Andrzej Kowalski: Niedawno pożegnałeś się z NOM eSports po prawie roku współpracy. W tym czasie twoi podopieczni awansowali do play-offów VRL-a i niejednokrotnie udowadniali, że należą do topki ligi. Jak oceniasz swój pobyt w tej organizacji?
Daniel "yaotziN." Roczniak: Bardzo się rozwinąłem w tym czasie. NOM pozwoliło mi skupić się na grze full time, a w Balliście było to niemożliwe. Byłem w stanie siedzieć i nie robić nic poza VALORANTEM. Nie byłem zmuszony zajmować się solo coachingiem ani nic z tych rzeczy. Mogłem cały czas się rozwijać. Miałem też okazję współpracować z wieloma osobami, czy to z organizacji, czy też po prostu zawodnikami. Ostatnio pomyślałem sobie, że gdyby udało się złożyć skład z graczy, których chciałem mieć w zespole, mielibyśmy pięciu mistrzów z każdej ligi. Zawodnicy, którzy byli u nas na testach albo byli przez chwilę w NOM, wygrali swoje ligi regionalne. Sporo graczy miałem okazję testować, sporo się dzięki temu nauczyłem. Wcześniej, jak tworzyłem zespół, tworzyłem go w dużej mierze tak, jak chciałem. W NOM na początku organizacja stawiała mocno na jednego z zawodników i wokół niego musiałem budować zespół. Potem z kolei przyszedł l3wandowski i ja musiałem dostosować się do nich. To też była już inna sytuacja. Był to zespół, który wolał grać freestyle, więc musiałem się w tym odnaleźć.
Faktycznie mieliście pecha w ostatniej edycji i musieliście zagrać ze stand-inem. Jak wyglądają takie sytuacje z perspektywy trenera, bo podejrzewam, że musisz się skupić najbardziej na tym nowym elemencie zespołu?
Ciężko było. Nie było za bardzo czasu, żeby kogoś dopasować do jakichkolwiek taktyk. Nie było hard stratów, ale mieliśmy jakieś szablony. Mieliśmy po dwie gry, żeby kogoś sprawdzić. Testowaliśmy ponkta między innymi, ale zagrał dwie unlucky gry. W jednej z nich ja musiałem grać, a w drugim dostaliśmy przekop od jakiegoś zespołu. Na podstawie takiej próbki trudno jest ocenić zawodnika. Ale jak masz jakiegoś bobysa, który wszedł na dwa treningi, rozdał heady i była z nim dobra komunikacja, to wybierzesz jego. To nie były dobre benchmarki, wzięliśmy to, co wydawało się najlepsze w tamtym momencie. Testowaliśmy też kajaka, który do zespołu pasowałby idealnie... ale był problem z angielskim. Dlatego apeluję do graczy, żeby szlifowali ten język, bo bez tego może być trudno, a o dziwo jest to często spotykany problem w VALORANCIE. Progresujcie ten język, bo szkoda, żeby przepadła wam taka szansa.
Gdy rozmawiałem z kenobim, poruszyliśmy kwestię jednej rundy z minionego sezonu. Była to kluczowa pistoletówka na Breeze, którą Zero Tenacity przegrało katastrofalnie. Freyy zrobił tam ace'a i nagle mecz wydawał się już dla was wygrany. Przygotowywaliście się jakoś specjalnie na ich słabe pistoletówki?
Z tego, co widziałem, Zero Tenacity miało dużo pistoletówek z nastawieniem, że gdzieś się wleci i coś się uda. Można to abusować. Jak wypadł nam kamo, to była właśnie runda przygotowana przez nas na treningu. Ale pistole są bardzo gamble'owe. Breeze jest dużą mapą, nie da się tam stworzyć setupu, który będzie zawsze działać i ma sens. Wiele drużyn pushuje mida, jaskinię albo tubę. Akurat wyszło tak, że my gamblowaliśmy i oni gamblowali, co często lubią robić na pistoletówkach. Fajnie, że freyy zrobił tego ace'a.
W trakcie sezonu mieliście widoczny spadek formy, w którym zanotowaliście aż pięć porażek z rzędu. Mimo to udało wam się podnieść i awansować. Co wtedy się zmieniło w ekipie?
