Jakich ruchów możemy spodziewać się po x-kom AGO w najbliższych tygodniach? Jak rozwija się współpraca z Rogue i czy możemy spodziewać się jej przedłużenia? Co dalej z Miłoszem "mhL-em" Knasiakiem? Na te i inne pytania odpowiedział CEO organizacji – Maciej Opielski – z którym poruszyliśmy wszystkie bieżące kwestię dotyczące AGO.
Wywiad został przeprowadzony 29 czerwca 2021 roku.
Wspominałeś, że obowiązuje u was zasada “sześciu miesięcy” w składzie CS:GO, według której dajecie każdej wersji zespołu pół roku, kiedy to nie muszą martwić się transferami etc. U nowych nabytków czas ten dobiega końca, a na scenie widać poruszenie transferowe. Czy w takim razie możemy się spodziewać zmian w x-kom AGO?
Zgadza się, sześć miesięcy to okres, który pozwoli nam większość rzeczy powiedzieć o potencjale zespołu. Było już kilka formacji grających pod banderą x-kom AGO w tym przedziale czasowym i dochodzimy do wniosku, że może to być za krótki czas. Każdy skład, czy to z Sidneyem i lemanem, czy to z oskarishem i F1KIEM, czy również obecny, pokazuje, że na wyższe obroty i wyższy poziom gry wchodzimy w okolicy 5-6 miesiąca.
Założenie jest takie, że ten skład będzie miał jeszcze możliwość grania razem. Nie wiem, czy cały, ale na pewno większość.
Zakładam, że wejście przez was na 24. miejsce w rankingu HLTV jest dla was dowodem, że cały czas obijacie się o światową czołówkę i stałe osadzenie się w niej jest tuż za rogiem.
Ostatnie składy mimo potencjału “na papierze” nigdy nie dobiły się do top 30. Wielokrotnie to analizowaliśmy, lecz niezależnie od tego kto grał, zawsze były to okolice 35., 40. miejsca. Ten skład nie zaczął dobrze, trudne początki pamiętam do dziś, jednak szybko wszedł na właściwe tory. Szybko awansowaliśmy do top 30. Na chwilę spadliśmy, co było spowodowane słabszą formą, ale widać, że wychodzimy z tego dołka i wracamy.
Miałem ostatnio rozmowę z miniroxem prywatnie oraz trochę na Twitterze na temat tego, że top 30 jest fajne, ale nic z tego nie masz. Za parę dni nikt nie będzie pamiętać, na którym miejscu w rankingu byliśmy 28 czerwca. Wolelibyśmy zamienić to na trofea, czy też na awans do ESL Pro League lub na puchary pokroju Spring Sweet Spring.
Mówiłeś pół roku temu, że sukcesem będzie utrzymanie się w top 30, nie dostanie się tam. Teraz może za długo się nie utrzymaliście, ale kolejny raz z rzędu weszliście do najlepszej trzydziestki. Uznałbyś to za nowy miernik sukcesu?
Nie nazwałbym tego w ten sposób. Pokazuje nam to, że ten skład nadal potrafi grać i ma potencjał na więcej. Daje to nadzieję na przyszłość. Jest to też przykład, że metody treningowe, których używamy na co dzień, ich objętość czasowa etc. się sprawdzają.
Potwierdza to też, że używanie sześciu zawodników również działa. Cały czas rotujemy graczami, w wyniku czego częściowo tracimy punkty, a i tak potrafimy być w top 30 i najwyżej rozstawioną w rankingach drużyną w Polsce. Pokazuje to, że droga, którą obraliśmy, jest słuszna, ale miernikiem nadal będą trofea. Jeżeli za rok ciągle będziemy w najlepszej trzydziestce świata, to wtedy będziemy mogli mówić, że to jest sukces.
Jak zamierzacie w takim razie utrzymać tę stabilność, której polskim zespołom brakuje?
Od początku zaszczepiamy w AGO sportowe podejście. Nic się tutaj nie zmienia. Nadal będzie to sztab ludzi pracujący z zawodnikami i nad nimi, od głównego trenera po menadżera, trenera przygotowania fizycznego, dyrektora sportowego, fizjoterapeutę, masażystów, dietetyków. Uważamy, że to zaplecze jest niezbędne. Gracze korzystają z niego w takim zakresie, w jakim jest im potrzebny. To jest nasza recepta na stabilność.
fot. x-kom AGO |
A czy coś się zmieni w kontekście międzynarodowego składu? Była mowa, że jeżeli obecny nie wypali, to istnieje taka możliwość.
Nie wykluczamy pójścia w tę stronę. Twierdzę, że na razie obecny skład radzi sobie dobrze. Niemniej zawsze mamy gdzieś z tyłu głowy tę opcję.
Jeżeli dojdzie do kolejnych wielkich roszad, to możliwe, że stworzymy skład złożony z młodych zawodników, bo mam wrażenie, że jest masa młodych talentów, którym trzeba dać szansę i czas. Mowa tutaj o dziewięciu bądź też nawet dwunastu miesiącach w celu obycia się ze sobą, nauczenia się gry drużynowej. Idealnym przykładem jest tutaj Gambit. To była przecież akademia, która wyprzedziła główną formację i dzisiaj jest najlepsza na świecie. Możliwe, że w ten sposób będziemy podchodzić w przyszłości do zespołu CS:GO.
Tak jak jednak powiedziałem - to jest na razie wróżenie z fusów. Obecnie będziemy starali się przedłużyć aktualne umowy przynajmniej do okresu dziewięciu miesięcy, po czym przyjdzie czas na kolejne podsumowanie i decyzje. Na ten moment opcja pójścia w ekipę międzynarodową zeszła na boczny tor.
Ostatnio historia pokazuje, że łączenie młodych polskich zawodników z zagranicznymi zawodnikami działa.
Wiesz, my jako polska organizacja możemy się otworzyć na polskich graczy z tier 2, choćby na tych, którzy przechodzą przez kwalifikacje do ESL Mistrzostw Polski. Możemy im zapewnić bogate zaplecze do rozwoju, o którym wspominałem. Możemy wywindować ich poziom do tier 1 w Polsce.
Uważam, że organizacje, które tworzą światową czołówkę, niezbyt chętnie przyglądają się osobom z zespołów tier 2. Ale spójrzmy na takiego mantuu, dychę, hadesa, którzy mieli potencjał, ale przed pójściem do OG i Sprout/ENCE mało kto w Europie o nich słyszał. Mamy sporo takich osobistości, w które warto zainwestować z perspektywy światowej czołówki. Warto dać im więcej niż parę miesięcy, dać im czas na rozwinięcie skrzydeł. Wtedy takie organizacje zrozumieją, że tego typu inwestycje mają więcej zalet i są bardziej przyszłościowe, niż ciągłe rotowanie tych samych weteranów.
Zakładam jednak, że inwestycja w zawodników tier 2 z waszej strony będzie wymagała jeszcze więcej czasu i zaangażowania w ich rozwój. Czy jako organizacja, która mierzy w zostanie czołową w Polsce i zdobywanie trofeów, możecie sobie na to pozwolić?
Nie musimy inwestować od razu w trzy młode nazwiska. Możemy kontynuować w systemie, który mamy dzisiaj, czyli sześcioosobowy skład, co jednocześnie pozwoli nam zachować poziom sportowy, który mamy teraz. Mówię tutaj o pokazywaniu się w turniejach pokroju Snow Sweet Snow. Może nie sięgniemy od razu po puchary, ale będziemy nadal pokazywać się na arenie międzynarodowej. Dzięki temu zachowamy nasz poziom, a jednocześnie wyszkolimy młodzież.
Zdaję sobie sprawę, że to kwestia czasu, kiedy mhL czy F1KU wypłyną na europejskie wody. To młode osoby, które już prezentują naprawdę świetną dyspozycję. Jakby wrzucić ich obecnie w środowisko światowej czołówki, to dla mnie to będzie kolejny przykład ropza. Estończyk, kiedy trafił do mousesports, od razu się przystosował i tak samo będzie ze wspomnianą dwójką.
Wspomniałeś o mhL-u i o sześcioosobowym składzie. Miłosz nadal nie zmienił barw, chociaż pod koniec kwietnia ogłaszaliście, że jest on gotów zmienić drużynę. Możemy się więc spodziewać jego powrotu do AGO? Jakie są plany wobec niego?
Jesteśmy w trakcie rozmów z jedną europejską organizacją w sprawie Miłosza. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to jeszcze w wakacje Miłosz zmieni barwy.
fot. ESL/Adam Łakomy |
Porozmawiajmy w takim razie o AGO ROGUE. Słyszałem, że kwestia budowania składu jest w pełni w rękach Rogue.
Zgadza się, kompletnie nie wchodzimy w kompetencje tworzenia zespołu. Przede wszystkim nie posiadamy odpowiedniej wiedzy na temat tej gry. Po drugie AGO ROGUE jest tym przedsionkiem Rogue z LEC, więc oni też zatrudniają w moim mniemaniu w kontekście profilu osoby, które w przyszłości mogą wejść w buty ich aktualnych zawodników. Trymbi jest tego świetnym przykładem, chociaż jak spojrzymy na zeszłoroczny skład to niemalże cały rozszedł się po LEC.
AGO ROGUE odbiło się od ściany na ostatnim European Masters, co, zakładam, zmotywowało formację do wyciągnięcia wniosków. Jak wygląda teraz dynamika w ekipie?
Niewątpliwie zauważyli swoje słabe strony, do czego zalicza się między innymi zbyt pasywna gra. Mają teraz długi okres, żeby przygotować się przed kolejnym EU Masters. Ciągle pozostaje jednak pytanie: jak Europa na to wszystko zareaguje, co ona przygotuje. To nie jest żadną tajemnicą, że nie tylko my staramy się być lepsi.
Po takim fiasku nadal macie podejście, że AGO ROGUE to jest akademia, do której chcesz dołączyć, bo otwiera drzwi do wygrania EUM i grania w LEC?
Tak, jeśli uda nam się powtórzyć zeszłoroczny sukces, to nikt nie będzie patrzył na to, gdzie skończyłeś na poprzednim EU Masters czy jakie miejsce zająłeś na własnym podwórku.
No właśnie, w tym roku często podejmowana jest dyskusja na temat tego, że nasza scena League of Legends jest na niskim poziomie. Nie obawiasz się, że to będzie zniechęcać potencjalnych graczy do dołączenia do was?
W poprzednim roku też nie było sporo ekip, z którymi można było w Polsce równo rywalizować. Fakt, osób na wysokim poziomie może i było sporo, ale samych drużyn niekoniecznie.
Też się zgadzam z tym, że poziom polskiej sceny LoL-a spadł. Nadal trzymam się opinii, że AGO ROGUE będzie “the academy you wanna join”, zwłaszcza jeśli wygramy EUM. To, co się dzieje na naszym własnym podwórku, nie będzie miało większego znaczenia.
Patrząc na to, a dodatkowo biorąc pod uwagę najnowsze doniesienia o zniesieniu wymogu posiadania akademii przez organizację biorącą udział w LEC, czy możemy być pewni kontynuacji waszej współpracy z Rogue?
Za wcześnie aby być pewnym czegokolwiek. Będzie to zależało zarówno od nas jak i od nich. Rogue wykazuje chęci takiej współpracy i my również. Tak jak powiedziałeś, ma być zniesiony wymóg, ale nie opcja. Z tego co się orientuje i tak większość organizacji będzie chciała je utrzymać.
fot. AGO ROGUE |
No i jeżeli wyjdzie z ich strony taka decyzja, to będzie to kolejny kredyt zaufania.
Cóż, w zeszłym roku wygraliśmy wszystko, co mogliśmy, czterech graczy rozeszło się do LEC, nawet trener powędrował do LCS. Lepszych owoców raczej nie dało się zebrać.
Pomówmy trochę o samym AGO i jego planach. W marcu weszliście w Teamfight Tactics. Czy patrząc na rozwój VALORANTA i LoL: Wild Rift możemy spodziewać się ekspansji na te tytuły?
W skrócie: nie. Nie spodziewałbym się tego w najbliższym czasie. TFT to jest gra jednoosobowa i możesz mieć dwóch reprezentantów tak jak my obecnie, bez dużego nakładu finansowego. Na końcu i tak jest biznes. Inwestycja w Teamfight Tactics nie jest dla nas tak kosztowna jak w gry drużynowe, jakimi są VALORANT i Wild Rift. Wtedy dochodzi też menadżer zespołu, trener, reszta zaplecza, a także bootcamp, co wiąże się z dodatkowymi obowiązkami logistycznymi.
A skoro już napomknęliśmy o Wild Rifcie, to myśleliście w ogóle o tytułach mobilnych?
Niejednokrotnie myśleliśmy. W pierwszej kolejności wolelibyśmy pozyskać sponsora, który pomoże nam taką dywizję stworzyć. Nie chciałbym, żebyśmy podchodzili do tego w odwrotnej kolejności.
Na zachodzie widuje trend rzucania się na wszystko, co wchodzi w modę, dlatego też zapytałem.
Wiesz, na zachodzie organizacje zbierają w rundach inwestycyjnych po dwadzieścia czy trzydzieści milionów dolarów. Mają na to fundusze. Na koniec roku te same organizację wykazują również po kilka milionów dolarów strat. My planujemy być dochodową organizacją i wydaje mi się, że idziemy w dobrym kierunku, aby to osiągnąć.
Skoro tak, to rozważaliście może opcję stworzenia z AGO marki międzynarodowej? W LoL-u w końcu już pracujecie na podobnych zasadach.
Trudno powiedzieć. Żeby to zrobić, musielibyśmy zebrać naprawdę ogromny kapitał, na poziomie 30 milionów złotych, które i tak by wystarczyły pewnie na pierwsze 3-4 lata działalności. Co więcej, będąc międzynarodową marką, trudniej byłoby nam pozyskiwać sponsorów. W Polsce jesteśmy znani, mamy pewną pozycję i sponsorzy mogą nam zaufać w wielu kwestiach. Wyrobiliśmy sobie opinię, że jesteśmy marką godną zaufania. Dlatego na razie nie zanosi się na to, o co pytasz, ale myślę, że prędzej uda nam się pozyskać podobne współpracę do tej z Rogue.
Co za to z projektem NEST? W ostatnim czasie cicho o nim.
Został on na ten moment zawieszony z bardzo prostych przyczyn. Turnieje tier 2 zostały zmonopolizowane przez firmy pokroju GRID. Nie jesteśmy w stanie zapewnić zawodnikom biorącym udział w projekcie NEST stałej rywalizacji. Co innego, jak masz kolektywy z poziomu tier 1, jak Astralis, Ninjas in Pyjamas, mousesports, które mogą sobie pozwolić, przez nazwę, rozpoznawalność marki, na akademie grające na poziomie tier 2.
My w przeciwieństwie do nich rywalizujemy na tym poziomie na co dzień. Nie zaczynamy może od etapu pierwszych kwalifikacji, ale wciąż bierzemy udział w tych turniejach. Posiadanie akademii niesie ze sobą ryzyko, chociażby spotkania się w pewnym etapie rywalizacji. Jej gracze nie mieliby gruntu, na którym mogą się rozwijać.
Czyli NEST umarło śmiercią naturalną. A czy sama pandemia pokrzyżowała wam plany w jakichś innych projektach?
Na nas, jak zresztą na całą branżę, pandemia nie wpłynęła jakoś negatywnie. Sporo marek, które myślały o wejściu w gaming i esport zdecydowały się na to, a inne zaczęły o tym myśleć. Wystarczy spojrzeć na beloud, które jest dowodem tego, że pandemia stworzyła możliwości na nowe podmioty.
Natomiast samo AGO, tak jak powiedziałem, nie odczuło jej negatywnie, ale zarazem nie była dla nas zbytnio pozytywna. Cieszy mnie to, że marki, które nie słyszały o nas i o branży ogółem zaczęły o nas słyszeć.