PLE i misja dwóch lig
O te kwestie zapytaliśmy samego Lead Project Managera PLE, Krystiana "Terpa" Terpińskiego. Ten nie ma wątpliwości, że w wygranym przetargu duże znaczenie miała współpraca przy VALORANT EAST: UNITED. – Przede wszystkim to dla nas duże wyróżnienie. To docenienie naszej pracy przy VALORANT EAST: UNITED i dalsza kontynuacja naszej wspólnej wizji. Wierzymy, że Riot Games to firma, z którą jesteśmy w stanie robić duże i fajne rzeczy. Z tego się najbardziej cieszymy i wierzymy, że nasza współpraca wiele zmieni na rodzimym i europejskim rynku – przekonuje Terp. – Oznacza to dla nas przede wszystkim, że jeszcze bardziej wychodzimy na Europę. Rozwijamy dalej zakres naszych działań i to na pewno nas cieszy. Będziemy współpracować z jeszcze większą liczbą świetnych graczy – dodaje.
Przed PLE stoi więc teraz niezwykle trudne, ale też i kreujące nowe możliwości wyzwanie. Firma zostanie w dalszym ciągu operatorem VEU i dodatkowo weźmie pod swoje skrzydła znacznie ważniejszą ligę pod względem sportowym. Mowa tu o VALORANT Regional League East: Surge, które w 2023 roku zmieni swoją nazwę na VCT Challengers East: Surge. To tutaj zawodnicy będą mogli walczyć o szansę na awans do najważniejszych rozgrywek w VALORANT, czyli do ligi franczyzowej VCT 2023.
– Dalej pozostajemy organizatorem VEU i w tym upatrujemy dużą nadzieję. Będziemy odpowiedzialni za to, żeby te ligi się ze sobą łączyły i miały wiele elementów wspólnych. Dzięki temu jesteśmy w stanie rzeczywiście stworzyć ekosystem, który dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej będzie optymalny – dodaje Project Lead Manager.
Terp: Tworząc ofertę, skupiliśmy się na tym, żeby była ona realna
Jak mówi Terpiński, PLE przygotowywało się do tego już od dłuższego czasu. Kiedy tylko możliwość zawalczenia o organizację VRL-a pojawiła się w eterze, w firmie rozpoczęła się praca nad kreowaniem oferty. – Moim marzeniem, przychodząc do PLE, było to, żeby w przyszłości zajmować się nie tylko ligą na poziomie VRC, ale też sięgnąć po projekty, które pojawią się na horyzoncie. Do takich należało na pewno kreowanie rzeczywistości w lidze wyższego poziomu. To marzenie towarzyszyło mi od pierwszego dnia pracy tutaj. Jakiś czas temu poszła informacja o tym, że FRENZY nie będzie już zaangażowane w tworzenie ligi regionalnej. Od tej pierwszej plotki zaczęliśmy powoli się przygotowywać. Wiedzieliśmy, że trzeba będzie dobrze pokazać się w tym przetargu – ujawnia Terp.
Co więc przekonało Riot Games do propozycji PLE? – Braliśmy pod uwagę trzy kluczowe czynniki. Pierwszym z nich jest stworzenie systemu przyjaznego dla graczy. Skupimy się na organizowaniu lig, które będą miały między sobą dobrą synergię. Po drugie, braliśmy też pod uwagę to, żeby rozgrywki były atrakcyjne dla widzów. Nie ma co się oszukiwać, oglądalność VALORANTA w Polsce ciągle może być lepsza. Jak spojrzymy tylko na statystyki VALORANT EAST: UNITED to widać duże wzrosty i to jest pocieszające, że idziemy konsekwentnie do przodu. Ale największa praca jest jeszcze do wykonania. Trzecim jest oczywiście aspekt biznesowy. Spięcie budżetu na takie projekty to nie jest łatwa rzecz. Tworząc ofertę, skupiliśmy się na tym, żeby była ona realna. Nie obiecywaliśmy gruszek na wierzbie. Nie chodzi o to, żeby zainwestować kilka milionów złotych, tak jak kiedyś to miało miejsce w polskim LoL-u, tylko żeby robić wszystko z głową i nie przestrzelić – mówi nam manager z PLE.
