Michał "Michaleczny" Rosiak: Na początku tego roku dołączyłeś do Macko Esports. Co cię zachęciło, by dołączyć do tej formacji? Liga włoska nie jest topowym ERL-em.
Sebastian "Color" Czyżyk: Organizacja w poprzednim sezonie zajęła miejsce w top 4 oraz w top 8 EMEA Masters. Ja zaś po poprzednim roku w Zero Tenacity chciałem miejsca, w którym pokocham Ligę Legend na nowo. Gra w Z10 nie sprawiała mi tyle frajdy, co za poprzednich lat i Macko pozwoliło mi odżyć. A poza tym wierzyłem, że z tą organizacją zajdziemy daleko.
Mówisz o zajściu daleko, więc w co celowaliście? Były to mistrzostwa ligi włoskiej i dobre wyniki na EMEA Masters?
Mistrzostwa Włoch dla organizacji, która rok w rok je wygrywa, nie są oczywiście głównym celem. Liczy się występ na EMEA Masters i to jak się tam zaprezentujesz. Wiosenny split niekoniecznie poszedł po naszej myśli. Przegraliśmy w barażach fazy play-in 0:2 z Geekay Esports, czyli z drużyną, która później dotarła do top 4 turnieju. Natomiast mimo to czuliśmy niedosyt, gdyż nie tyle, co wierzyłem, że mogliśmy zajść daleko, ponieważ dosyć sporo problemów pojawiło się w tamtym splicie, ale i tak wierzyłem, że awans do fazy głównej powinien być minimalnym celem. Wiadomo, im więcej grasz na EMEA Masters, to twoje wyniki nigdy nie będą cię satysfakcjonować. Odpadniesz w grupie, ćwierćfinale, półfinale, czy nawet finale, to zawsze będziesz czuć dozę smutku po porażce. To jest normalne w rywalizacji.
Dlatego zdecydowaliście się na zmiany między wiosennym a letnim splitem?
Zmiany były podyktowane tym, jak drużyna działała w środku. Przede wszystkim były problemy, nie chcę się zagłębiać w to, jakiego typu, ale po prostu stwierdziliśmy, że niekoniecznie poszukujemy mocnych indywidualnych graczy, a takich, którzy będą bardziej dla drużyny. Zmiany środkowego i strzelca wprowadziły spory zastrzyk energii. O wiele poprawiła się nasza komunikacja, łatwiej przebiegał tryb pracy i było mniej konfliktów. Wiosną było zbyt dużo niepotrzebnych rozmów i spędzaliśmy zbyt wiele czasu na oglądaniu poszczególnych zagrań. A to nie sprawiało, że stawaliśmy się lepsi.
A jak ogólnie oceniasz poziom ligi włoskiej w porównaniu do Ultraligi?
Poziom topowych drużyn z ligi włoskiej po samym EMEA Masters można stwierdzić otwarcie, że jest po prostu lepszy. Po samych występach ekip z Ultraligi na EMEA Masters trudno jest mi stwierdzić, żeby któraś drużyna robiła faktycznie coś więcej niż można zaprezentować na soloQ. Nie uważam, żeby jakakolwiek ekipa z Ultraligi miała wybitne macro, czy zaawansowane rotacje. Te formacje mają duży problem z kończeniem gier i z układaniem rzeczy na mapie, dużo rzeczy w tej lidze siedzi.
My i DSYRE w lidze włoskiej stanowiliśmy solidne top 2, a reszta drużyn siedziała pod nami. Wiadomo, były ewenementy jak Axolotl, które mogłoby zapełnić trybunę samymi swoimi graczami, ponieważ miało ich w trakcie jednego splitu 20, czy tam 30. W Axolotl co tydzień pojawiał się nowy zawodnik, więc było to dosyć komiczne. Takie rzeczy nie pojawiały się nawet w Ultralidze. Tak więc uśredniony poziom ligi jest mocniejszy w Ultralidze, ale topowe zespoły są lepsze w lidze włoskiej.
Pełen swój potencjał pokazywaliście już w play-offach, czyli w seriach BO5. Z czego to wynikało?
Nie wiem czy pełny potencjał pokazaliśmy w play-offach. Wiadomo, że play-offy rządzą się swoimi prawami, BO5 mają więcej gier. Za to latem zrobiliśmy pierwszy perfekcyjny split w lidze włoskiej, co jest na pewno sporym osiągnięciem. A w fazie pucharowej dobrze zagraliśmy, ale nie czułem, że osiągnęliśmy szczyt naszej formy. Było parę mankamentów w naszej grze i uważam, że jeżeli byśmy je poprawili, to wierzyłem podczas EMEA Masters, że finał jest w zasięgu ręki, tylko wystarczy po to sięgnąć.
Odnośnie do EMEA Masters. Spodziewałeś się, że wykręcicie tak dobry wynik? Macko jak zwykle wszystkich zaskoczyło.
