Znamy już nazwiska szesnatsu szczęśliwców, którzy przywdzieją koszulki znanych z prawdziwej Formuły 1 zespołów. Czy druga edycja esportowych zawodów w grze F1 2017 okaże się być bardziej emocjonująca aniżeli poprzednia? Przenieśmy się o kilka miesięcy wstecz i przypomnijmy sobie jak wyglądała premierowa odsłona rozgrywek.
Pierwsza edycja F1 Esports, która odbyła się w listopadzie 2017 roku, zakończyła się spektakularnym zwycięstwem Brendona Leigh. Kierowca z Wielkiej Brytanii na ostatnim okrążeniu finałowego wyścigu na torze Yas Marina znajdował się za liderującym Fabrizio Donoso. Przy wykorzystaniu systemu DRS Leigh zbliżył się do Donoso, a następnie zaatakował go w zakręcie numer 8. Zawodnik z Chile był zmuszony do ścięcia kolejnego zakrętu za co otrzymał trzysekundową karę. Już kilkaset metrów dalej Leigh objął prowadzenie i bezpiecznie dowiózł je do mety. Tym samym 18-latek stał się pierwszym mistrzem świata wirtualnej Formuły 1, jednak dowiedział się o tym dopiero kilka minut później. Końcowy rezultat gracza zależał bowiem od punktów zdobytych na przestrzeni nie jednego, a trzech wyścigów (Kanada, Belgia oraz Abu Dhabi). Po oficjalnym ogłoszeniu wyników Brendon nie krył wzruszenia i trudno się temu dziwić. Udział w fazie finałowej pierwszej edycji był spełnieniem jego marzeń, a w dodatku był to jego pierwszy zagraniczny wyjazd w życiu. Polscy sympatycy z pewnością trzymali kciuki za jedynego rodaka w stawce, Patryka Krutyja. Niemniej, ostatecznie Patryk uplasował się w drugiej połowie stawki, na czternastej pozycji.
Tegoroczna edycja posiada jednak o wiele bardziej skomplikowaną strukturę. Pierwszym, zakończonym już etapem były kwalifikacje online odbywające się na trzech platformach. Przez określony czas w grze dostępne były cztery specjalne eventy mające odwzorować wydarzenia z prawdziwego świata Formuły 1. W zależności od końcowego czasu, używanych asyst czy poziomu trudności botów kierowcy otrzymywali punkty, które decydowały o ich miejscu w rankingu. Ostatecznie aż 66 tysięcy osób ze 111 krajów spróbowało swoich sił na torze pokonując na nich ponad milion okrążeń (ilość prób była nieograniczona)! Dziesięciu najlepszych kierowców otrzymywało zaproszenie do wyścigu odbywającego się na tym samym torze co dane wydarzenie w grze. Wyścig odbywał się na 25% regulaminowego dystansu. Zajęcie w nim jednej z trzech czołowych lokat gwarantowało przepustkę do Pro Draftu. W fazie Pro Draft znalazło się łącznie 40 zawodników - 36 z otwartych kwalifikacji, dwóch z ubiegłorocznej edycji mistrzostw oraz dwóch z tytułu dzikiej karty.
W tym roku profesjonalne zespoły Formuły 1 zdecydowały się wesprzeć inicjatywę wirtualnych wyścigów. Dziewięć z dziesięciu ekip (poza Ferrari) przystąpiło do procesu wybierania własnych kierowców, którzy będą reprezentować ich barwy. Pro Draft był jednak jedynie zwieńczeniem pobytu kierowców na torze Silverstone, bowiem przez kilka dni gracze byli poddawani różnym wyzwaniom, nie tylko związanym z samym tytułem F1 2017. Cała czterdziestka uczestniczyła chociażby w wyścigu kartingowym, czy też w quizie wiedzy o motosporcie. Dodatkowo każdy z nich mógł przez chwilę poczuć się jak prawdziwy kierowca najszybszej serii wyścigowej, odbywając test na reakcję. Podczas bootcampu zawodnicy byli obserwowani przez wysłanników zespołów, co dodatkowo zwiększało rywalizację oraz presję. Na podstawie wyników wszystkich zadań zawodnicy zostali uszeregowani i otrzymali numery w drafcie. "Jedynka" przypadła reprezentantowi FARacing G2, Cemowi Bolukbasiemu. Co ciekawe, zespół ten został założony przy współpracy z dwukrotnym mistrzem świata i kierowcą McLarena, Fernando Alonso. Mówiąc o kierowcach Formuły 1 należy wspomnieć o obecności w hali dwóch zawodników związanych z Red Bullem - Maxa Verstappena z głównego zespołu Red Bulla, oraz Pierre'a Gasly'ego ze stajni Toro Rosso. Popularny Holender przyznał, że w przeszłości często zdarzało mu się regularnie trenować w różnych tytułach wyścigowych nawet przez kilka godzin dziennie.
Kolejność wyboru została ustalona poprzez losowanie. Każdy zespół zgodnie z regulaminem musiał wybrać przynajmniej jednego, a maksymalnie trzech zawodników. Uczestnicy mogli zrezygnować ze swojej tury wybierania lub wymienić ją z innym zespołem. Na trio kierowców zdecydowały się zaledwie dwie ekipy - Renault oraz Sauber. Pod banderą francuskiego zespołu występować będzie jeden z najbardziej znanych YouTuberów związanych z F1, James "Limitless" Doherty. Ciekawostką odnośnie postaci Limitlessa jest to, że przez długi czas korzystał z kontrolera, a dopiero w ostatnim czasie przesiadł się na kierownicę. Tymczasem Sauber sięgnął po usługi braci Saltunç, dla których nie będzie to pierwsze doświadczenie z wirtualnymi wyścigami F1. Moment, w którym wybrany na zakończenie draftu Sonuc oraz Salih spotkali się na backstage'u był absolutnie wyjątkowy. Bardzo interesująco prezentuje się także duet zakontraktowany przez Toro Rosso. Zespół zarządzany przez Franza Tosta postawił na czwartego oraz piątego zawodnika ubiegłej edycji. Cem oraz Patrick Holzmann zanotowali najszybsze okrążenia podczas pierwszego eventu online na torze w Szanghaju, odpowiednio na platformach PlayStation i PC. Mimo, że niektóre zespoły nie posiadają nawet dwóch kierowców, to wciąż mogą uzupełnić swój skład o niewybranych zawodników. W tym gronie warto wymienić wspomnianego na samym początku mistrza pierwszej edycji, Brendona Leigh. Przypomnijmy, że kierowcy staną do walki w trzech wyścigach na żywo, a pula nagród zawodów wynosi 200 tysięcy dolarów.
Retransmisję wczorajszego draftu możecie znaleźć pod tym linkiem.