Każdy szanujący się gracz musi w dzisiejszych czasach zainwestować w porządny monitor z wyższej półki. Tak przynajmniej twierdzą producenci tychże monitorów. Nie ma jednak wątpliwości, że czasy gigantycznych pudeł CRT już dawno minęły, a epoka 60 herców już ostatecznie przechodzi do lamusa, a skoro już trzeba kupić płaski monitor LCD, to dlaczego nie zainteresować się modelami nakierowanymi na gaming i esport. Oba te hasła są dość śliskie i używane przez producentów wyłącznie w celach marketingowych, ale na szczęście tego typu urządzenia naprawdę spełniają swoje zdania, a jednocześnie nie kosztują dużo więcej od “niegamingowych” modeli podobnej klasy.
Recenzowane tu monitory to jedne z flagowych produktów marki ASUS ROG. Pierwszy z nich, 24,5-calowy XG258Q, kusi częstotliwością 240 herców, natomiast większy, 27-calowy XG27V, charakteryzuje się zakrzywionym ekranem. Obie zalety, tak eksponowane na pudełkach, mogą wydawać się dla wielu użytkowników zupełnie nieistotne. Czy jednak warto dołożyć nieco grosiwa, by wybrać oba monitory zamiast bardziej klasycznych produktów? Wszystko zależy od punktu widzenia…
Budowa i kształty
Podstawa, w przeciwieństwie do bardziej klasycznych rozwiązań, zbudowana jest z trzech niesymetrycznych nóżek o bardzo szerokim rozstawie. Początkowo byłem do niej nastawiony dość sceptycznie, ale natychmiast okazało się, że taka konstrukcja zdaje egzamin i być może jest nawet lepsza od zwykłych, prostokątnych baz. Podstawa monitorów zajmuje, o dziwo, bardzo mało miejsca, a także pozwala na dość swobodne dostosowanie do powierzchni biurka – zwłaszcza tych osób, które trzymają na blacie dużo rzeczy.
Niezbyt przemyślane są przyciski na panelu sterowania monitorów. Umieszczono je po prawej stronie, z tyłu monitora. Znajdziemy tam cztery standardowe przyciski i jeden “grzybek” do nawigacji po menu. Niestety guziki zostały tak skonstruowane, że dość ciężko jest je wyczuć bez patrzenia. Zamiast fikuśnych, nieintuicyjnych kształtów, wystarczyłoby postawić na prostotę i np. małe, okrągłe przyciski.
Monitory ASUS ROG zbudowano tak, że sam ekran zajmuje niemal całą przednią powierzchnię konstrukcji, a ramka jest bardzo wąska, co docenią nie tylko ci użytkownicy, którzy korzystają z kilku połączonych monitorów. Na pochwałę zasługuje także regulacja wysokości i pochylenia obu monitorów. Jest ona bardzo płynna i wygodna, ale jednocześnie nie jest zbyt luźna, dzięki czemu ekrany pozostają w ustalonej pozycji. Dodatkowo model 240 hercowy można ustawić w pionie, co oczywiście nie miałoby większego sensu w przypadku zakrzywionej 144 hercówki.
Nie można mieć zarzutów co do możliwości wychylania, obracania czy podnoszenia obu monitorów. Z oczywistych względów ten zakrzywiony nie może zostać ustawiony pionowo, ale to jedyna różnica między oboma modelami. Z żalem trzeba stwierdzić, że wiele monitorów, nawet tych droższych, ma problemy z utrzymaniem ustawienia i tak po pewnym czasie mają tendencję do “opadania”. Tutaj jednak nie ma o tym mowy, gdyż wszystko trzyma się na sztywno, choć oczywiście nie oznacza to, że trzeba się mocno wysilić, by zmienić kąt nachylenia i wykonać obrót. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim świetna szyna odpowiadająca za wysokość monitora. Nie każdemu jednak przypadną do gustu same rozmiary obu monitorów. Zwłaszcza zakrzywiony XG27V to naprawdę masywne urządzenie, ale jak już wspomniano wcześniej nie jest to wielkim problemem ze względu na doskonałą podstawę.
Jakość obrazu
Siłą monitorów ASUS ROG są ustawienia fabryczne. Dość częstym problemem wiodących modeli marek skierowanych na esport są kiepskie ustawienia kolorów czy filtrów. Tutaj do wyboru mamy kilka presetów o nieco innych parametrach, a każdy szybko znajdzie coś dla siebie. Presety te zostały jednak dobrze przemyślane i nie dochodzi do absurdów, z którymi boryka się konkurencja. Oczywiście też nie należy zbytnio sugerować się nazwami profili, np. “FPS”, “gry wyścigowe” czy “MOBA” – po prostu należy wybrać ten zestaw, który najbardziej nam odpowiada.
Nie można się też przyczepić do jakości wyświetlanego obrazu. Oczywiście przy takiej przekątnej rozdzielczość 1080p może już rozczarować tych bardziej wymagających użytkowników, ale dla większości nie będzie to żadnym problemem. W bardziej specjalistycznych testach oba monitory (przy fabrycznych ustawieniach) nie zapewniają wyników identycznych z tymi, podanymi przez producenta, ale zaawansowani użytkownicy nie powinni mieć problemu z odpowiednią kalibracją kontrastu czy temperatury kolorów tak, by osiągnąć założone liczby. Poza tym, nie oszukujmy się, dla przeciętnego zjadacza chleba nie ma znaczenia, czy monitor spełnia 95% założonej normy, czy 100%.
Dodatki
Recenzowane monitory nieco odstają od konkurencji pod względem dodatków, które w dzisiejszych czasach są praktycznie jedynym elementem, który odróżnia produkty z tych samych segmentów. Tutaj nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Nie ma żadnych portów USB, stojaka na słuchawki, dokładnych miarek do regulacji rozstawienia monitora czy pilota do zapisywania ustawień, które rzeczywiście mają praktyczne zastosowanie. Są za to… wszędobylskie diody RGB. Tutaj umieszczono je w podstawie, dzięki czemu mogą rzucać wzór świetlny na blat biurka, a także z tyłu obudowy. To drugie może rzuca się w oczy w trakcie transmisji z turniejów esportowych, gdy kamera zwrócona jest na twarz zawodnika, ale sam użytkownik nawet nie ma jak nacieszyć się z kolorowych diod, których zwyczajnie nie widzi. Skoro mowa o tylnej części monitora: nie najlepiej rozwiązano także kwestię okablowania. Gniazda ułożone są tak, że korzystając z grubych kabli lub powiększonych końcówek można się zwyczajnie nie zmieścić pod panelem mającym je ukryć. Trzeba się więc liczyć z koniecznością wymiany kabli na cieńsze lub bardziej elastyczne, z całkowitym usunięciem wspomnianego panelu, a przecież nie o to tu powinno chodzić.
Sporym rozczarowaniem jest dodatek GamePlus. Dzięki niemu użytkownik ma dostęp do czterech funkcji: celownika, timera, licznika klatek na sekundę i wyrównywania ekranów. Pierwszy z nich może wydawać się po prostu nieetyczny, bo w końcu nie bez powodu taki AWP w Counter-Strike nie ma crosshaira podczas strzelania z biodra. Poza tym sam kształt celownika pozostawia wiele do życzenia, bo bardziej zasłania obraz, niż pomaga. A wystarczyłby najprostszy możliwy pomysł w postaci zwykłej kropki… Timer również sprawia wrażenie, jakby jego pomysłodawca był lekko oderwany od rzeczywistości. Sama idea jest sensowna, bowiem licznik może pomóc w odmierzaniu kluczowych momentów w grze czy na przykład kontrolowania, ile czasu użytkownikowi pozostaje do wyjścia z domu. Dlaczego jednak nie wprowadzono odliczania od zera wzwyż? Albo dlaczego timer można ustawić tylko na z góry określone minuty? To jest po prostu nielogiczne względem tego, w jak przydatny sposób można byłoby wykorzystać timer – gdyby tylko był lepiej przemyślany. Licznik FPS też nie ma żadnego realnego zastosowania, chyba że jakimś cudem ktoś zapomni ustawić w karcie graficznej wyświetlania w 144 lub 240 hercach. Nie można jednak mieć zarzutów do czwartej funkcji GamePlus, czyli wyrównywania ekranów przydatnego wtedy, gdy korzystamy z kilku różnych monitorów.
Pochwalić należy jednak dołączony software, który po zainstalowaniu pozwala na kontrolę wszystkich funkcji monitora bez konieczności walki z nie najlepszym, domyślnym panelem sterowania. Oprogramowanie pozwala także na zmianę ustawień pod konkretne aplikacje czy gry, dzięki czemu profile automatycznie przełączą się po ich uruchomieniu. W końcu inne wymagania ma użytkownik przy pracy na dokumentach tekstowych, a inne przy swoich ulubionych grach.
Podsumowanie
Reasumując: monitory ASUS ROG XG258Q i XG27V są naprawdę godne polecenia, ale przed zakupem należy się zastanowić: czy to właśnie tych urządzeń nam potrzeba. W dzisiejszych czasach częstotliwość 144hz to absolutna norma, a 240 herców oferowanych przez XG582 można w pełni wykorzystać (do nowych gier) wyłącznie z bardzo mocnym komputerem. Czy jednak warto przenieść się ze 144 na 240 herców? Jak najbardziej! Różnica nie jest tak kolosalna, jak przy przesiadce z 60 na 144 herców, ale i tak jest zauważalna. Zaś zakrzywienie XG27V to, bądźmy szczerzy, zwykły bajer, który mimo chęci producentów, nie ma praktycznie żadnego wpływu na komfort użytkowania, a najwyżej może sprawić lekkie problemy z przyzwyczajeniem się. Jednak fanom wszelkiego rodzaju nowinek i gadżetów można ten monitor śmiało polecić. Pod względem samych parametrów utrzymują się na tym samym, wysokim poziomie co reszta konkurencji, ale jeśli chodzi o dodatkowe funkcje (dla wielu zupełnie nieistotne) czy wygląd i budowę, to w tej samej klasie można znaleźć równie dobre i tańsze, albo bardziej rozbudowane urządzenia.