Jako pierwszy głos zabrał Michał "Avahir" Kudliński, komentator League of Legends oraz VALORANTA, który przywitał wszystkich uczestników i podziękował im za obecność. – Szanuję, że wykazaliście inicjatywę, żeby się pojawić. Mam nadzieję, że konferencja będzie służyć wam, a nie wy konferencji – powiedział na starcie.

Cegła: Chcemy na wiele lat zapewnić dopływ nowych graczy

Następnie prelekcję na temat działania w Polsce League of Legends, Teamfight Tactics oraz VALORANTA wygłosiło dwóch pracowników Riot Games – Wiktor Cegła oraz Grzegorz Szabla. Rozpoczął pierwszy z nich, przedstawiając należące do niego zadania w ramach firmy. – Głównym celem, jaki ja i mój zespół mamy przed sobą, jest to, żeby League of Legends, VALORANT i inne nasze gry osiągnęły jak największy sukces zdefiniowany tym, by jak najwięcej osób grało w nie przez lata. [...] Naszym celem jest też to, żeby nasze gry były największymi grami kompetytywnymi na rynku i żeby influencerzy i twórcy kontentu naszych gier byli najwięksi w całym ekosystemie. Chcemy, żeby nie tylko w tym momencie w nasze gry grało jak najwięcej osób, ale żeby na wiele lat zapewnić dopływ nowych graczy – powiedział.

Kiedy my objęliśmy Polskę, stwierdziliśmy, że musimy wybić się z trendu bocznego i sprawić, by League of Legends rozwinęło się i zostało grą numer jeden. Wtedy Liga nie była najpopularniejsza. Był taki moment, gdy pierwsze miejsce należało do Hearthstone’a i był moment, gdy królował CS:GO. [...] Dlatego zaczęliśmy od takich rzeczy jak All-Star w 2019 roku czy film dokumentalny na dziesięciolecie LoL-a w Polsce. Chcieliśmy zrobić trochę eventów, ale przeszkodziła nam w tym pandemia – dodał.

Od 2020 co roku LoL w Polsce bije wszelkie rekordy, które miał kiedykolwiek, i jest niekwestionowaną grą numer jeden, jeśli chodzi o gry competitive, w które ludzie grają online. Nigdy w historii tego kraju LoL nie był większy, niż w tym momencie – podsumował Cegła. Mówił on też o tym, że obecnie skupiają się, by gra trafiała do mainstreamu. Stąd współpraca m.in. z Mateuszem "Żabsonem" Zawistowiskim czy Borysem "Bedoesem" Przybylskim. Dodał, że Riot działa długoterminowo, a celem na kolejny rok lub dwa jest pokazanie stworzonej do tej pory społeczności LoL-a esportu.

I właśnie esportu dotyczyła ostatnia część jego wypowiedzi. – Ta gra była już duża, zanim my w ogóle pojawiliśmy się w tej pracy. [...] To co chcieliśmy zrobić, to pójść jeszcze krok dalej i tę ligę sprofesjonalizować i rozwinąć. W związku z tym w roku 2018 zdecydowaliśmy razem z naszym biurem esportowym o tym, że chcemy zbudować Ultraligę, jako tę najbardziej profesjonalną ligę w Polsce. Po jakiś czasie, kiedy zobaczyliśmy jak dużo jest talentu, kiedy zaczęliśmy analizować dane, [...] stwierdziliśmy, że potrzebujemy to pogłębić. Dlatego została powołana wkrótce później druga Ultraliga. I przyznam szczerze – ja wtedy byłem wręcz przekonany, że to wystarczy. Nie wystarczyło. I dlatego we współpracy z Fantasyexpo w tym roku [...] powołaliśmy także trzecią Ultraligę, która ma być szansą na zaistnienie w esporcie – wyznał.

