Maciej Petryszyn: Podczas konferencji padło, że gdy obejmował pan swoje stanowisko, to myślał o odciąganiu młodych ludzi od komputerów, by wychodzili na boiska itp. Takie postrzeganie tematu to efekt niewiedzy, stereotypów w kwestii tego, czym jest esport i gaming w ogóle?

Arkadiusz Czartoryski: Nie, to wynikało z rzeczy oczywistej – z tego, że przez dwa lata pandemii młodzież i dzieci nie chodzili do szkoły. Siedzieli w domach i uczyli się online. A to spotęgowało czas przebywania przed komputerami – i na lekcjach w szkole, i poza lekcjami. Był przecież zakaz spotkań, imprez kulturalnych, więc dzieciom pozostało spotykać się ze swoimi przyjaciółmi za pomocą kontaktu internetowego. Chyba każdy przyzna, że nasza młodzież rozmawiała ze swoimi rówieśnikami przez komputer. Po badaniach, które zostały wykonane na Akademii Wychowania Fizycznego, stwierdziliśmy, że zaczęły wzrastać otyłość, trudności w bezpośrednim komunikowaniu się i przebywaniu ze sobą. Te zjawiska są bezspornym faktem. Teraz po pandemii chcieliśmy w Ministerstwie bardzo mocno położyć nacisk na różną formę aktywności fizycznej, zwłaszcza dzieci i młodzieży. Stąd nie tylko zwiększenie środków, ale i konkretne programy, które powstały – Sportowe Wakacje, Bądź aktywny, bądź zdrowy!, Instytut Sportu – ale też wspieranie ludowych zespołów sportowych na terenach wiejskich czy w małych miasteczkach, gdzie poprzez odległość izolacja między młodymi ludźmi była znacznie większa. I wiele innych programów, które zostały wdrożone w Ministerstwie.

Zwróciłem jednak uwagę na to... Bardzo szybko da się zresztą zauważyć, że nie da się tego robić na siłę, Nie da się tego robić w kontrze do esportu, dlatego że esport moim zdaniem jest faktem XXI wieku. I tutaj wielkim wyzwaniem jest połączenie aktywności fizycznej, zdrowego trybu życia i jednocześnie możliwości pozytywnego uprawiania esportu. To chyba jest bezsprzeczne. Czy to się uda? Zobaczymy. Te programy funkcjonują w Polsce już drugi rok i widzimy pewne pozytywne sygnały, że pobudzenie uczestnictwa dzieci i młodzieży w sporcie jest duże. Także wiele polskich związków sportowych oraz organizacji pozarządowych mocno się zaktywizowało i zaczęło zgłaszać różnego rodzaju projekty sportowe. W tym miejscu bardzo chcę podziękować polskim medalistom olimpijskim, którzy mocno wciągnęli się w programy dotyczące aktywizacji sportowej młodzieży.

Przejdźmy jednak do esportu. Można powiedzieć, że pandemia poniekąd wymusiła na politykach większe zainteresowanie światem gamingu, bo przecież wszystko przeniosło się do świata komputerów.

Myślę, że parlamentarzyści, którzy zasiedli przed komputerami i uczestniczyli w posiedzeniach Sejmu w formie online, mieli więcej czasu na obserwowanie swoich dzieci, które same siedziały przed komputerem najpierw na lekcjach, a potem grały w różne gry. To zjawisko, gdzie ta wiedza ogromnie wzrosła.

Pamiętam jednak, że jeszcze w tamtym roku Minister Bortniczuk mówił, że nie chodzi o stricte promowanie esportu, tylko bardziej o wykorzystanie go do upowszechnienia sportu klasycznego. Czy nadal tak wygląda podejście Ministerstwa do tej kwestii?

Minister Kamil Bortniczuk jest – i myślę, że słusznie – zwolennikiem wszystkich programów, które łączą sport tradycyjny z esportem. Nie czuję się specjalistą, ale z tego, co tutaj słyszę, to ci młodzi ludzie, którzy jednocześnie są aktywni fizycznie w sposób tradycyjny, osiągają też sukcesy w esporcie. Specjaliści mówią, że podobno połączenie tych dwóch aktywności życiowych służy esportowi. Że, nazwijmy to wprost, dotlenienie mózgu poprzez tradycyjny sport jest również pozytywne, gdy chcemy odnieść sukces w esporcie.

