Olbrzymi kapitał z jeszcze większymi ambicjami
Historię Team BDS rozpoczynamy w roku 2020, wtedy też owa formacja rozpoczęła swoją inwestycję w esport. Początkowo inwestowała jedynie w drugą ligę francuską – trwało to zaledwie kilka miesięcy, jednak już podczas swojego pierwszego splitu jej podopieczni osiągnęli pierwsze miejsce w swoim stopniu rozgrywkowym. Gwiazdą tego zespołu był Hicham "Jaylink" Malki, który oczywiście przeszedł do głównej dywizji.
W 2021 wydarzyła się rzecz niesłychana – LFL rozszerzył się do dziesięciu miejsc. Tym samym kapitał szwajcarskiej organizacji, który do tej pory marnował się w drugiej lidze, mógł znaleźć swoje ujście. Praktycznie od razu wykupiła ona potrzebny jej slot. Podmiot ten bowiem ma bogatych sponsorów, których ambicjami są najwyższe lokaty. Wydawanie dużych pieniędzy jest dla nich zwyczajną inwestycją w swoją pozycję na rynku. Nic dziwnego, że również postanowili stworzyć skład, który miał rozgromić ligę francuską.
Jedynym zawodnikiem z poprzedniej drużyny pozostał Jaylink, natomiast pozostali gracze to była absolutna czołówka lig regionalnych w tamtym okresie, zresztą większość nadal jest. Marcin "iBo" Lebuda wylądował na górnej alejce. W 2020 zaliczył wyśmienity rok dochodząc do półfinału i finału EU Masters. Na lesie wylądowała absolutna perełka znana z GamerOrigin – Subicz "bluerzor" Dániel, który od trzech lat dobijał się do LEC-a. Po dołączeniu do BDS-u jego awans do najważniejszej ligi w Europie miał być kwestią czasu. Węgier zachwycał w tamtym okresie wszystkich fanów francuskiej sceny. Natomiast wprost z Hiszpanii przyleciał Francisco José "Xico" Cruz Antunes, niesamowicie charyzmatyczny i utalentowany gracz środkowej alejki. Wisienką na torcie miał być topowy wspierający, którego rolą było ukształtowanie niedoświadczonego Jaylinka. Mowa oczywiście o Robercie "Erdote" Nowaku.
[caption id="attachment_321921" align="alignnone" width="1120"] fot. ESL/Adam Łakomy[/caption]
Ten skład miał zadatki na wygrywanie wszystkiego i rozgromienie European Masters. W końcu każdy z nowych nabytków BDS był na poprzednich dwóch edycjach turnieju, a każdy z nich latem był przynajmniej w topowej ósemce zespołów. To po prostu musiało się udać, jednak niestety Francja była niewybaczalna, jeśli chodzi o błędy. Już wtedy poziom należał do najwyższych we wszystkich ligach regionalnych, a drużyna zwyczajnie nie potrafiła się zgrać. Jaylink niestety nie podołał jako młodziak, grał zdecydowanie zbyt bezpiecznie. Cały zespół starał się grać proaktywnie, jednak on zwyczajnie nie wykorzystywał miejsc, w których mógł zadawać obrażenia.
Wiosną Team BDS zajął trzecie miejsce w fazie zasadniczej, jednak Vitality.Bee pokonało go w play-offach, przez co nie udało się awansować na EUM. Było niesamowicie blisko do osiągnięcia celu. Jednak już wtedy pojawiły się pierwsze wątpliwości, dla takiego kalibru zawodników to był wręcz blamaż. Najczarniejsze chmury miały jednak dopiero nadejść. Latem praktycznie cała formacja rozczarowywała – zarówno indywidualnie, jak i drużynowo. Nie udało się nawet osiągnąć play-offów.
W podobnym okresie również zaczęła wypływać informacja, że BDS wykupił miejsce w LEC, zastępując Schalke 04. Formacja od razu zaznaczyła, że nadal będzie zajmować się drużyną we Francji, która od tej pory została ich akademią, a nie głównym zespołem. W dalszym ciągu ambicjami był podbój regionu w kolejnym roku. Dokonano olbrzymich zmian, wymieniając finalnie trzech zawodników. Od samego początku drużyna działała o wiele lepiej niż poprzednio. Wspomniane zmiany okazały się być strzałami w dziesiątkę. Gracze BDS rozpoczęli cudownie, zaliczając split z wynikiem 5-1, po czym złapali zadyszkę, a następnie wrócili na odpowiednie tory w ostatnich trzech tygodniach.