Szabla: TFT ma bardzo duży potencjał esportowy

Następnie Cegła przekazał głos swojemu koledze, Grzegorzowi Szabli, który pracuje w środkowoeuropejskim oddziale Riotu od trzech lat. Rozpoczął on od rozmowy na temat VALORANTA oraz Teamfight Tactics. Nie zabrakło podziękowań w stronę Krystiana "terpa" Terpińskiego, który miał szczególny wpływ na rozwój pierwszego z tych tytułów. Następnie Szabla skupił się na TFT. – Mniej więcej osiem, dziewięć miesięcy po wprowadzeniu Teamfight Tactics zdaliśmy sobie sprawę, i takie było założenie, że ta gra ma bardzo duży potencjał esportowy. [...] Po dłuższych naradach uznaliśmy, że może warto przeprowadzić jakiś test i dla nas takim testem było nawiązanie współpracy z polskim streamerem Simplywojtkiem. [...] Nawiązaliśmy z nim współpracę, zrealizowaliśmy cały cykl turniejów, który okazał się gigantycznym sukcesem. Otóż okazało się, że, po pierwsze, tych zawodników na naprawdę przyzwoitym europejskim poziomie jest już w Polsce co najmniej kilkunastu. Po drugie, jest cała rzesza ludzi, którzy bardzo chętnie będą Teamfight Tacitics w Polsce oglądali – oznajmił.

Jak wspomniał Szabla, właśnie dlatego Riot postanowił nawiązać współpracę z Frenzy. Dodał, że było kilka powodów, dla których była ona niezwykle ważna. Przede wszystkim była to druga po Hiszpanii kompetytywna scena na świecie. Co więcej, zgromadziła sporą liczbę odbiorców, a tym samym wykreowała gwiazdy, które dziś są świetną reklamą i przyciągają kolejnych fanów. Efektem działań we współpracy z Frenzy jest to, że aktualnie polscy gracze TFT należą do światowej czołówki. Jedynym problemem w esportowym TFT był brak możliwości zapewnienia zarówno graczom, jak i widzom rozrywki w offsezonie. – W związku z tym wróciliśmy do tej koncepcji współpracy z Wojtkiem, który teraz będzie zapełniał offseason i organizował kwalifikacje do Ultraligi w momentach, w których Ultraliga się nie będzie działa – zdradził. – Zachęcam do kontaktu z nami zarówno tutaj na miejscu, jak i w przyszłości – zakończył swój wywód Szabla. W części prelekcyjnej na krótko wtrącił się ponownie Wiktor Cegła, nie kryjąc radości z tego, że w tym roku w Polsce po raz pierwszy VALORANT pobił pod względem liczby miesięcznych graczy Counter-Strike’a: Global Offensive. – Jest to wynik, którego ja osobiście się nie spodziewałem tak szybko – oznajmił.

Ostatnia rzecz à propos tych pomysłów i tego, jaką my mamy naturę. To jest coś, o czym wielu z was nie wie albo nie macie okazji się przekonać, ale – wezmę za przykład TFT – kiedy uruchamialiśmy competetive ekosystem tej gry, pierwszą rzeczą, o której sobie powiedzieliśmy i którą zrobiliśmy, to była rozmowa z graczami. [...] My zadawaliśmy pytania "jak waszym zdaniem powinna wyglądać liga czy też turnieje TFT". Co pół roku, kiedy robimy nowy split czy też zamykamy cały sezon, robimy dokładnie to samo. Spotykamy się z graczami czy komentatorami i mówimy, co działało, a co nie. [...] W tym momencie to już jest chyba trzeci czy czwarty rok, kiedy to robimy. Zdajemy sobie sprawę, że zawsze są ludzie, którzy uważają, że powinno być inaczej, ale robimy to z otwartą głową, robimy to z bardzo dużą pokorą i robimy to w absolutnie każdej grze, dlatego też jeśli ktoś ma pomysły, nie ma czegoś takiego, że my się na nie zamkniemy – skwitował swoją wypowiedź Cegła.

Cegła: Riot nie wspiera nigdzie na świecie drużyn bezpośrednio

Następnie rozpoczęła się druga część konferencji, czyli odpowiedzi Rioterów na pytania. Najciekawsze z nich należały m.in. do Patryka Steca z serwisu Sport.pl, który poruszył temat zarobków graczy Ultraligi i spytał co Riot może zrobić, by je polepszyć, a także od Stanisława Stokłosy z Fabryki Esportu, który chciał wiedzieć, dlaczego w grach Riotu nie ma żadnej znaczącej polskiej organizacji.