A jak wygląda kwestia prawnych regulacji? Wspomniał pan trochę o tym na samej konferencji, a tematyka ta wiąże się z obawami w esportowym środowisku. Teraz esport rozwija się niezależnie od działań władzy i nie wiadomo, jakby było, gdyby ta władza chciałaby ugruntować tę sprawę na poziomie prawnym.

Zdecydowanie odrzucam tego typu myślenie, że władza miałaby to ugruntowywać na gruncie prawnym. Jestem przeciwnikiem takiej inicjatywy, która miałaby wychodzić od polityków. Moja dzisiejsza obecność na tej konferencji to przede wszystkim efekt tego, że chcę posłuchać, jaki jest głos środowiska. Czy esport, Polska Liga Esportowa i inne organizacje, które zajmują się przede wszystkim esportem, są zwolennikami tego typu regulacji? Bo przecież nie wszystko w naszym życiu musi być regulowane ustawami, prawda? Ale być może... Z państwa strony otrzymuję tu sygnały, że na kilka rzeczy warto byłoby zwrócić uwagę, jeżeli chodzi o regulacje prawne. Przysłuchujemy się temu, stąd zlecone przez Ministerstwo badania, bo chcemy usłyszeć ten głos i mieć dokumenty na to, jak to faktycznie wygląda.

Były też próby konsultacji ze środowiskiem m.in. na komisji sportu, gdzie odbyło się spotkanie z przedstawicielami branży esportowej. W Sejmie funkcjonuje też Parlamentarny Zespół ds. esportu, aczkolwiek w tej kadencji spotkał się zaledwie dwukrotnie. Wygląda to mało imponująco.

O to należałoby zapytać już samego pana przewodniczącego tego zespołu. Ale też i samo środowisko esportowe musi się wypowiedzieć, czy jest potrzeba, by takich zespołów czy komisji było więcej. Być może należałoby powołać taki parlamentarny zespół, gdyby znaleźli się parlamentarzyści, którzy się tym ewentualnie interesują i chcieliby się tym systematycznie zajmować. Ale to już jest wola tych parlamentarzystów i też kwestia kontaktów ze środowiskiem esportowym.

W tej kadencji pewnie zbyt wiele się już zrobić nie da, ale co z ewentualną kolejną kadencją? Są jakiekolwiek, choćby wstępne, plany na wspólne działania z branżą esportową?

Na razie powiem tak – kontakty są dobre. Nawet to nasze dzisiejsze spotkanie świadczy o tym, że te kontakty istnieją. Ze strony rządu widzimy pewne pozytywne rzeczy związane z esportem. Natomiast chcę powiedzieć coś, co może jest trudne do uchwycenia. Otóż uważam, że rok wyborczy, gdy spór polityczny się zaostrza, jest trudny w kwestii nowych inicjatyw legislacyjnych. Nie wykluczam tego, ale, jak mówię, jest trudno. Ten spór polityczny przybiera czasami takie rozmiary, że łatwiej jest rozmawiać jednak przy większym komforcie czasowym.

Mam ogólnie wrażenie, że problematyka esportu wykracza poza samo Ministerstwo Sportu, bo przecież mamy tutaj też zagadnienia z zakresu edukacji czy nowych technologii. To wszystko wymaga więc połączonych działań wielu resortów.

Do tego dochodzi też kwestia bezpieczeństwa, bo wszędzie tam, gdzie działa zwykły człowiek, działa też osoba, która ma niecne zamiary. Więc i w tym obszarze pewnie też potrzebne są wspólnie działania.

Nie ma pan jednak trochę wrażenia, że politycy wciąż boją się gamingu? Mam wrażenie, że trwa pewna próba oddemonizowania tego środowiska, bo w oczach wielu wciąż wydaje się ono czymś negatywnym z uwagi na brak ruchu czy brutalność itd.