VEU nie odejdzie w cień
VEU wciągnęło do swoich rozgrywek wielu graczy, którzy zapragnęli spróbować swoich sił w esporcie. Pozwoliło też niektórym rozwinąć swoje pasje z drugiej strony gry. Mowa tutaj o komentatorach, obserwatorach i wszystkich tych, którzy zaangażowali się w ten projekt. Terpiński uspokaja, że turniej wcale nie zejdzie na dalszy plan. – Nie po to poświęciłem sporą część swojego życia, żeby teraz ten projekt traktować po macoszemu. To się nie wydarzy i VALORANT EAST: UNITED będzie absolutnie kluczowym i priorytetowym punktem strategii firmy. Będziemy po prostu mieć teraz dwa projekty VALORANTOWE, które będziemy traktować priorytetowo. VRL ze względu na prestiż, zawodników i stawkę będzie ligą, w którą trzeba zainwestować mnóstwo czasu i siły. VEU natomiast ma dostarczać zawodników do tej ligi i produkt, który ma pokazać, że nie ma dużej granicy pomiędzy casualowym graniem i esportem – mówi Terpiński.
Jak wyjaśnia nam w rozmowie Terp, będzie to możliwe za sprawą coraz to bardziej rosnącej kadry. – Rozszerzamy cały czas zespół. Dochodzą nowe projekty, ale też i nowe osoby. Czy to do działu komunikacji, czy też social mediów. Ja teraz mam też pod sobą junior managerkę Olimpię i cały czas wraz z rozwojem produktów, objętości działań zwiększamy objętość zespołu. Są potrzebne ręce do pracy i mogę po raz kolejny wykonać ukłon w stronę ludzi pracujących od początku na sukces. Gdyby nie ich praca od pierwszego stycznia tego roku, nie wiem, czy czułbym, że jesteśmy na ten krok gotowi. Będziemy mieli sporo nieprzespanych nocy i parę weekendów przed komputerem, ale dowieziemy. Będzie to też sukces wszystkich tych osób wokół nas – podkreśla rozmówca.
Wspólne finały dla obu lig?
Na co więc możemy liczyć, jeśli chodzi o VEU i VCT Challengers East w przyszłym roku? Wygląda na to, że na sporo crossoverów. – Chodzi nam głównie o to, żeby była synergia między obiema ligami. Będzie wiele punktów wspólnych i wiele przecinania się, bo chcemy, żeby ta komunikacja się przeplatała. Żeby zaistniała też wymiana wiedzy. Chciałbym organizować nie tylko cykliczne spotkania z organizacjami, które będą brały udział w Challengers East, ale też raz na miesiąc lub dwa miesiące z ludźmi grającymi w VEU i osobami z ligi wyżej. Chcemy wybrzmienia ciągłości historii. Ktoś zaczynał w VEU, teraz podbija Challengers East, a w przyszłości będzie już grał we franczyzie. To nie są dalekie odległości – mówi Terpiński.
– Pokazaliśmy w tym roku, jak znaczące było VALORANT EAST: UNITED. Mnóstwo miksów znalazło organizacje i zarabia pieniądze. Z tego jestem bardzo zadowolony. Nie tylko ligi są blisko siebie z powodu wspólnego operatora, ale te społeczności są jednym wielkim community. Największym założeniem jest nasze marzenie, aby stworzyć wspólne finały dla obu lig. Nie wiem, czy będzie to po pierwszym, czy po drugim sezonie. Mamy jednak plan i staramy się to poukładać, żeby fajnie zadziałało – zapowiada Project Lead Manager PLE.