Problem był od początku. Fajnie wystartowaliśmy z wynikiem 4-0, ale to nie była gra, którą chcieliśmy prezentować. Był problem ze zbyt dużą agresją w zespole. Mecz z Anonymo ledwo wygraliśmy i ludzie pomyśleli, że dobrze wygląda po tym spotkaniu i może mieć duże szanse w lidze. Prawda była taka, że graliśmy tak agresywnie, że przegrywaliśmy wygrane sytuacje. Był plan, żeby wjechać w nich i nie okazywać respektu, ale nie mogliśmy tego potem wyłączyć i granica się zatarła. To był problem przez całą ligę. Później dopiero to się trochę ustabilizowało. Wróciła też forma indywidualna. Jak popatrzysz na statystyki, jesteśmy jednym z najgorszych zespołów w lidze pod względem wygranych clutchy i throwowanych rund. Na twitterze nawet to pokazałem po tym, jak pogadałem z chłopakami. To się poprawiło, ale wtedy też wypadł kamo. To był największy minus naszego sezonu. W pierwszym sezonie to przechodziło, bo wydaje mi się, że indywidualnie liga była słabsza. Ogólny poziom był wyższy, ale indywidualnie już nie. Chłopaki kasowali wszystkich. Co więcej, w tym sezonie doszła zmiana agentów, kamo nie czuł się za dobrze na Jett po nerfach. Potem z Chamberem lepiej to wychodziło. Cały czas brakowało jednak wygrywania najważniejszych rund. Mieliśmy najwięcej rund antyeco w całej lidze, a najmniej ich wygrywaliśmy. Cała piątka graczy jest bardzo dobra, ale czasem nie wiedzą, kiedy się zatrzymać. Jeśli to zbalansują, to bardzo im to odda w przyszłości. Przypominają mi baddy'egoG z początków Ballisty. Jak miał dobry mecz, to kasował wszystkich, ale jak overheatował potrafił przegrać spotkanie w pojedynkę. baddy już to zbalansował, co pokazywał jeszcze w NOM, a teraz robi to na scenie europejskiej w barwach FPX czy Vitality.
Czy szybka eliminacja z play-offów wynikała z nieobecności jednego z ważniejszych zawodników, czy były też inne czynniki, które o tym przesądziły?
Te play-offy były dziwne. Z TENSTAR zagraliśmy przestraszeni z jakiegoś powodu, wydaje mi się, że przez stres. Nie było kamo, który to wszystko balansował. Każdy biegał solo i nie wiedział, co się dzieje. Na Diamant do końca nie wiadomo, co się wydarzyło. Pojawiła się pierwsza krótka spina w zespole. Przez to pierwszą połówkę Haven skupialiśmy się na tym, żeby się uspokoić, a nie na tym, żeby wygrać spotkanie. To chyba kwestia braku kamo, bo nie tylko dostarczał 30 fragów co mecz, ale też jest bardzo dojrzałym zawodnikiem. Potrafi uspokoić kolegów i podnieść mental. Ostatecznie zwaliłbym to na brak kamo mimo wszystko (śmiech). Było dużo błędów i z tego chyba one wynikały. Ciężko ustawić wszystko wokół nowego gracza. A do tego doszedł stres, sprawy wewnątrz organizacji, overheatowanie na Iceboxie...
Jaka jest teraz sytuacja z kamo i jak to wszystko wyglądało z twojej perspektywy?
Wiem, że ma się dobrze. Nie ma informacji zwrotnej od Riotu, na temat tego, jaka będzie jego przyszłość. Aczkolwiek myślę, że śledztwo może mieć wynik pozytywny na jego korzyść, bo sytuacja była zawiła z obu stron. Może dostanie bana na rok, pół roku, a może w ogóle. Nie mam pojęcia. Najważniejsze, że ma się dobrze, bo bardzo to na nim ciążyło. Zanim to wyszło na jaw, dowiedziałem się o tym parę dni wcześniej. Przez cały sezon miał to z tyłu głowy, bo był m.in zastraszany. Sytuacja już się uspokoiła, odciął się od nieodpowiednich ludzi. Dobrze, że to wyszło na jaw, bo teraz będzie zdrowszy psychicznie. Czy będzie grał czy też nie, to nie jest aż tak istotne. Zdrowie jest najważniejsze, a sytuacja była ciężka. Na pewno też sporo nauczył się przez to wszystko i wyciągnął wnioski, by stać się lepszą wersją samego siebie. Tak czy siak, jego nieobecność w turnieju była dużym ciosem. Zwłaszcza, że zespół grał coraz lepiej, jak na treningach, które wyglądały bardzo dobrze. Graliśmy na drużyny z Mastersów i VCT i mieliśmy nawet dobre win ratio. Wydawało się, że wróciliśmy na tory i wygrywamy całą ligę... ale wtedy wypadł kamo. Miałem taką chwilę, że mi się totalnie odechciało. Ale to była chwila, bo od razu trzeba było szukać piątego zawodnika. To był jeden z trudniejszych momentów ostatniego roku.
