Michał Rosiak: Zaczynałeś na polskiej scenie, gdzie nie szło ci zbyt dobrze. Myślisz, że co było tego powodem?

Bartłomiej "Fresskowy" Przewoźnik: Na polskiej scenie dopiero zaczynałem i popełniałem dużo prostych błędów. Nie byłem wtedy jeszcze zbyt dobrym graczem. Skład na przykład Diablo Chairs był obiecujący, ale wydaje mi się, że po prostu nie miałem wystarczającego poziomu na tamten moment.

Czy w pewnym momencie kariery miałeś myśli, że na polskiej sceny już nic nie będziesz w stanie osiągnąć?

Po splicie w Diablo Chairs miałem dużo takich myśli, dlatego szybko wyjechałem za granicę. Wydawało mi się, że ciężko może być z dostaniem jakiejkolwiek oferty z Polski, więc skupiłem na soloq i udało mi się dostać ofertę tryoutów do ligi włoskiej, gdzie zajęliśmy drugie miejsce, więc się pokazałem, a na soloq byłem w miarę wysoko, miałem około 700-800 LP i potem się udało dostać gdzieś wyżej.

A w której z drużyn, w której byłeś, czułeś się najlepiej? Którą najlepiej wspominasz z polskiej sceny?

Mimo wszystko najlepiej wspominam Akademię, gdyż z nią udało mi się osiągnąć najwięcej w Polsce, nie licząc Mistrzostw Polski, na których graliśmy sklejką. W Akademii zajęliśmy miejsce w top 4 Ultraligi i nasz poziom był wtedy dość dobry. Wyniki były solidne, zwłaszcza że wtedy w Ultralidze grali bardzo dobrzy gracze, w tym Humanoid. Poza tym dobrze się też bawiliśmy.

Następnie dołączyłeś do Racoon. Myślisz, że przejście tam było kluczowe, żeby pokazać się szerszej społeczności w całych ligach regionalnych?

Nie wiem, czy dużo osób mnie tam wtedy zobaczyło. Udało nam się zająć drugie miejsce, ale tylko kilku trenerów po tym splicie się do mnie odezwało. Przede wszystkim starałem się rozwijać na soloq i trochę szczęśliwie dołączyłem do G2 Arctic, ponieważ zostałem polecony przez Efiasa, który jest pół Włochem, pół Ukraińcem i oglądał ligę włoską, gdzie podpatrzył mnie i knightera. Trener G2AR próbował nas obu, ale bardziej podpasowałem mu ja.

Jak oceniasz ogólnie dwa lata spędzone w G2 Arctic pod względem wyników, organizacji i rozwoju twojej kariery?

W pierwszym splicie mieliśmy bardzo dobry skład. Skończyliśmy na pierwszym miejscu w fazie zasadniczej i potem nie poszło w play-offach. Także pod względem wynikowym mogło być lepiej, mogliśmy zająć lepszą lokatę, ale ogólnie bardzo dobrze wspominam ten okres. To była pierwsza moja styczność z gaming house'em, z czymś na poważniej, więc na początku trochę trudno było się dostosować, ale ogólnie dobrze wspominam ten pierwszy rok. Jeśli chodzi o drugi rok w G2AR, to poszło mi dużo gorzej, niż w pierwszym. Dwa razy odpadliśmy w pierwszej rundzie play-offów, więc wynikowo też szło średnio. Natomiast jeśli chodzi o organizację, to nie była to najbogatsza organizacja w Hiszpanii, ale mieliśmy bardzo dobre zaplecze, mieszkaliśmy w takim dużym domu w Granadzie, mieliśmy zapewnione wszystko, co trzeba: jedzenie, dojazdy itp. Pod względem warunków wszystko było praktycznie dogadane, więc bardzo dobrze wspominam dwa lata w G2AR.

Zostając przy wynikach. Co spowodowało, że tak słabo wam szło w tych play-offach? Na treningach też byliście słabsi od paru formacji, czy po prostu na grach oficjalnych wam się nie udawało?