Na pytania odpowiedzi udzielił Wiktor Cegła. – Riot nie wspiera nigdzie na świecie drużyn bezpośrednio, na przykład płacąc na kontrakty – odpowiedział Stecowi. Dodał też, że zawsze chętny jest do udzielenia organizacjom współpracy, np. w obrębie szukania sponsorów. Podał przykład Alior Banku, który zwrócił się do Riotu, a finalnie podjął współpracę z Ultraligą. Natomiast w przypadku pytania Stokłosy, Cegła porównał poziom polskich organizacji esportowych do organizacji sportowych. Stwierdził, że Riot nie może mieć na nie bezpośredniego wpływu. Z drugiej strony zapewnił, że gdy powstają nowe ligi, organizatorzy proszeni są, by wziąć pod uwagę nasze rodzime organizacje będące w dobrej kondycji zarówno marketingowej, jak i sportowej. Skwitował, że głównym problemem w Polsce jest po prostu brak kapitału.

Habas: Nie wiem, czy chciałbym Ultraligę na głównym kanale Polsatu

Następnie rozpoczął się kolejny etap wydarzenia, w którym głos zabrał Hubert Habas, pracujący od niedawna jako Sales Director we Frenzy. Przygotował on prezentację dotyczącą Ultraligi. Rozpoczął on od pozytywów, które pojawiły się na przestrzeni tego roku, czyli m.in. wchłonięciu ligi bałtyckiej, powstaniu angielskiej transmisji, a także nowych komentatorach, oprawie graficznej i formatach, takich jak np. Ultranewsy. Podał także kilka liczb, które dla niektórych mogą okazać się zaskoczeniem. Średni czas oglądania wzrósł o ⅓, co spowodowane jest tym, że aktualnie Ultraliga ma większą liczbę przywiązanych widzów, a mniejszą – przypadkowych. – Z liczb jesteśmy zadowoleni, liczby się utrzymały, telewizja zaliczyła ogromny krok, jeśli chodzi o oglądalność – powiedział. Jakie plany na później? Cel jest prosty – więcej contentu. – Będziemy tworzyć więcej casualowych treści dla osób, które nie śledzą Ultraligi na co dzień, ale które chcemy Ultraligą zainteresować – dodał Habas.

W jego stronę również padło kilka pytań. Zaczął Fryderyk "Veggie" Kozioł, który spytał, czy ma wrażenie, że marketingowo zainteresowanie Ultraligą jest słabe. Habas podał trzy powody, dla których w istocie tak jest. Przede wszystkim dużo inwestorów w przeszłości sparzyło się na esporcie. Dodatkowo bardzo niefortunny jest termin początku sezonu, gdyż w połowie stycznia wiele firm nie zna jeszcze swoich budżetów. Finalnie na Ultraligę również miał wpływ atak Rosji na Ukrainę, którym zaskutkowało przemodelowanie modeli biznesowych w wielu firmach. Dodał też, że wpływ na marketing ma fakt, że Ultraliga transmitowana jest w telewizji, co wiąże się z dodatkowymi ograniczeniami. Wtrącił się Wiktor Cegła, dodając, że Riot w przeszłości również blokował część współprac, np. z Kinguin.

Padło także pytanie od przedstawiciela Alior Banku, Marka Jaworskiego, czy w przyszłości będziemy mogli spodziewać się finałów Ultraligi na głównym kanale Polsatu. – Nie wiem czy będą, nie wiem czy bym chciał – oznajmił Habas. – Duży Polsat jest tak specyficzną stacją, że to nie jest dla niej produkt. Prędzej spodziewałbym się na Polsacie Sport – wyjaśnił.

Rajon: Bez silnych organizacji ten talent nam ucieka

Później rozpoczęła się przedostatnia część konferencji, czyli panel dyskusyjny, gdzie bez dwóch zdań rozmowy były najgorętsze. Pierwsze pytanie zadał sam Avahir, który spytał, co jest silną, a co słabą stroną polskiego League of Legends. Daniel "Rajon" Pastusiak jako pozytywy wymienił popularność samej gry i scenę streamersko-influencerską. Wspomniał też o tym, że generujemy wiele talentów, którzy reprezentują nas w wielu ligach. Z kolei jego zdaniem minusami są zbyt duże tempo narzucone sobie przez Ultraligę w pierwszych sezonach, a także organizacje. – Jeśli Ultraliga była mocna, to na przykład Piraci czy inne tego typu inicjatywy szły zdecydowanie do góry i widzieliśmy to światełko w tunelu. [...] Teraz niewątpliwie przeżywamy kryzys przez to, że niewiele osób chce inwestować w polski esport. Bez silnych organizacji ten talent nam ucieka – wyznał, dając Ultralidze ocenę 2 na 5.

Veggie: To nie jest wina Ultraligi, że Illuminar i LeQu nie są w stanie się dogadać

Następnie głos zabrał Veggie, który do plusów dodał polską historię League of Legends, której brakuje wielu innym krajom. Stwierdził jednak, że wiele osób jej nie docenia, co jest po części przykre. Później oznajmił, że spora część win leży po stronie organizacji. – Organizacje totalnie nie ogarniają i to wypływa non stop. Przez to traci liga, bo wyglądamy mniej profesjonalnie. To nie jest wina Ultraligi, że Illuminar i LeQu nie są w stanie się dogadać – zarzucił. Jako ostatni do dyskusji przyłączył się Dawid "dejf" Wawryk, który uważa miniony sezon Ultraligi za dużo lepszy niż poprzednie, lecz przy wystawianiu końcowej oceny mimo wszystko nie był szczególnie przychylny. Ostatecznie wystawił notę 2 z plusem. – Szczerze mówiąc, nie pamiętam jakiegoś momentu w polskiej Ultralidze, który byłby totalnym peakiem, jeśli chodzi o to, co ludzie o tym myślą i jak ludzie to odbierają – wyznał.

Pojawił się też wątek, że Polacy lubią narzekać, co także ma wpływ na to, jakie głosy pojawiają się np. na mediach społecznościowych. – Milcząca większość jest naszą grupą docelową – skwitował jednak Habas. Do dyskusji włączył się ponownie Wiktor Cegła, który podniósł temat, dlaczego porównywanie liczb generowanych przez Ultraligę z liczbami LVP SL czy LFL jest bez sensu. Zauważył, że językami, w których prowadzone są te transmisje, czyli hiszpańskim i francuskim, posługują się miliony ludzi nie tylko w Europie, ale na całym świecie. – Polskim językiem mówi 38 milionów osób w tym kraju, kropka  – oznajmił.

Nahovsky: Moi gracze nigdy nie będą się cieszyć ze zwycięstwa w finale w stu procentach

Publiczność także wzięła udział w rozmowach. Kacper "Nahovsky" Merski, trener Zero Tenacity, również poruszył temat kondycji polskiej sceny. Pochwalił to, jak profesjonalnie wyglądał cały letni sezon, natomiast był głęboko zasmucony tym, jak wyglądał finał. – Moi gracze przygotowywali się przez cały rok na ten dzień. Troszeczkę została im wyrządzona krzywda. Nigdy nie będą się z tego zwycięstwa cieszyć w stu procentach – powiedział. Odniósł się też do tego, że Ultraliga nie promowała w tym roku wystarczająco graczy z krajów bałtyckich. Finalnie Nahovsky zastanawiał się, dlaczego Riot nie może zwiększyć swojego wpływu na kontrakty graczy i ich finanse. Rajon i Veggie dołączyli się, mówiąc, że świetny dla polskiej sceny i polskich organizacji byłby system wypożyczeń.
Następnie głos zabrał Paweł "delord" Szabla, trener Misfits Premier. Zwrócił się on do Marka Jaworskiego z Alior Banku z pytaniem, dlaczego zakończona została współpraca z Ultraligą. Ten stwierdził, że sposób, w jaki produkty są obecnie reklamowanie, nie jest interesujący. – Branża musi trochę dorosnąć, żeby potrafić to pokazywać – podsumował.

delord zauważył też, że z jego perspektywy prowadzony jest zbyt mały dialog pomiędzy Frenzy a organizacjami, a jego poprawa mogłaby pozytywnie wpłynąć na całokształt sceny. Hubert Habas odpowiedział, że zawsze jest chętny do pomocy i dla niego siła ligi jest bardzo ważna. Zauważył jednak, że nie zawsze ona jest wyznacznikiem tego, ile osób będzie śledzić rozgrywki. – Nie chodzi o poziom sportowy, chodzi o bohaterów, którym kibicujesz, bo to sprawia, że jesteś najbardziej zaangażowany w oglądanie meczów – skwitował. Na dodatkowy problem wskazał dejf – fani nie mają żadnej styczności z graczami, bo brakuje eventów. Veggie natomiast stwierdził, że jeszcze bardziej tracą na tym organizacje. – Trudno jest zbudować więź z widzem – dodał.

Vounghard: Zdobyłem wicemistrzostwo Polski na wiosnę i zupełnie nie czułem żadnych emocji z tym związanych

Później wywiązała się kolejna dyskusja na temat wsparcia organizacji. Veggie twierdził, że skuteczny jest system Centralizacji Praw Sponsoringowych wprowadzony przez Polską Ligę Esportową, natomiast nie do końca zgadzali się z nim Rajon oraz Hubert Habas. – Celem marketera wydającego pieniądze jest osiągnięcie rezultatu marketingowego, a nie wspieranie rozwoju polskiej sceny League of Legends [...]. Celem firm, które płacą za esport, jest dotarcie do grupy docelowej i realizacja swych celów marketingowych w skończonym czasie objętym tym budżetem – zauważył ten drugi.

Do głosu doszedł też Mikołaj "Vounghuard" Truszczyński, trener Teamu ESCA Gaming i odniósł się ponownie do tego, że organizacje płacą za mało. – W momencie, w którym chcemy mówić o profesjonalnej lidze, nie możemy w niej mieć organizacji, które nie są w stanie zapewnić jakiegoś minimalnego poziomu przeżycia czy to zawodnikom, czy to trenerom. Żerujemy trochę na tym, że grają w tej lidze ludzie młodzi, występują ludzie, którzy mieszkają z rodzicami, występują ludzie, którzy jeszcze studiują, więc nie zależy im na samodzielności finansowej – powiedział. Wytknął jednak, że część problemów związanych z ligą leży po stronie jej organizatora np. w przypadku media dayów czy eventów. – Zdobyłem wicemistrzostwo Polski na wiosnę i zupełnie nie czułem żadnych emocji z tym związanych. Skoro ja jako trener, który był w finale, nie czuję nic, to jak emocje ma poczuć widz? Wiecie dlaczego? Nie było zorganizowanego żadnego lana ani eventu. Ja siedziałem u siebie w mieszkaniu jak przy każdej innej BO1 i grałem finał – powiedział.

Temat przeszedł na esportowców-influencerów. Według Veggiego zjawisko to w Polsce umarło, gdyż po prostu nie jest opłacalne, a o wiele większe zyski przynosi po prostu bycie influencerem, podając przykład Artura "Rybsona" Gębicza.

Wypowiedział się też terp. Zaproponował, że skoro gracze szybko odchodzą z polskiego podwórka, można byłoby przyciągać widzów dzięki elementom stałym, czyli np. komentatorom, analitykom albo poprzez organizowanie watchparty przez influencerów. Jak się jednak okazało, ostatnie z tych zjawisk nie jest możliwe przez zapiski występujące w umowie pomiędzy Riotem a Frenzy. Kolejnym rozmówcą był Kuba "KubiK" Kubiak. Zauważył, że problematyczny jest fakt, iż przez znaczną część sezonu po prostu nic się nie dzieje, przez co bezsensowne jest np. nawiązywanie kontraktów na rok. Pojawił się też pomysł, by gracze mieli lepszą okazję do dialogu z organizatorem ligi. Do kwestii kontraktów włączył się też Mateusz „Sówek” Kowalczyk, właściciel Anonymo Esports. Dodał też, że brak sponsorów Ultraligi może rzutować na ten sam problem u organizacji. Na koniec głos został oddany Ksenii Chlebickiej, nowej osoby w Polsat Games. Stwierdziła, że jako osoba z zewnątrz widzi, że zainteresowanie tematyką jest ogromne. Zauważyła jednak, że błędnie często promuje się wizerunek graczy, którzy zarabiają ogromne sumy pieniędzy, kiedy w istocie pochwalić się tym może tylko niewielki ułamek z nich.