W pierwszej odsłonie Surge wyglądaliście naprawdę nieźle. Po fazie zasadniczej mieliście pierwszą lokatę i tak naprawdę wyglądaliście na najmocniejszą ekipę w stawce. W play-offach było już zupełnie inaczej, przegraliście dwie serie. Co wtedy nie zagrało?
Częściowo to samo, co w ostatniej edycji. Słaby mental i brak psychologa, o którego długo prosiłem. Ostatecznie skontaktowałem się z Natalią, z którą współpracowaliśmy w Balliście. Pomogła nam w połowie sezonu i przerwaliśmy tę serię porażek. Co do tamtego sezonu, mieliśmy łatwe 2:0 na Anonymo, ale wyszły nerwy i przestaliśmy trzymać się planu, przez co sthrowowaliśmy łatwy mecz, nie potrafiąc zdobyć jednej rundy przy wyniku 12:5 lub 6. To była pierwsza porażka tych chłopaków, którzy nie wiedzieli, jak się przegrywa. Z tamtego sezonu dużo się wszyscy nauczyliśmy. Wsparcie mentalne jest bardzo ważne. Jeśli drużyna nie ma trenera, który ma psychologiczne zaplecze, może być ciężko. Ja jakieś mam, ale nie będę nigdy autorytetem pod tym względem. To nie to samo, co psycholog. On jest konieczny. W takim Vitality jest ich nawet dwóch, z tego co wiem. To bardzo fajne podejście, którego jestem fanem.
Czy w tym okresie współpracy z NOM, gdzie mieliście zarówno świetne momenty, jak i te słabsze, nauczyłeś się czegoś nowego jako trener?
Tego, żeby cały czas powtarzać to samo. Nawet jeśli wszystko było już powiedziane tysiąc razy. Dlatego ważne było też oglądanie VOD-ów. Nasza forma to była sinusoida i spory wpływ miał na to mental. Często w trzeciej czy też czwartej rundzie mapy było widać, że coś jest nie tak. I pytanie brzmiało "dlaczego". Jeszcze raz podziękowania dla Natalii, bo miała z nami kilkugodzinną sesję, która wystarczyła, żeby odmienić podejście ekipy. Strasznie to podbudowało zespół.
Kto był największym zaskoczeniem minionego VRL-a dla ciebie?
Wydaje mi się, że zawodnicy Enterprise w pewnym momencie. Grali aż za dobrze. Mieli czasami niesamowite akcje i indywidualnie błyszczeli, zwłaszcza alexiiik. Ewentualnie może to, że gracze TENSTAR tak wolno się rozkręcali. Budzili się dopiero pod koniec sezonu. Mają dalej sporo do doszlifowania, ale na Finalsy mogą już to ogarnąć.
Jak się czujesz teraz bez organizacji?
Jest bardzo nudno. Jak już coś robię, to robię to na sto procent, także praca wokół zespołu zajmowała mi praktycznie cały dzień, potrafiłem pracować po 20 godzin. O czym doskonale wie moja dziewczyna, którą pozdrawiam. Staram się robić trochę contentu na Twitchu i niebawem puszczam też kurs. Próbuję budować sociale, streamować i pokazywać perspektywę trenera. Zawsze lubiłem tworzyć content na Twitchu, więc to dla mnie frajda. Wakacje od esportu to teraz dla mnie codziennie trzy tiktoki, sześć godzin streamów i VOD review Mastersów po pięć godzin. Otrzymałem już jakieś oferty od zespołów, ale dołączanie do kogoś na tak wczesnym etapie jest ryzykowne, patrząc na to, że nowy sezon może zacząć się za pół roku. Mam też opcje na VRL Finals, żeby pomóc jakimś zespołom, ale nie jestem pewny, czy na to się decydować. Dlatego robię wszystko, żeby jakoś ten czas sobie wypełnić.