W moim przypadku w drugim roku w G2AR w play-offach zawodziłem i to bardzo mocno. Na KOI zresztą odpadliśmy w pierwszej rundzie w letnim splicie i na scrimach myślę, że grałem w miarę okej. Nie byliśmy drużynowo w jakimś szczycie formy, ale na KOI nasza dyspozycja powinna spokojnie wystarczyć, a ja bardzo źle zagrałem całą serię, więc byłem potem załamany po tamtym splicie. Natomiast wydaje mi się, że jeśli chodzi o poziom, nie byliśmy najlepszą drużyną w tamtym roku. Na pewno graliśmy trochę lepiej na scrimach, ale nie było szału, nie było jakiejś przepaści, a wszyscy zawodzili w grach oficjalnych.

Jak wyglądał proces twojego dołączenia do Movistar Riders?

Proces był dosyć prosty. Chciałem kontynuować grę z moim trenerem Melzhetem, z którym pracujemy razem już trzy lata, więc czekałem w przedsezonie i nie wiedziałem, czy on dalej będzie chciał ze mną kontynuować karierę, czy też nie, bo po tamtym roku trochę w siebie zwątpiłem. Także czekałem na jego odpowiedź. Mieliśmy też kilka ofert do oddzielnych drużyn, ale w końcu Movistar chciało stworzyć taki projekt, gdzie wzięło na początku Melzheta, a ten najpierw zrekrutował mnie, Supę i Alvaro i potem szukał dalej graczy na dwie pozostałe pozycje.

Jakie cele sobie założyliście przed startem sezonu?

Celem było wygranie ligi hiszpańskiej i EMEA Masters dwa razy. Niestety z EM się nie udało w tym splicie, ale chociaż Superligę udało się wygrać pierwszy raz. W końcu po tylu latach coś wygrałem, więc się cieszę. Natomiast na wygranie EMEA Masters w tym sezonie jeszcze będziemy mieć czas.

Jak oceniasz warunki w Movistar Riders w porównaniu do tych z G2 Arctic?

Na pewno mamy o wiele większe zaplecze, jeżeli chodzi o Movistar, bo to jest praktycznie cały kompleks treningowy, to jest takie wielkie centrum esportowe. Jest sporo boksów do treningu. Pierwszy raz też jestem w położeniu, w którym osobno mamy gaming house i mieszkania. Mamy też pełen sztab, zaczynając od trenera, asystenta, analityka, psychologa, kończąc na trenerze personalnym i wielu innych ludzi wokół nas. Czuję, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik.

Po fazie zasadniczej krążyły plotki o problemach wewnątrz waszego zespołu. Czy są one prawdziwe i jak sobie z nimi poradziliście?

Nie mieliśmy szczerze większych problemów w drużynie. Bardziej chodziło o to, że nie wiem czemu w grach BO1 zdarzało nam się zawodzić, czasem może nie respektowaliśmy przeciwników. W tym roku wygrywaliśmy większość scrimów i to z topowymi zespołami. Także bardziej chodziło o to, że czasem nie wychodziło nam w grach BO1. Bywało, że ktoś miał po prostu gorszy dzień.

W play-offach zaskoczyliście wszystkich. Sami spodziewaliście się, że możecie doprowadzić do wygranej całych play-offów? Jak radziliście sobie na te dwie najlepsze wcześniej zespoły, czyli Rebels Gaming i Team Heretics?

Od początku wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać całość, nawet zaczynając z drabinki przegranych. Najtrudniejsza była chyba pierwsza seria BO5, ponieważ pojawił się stres związany z tym, że jak przegrasz, to od razu odpadasz, ale potem jak wygraliśmy z Barceloną, to dalej już poszło z górki. Byliśmy na pewno bardziej pewni siebie w tych seriach BO5, gdyż jest w nich więcej pola do popisu. Jeśli przegramy jedną czy dwie gry, to dalej możemy wygrać cały mecz. Natomiast ta pewność siebie znikąd się nie brała, gdyż wygrywaliśmy dużo scrimów, a trenowaliśmy też przeciwko ekipom z LEC-a.

Odnośnie do tych scrimów z drużynami z LEC-a, jak wam szło w nich?