Dla mnie nie było to na tyle spodziewane, co bardziej wiedziałem, że tego dokonamy. Zrobienie top 8 po tym, jak graliśmy i rozumieliśmy często kluczowe aspekty gry, oglądając inne drużyny z ERL-a czułem, że nikt nie robi nic specjalnego na mapie, gra od obiektu do obiektu i nie robi wielu rzeczy w międzyczasie, które są wymagane podczas. Uważam, że w Macko mieliśmy dość duże zrozumienie aspektów gry. To pomimo chwiejnej formy pozwoliło nam dopiąć wygrane 2:0 z NNO Prime i 3:2 z DSYRE. Ponadto wygranie dwóch gier z GO pomimo naprawdę złego dnia pod względem indywidualnych występów niektórych graczy to dobry wynik. Gdybyśmy wyszli troszkę bardziej trzeźwi w grze, to bylibyśmy w stanie wygrać nawet 3:0. Ja jako gracz zawsze będę wierzyć w to, że jesteśmy lepszą drużyną i możemy zrobić lepsze wyniki.
Ta pewność siebie wynikała z dobrych wyników na scrimach? Jak to w ogóle wygląda z perspektywy drużyny z ligi włoskiej? Trenujecie z mocniejszymi ekipami?
Wydaje mi się, że Macko pod tym względem jest ewenementem. W momencie, gdy ciągle się dobrze pokazujesz na EMEA Masters i trzymasz wysoki poziom punktów na soloQ, to masz bardzo dobre scrimy. My w poszczególne dni graliśmy scrimy z G2 Esports, ponadto graliśmy rozgrzewkę z Fnatic. W obrębie całego splitu zagraliśmy około 20 gier na scrimach z zespołami z LEC. A do tego pojedyncze gry udało nam się wyrwać przeciwko takim drużynom. To jest dla większości ekip spory boost do motywacji. Dla mnie te gry z ekipami z LEC były pierwszym takim doświadczeniem w życiu.
Pod jakim względem udało ci się rozwinąć dzięki tym scrimom?
Bardziej zrozumiałem, czego mi brakuje jako graczowi. Też pozwoliło mi to pomóc moim kolegom z drużyny. Wiem teraz, czego od nich oczekuję. Indywidualnie miałem wrażenie, że od paru lat jestem solidny. Natomiast często brakowało mi tego punktu, w którym wiedziałem jak wykorzystać swoich kolegów z zespołu, żeby odpowiednio ustawić linię, czy też całą mapę, żebym mógł nałożyć dodatkową presję na rywalu. W tym splicie w Macko dosyć mocno się poprawiłem w tym aspekcie gry. Jestem więc szczerze szczęśliwy, ponieważ w tym splicie było bardzo mało toplanerów, przeciwko którym czułem, że zrobiłem mniej niż oni. We wszystkich seriach z DSYRE czułem, że zrobiłem więcej niż mój przeciwnik. Podobnie to wyglądało również w wielu meczach na EMEA Masters. Czułem, że różnica, dzięki której wygrywamy gry, wychodzi z górnej alei.
Co poszło w takim razie nie po waszej myśli w serii z Teamem GO, w której jak śledziłem, było ci trudno na górnej alei?
Uważam, że indywidualnie zawodnicy GO radzili sobie od nas lepiej. Lot jest jednym z lepszych toplanerów w ERL-ach. Nie chcę mówić, że mu współczuję, ale moim zdaniem zasługuje na lepszą drużynę niż Team GO. Tak uważam na podstawie samej fazy liniowania. Przeciwko dobrym formacjom koniec końców ta dyspozycja dnia powinna być gorsza. Natomiast nie wynika to z indywidualnej formy, a z tego, jak przeciwnicy na ciebie naciskają i jak sobie przeciwko tobie radzą. W kontekście GO nie byłem w stanie zrobić różnicy ze swojej linii, gdzie wcześniej w bardzo wielu grach to robiłem. Po serii każdy z nas miał swoje przemyślenia, swoje wnioski. Dla mnie głównym powodem tego rozczarowania było to, że nie byłem w stanie zrobić przewagi ze swojej linii. Wydaje mi się, że GO drużynowo nie zrobiło nic wielkiego w tych grach, ale indywidualnie to mocni zawodnicy. Nie dałoby nic.
Serie z DSYRE były najbardziej emocjonujące na przestrzeni całego roku. Lubisz grę pod presją?
Tak, na pewno rywalizacja wiąże się z tym, że gra pod presją jest najbardziej znacząca dla nas jako graczy. Dobrze, że w lidze włoskiej jest taka drużyna jak DSYRE. W każdej serii rywalizacja była zacięta. Dlatego obecnie sama narracja w lidze włoskiej jest taka, jak kiedyś pomiędzy AGO Rogue a K1CK w Ultralidze. DSYRE i Macko to dwie drużyny, które cały czas się mierzą ze sobą i są na szczycie ligi. Jest to ciekawy pryzmat pod względem tego, że cała drużyna wie, że dziś jest seria z DSY, a to znaczy, że trzeba zagrać jak najlepiej.
A jak myślisz, czego zabrakło w takim razie Atlecie z Kikisem i Sebekxem w składzie, żeby dołączyć do waszej dwójki?