Dużo w ostatnich dniach mówi się o podupadłym polskim CS-ie i widziałem, że na Twitterze też pojawiły się opinie, że polski VALORANT powinien się uczyć na błędach starszego brata. Twoim zdaniem, jakie są teraz największe problemy polskiej sceny FPS-a Riotu?
Trudno mi powiedzieć. Dzisiaj na Twitterze pisałem, czy faktycznie jest problem z brakiem dedykowanych IGL-ów i z tym, że ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać. Jeżeli tak, to trochę to śmieszne. CS jest już bardzo rozwinięty i moim zdaniem jakieś inne rzeczy powinny być problematyczne, a nie te najbardziej podstawowe. Kiedy tworzyłem Ballistę, to od samego początku starałem się ich uniknąć. To nie powinny być problemy ekip z najwyższego tieru polskiego CS-a, tylko jakichś mixów. Nie chcę mówić, że VALORANT jest jakiś wyjątkowy pod tym względem, bo takie problemy tutaj też się zdarzają. Może po prostu ja miałem farta, że trafiłem drugi raz z rzędu na ekipę fajnych ludzi. Aczkolwiek zapewne jako osoba, która jest w stanie postawić się po każdej stronie konfliktu i popatrzeć na sprawę z różnych perspektyw, jest mi łatwiej z takimi sytuacjami sobie radzić.
A sama pozycja IGL-a jest dla ciebie kluczowa w VALORANCIE czy też da radę prowadzić zespół bez niej?
Drużyna bez IGL-a mogłaby sobie poradzić, ale potrzebna do tego jest perfekcyjna komunikacja, a z tym mają problem nawet najlepsze ekipy w Europie. W VALORANCIE dzieje się tak dużo rzeczy podczas rundy, że trzeba reagować na nie od razu – jeśli tego się nie zrobi, tworzą się luki na mapie. I tutaj jest właśnie rola dobrego IGL-a w składzie, któremu ludzie ufają i chcą go słuchać. Dzięki temu cały zespół gra płynniej i reaguje razem na to, co dzieje się w grze. Nie jestem jednak fanem, by tylko jedna osoba miała prawo głosu podczas rozgrywki. Posiadanie minimum dwóch dodatkowych graczy, którzy są w stanie wziąć grę na swoje barki w trakcie rundy, jest mega istotne. I do tego dążyłem zarówno w Balliście, jak i NOM.
Obserwujesz w tym momencie Masters w Danii? Kibicujesz tam komuś?
Jestem fanem NA, więc kibicuję OpTic. Fajnie by było, gdyby Fnatic wygrało. Nie byłem kiedyś ich fanem, ale z czasem nabieram do nich coraz to więcej szacunku. OpTic gra w fajnym stylu, gdzie jest piątka graczy, która zawsze jest w stanie dobrą decyzję podjąć. No i kibicowałem DRX. Moim zdaniem każdy powinien oglądać tę ekipę. To zespół, który wydaje się mieć najlepsze utility usage na świecie, a ja uwielbiam, kiedy jest ono odpowiednio użyte.
Czujesz, że w tym turnieju mamy jakiegoś mocnego faworyta?
Trudno stwierdzić, bo w VALORANCIE dużo zależy od dyspozycji dnia. To będzie miało kluczowe znaczenie. Mieliśmy sytuację, w której Acend miało ciężką sytuację na Championsach, ale podniosło się i wygrało. Paper Rex ma COVID, to może być nerf, ale też i buff. Alfajer z Fnatic miał słabe momenty w pierwszych meczach, ale potem wyglądał bardzo dobrze. Dużo od niego zależy, wraz z Derke jest win condition w Fnatic. Co turniej wierzę w DRX, ale wychodzi, jak wychodzi. OpTic też może dowieźć. Słabsze spotkania muszą się wydarzyć. Oni naprawiają swoje błędy szybko, a każdy będzie miał w tym turnieju słabsze i lepsze momenty. Najbardziej stawiam właśnie na OpTic.