Finalnie osiągnęli trzecie miejsce w sezonie zasadniczym, natomiast w play-offach pokonali na samym początku GamerOrigin. Potem nadszedł ogromny test, jakim była seria na Vitality.Bee. Na samym początku tamtego spotkania wygrywali 2:0, natomiast Pszczoły zdołały doprowadzić tę serię do pięciu pełnych gier. Spotkanie z Karmine Corp było formalnością, natomiast wielki finał na LDLC OL spełnił wszystkie oczekiwania. Ta seria była wprost niesamowita, jednak BDS musiało ulec po ponownie pięciu mapach. Tym samym osiągnęło drugie miejsce w lidze, dzięki czemu EU Masters rozpocznie od głównej fazy.
Czekając na upragnione miejsce w LEC
Tobiasz "Agresivoo" Ciba
[caption id="attachment_293362" align="alignnone" width="1120"] fot. ESL/Adam Łakomy[/caption]
W dojściu do Team BDS Academy jest jedna ikoniczna rzecz. Jeszcze na polskim podwórku to właśnie Agresivoo był uznawany za gorszego zawodnika w rywalizacji z iBo. Natomiast 2021 rok udowodnił, że właśnie on aktualnie jest lepszym graczem. Mało tego, zastąpił jego miejsce w zespole jako potencjalne ulepszenie.
Warto przypomnieć również o jego karierze po devils.one, z którego odszedł w 2019 roku, zostawiając rodzimą scenę za sobą. Ten rozdział w jego karierze wtedy się zakończył. Razem z Adrianem "hatchym" Widerą przenieśli się do akademii Misfits, gdzie w letniej edycji EU Masters zdobyli top 8, przegrywając w ćwierćfinale na AGO ROGUE. Już wtedy Polak był uznawany za najlepszego zawodnika górnej alei we Francji. Charakteryzował się niebywałą agresją i błyszczeniem na typowo mechanicznych postaciach jak Aatrox oraz Irelia. Ta druga w tym momencie jest zresztą prawdziwą legendą w jego wykonaniu. Potrafił także grać słabą stroną mapy, gdy zachodziła taka konieczność. Francuscy komentatorzy nazywali go nawet zależnie od stylu gry – Defensivoo lub Agresivoo.
Już w 2021 miał być w LEC i był przez długi czas testowany do głównej dywizji Misfits. Niestety pod sam koniec został wygryziony przez Koreańczyka – Shina "HiRita" Tae-mina. Wtedy też Misfits miało być zespołem 6-osobowym, jednak zawodnik ze wschodu po prostu okazał się na ten moment lepszy. Pierwszy raz Ciba obszedł się smakiem, jeśli chodzi o granie w najważniejszej lidze.
W tym czasie jednak nie próżnował. Podczas tego samego roku zajął drugie miejsce w lidzie francuskiej oraz wywalczył ćwierćfinały European Masters w wiosennej edycji. Latem drużyna nabrała prawdziwych rumieńców – wiosną Agresivoo miał gorszą formę, jednak w letnim splicie wrócił do swoich pełnych możliwości. W barwach Misfits Premier wygrał dwukrotnie ligę (kolejno w letnim sezonie oraz finałowym turnieju) oraz doszedł do półfinału EU Masters. Mało tego, finał i wygrana całego turnieju była w zasięgu ręki .Jednak Fnatic Rising zaskakująco okazało się zbyt silne.
Mimo wszystko tak dobry rok musiał dać upragnione miejsce w LEC, prawda? Niestety nie – był testowany przez kilka drużyn, między innymi EXCEL ESPORTS oraz Misfits Gaming. W wywiadzie z Danielem "Rajonem" Pastusiakiem podkreślał, że był pewien awansu. Jednak ten nigdy nie nadszedł. Ponownie HiRit okazał się murem nie do przeskoczenia. Dlatego też postanowił pójść do konkurencji, w końcu dlaczego miał pozostać w drużynie, w której awans wydawał się wręcz niemożliwy.
Sezon zasadniczy, szczególnie w środkowym etapie, pozostawiał wiele do życzenia, jednak ostatnie tygodnie i faza play-off bezsprzecznie pokazała, że nadal jest topowym zawodnikiem w ligach regionalnych. Jego Jax w serii z KCORP był najgorszym koszmarem Martina "Rekklesa" Larssona. Kennenem kreował cudowne flanki, Irelią wytworzył najlepsze zagranie indywidualne w całym regionie. A gdy trzeba było, wdzięcznie grał Sionem słabą stroną mapy. Wszystko wskazuje na to, że niedługo zobaczymy go w końcu w jego upragnionej lidze. Jest to tym bardziej prawdopodobne, skoro Adam "Adam" Maanane zaliczył naprawdę słaby okres w głównej drużynie.
Nowicjusz wśród weteranów
Théo "Sheo" Borile
Sheo jest naprawdę niesamowitym przykładem tego, jak Francuzi dbają o swoje talenty, a zarazem jednym z dwóch wartych uwagi młodzików, którzy rosną na naszych oczach (drugim jest leśnik LDLC, jednak o nim będzie w elementarzu poświęconym owej drużynie). Zaledwie rok temu Francuzi mogli oglądać Borile wyłącznie w drugiej lidze, gdzie w letnim splicie zajął trzecie miejsce.
Od tego momentu jego kariera gwałtownie przyspieszyła. Zimę spędził w SK Gaming Prime, gdzie nie poszło co prawda wybitnie – szóste miejsce w Prime League 2022 Winter Cup było planem minimum. Jednak w ciągu dziewięciu gier pokazał się tam z dobrej strony. Był jednym z niewielu leśników, którzy nie obawiali się zagrać Zedem. Z akademii niemieckiego zespołu od razu powędrował do akademii BDS.
Nie każdy zawodnik wytrzymałby presję gry z takimi legendami lig regionalnych, jednak on nie tylko sobie poradził, ale wręcz doskonale się zaaklimatyzował. Jest raczej kontrolnym leśnikiem, który nie potrafi zainicjować w kluczowych momentach. Aż 26 gier w tym sezonie rozegrał Lee Sinem oraz Xinem Zhao. Trudno zliczyć, ile razy kradł przeciwnikom smoki oraz Barony, natomiast jego kopniaki na ślepym mnichu były zabójcze.
PAPI DELAS NEVER STOPS
Francisco José "Xico" Cruz Antunes
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych portugalskich graczy. Z pewnością każdy chociaż raz słyszał hasło w nagłówku, nawet jeśli nie był tego świadomy. Xico jest prawdziwym wulkanem energii i medialną bestią, której zwyczajnie nie da się nie polubić. Do tego jest niebywale doświadczonym zawodnikiem. Gra od 2015 roku, zaliczając kilka lat między innymi w Turcji. Jego zdecydowanie najlepszym okresem był jednak rok 2020 i występy w barwach Movistars Riders. To właśnie wtedy był uznawany za jednego z najlepszych zawodników w Europie. Właśnie wtedy powstało sławetne hasło i wtedy w Hiszpanii oraz Portugalii powstawała Xicomania. Xico był wszędzie, a z upływem czasu publika z innych krajów również zaczęła go uwielbiać.
W 2021 nieco przygasł przez gorszą formę indywidualną oraz zwyczajny brak sukcesów na scenie. W dalszym ciągu był medialny, jednak ludzie zaczynali lekko negować jego talent. Wielu zaczęło się zastanawiać, czy Cruz Antunes faktycznie jest tak dobrym zawodnikiem, czy to właśnie cała otoczka wokół niego zrobiła wręcz magiczną atmosferę.
Ten split udowodnił jednak, że poprzedni rok był jedynie incydentem w jego karierze. Znowu jego ikonicznym wyborem stała się Orianna, z której słynął w poprzednich latach, jednak opanował kilka nowych zabawek, które idealnie pasują do jego stylu. Drugą najbardziej ikoniczną postacią w jego wykonaniu jest LeBlanc. Nic dziwnego, że jego obiektami zainteresowania stały się też Ahri oraz Vex – postacie, które wprost uwielbiają wyłapywać przeciwników. Na nich jest nieobliczalny. Czy to będzie rok Xico – nadal nie jestem pewien, jednak jestem przekonany, że znowu da swoim kibicom wiele pozytywnych emocji.
Upadek ze szczytu boli najbardziej
Juš "Crownshot" Marušič
[caption id="attachment_321923" align="alignnone" width="1120"] fot. Riot Games/Michał Konkol[/caption]
Crownshot zdecydowanie jest przyzwyczajony do grania w super teamach z lig regionalnych. W końcu to on po części zapoczątkował pierwszą taką drużynę w historii. Przed 2018 nie było jeszcze tak dobrze rozbudowanego ekosystemu ERL-i. Dopiero w 2018 powstało European Masters, a pierwszą formacją, która przykuła uwagę społeczności na talent kryjący się w wszelakich ligach było właśnie MAD Lions. Wtedy jeszcze ta formacja była osobnym, niezależnym podmiotem. Dopiero w 2020 połączyli siły ze Splyce i powstała formacja jaką aktualnie znamy. Jednak Słoweniec od początku wyróżniał się na scenie – latem zdobył zresztą EUM i już w kolejnym roku widzieliśmy go w barwach SK Gaming w LEC.
Przez dwa lata swojej obecności tylko dwa razy zdołał dostać się do play-offów ze swoją drużyną. Natomiast w przerwie międzysezonowej w latach 2020-2021 pozostał bez formacji. Mógł zostać kolejny rok w SK, jednak po dobrym lecie wolał poszukać nowych opcji. Nikt się jednak nie zgłosił. Dopiero w trakcie splitu pozyskało go Vitality, gdzie został do końca sezonu. Po dwóch i pół roku trafił mu się gorszy okres. Podczas letniego splitu jego występy często nie należały do najlepszych.
Finalnie skończył w akademii Teamu BDS. Na ten moment jest jednym z najlepszych strzelców poza LEC-em, dodatkowo razem z polskim wspierającym tworzy wręcz niepokonany duet. Według wielu ekspertów są drugim najsilniejszym połączeniem we wszystkich ligach regionalnych. To właśnie oni kreują zagrania i czuwają, by dolna alejka zawsze była w dobrym położeniu. Crownshot robi wszystko, by możliwie jak najszybciej wrócić do miejsca, w którym spędził ostatnie trzy lata.
Wspierający, który lubi charakternych graczy
Robert "Erdote" Nowak
Jedno trzeba przyznać – Robercik, bo taki pseudonim nosił jeszcze na polskiej scenie, lubi graczy, którzy grają przesadnie agresywnie i są pewni swoich umiejętności. Począwszy od swoich początków w Szacie Maga z Damianem "Deflesem" Filipowem, po aktualnego partnera na dolnej alejce. Sam lubi rozgrywać agresywną linię i dlatego dobrze gra mu się u boku takich zawodników, by ich wspólna agresja mogła wybrzmieć.
Po opuszczeniu devils.one w roku 2019 od razu trafił do Giants z Amadeu "Attilą" Carvalho. Oczywiście ten duet na papierze był zabójczy, lecz przy tym jego forma zależała od aktualnej dyspozycji portugalskiego zawodnika. Jednak zdecydowanie był to dla niego udany okres. Wygranie ligi wiosną oraz drugie miejsce latem, do tego półfinał na EU Masters 2020 Summer – takie wyniki mogły napawać optymizmem. Niektóre duety po takich występach decydują się pozostać z sobą na dłużej, jednak ambicje polskiego zawodnika były znacznie większe, niż ciągłe zdobywanie Hiszpanii. Zdecydował się na spróbowanie sił w lepszym regionie, by tam również zdobyć trzecie trofeum w swojej karierze. W dalszym ciągu ambicją tego zawodnika było LEC. W BDS pokazywał się świetnie indywidualnie, jednak współpraca z Jaylinkiem nie układała się najlepiej. Dopiero w tym roku mógł odblokować swój pełen potencjał. Razem z Crownshotem tworzą duet wprost nie do powstrzymania.
Team BDS Academy jest formacją, która jest aktualnie stawiana jako jeden z faworytów do wygrania całego European Masters. Mało tego, prawdopodobnie jeśli zaprezentuje się dobrze podczas turnieju, niektórych z tych graczy zobaczymy w LEC. Tym bardziej że główny skład po słabej wiośnie zapewne będzie testował nowe opcje i możliwości. Drużyna Agresivoo i Erdote jest tą formacją, którą powinniście oglądać bardzo uważnie. Ci gracze chcą i zrobią wszystko, by dostać się do czołówki Starego Kontynentu.