Do rzeczy, które u boku podatków i śmierci są pewne w życiu, z pewnością należą afery finansowe. Nikt nie chce przecież być oszukany w momencie, w którym zapewniono mu należyte wynagrodzenie. A tak czuje się obecny toplaner AVEZ Esport, Krystian "Czaru" Przybylski.
Nie chodzi jednak o dotychczasowy zespół 24-latka, a poprzedni, czyli Indictive Esports. Po czterech tygodniach porażek podczas pierwszego sezonu Ultraligi zarząd zespołu postanowił gruntownie przebudować skład, zostawiając tylko Kamila "Chosiiego" Chosę jako głównego midlanera. Od tego momentu pozostałe mecze w ramach krajowych rozgrywek rozegrała już niezmieniana później piątka, której częścią był Przybylski.
I choć ostatecznie udało się obronić miejsce w Ultralidze, to prawdziwe problemy Czara i kompanów dopiero się zaczęły. Indictive nie było bowiem w stanie uregulować zaległych od nawet trzech miesięcy pensji. Pieniędzy po dziś dzień nie udało się uzyskać, ale nowy pracodawca Przybylskiego, AVEZ, pomaga mu i jego kolegom odzyskać należne pieniądze.
Po rozmowach udało nam się nawiązać kontakt z AVEZ, które obecnie reprezentujemy oraz pomagają nam oni wyegzekwować sądowo pieniądze zaległe przez Indictive za poprzedni split.
Zaległości ze strony Indictive nie są jednak głównym kuriozum sytuacji przedstawianej przez Czara. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez niego samego, między Indictive a dwoma byłymi członkami pierwszej drużyny (Bartoszem "Ipponem" Dzikowskim oraz Piotrem "SuperAZEm" Prokopem) doszło do porozumienia, na bazie którego nagrody za pierwszy sezon Ultraligi zostaną wypłacone staremu składowi jako spłata zaległości pensji wobec pierwotnej piątki. Sęk w tym, że sprzeczny temu zapis widnieje w kontrakcie toplanera AVEZ, bowiem według umowy podpisanej przez Przybylskiego nagrody te należą się jemu i jego kolegom. Jakby tego było mało, to w porozumieniu IN z Ipponem i SuperAZEm rzekomo brała też udział sama Ultraliga.
Mogę zagwarantować na 100%, że nigdy bym nie podpisał umowy, której celem będzie zarobienie pieniędzy dla dwóch obcych mi osób, bo wolontariatem to my na pewno nie jesteśmy.
Pierwszy raz sprawa Indictive ujrzała światło dzienne pod koniec maja tego roku. Więcej informacji o niej znajdziecie pod tym adresem. Post Przybylskiego został już usunięty, ale jego treść znajdziecie poniżej.