sumie nie żałuję, mimo że dla drużyny to zdecydowanie nie był zbyt udany okres, ale od zawodników, którzy już grali w dobrych zespołach zawsze można się nauczyć czegoś nowego, więc tylko zyskałem. Mimo kiepskich meczów oficjalnych na średnie drużyny, wyniki na PCW z drużynami tier1/tier2 mieliśmy bardzo dobre, więc jestem dobrej myśli. Jeśli chodzi o pierwszą fazę Majora, wszystko wyjdzie w praniu.
Poszukiwanie organizacji zajęło wam więcej czasu niż oczekiwano. Zwłaszcza, że byliście przecież w posiadaniu slota w kwalifikacjach do Majora. Czemu to wszystko trwało tak długo?
Szczerze mówiąc organizację mieliśmy ogarniętą już na początku października. Cały proces jej ogłoszenia trwał bardzo długo, bo Sprout powstawało od zera, mieliśmy tylko inwestora i to wszystko. Oczywiście mieliśmy też kilka innych ofert w międzyczasie, ale ciężko nam było się dogadać na takie warunki jakich oczekiwaliśmy, zawsze coś było źle. Wybraliśmy Sprout, ponieważ wiemy, że organizacja ma ogromne zaplecze finansowe, pracują tam ludzie związani z esportem od dawna, mamy bardzo dobre warunki, miejsce do bootcampów i tak naprawdę wszystko czego drużyna potrzebuje do rozwoju.
W międzyczasie pojawiło się sporo plotek dotyczących waszego dołączenia do Schalke. Skąd to się w ogóle wzięło?
Cała plotka o Schalke to był tylko i wyłącznie bait. Ktoś kiedyś wrzucił na Twittera, ze rozmawiamy z Schalke o dołączeniu do nich, wiec w sumie dla zabawy próbowaliśmy na każdym kroku faktycznie dawać do zrozumienia, że coś jest na rzeczy.
W grudniu świat obiegła informacja o zmianie formatu Majora. Jak ci się podoba odświeżony system?
Zmiana formatu Majora zdecydowanie jest zmianą na plus. Od dawna Major powinien mieć więcej uczestników niż szesnastu. Obecnie na świecie jest przynajmniej dwadzieścia teamów, które zasługują na grę na najbardziej prestiżowym turnieju. Oczywiście ten Major, na którym my teraz gramy, nie jest zorganizowany perfekcyjnie i na pewno będą zmiany w systemie Minorów.
Jak, według ciebie, powinno to wyglądać?
Osobiście najbardziej widziałbym to w taki sposób, że nadal osiem drużyn pozostanie legendami, miejsca 9-24. zostaną zaproszone na globalnego Minora, na którego z kwalifikacji wyjdzie powiedzmy szesnaście drużyn, po cztery z każdego regionu. Następnie szesnaście drużyn dołączy do ośmiu legend. W ten sposób otrzymamy najlepsze obecnie 24 zespoły na świecie na największym turnieju. Można trochę pokombinować z liczbą slotów z Minorów, powiedzmy trzy dla Azji i trzy dla CIS, i sześć dla Europy, ale nawet 4x4 będzie w porządku. Oczywiście roster lock również musi zostać zniesiony. To nie pierwszy raz, że drużyny są zmuszone do grania ze stand-inem, a w tym przypadku nawet jeden uczestnik musiał wycofać się z rozgrywek.
Forma twojego zespołu jest zagadką. Jak wyglądały wasze przygotowania do Majora?
Mieliśmy zrobić bootcamp w Berlinie, ale uznaliśmy, że w sumie nie ma to sensu. Zależało nam, żeby przed wyjazdem jeszcze być moment w domu, więc tak naprawdę musielibyśmy zrobić bootcamp od 2 do 5 stycznia, więc zdecydowaliśmy się na bootcamp online. Od 2 do 7 stycznia graliśmy codziennie mniej więcej od 11 do 23. Dużo rozmawialiśmy, graliśmy dużo PCW, wprowadziliśmy kilka nowych zagrań. Wydaje mi się, że jesteśmy dobrze przygotowani, ale tak jak mówisz, nasza forma jest zagadką. Patrząc po treningach, jesteśmy w stanie zrobić 3-0, ale jesteśmy tez w stanie zrobić 0-3. Wszystko zależy jak trafimy z formą na dni meczowe, mimo wszystko jestem dobrej myśli.
A jak oceniasz szansę naszej jedynej rodzimej formacji na Majorze? Virtus.pro stanie na wysokości zadania?
Wydaje mi się, że jak zwykle na Majorze Virtus.pro zagra bardzo dobrze. Jeśli trafią z formą jak na EPICENTER, mogę nawet zaryzykować i powiedzieć, że są w stanie wygrać ten turniej. Zresztą, odkąd pamiętam NEO i spółka zawsze grali wyjątkowo dobrze w USA. Jak zawsze bardzo im kibicuje i przykro mi się czyta komentarze społeczności. Fajnie jakby w końcu utarli nosa wszystkim, którzy zapomnieli jak silną drużyną jest Virtus.pro.
Jeśli już o polskich zespołach mowa, grzechem byłoby nie wspomnieć o zmianach w Kinguin. Co o nich sądzisz?
Roszady w Kinguin zdecydowanie były konieczne. Fakt, że po tych zmianach, które rownież mnie dotknęły mieli dosyć długo tzw. honeymoon, ale jak już minął to chyba był najgorszy czas w historii dla tego zespołu (mam na myśli MICHA, SZPERA i mouza) poza polskim podwórkiem. Jestem trochę sceptycznie nastawiony do ich składu, ale kto wie, może właśnie tego potrzebowali. Obawiam się jedynie, że skoro Kinguin zdecydowało się w końcu na taki ruch, to następne zmiany przyjdą szybko, jeśli nie będzie rezultatów, i po składzie który zrobiliśmy w roku 2014 (potem również w 2015) nic nie zostanie.
A jaką drogę powinien według ciebie obrać SZPERO?
Co do SZPERA to szczerze nie wiem. Zdecydowanie nie podejmowałbym decyzji już teraz, po Majorze będzie znów potężny shuffle na scenie, wtedy przyjdzie czas na decyzje, być może w Polsce będzie się dało wykombinować coś fajnego.
Mocek i jego zespół rozpocznie zmagania na Majorze już od fazy pretendentów. Rozgrywki w Atlancie rozpoczną się 12 stycznia i potrwają cztery dni. Spośród szesnastu ekip do kolejnego etapu awansuje połowa. Wszystkie informacje znaleźć będzie można w naszej relacji tekstowej.