Zależy z jakimi, ale z tymi topowymi nie najlepiej. Bardziej podchodziliśmy do tego, że nie jesteśmy raczej na ich poziomie, ale staramy się coś z tego wynieść. W poprzednich latach miałem kilka takich sytuacji, że przegrywaliśmy 0:4, 0:5 z drużynami z LEC-a i cała drużyna była smutna, a do tego trzeba podejść w taki sposób, że może nam nie pójść, ale trzeba wyciągnąć z tego lekcję. Natomiast ogólnie na pewno więcej przegrywaliśmy z ekipami z LEC-a.

Czuliście rozwój w ciągu splitów w sensie, że z czasem lepiej wam już szło na scrimach z LEC zespołami?

Tak, pod koniec nawet zdarzyła się sytuacja, że dwukrotnie zestompowaliśmy drużynę z LEC-a, ale też wydaje mi się, że nie ma już aż takiej różnicy między LEC-em [a ERL-ami] jak w poprzednich latach. Niektóre topowe drużyny z lig regionalnych są na takim samym poziomie, a nawet lepszym od słabszych drużyn z LEC.

Jak ci się podobało na lanowych finałach Superligi? Jakie miałeś wrażenia z nich?

Ogólnie byłem bardzo podjarany, była dosyć spora scena, a gdy na nią wchodziłem, to wszyscy skandowali moje imię. Do tego po jakiejkolwiek akcji było słychać głośny doping fanów, więc było to świetne uczucie. Nie spodziewałem się wygranej 3:0, ale jestem bardzo zadowolony i nie mogę się doczekać przyszłego sezonu, ponieważ finał EMEA Masters ma odbyć się na lanie i tak samo to wygląda z finałem Superligi.

Czujecie się trochę lepiej na lanie?

Teraz myślę, że tak. Myślę, że wszyscy z naszej drużyny lepiej grają na lanie, bo u nas czasami bywają takie dni, że brakuje każdemu z nas trochę motywacji czy to na scrimach, czy to nawet na grach oficjalnych z biura. Natomiast jak jesteś już na lanie i widzisz tych wszystkich ludzi, którzy dopingują, to jest to zupełnie inne uczucie i jest to dla nas wzmocnienie. Ja też trochę się zmieniłem przez ostatnie lata, bo we wcześniejszych latach jak grałem na scenie, to raczej szło to w stronę stresu, a teraz bardziej jestem "zajarany" grą na lanie.

Następnie przyszedł czas EMEA Masters. Wylosowaliscie na papierze w miarę łatwą grupę. Też były takie twoje odczucia?

Myślę, że była to średnia grupa. Nie była ani najsilniejsza, ani najsłabsza. Natomiast ja w ogóle nie patrzyłem na to, czy będziemy mieć łatwą, czy trudną grupę. Wiedziałem, że wyjdziemy z niej na 100%, a naszym celem było wygranie całego turnieju.

Co poszło nie tak? W fazie grupowej i później w play-offach, gdzie trafiliście na bardzo mocnego rywala.

Przede wszystkim wydaje mi się, że po finałach Superligi jakość naszych scrimów się pogorszyła. Wszyscy z nas wygrali swój pierwszy tytuł, więc każdy się bardzo cieszył, ale z jednej strony chcieliśmy wygrać EMEA Masters, a z drugiej dalej cieszyliśmy się z wygranej ligi hiszpańskiej i nie wdrożyliśmy się w scrimy od razu po wygranej. Potrzebowaliśmy czasu, a w fazie grupowej zdarzyło się to samo, co wcześniej w fazie zasadniczej Superligi, czyli zdarzało nam się zawodzić, ale na koniec na szczęście awansowaliśmy dalej. Myśleliśmy zasadniczo, by po prostu wyjść z grupy, a w seriach BO5 już czuliśmy się bardzo mocni, aczkolwiek i tak się nie udało wygrać ćwierćfinału.

Jakie są twoje odczucia po serii z Unicorns Of Love: Sexy Edition?

Mieszane. Na pewno ta seria była do wygrania i to na luzie. W pierwszej grze byliśmy o włos od wygranej, Nexus miał 300-400 zdrowia i gdyby Marky nie wszedł na Xayah, to pewnie byśmy wygrali, albo jakbyśmy potem zagrali jedną dobrą walkę drużynową, ale niestety się to nie udało. W drugą grę trudno było wejść mentalnie i odrodziliśmy się dopiero podczas trzeciej odsłony, a potem doprowadziliśmy do piątej gry, która też była bardzo wyrównana. Było bardzo blisko, ale trudno – wydaje mi się, że w przyszłym splicie pójdzie nam o wiele lepiej i wygramy cały turniej. Natomiast przynajmniej seria z UOL była ciekawa do oglądania.