W trakcie jednego ze streamów stwierdziłeś, że jednym z powodów usunięcia Splita był fakt, że chciały tego profesjonalne drużyny. A to dlatego, że widzimy od nich słabe utility usage. Mógłbyś powiedzieć coś więcej na ten temat?
Jestem przekonany, że VALORANT jest nadal na wczesnym etapie. Zespoły będą coraz lepsze. Nadal zdarza się, że drużyny nie wykonują zwykłych defaultów, które na danej mapie są potrzebne i to podczas turnieju Masters, lidze VCT czy finałów VRL-a. By zobaczyć, jak wiele można jeszcze zrobić, wystarczy spojrzeć na DRX czy Fnatic, które strasznie odstają pod względem utility usage od reszty. Nie bez powodów w niedalekiej przeszłości dużo zespołów lubiło grać Breeze, Iceboxa lub Fracture, które są bardziej free-to-play mapami. Nie musisz aż tak bardzo skupiać się na przejmowaniu kontroli mapy za pomocą umiejętności. Natomiast Split najbardziej tego wymaga. Trzeba zrobić gdzieś presję, gdzieś zagrać na retake, fake'ować utility... OpTic czy LOUD fajnie to robiły. Tak czy siak, nawet na przykładzie jednego aspektu gry, jakim jest utility usage, można stwierdzić, że sporo zespołów ma jeszcze mnóstwo miejsca na progres i obecnie nie wygląda to aż tak dobrze. Aczkolwiek z czasem nawet drużyny, które bazują głównie na umiejętnościach strzeleckich, będą musiały zwrócić na to większą uwagę. Uważam, że szczególnie w VRL-ach ekipy powinny na to położyć nacisk, ponieważ może zapewnić im to ogromną przewagę.
Dużo kontrowersji ostatnio jest wokół tematu franchisingu w VALORANCIE. Riot Games chce ustalić stałą pulę organizacji, która będzie brała udział w VCT i będzie miało to oczywiście swoje plusy i minusy. Na razie trudno powiedzieć jak to ma wyglądać, ale co sądzisz o tym pomyśle?
Na dłuższą metę ten pomysł jest spoko, ale ze strony Riotu jest za mało przejrzystości. Skończył się teraz sezon, niektóre ekipy grają VRC, inne Finalsy VRL, ktoś tam Masters... a co ma robić reszta chłopaków? Jest ich mnóstwo. Nie mają pojęcia, czy będą w stanie zarabiać z VALORANTA przez najbliższe pięć miesięcy. To trudna sytuacja. Chłopaki są na studiach, utrzymywali się z VALORANTA i teraz będą musieli pójść do zwykłej pracy. To stresująca sytuacja. Powinno być jasno powiedziane, co kiedy będzie i powinno to być dawno ogłoszone. Organizacje powinny też o tym wiedzieć. Ja jestem w komfortowej sytuacji, mogę dużo rzeczy robić. Ale taki gracz ma już bardziej ograniczone możliwości. Wydaje mi się, że to ogromny ból i może zabić wiele talentów i drużyn. Dużo org się wycofuje i może nie wrócić do VALORANTA. Trochę za szybko i zbyt chaotycznie jest to zrobione. Może przynieść więcej szkód niż dobrego, przynajmniej krótkoterminowo. Dodam jeszcze, że osobiście wolałem system, gdzie nowo powstały zespół mógł powalczyć nawet o VCT poprzez otwarte kwalifikacje i to było piękne!
Z tego, co wiem, jesteś też fanem Sentinels.
Kiedyś byłem wielkim fanem, ponieważ był to zespół grający dwa, trzy defaulty a mimo tego był na topie ze względu na fakt, że świetnie się adaptował oraz był niesamowity pod względem utrzymania się przy życiu w bombsite. Przez długi czas ci zwodnicy tworzyli metę i oglądało się to bardzo dobrze. Teraz jestem fanem, bo cały czas gra tam wyśmienity TenZ oraz doszedł shroud. Czekam na to, jak to będzie wyglądać. Nie obserwowałem CS-a i nie wiedziałem, kim jest Shahzam, Hiko i cała reszta graczy z CS-a. Dlatego głównym powodem do tego, że zajarałem się od początku Sentinels, był ich styl gry.
To ironiczne, że byłeś fanem zespołu, który nie miał trenera przez długi czas.
(śmiech) No tak, liczyłem, że mnie zaproszą. Mieli świetnie poukładaną grę nawet bez coacha. Dobre pomysły, które wiele drużyn od nich je kradło. Aczkolwiek to idealnie pokazuje, jak rozwija się VALORANT. Ze szczytu szybko zostali strąceni w dół.
Widziałem, że wraz z buffami dla Phoenixa, trochę nim pograłeś. Jakie masz wrażenia, ma szanse wrócić do mety?
Problem z nim jest taki, że Kay/O nadal istnieje. Ma lepsze utility, które ciężko zastąpić. Zespoły, które nie stawiają na umiejętności, mogą go wybrać. Ale może to być nadal ciężkie. To problem VALORANTA. Dodają nowe postacie, które są bardzo mocne i zamiast je nerfić, próbują wzmacniać te słabsze. Riot podobno robił tak samo w LoL-u. Na takim Haven Phoenix mógłby działać tak jak kiedyś, aczkolwiek w obecnej mecie jest taka nuda, że musi być tam grany Breach, więc raczej nie będzie dla niego miejsca. Przynajmniej dobrze się nim gra na rankedach.
Na twoim streamie i Tik Toku trwa pewna akcja. Liczysz graczy, którzy wybierają Reynę i trollują mecz. Jaki jest problem tego agenta twoim zdaniem?
(śmiech) Wydaje mi się, że Reyna nie ma problemu. To po prostu postać pod rankedy. Nie każda musi być dobrze w competetive. To, że ją wybierają, jest okej, ale dla contentu można z tego pocisnąć bekę. Jeśli ktoś chce się rozwijać, Reyna nie jest raczej najlepszym wyborem. Podobają mi się jej umiejętności, bo ta agentka ma swój styl. Niech Reyna pozostanie Reyną. Czasami ktoś wykręci 30, czasami nie. Może jej flashe mogłyby być mocniejsze. A może powinny być trzy, to może miałoby gdzieś sens? Na Iceboxie dalej może być grywana. Paper Rex w tamtych Mastersach grało nią na Haven i radziło sobie bardzo dobrze. Tak czy siak Reyna nie musi być taka słaba, aczkolwiek to słabi gracze sprawiają, że jest bezużyteczna.
Mam też wrażenie, że w trakcie ostatniego tygodnia zmieniła się twoja opinia o nowej mapie. Jaką masz opinię o Pearl?
Problem z tą mapą jest taki, że nie grałem na niej żadnego treningu. Wydaje się naprawdę spoko, ale na rankedach jest tragiczna. Ludzie nie potrafią na niej grać. Tak samo było z Fracture. Pearl na oficjalach może być bardzo ciekawy, ale trzeba to jeszcze przetestować. Fracture rozgryzłem do perfekcji pierwszego dnia i jest grana w ten sposób do dzisiaj. Na Breeze z kolei wydawało mi się, że Brimstone może być dobry... a skończyło się, jak się skończyło. Zatem z ostateczną oceną Pearl trzeba poczekać. Jest trochę przestrzeni, ma też ciasne miejsca. Obawiałbym się tylko długich rotacji, to może być problematyczne. Przewiduję, że ekipy z tier 2 mogą mocno abuse’ować tę mapę, ze względu na to, że będzie można łapać na niej bardzo dużo timingów.
Kiedyś na Twitterze była dość ożywiona dyskusja zaczęta przez Terpa o tym, że zawodnicy są za mało obecni w social mediach. Ty jesteś akurat dobrym przykładem osoby zaangażowanej w esport i udzielającej się na różnych platformach. Też jesteś tego zdania?