Bez wątpienia temat gier komputerowych, tzw. strzelanek, to jest temat trudny. To jest też pytanie do środowiska naukowego, czy gdy dziesięciolatek jest namiętnym graczem w różnego rodzaju strzelanki, to przynosi to negatywne, pozytywne czy neutralne skutki? Tutaj musieliby wypowiedzieć się fachowcy od psychologii. Sam nie czuję się specjalistą, by wygłaszać w tym zakresie jakiś osąd. Ale bez wątpienia jest to temat, który może budzić niepokój i wątpliwości. Taki, który utrudnia sytuację związaną z regulacjami prawnymi. Chętnie bym posłuchał w tej sprawie specjalistów, jaki jest wpływ esportu opartego na bardziej ostrych, czasami wojennych grach, gdzie widzimy na ekranie czerwoną krew.

Z drugiej strony MKOl podjął teraz próbę wprowadzenia esportu na Igrzyska Olimpijskie. Odbiór był jednak mieszany z uwagi na tytuły, jakie wybrano. Wydaje się, że środowisko esportowe chciałoby, by przy wdrażaniu pewnych rzeczy bardziej podążać za jego głosem.

Właśnie, dlatego na pewno kluczowy będzie głos środowiska. Tworzenie przepisów wbrew środowisku, wbrew rzeczywistości i temu, jak zmienia się nasza cywilizacja, jest bez sensu. Nadal jednak pozostaje pytanie, jak głęboko, o ile w ogóle, należałoby to wszystko regulować formalnie czy prawnie. Regulacje prawne łączą się też z sankcjami. Żadne prawo nie działa, jeżeli nie ma sankcji, czasami więc mogłoby się pojawić pewne zdziwienie. Z tego wynikają też koszty, więc to jest poważna kwestia. Myślę, że rok 2023 będzie w pewnym sensie rozstrzygający z uwagi na rozwój esportu w Polsce, ogromną jego popularność i rozwój lig. Samo środowisko zaczyna się regulować, porządkować w postaci lig, w kwestii kontaktów międzynarodowych. Można powiedzieć, że środowisko zaczyna samo się porządkować.

Z drugiej strony to trudny moment. Mamy kryzys wywołany wojną i pandemią, a esport jako środowisko bardzo na tym ucierpiał. Więc takie programy, jak Nowy Poziom, ale nie tylko, są szansą, by politycy wpłynęli na to, jak kształtować się będzie nowy esport.

Na pewno, zgadzam się.

Zmierzając do końca – jeżeli chodzi o współpracę Polskiej Ligi Esportowej i Ministerstwa Sportu, to co według pana PLE może dać Ministerstwu, a co Ministerstwo może dać PLE?

Bardzo trudne pytanie. Na pewno Ministerstwo Sportu może posiąść dużą wiedzę poprzez kontakty z Polską Ligą Esportową, poprzez przekazywanie informacji, jak Polska Liga Esportowa sobie radzi w kontekście krajowym i międzynarodowym. To na pewno jest też sytuacja związana z obszarem biznesu. Na razie wiedza, którą mamy w Ministerstwie, dotyczy kwestii edukacyjnych, popularyzatorskich, oddziaływania na młodych, na szkołę. Ale chcemy się też zorientować, jak to wygląda od strony biznesowej. Dlatego też te kontakty są wskazane i pożyteczne.

Jeżeli chodzi o pana, to jest już coś, co zmieniło się w pana postrzeganiu gamingu?

Najbardziej zdziwił mnie mój syn, który namiętnie gra. Wieczorami jest ciągła sprzeczka, że już koniec, dosyć. A tymczasem zaskoczył mnie w tym roku, stając się ogólnopolskim laureatem dwóch olimpiad – historycznej i geograficznej. Zrozumiałem, że granie w gry komputerowe i esport niekoniecznie muszą przeszkadzać w nauce. To było dla mnie duże zaskoczenie. Zobaczymy, co będzie dalej.

Ostatnie pytanie – nawet dziś esport w mainstreamie traktowany jest nadal jako coś nietypowego. Widzi pan jednak przestrzeń, by za kilka lat stało się to czymś normalnym i nikogo nie dziwiło np. to, że ktoś gra zawodowo?

Chyba się to gwałtownie zmienia i myślę, że ten rok już teraz jest czymś przełomowym. Rokiem, w którym postrzeganie esportowców nie jest już obarczone jakimś dziwactwem. Tak mi się wydaje. Uważam, że to dzieje się na poważnie. Jest to jakaś przestrzeń naszego życia w XXI wieku, która na pewno będzie się powiększać.

  Śledź rozmówcę na Twitterze – Arkadiusz Czartoryski

  Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn