MMO Riot Games w deweloperskim piekle?
Ostatniego popołudnia internet obiegły informacje odnośnie do aktualnego stanu nienazwanego jeszcze MMO Riot Games. Deweloperzy opisali swoją sytuację na tyle szczegółowo, na ile było im to dane, zważywszy na... brak jakiejkolwiek bazy, którą można byłoby się dzielić. Marc "Tryndamere" Merrill w swoim wpisie wyraził bowiem szereg wątpliwości względem oryginalnego projektu. Napisał on, że cała wizja jawiła się w ich oczach jako niedostatecznie świeża. Dodał, że aby sprostać oczekiwaniom społeczności, nie mogą sobie pozwolić na wydanie kopii znanych już wszystkim przedstawicieli gatunku pomalowanej barwami Runeterry. I nie sposób się tutaj z nim nie zgodzić. Wyobrażenia na temat tej gry wśród społeczności są bowiem ogromne i każdy wypatruje hitu na lata, a nie kilkudniowej rozrywki. Dlatego też zdecydowano się skasować to, co do tej pory powstało i zacząć od nowa.
Producent Mass Effect na pokładzie
W świeżym starcie ma pomóc nowy producent wykonawczy znany z pracy dla EA, BioWare czy też historii w Riot Games – Fabrice Condominas. Zaczynał on od projektowania Scrabbli na telefon, by potem przejść długą drogę wśród jednych z największych gier na rynku. Na swoim koncie ma lata kariery producenckiej przy Mass Effect, a także Dragon Age: Inquisition oraz Star Wars: Squadrons. Są to trzy dość odrębne wizualnie i gatunkowo tytuły, co pokazuje, że nowy nabytek ekipy zajmującej się MMO potrafi odnaleźć się w różnorakich klimatach – od symulatorów, przez fantastykę, aż po klasyczne science fiction, co w przypadku takiego uniwersum, jakim jest Runeterra, zdecydowanie jest na plus. Połączenie magii, antycznych bogów i technologii w świecie ogarniętym wojną jest bowiem kwintesencją świata wykreowanego na potrzeby League of Legends.
Odejście w cień
W związku ze zresetowaniem całego projektu i planowaniem wszystkiego od zera zapowiedziano długą, prawdopodobnie wieloletnią, ciszę medialną. Dla osób, które śledziły poczynania deweloperów pracujących nad MMO, nie będzie to raczej niczym nowym. Od zapowiedzi gry w grudniu 2020 roku nie otrzymywaliśmy bowiem niemal żadnych wieści na temat postępów. W pewnym momencie wręcz zaczęto spekulować, iż Riot po cichutku wycofał się z tworzenia tego tytułu, co dla wielu fanów gatunku i samego studia byłoby co najmniej niezadowalające. Czy jednak dużym pocieszeniem jest odroczenie premiery o kolejnych kilka lat? Zdania w sieci są podzielone, niemniej znaczny odsetek komentarzy zakłada najczarniejsze scenariusze. Dla wielu gier bowiem zaczynanie od podstaw kończy się katastrofą. Odkładanie premiery i przerost ambicji deweloperów bardzo często doprowadza do uśmiercania gier już na wczesnym etapie tworzenia. Zwłaszcze jeżeli te przechodziły przez ów etap więcej niż raz.