Jason Lake podsumowuje

Wszystko zaczęło się od tweeta Grahama "messioso" Pitta, generalnego menadżera dywizji CS:GO w Complexity, który w swojej wypowiedzi podsumował ostatnie miesiące. Jak się okazuje, drużyna w 2023 roku korzystała już z usług linii lotniczych 99 razy. W powietrzu spędziła ona 384 godziny, przy czym przeciętny lot trwał prawie cztery. Do tego dochodzi około 464 godzin w podróży. Te wszystkie dane pokazują, jak utrudnione zadanie mają zespoły z amerykańskiej sceny. Większość imprez lanowych odbywa się bowiem w Europie. – CS:GO jako esport skupił się za bardzo na scenie europejskiej. Organizacje z Ameryki Północnej muszą mierzyć się z brutalnym harmonogramem podróży, co stawia naszych graczy w niekorzystnej sytuacji. [...] Musi pojawić się lepszy balans w kwestii miejsc, w jakich rozgrywane są turnieje, by CS:GO mogło w przyszłości pozostać jednym z najważniejszych esportów – grzmiał w komentarzach na Redditcie Jason Lake, założyciel Complexity. Dodatkowo wskazał on godziny rozgrywania spotkań jako kolejny problem.

Strefa czasowa dużym problemem?

Jak podaje portal Dust2.us, gdy Complexity grało swój mecz podczas ESL Pro League o 11:30 czasu lokalnego, dla amerykańskiego widza była to godzina od 3:30 do 6:30. Trudno zatem przykuć uwagę fana zza oceanu, a przecież do tego dochodzi jeszcze silna konkurencja ze sceny VALORANTA. Dla porównania w 2022 roku na podwórku amerykańskim doszło tylko do kilku turniejów tier1 – Intel Extreme Masters Dallas w USA czy Major CS:GO w Brazylii. Jak wskazuje Lake, musi dojść do poważnych zmian, by na nowo przykuć uwagę i zdobyć zainteresowanie amerykańskiej widowni. Przede wszystkim muszą pojawić się nowe struktury organizacyjne, gdyż już na starcie drużyny spoza Europy okazują się mieć duże utrudnienia.