To jest kluczowe, ale rozumiem, że ludzie się denerwują i uważają, że nie jest to tak istotne. Jak jesteś w Polsce i grasz w VALORANTA, to ludzie mówią ci, byś robił social media, a jak jesteś zza granicy i masz w cudzysłowie 200 followów, to i tak możesz otrzymać spoko ofertę od europejskiej organizacji za 2000 dolarów miesięcznie. U nas są takie, a nie inne warunki. Jeśli ktoś chce się rozwijać w naszym kraju i grać, to sociale są potrzebne. Jeśli ktoś celuje w zagranicę, to nie aż tak bardzo, ale te formacje i tak potem każą ci streamować czy robić jakiś content. Nie wszystkie oczywiście. Tak czy siak, jeśli jesteś w stanie robić mądrze sociale, to mogą ci tylko pomóc, a w niczym nie przeszkodzą. Jeśli ktoś nie wie, jak je robić, to może warto znaleźć sobie jakiegoś social managera. Social media to jest fajna inwestycja, która potem zawsze się zwróci. Gracze nie wiedzą, jak to będzie wyglądać w przyszłości. Wielu z nich nie zostanie pro graczem i warto mieć plan B.
Jaki content rozchodzi się najlepiej na takiej platformie jak Tik Tok?
Najważniejszy jest watch time. Musisz sprawić, że widz będzie cały czas oglądał. Jak to zrobić? Jeśli jesteś profesjonalnym graczem, powiedz to na początku filmu. Jeżeli chcesz pokazać niesamowite plejsy, to montaż musi być równie dobry. Montaż jest o wiele bardziej istotny niż to, jakie heady rozdasz. Zwykłe gadanie nie działa. Trzeba sprzedać wiedzę, rozrywkę albo pokazać siebie, jak wygląda dzień profesjonalnego gracza czy coacha. Jeśli jesteś profesjonalnym graczem, przydałoby się zrobić coś w stylu "jestem profesjonalnym zawodnikiem, chcę pokazać ci swoją wiedzę". Swego czasu robił to YouBreak i chyba nawet dobrze się to klikało. Jak zrobiłby to z większą werwą w głosie, ciekawszym montażem i napisami, lepiej by to siadło. On jest spokojnym człowiekiem, a na Tik Toku czasami warto “pokrzyczeć”.
A co powiedziałbyś osobie, która chciałaby zostać trenerem VALORANTA? Jest jakaś najbardziej optymalna ścieżka kariery?
To jest ciekawe pytanie. Nie wiem. Ja od kiedy pamiętam, miałem zajawkę na przekazywanie wiedzy i miałem z tego frajdę. Nieważne czy grałem w FIFĘ, PUBG, Ring of Elysium – zawsze miałem frajdę z przekazywania wiedzy. W VALORANCIE też przyszło to naturalnie, stąd założyłem grupę Valorant Polska, tworzyłem treści na kanał Valorant Polska i robiłem filmy o tym, jak trenować aima w KovaaK’u. Więc na pewno trzeba mieć do tego zajawkę. Co więcej, bardzo dobrze dogaduję się z ludźmi, co jest istotne w tej profesji. Trzeba takie dobre miękkie zdolności i oglądać dużo gier. Przychodząc do VALORANTA... nie byłem z CS-a. Grałem w CS:GO 40 godzin, żeby wiedzieć mniej więcej co i jak. Nigdy nie śledziłem profesjonalnej sceny. Zaczynałem jako bot i wbijałem z tej pozycji immortala. Potem doszedł coaching i oglądanie VOD-ów. Konkluzja jest taka, że ciężka praca po prostu się opłaca. Jeżeli jesteś w porządku osobą, która ma zajawkę i chcę zostać coachem, to po prostu oglądać VOD-y po parę godzin dziennie.
Na twoim streamie często możemy zauważyć grafiki nawiązujące stylistyką do starożytnego Egiptu. Skąd wzięła się ta fascynacja?
Nie spodziewałem się takiego pytania. Jedną z pierwszych książek, jakie pamiętam, była mitologia egipska. Od zawsze jarałem się tą stylistyką, chciałem być archeologiem w młodości. Planuję też zrobić sobie tatuaże o tej stylistyce. Bardzo fajne to jest, jak dużo innych religii czerpało ze starożytnego Egiptu. Samo powstanie piramid jest niesamowicie intrygujące. Bardzo ciekawy świat, w który każdemu polecam wejść. Zresztą nie tylko ten, bo wszystkie mitologie są ciekawe, szczególnie nasza, słowiańska, która jest chyba najbogatsza ze wszystkich! Pochodzę z małej wsi i czytając właśnie o mitologii słowiańskiej dowiedziałem się, że mnóstwo powiedzonek, które kiedyś słyszałem na co dzień, wywodzi się właśnie z mitologii słowiańskiej i pogaństwa.