Przed i w trakcie trwania wiosennego splitu wiele osób mówiło o silnym LFL-u czy też o mocnej Superlidze i TCL-u. Natomiast na EMEA Masters trochę znikąd znakomicie radziły sobie drużyny z Prime League. Spodziewaliście się tego?

Na Unicorns zagraliśmy w tym splicie wiele scrimów i całkiem nieźle im szło, choć my częściej wygrywaliśmy. Ale na pewno LFL był mocniejszy na scrimach, gry z ekipami z tego regionu były trudniejsze. Natomiast na EMEA Masters reprezentanci LFL-a grali strasznie wystraszeni, dużo wolniej niż na scrimach, gdzie francuskie ekipy są znane z agresywnej gry i nieustannych walk.

Przejdźmy teraz do ciebie – do indywidualności i też do twojej popularności, ponieważ w Hiszpanii na pewno zyskałeś trochę fanów, ale czy nie czujesz się lekko niedoceniany przez polską społeczność?

Trudno mi powiedzieć, czy się tak czuję, bo sam sobie przez lata to wypracowałem. Jestem świadomy, że moje media społecznościowe nie wyglądają jakoś niesamowicie i że za dużo nie postuję, szczególnie po polsku, dlatego to tak wygląda. Ogólnie trudno mi jakby tweetować dużo, bo po prostu się w tym nie czuję dobrze i też na początku nie wiedziałem, czy w ogóle tweetować coś po polsku, czy po angielsku, czy nawet niektórzy mówili, żeby zacząć po hiszpańsku. Jak jesteś trzy lata za granicą w Hiszpanii, to głównie tamta społeczność cię ogląda. EMEA Masters to wiadomo, że Polacy też oglądają, ale po prostu odnośnie do mediów społecznościowych to nie czuję się w nich jakoś świetnie. Mało mam kontaktu z polską publicznością i jestem tego świadomy, ale mi to nie przeszkadza.

A odnośnie do kontaktu z hiszpańską publicznością, to widziałem, że prowadzisz TikToka. Skąd pomysł na niego?

Wyszło to od mojego agenta, z którym współpracuję w tym roku. Zaproponował to wszystkim swoim graczom i prowadzę sobie go na spokojnie, nie jest to nic niezwykłego. Są tam głównie klipy ze streamów i z soloQ. Na początku sezonu starałem się więcej streamować, więc trochę tego było, później skupiłem się bardziej na karierze esportowca, ale teraz w przedsezonie zamierzam wrócić do częstszego streamowania, więc będzie trochę kontentu na TikToka. Niektóre klipy są po hiszpańsku, a niektóre po angielsku.

Jak ci się ogólnie podoba hiszpańska kultura po czasie który tam spędziłeś?

Na pewno pogoda jest spoko, cały czas praktycznie jest ciepło. To jest praktycznie najlepszy kraj do mieszkania lub grania. Wydaje mi się, że na przykład w takiej Polsce, albo w Berlinie latem jest sto razy gorzej niż w takiej Hiszpanii.

Jaki jest twój cel długoterminowy, jeśli chodzi o twoją karierę? Mówiłeś, że latem chcesz wygrać wszystko w ligach regionalnych, ale czy czujesz, że mógłbyś już konkurować ze środkowymi z LEC-a?

Ogólnie poziom środkowych w LEC-u jest dość niski. Caps i Humanoid są bardzo dobrzy. Ten pierwszy ostatnio trochę spadł z formy, a ten drugi, jeśli mu się chce, może być mega dobry, ale wydaje mi się, że mu się nie chce. Natomiast poziom reszty środkowych jest bardzo zbliżony i szczerze, jeśli dobrze przepracuję letni split, to jestem pewny, że w przyszłym roku będę grał w LEC-u.

  Śledź rozmówcę na Twitterze - Bartłomiej "Fresskowy" Przewoźnik

   Śledź autora na Twitterze – Michał "Michaleczny" Rosiak