David Tonizza zdominował pierwszy etap F1 New Balance Esports Series 2019. Zatrudniony przez Ferrari kierowca trzykrotnie kończył wyścigi na podium, w tym dwa razy wygrał. Lekki falstart zaliczył Mercedes – ekipa z Brackley zgromadziła w środę tylko 26 punktów, z czego cztery oczka były zasługą naszego rodaka Patryka Krutyja.
Wyścig #1
Kwalifikacje do pierwszego wyścigu nowego sezonu padły łupem Frederika Rasmussena, który wykręcił czas o zaledwie trzynaście tysięcznych szybszy od Daniela Bereznaya z Alfy Romeo. Czasówka wyraźnie nie poszła po myśli kierowców Mercedesa – broniący tytułu mistrzowskiego Brendon Leigh zajął dopiero dziesiątą lokatę, zaś Patryk Krutyj startował do wyścigu z trzynastego pola. Już w pierwszym zakręcie toru Sakhir prowadzenie Rasmussenowi odebrał Bereznay, a przed Duńczykiem znalazł się także David Tonizza z Ferrari. Szybko do odrabiania strat zabrał się lider Srebrnych Strzał, który błyskawicznie odzyskał kilka pozycji. Sytuacja z przodu stawki nie ulegała większym zmianom aż do szóstego kółka – wówczas Tonizza uporał się z dotychczasowym liderem i sam objął prowadzenie.
Koszmar węgierskiego zawodnika miał się dopiero rozpocząć. Parę zakrętów dalej były reprezentant Mercedesa próbował zrewanżować się Włochowi i przypuścił na niego atak, lecz zblokował koła, niefortunnie zahaczył o jego bolid i obrócił się. W efekcie gracz Alfy Romeo stracił kilkanaście cennych sekund oraz rzecz jasna wypadł z pierwszej dziesiątki. Co więcej, incydent pomiędzy dwoma kierowcami zaszkodził także Rasmussenowi, który nie zdołał ominąć samochodu Alfy Romeo. Duńczyk uszkodził skrzydło i stracił szanse na podium. Ostatecznie pierwszy linię mety przekroczył Tonizza, a za nim znaleźli się Jarno Opmeer z Renault i zespołowy kolega Bereznaya, Salih Saltunç. Brendon Leigh ukończył wyścig na piątej pozycji, zaś Patryk Krutyj dojechał piętnasty.
Wyścig #2
Wicemistrz ubiegłej odsłony F1 Esports Series mógł szybko zrehabilitować się za błędy z Bahrajnu. Węgier zdominował kwalifikacje przed Grand Prix Chin, wyprzedzając Marcela Kiefera i Saliha Saltunça. Drugi z członków Alfy Romeo tuż po starcie miał przed sobą już tylko Bereznaya, dzięki czemu włoski zespół miał prawo myśleć o dublecie. Na trzecim okrążeniu Saltunç mógł skorzystać z systemu DRS na długiej prostej i zbliżył się do swojego kompana na tyle, że dzięki opóźnionemu hamowaniu do czternastego zakrętu był w stanie znaleźć się przed nim. Na tym samym kółku Węgier odwiedził swoich mechaników i założył opony pośrednie, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Bereznay podciął swojego partnera i odzyskał prowadzenie bez konieczności walki na torze.
19-latek był na najlepszej drodze, żeby zdobyć premierowe punkty w sezonie, jednak ponownie dosięgnął go ogromny pech. Bereznay... zepsuł pedał hamulca i musiał wycofać się z dalszej rywalizacji. Problemy w drugiej części wyścigu miał również Saltunç, co było wodą na młyn dla Tonizzy. Startujący z czwartej lokaty zawodnik z Półwyspu Apenińskiego najlepiej poradził sobie z presją i dowiózł drugie zwycięstwo dla Ferrari. Z kolei nasz jedyny reprezentant w wirtualnych Mistrzostwach Świata jechał bardzo spokojnie, unikał niepotrzebnych starć i ostatecznie finiszował dziewiąty. Po samym wyścigu Krutyj powędrował o jedną pozycję w górę na skutek kary nałożonej na Brendona Leigh.
Wyścig #3
Najlepszy w segmencie kwalifikacyjnym poprzedzającym wyścig w Azerbejdżanie okazał się Frederik Rasmussen. Pierwszy rząd uzupełnił Timo Naukkarinen, który wskoczył do składu Williamsa w miejsce Isaaca Price'a. Poniżej oczekiwań spisali się Leigh oraz Bereznay – Mistrz Świata startował z dziewiątego pola, zaś jego dawny kolega z zespołu był dopiero czternasty. Z dosyć odległej, bo dopiero szesnastej pozycji do wyścigu ruszał drugi z graczy Mercedesa. Kierowca znad Wisły zaliczył za to świetną otwierającą pętle toru w Baku, co pozwoliło mu przebić się o pięć oczek. Najdogodniejszym miejscem do przeprowadzania manewru wyprzedzania na torze była długa prosta w trzecim sektorze, gdzie zawodnicy mogli otworzyć tylne skrzydło w swoim bolidzie.
Na czele utrzymywał się duet Rasmussen – Naukkarinen, który rozdzielała około sekunda. Kolejność na przodzie stawki nie zmieniła się przed pit stopem lidera, do którego doszło na szóstym okrążeniu. Razem z Rasmussenem w alei serwisowej zameldował się także reprezentant Williamsa, zatem wszystko zostało po staremu. Jeżdżący w barwach Red Bulla kierowca po założeniu świeżego kompletu ogumienia postanowił podkręcić tempo i zgubił Naukkarinena, który musiał pogodzić się z drugim miejscem. Dużo więcej emocji dostarczyła nam zażarta batalia o najniższy stopień podium, w której uczestniczyli Tonizza oraz Álvaro Carretón. Walka toczyła się do ostatnich metrów i choć to Hiszpan zameldował się na mecie jako trzeci, to po chwili oddał lokatę triumfatorowi dwóch poprzednich wyścigów ze względu na karę czasową. Ta dała się we znaki także Patrykowi Krutyjowi – Polak ukończył zmagania na dziewiątej pozycji, ale dodatkowe trzy sekundy zepchnęły go na jedenastą lokatę.
|
|
Kierowcy powrócą do Gfinity Areny 2 października – wówczas odbędzie się drugi event na żywo. Transmisja z F1 Esports Series dostępna będzie na oficjalnym profilu Formuły 1 na Facebooku, jak również na Twitchu i YouTube. Rozpocznie się ona o godzinie 20 polskiego czasu.