Nowy sezon rozgrywek esportowych League of Legends powoli się rozkręca. Większość drużyn ogłosiła już składy, w jakich przystąpi do nich w otwierających kolejkach. W wielu z nich znaleźli się także polscy zawodnicy – zarówno ci uznani na scenie europejskiej, jak i ci, którzy swoją historię poza granicami naszego kraju będą dopiero pisać. Jednym z najczęściej obieranych przez nich kierunków jest Hiszpania, która staje się coraz to bardziej atrakcyjnym miejscem na kontynuację kariery. Jaki jest tego powód?
Przede wszystkim przyjrzyjmy się obecnej sytuacji w lidze hiszpańskiej. Kilka dni temu większość drużyn ogłosiła swoje składy. My oczekiwaliśmy informacji na temat wielu polskich zawodników, którzy łączeni byli z przenosinami na Półwysep Iberyjski już wcześniej. Nieco zaskakująco G2 Vodafone podało wiadomość o zakontraktowaniu Tobiasza "Agresivoo" Ciby, jednego z największych talentów na polskiej scenie, podobnie jak podpisany przez Movistar Riders Damian "Defles" Filipow. Oprócz nich do hiszpańskich zespołów dołączyli Roison, Kasztelan i Mystiques, a Cinkrof przedłużył swój kontrakt. Selfmade wciąż pozostaje natomiast graczem MAD Lions. Czyżby Polacy mieli stać się jedną z najliczniejszych narodowości w tamtejszych rozgrywkach? Co ich zachęca do gry w Hiszpanii?
O zdanie na ten temat poprosiłem jednego z najbardziej uznanych trenerów na polskiej scenie League of Legends, Veggiego. Na jakie pozytywne aspekty wyjazdu on zwraca uwagę?
Wiadomo, że każdy gracz będzie zawsze robił to co najlepsze dla niego, ale są trzy aspekty, o których musi myśleć. Po pierwsze kasa - tutaj raczej nie ma co długo się zastanawiać. W Hiszpanii polscy gracze zarobią więcej. Jest tam więcej sponsorów, liga jest lepsza, a także jest to bogatszy kraj. Po drugie - sukces sportowy. Tutaj pojawia się aspekt drużyny. Jeżeli gracze w Polsce zarabialiby mniej, ale za to graliby w drużynie która ma szansę coś osiągnąć międzynarodowo, to można liczyć na to, iż pieniądze pojawiają się z turniejów, aniżeli organizacji dla której się gra. Druga część to polepszenie umiejętności, gdy dany zawodnik gra w drużynie za mniejsze pieniądze, ale za to traktuje to jako inwestycję w karierę. Na przykład gdy dany region jest lepszy, może się czegoś nauczyć od trenera lub współzawodnika. I po trzecie popularność czy też networking. Pozycja sceny hiszpańskiej na arenie międzynarodowej sprawia, że gracz może się wypromować w Europie oraz wśród menedżerów. Są też drużyny bardzo popularne i samo granie w nich znacznie zwiększa naszą popularność np. na Reddicie. Prawie każdy gracz, który dołączy do TSM-u od razu staje się jednym z najpopularniejszych zawodników.
Trudno jest nie zgodzić się z tą opinią. Pieniądze, szansa na rozwój oraz tworzenie kontaktów to trzy główne powody, które wskazał Veggie w swojej krótkiej wypowiedzi. Niestety, ale pokazuje to również, w jakim miejscu obecnie znajduje się polska scena. Pomimo tego, że w naszym kraju rozgrywane są dwie duże ligi, a także wiele mniejszych turniejów, to organizacje wciąż boją się zainwestować w zespół League of Legends. Nie jest tak, że nie znajdziemy utalentowanych graczy z dobrymi składami, ale w związku ze zmianami jakie pojawiają się w systemie rozgrywek od Riot Games, to coraz więcej osobowości decyduje się na znalezienie miejsca w zagranicznych zespołach. Brak inwestycji ze strony sponsorów, którzy zaufaliby danej drużynie zmusza profesjonalnych zawodników do szukania alternatyw, a jedną z nich na pewno jest wyjazd do Hiszpanii, który zapewni im godziwą pensję.
Kolejną kwestią poruszoną przez Veggiego jest rozwój. Nie da się tego ukryć, że gdy w twoim najbliższym otoczeniu znajdują się gracze lepsi od ciebie czy trenerzy z większą wiedzą, którą są w stanie przekazać, to twoje umiejętności także wzrosną. Wśród graczy hiszpańskich zespołów znajdziemy naprawdę dużo zawodników na bardzo wysokim poziomie, od których można się wielu rzeczy nauczyć.
O swoją życiową szansę Tobiasz "Agresivoo" Ciba powalczy w hiszpańskim G2 Vodafone (fot. ESL) |
Jako trzeci czynnik Veggie wskazał budowanie popularności i kontaktów. Owszem, polska scena jest całkiem rozwinięta, lecz sama gra na turniejach nie pozwala na poznanie osób z wysokich stanowisk czy zawodników światowego topu. Tylko w ten sposób gracz jest w stanie wypracować sobie markę, aby ewentualny następny krok w karierze był awansem. Wystarczy spojrzeć na obecną sytuację Jakuba "Jactrolla" Skurzyńskiego, który od czerwca do grudnia zeszłego roku występował w barwach Giants Gaming, a dziś dzięki swojej świetnej grze, budowaniu social mediów i kontaktów jest częścią Teamu Vitality. Jakubowi "Cinkrofowi" Rokickiemu także udało się zadebiutować w EU LCS dzięki wcześniejszym występom na scenie hiszpańskiej.
Nie da się nie zgodzić z tym, że wcześniej wymienione czynniki są powodem, dla którego gracze decydują się na przenosiny do Hiszpanii. O wiele lepsze warunki finansowe, możliwość grania na wyższym poziomie czy wyrobienie sobie marki powinny przekonać każdego, kto ma możliwość wyjazdu. Jedynym problemem dla zawodnika będzie oczywiście przymus przeprowadzki, o czym także wspomina trener Illuminar Gaming:
Co by nie mówić jedynym minusem dla polskich graczy w przypadku ligi hiszpańskiej jest mieszkanie za granicą. Reszta punktów raczej przemawia na korzyć Półwyspu Iberyjskiego. Może jakby Team Kinguin mógł odpowiedzieć na zarobki, a także możliwość mieszkania w Polsce, to gracze by nie wyjeżdżali. Promocja oraz networking zdecydowanie przemawiają za Hiszpanią. Ogromna ilość Polaków w tamtejszej lidze wynika także z braku składu Kinguin oraz brak wiary w pokonanie iHG.
O tym, że Illuminar Gaming jest jednym z najsilniejszych zespołów na polskiej scenie nie ma co dyskutować, gdyż jest to oczywiste nawet dla mało zorientowanych w świecie League of Legends. Ogrom sukcesów zdobytych jako drużyna oraz indywidualnie przez zawodników może nieco odstraszać, choć wcale nie traktowałbym tego jako czynnik wpływający na chęć zmiany otoczenia, a wręcz przeciwnie – powinna być to motywacja do nawiązania walki z iHG i pokazanie, że przychodzi czas na wyrównanie poziomu między drużynami.
Nie bójmy się stwierdzenia, że polska scena bardzo mocno może ucierpieć przez odejście najlepszych zawodników do lig zagranicznych. Owszem, przez ostatnie miesiące poziom pomiędzy zespołami wyrównał się, ale wciąż bez problemu można wskazać było trzy najlepsze drużyny, oddzielając je od reszty. Teraz sytuacja nieco się zmieni, choć należy pamiętać, że większość zawodników przenoszących się na Półwysep Iberyjski już w poprzednim sezonie występowała za granicą. Polskie podwórko straci na braku takich graczy jak Agresivoo czy Mystiques, ale na ich miejscu pojawią się nowi, być może nieco słabsi, mimo to wciąż z ogromnym talentem. Oni także będą myśleć o możliwym wyjeździe, ale najpierw muszą zbudować swoją markę w Polsce, aby mieć jakiekolwiek podstawy do rozwijania swojej kariery.
Hiszpania jest jednym z tych kierunków, które powinni obierać zawodnicy z krajów, w których o wiele trudniej jest budować sobie markę na skalę europejską. Dzięki rozwiniętym strukturom w tamtym obszarze Polacy mogą pokazać się z dobrej strony albo stracić trochę czasu, jednak każda taka próba może okazać się dla nich przepustką do wielkiej kariery.