Trudno powiedzieć, nigdy nie czułem, żeby Atleta poziomowo była na podobnym stopniu. To wynika z ogólnego zrozumienia League of Legends oraz z indywidualnych umiejętności. Ci gracze niekoniecznie potrafili zagrozić nam i DSYRE, a do tego mieli słabe zrozumienie mapy i nawet, gdy mieli przewagę, to nie potrafili jej wykorzystać. Dlatego nam udawało się wracać w grach z nimi z takich sytuacji, w których technicznie nie powinieneś być stanie grać w komputer.
Jedyną osobą, która gra w Macko od dawna jest Click. Jak ważnym punktem waszego zespołu jest włoski wspierający?
Przez organizację jest on traktowany jako kapitan i na pewno pełni tę funkcję. Gdy nasz trening jest nieefektywny, to jest pierwszą osobą by dać znać drużynie lub poszczególnym osobom, by dawały z siebie więcej. Jako wspierający wiadomo, bierze aktywny udział w komunikacji, odpowiada za inicjacje. Wydaje mi się po samej rozmowie z nim, że w tym splicie musiał spełniać o wiele więcej funkcji niż w poprzednich latach w Macko. Na pewno było to dla niego nowe doświadczenie, aby mieć na sobie nałożone tego typu obowiązki. Natomiast myślę, że jest on filarem sukcesów Macko w ciągu ostatnich lat. Jest to bardzo ważny człon tych drużyn.
A jak ogólnie oceniasz warunki w Macko jako organizacji?
Szczerze nie wiem, czy kiedykolwiek czułem się tak kochany jako członek organizacji esportowej. Sam właściciel jest jednym z najbardziej popularnych tatuażystów we Włoszech, wygrał masę konkursów. Jest po 40. roku życia i jest ustawiony życiowo. Ma swoje biznesy na boku i esport traktuje jako może nie zabawkę, ale jako coś, czym się ekscytuje. Niekoniecznie gra w LoL-a, ale rozumie kiedy dzieje się coś złego albo dobrego, dzięki temu, że oglądał wszystkie mecze Macko. Po każdym naszym spotkaniu czy to wygraliśmy, czy przegraliśmy, zawsze przychodził cieszyć się z nami, albo nas pocieszać.
Na pewno jest kimś, kogo brakuje w organizacjach esportowych tego typu. Niekoniecznie ingeruje w działanie trenerów, a byłem w takich organizacjach, w których się to działo. Za to właściciel Macko często pytał trenerów, co poszło nie tak i wierzył w proces naszego rozwoju. Często, gdy nasi gracze byli zestresowani przed meczem, to on potrafił przyjść i pogadać z nimi pół godziny, czy nawet godzinę, jeśli była potrzeba. Mówił, że robisz to, co potrafisz najlepiej i robisz to dobrze, więc nie ma czym się stresować. Czuć było dużą dojrzałość z jego strony.
A jak to wygląda od strony kibiców?
Nasi kibice byli ważnym punktem. Włoscy kibice dostarczają ci bardzo dużo powodów do dumy i bardzo dużo miłości, w momencie, gdy w tym samym czasie widziałem rajdy polskie na Twitterze, w sensie wiadomości typu "Z10 0-6 i do domu". Graczowi o wiele lepiej mentalnie się gra, kiedy czuje się wsparcie ludzi, dla których faktycznie to coś znaczy, że dobrze zagrasz dane spotkanie, aniżeli jak wchodzisz na Twittera i widzisz wiadomości typu "zwolnić wszystkich", "zdegradować ligę polską", "zakopać Ultraligę". Przykro się na to patrzy, szczególnie że sam byłem odbiorcą tego typu treści.
Myślisz, że podcięło ci to wtedy skrzydła?
Wtedy twierdziłem, że niekoniecznie ma na mnie to jakiś wpływ mentalny. Na końcu to my sami jesteśmy kowalami swojego losu. Jak gracze danej organizacji, któryś rok z rzędu nie dowożą z tymi wynikami na EMEA Masters, kiedy drużyny są napakowane dobrymi zawodnikami, to rozumiem, że mogą być lamenty o to. Natomiast nie uważam, iż stosowanie tych lamentów jest dobre podczas trwania turniejów. Pierwsza gra przegrana i już na czacie potrafi pojawiać się wyśmiewanie graczy. Mam wrażenie, że jest to zakorzenione w kulturze Polaków, by pisać takie rzeczy, a nie wierzyć w drużyny i się rozczarowywać. Natomiast smutno się na to patrzy, szczególnie kiedy jeszcze niedawno obserwowaliśmy triumfy ekip z Ultraligi w Europie. Rozumiem też smutek kibiców, więc trudno postawić się po którejś stronie barykady. Obiektywnie rzecz biorąc, całe zjawisko jest złe. To powinno być w roli zawodników oraz kibiców, żeby coś z tym zrobić.
A jeszcze wracając do wsparcia włoskich fanów, jest to wsparcie ogólnie dla wszystkich drużyn w lidze, czy bardziej szczególnie dla was z uwagi na wielu Włochów w składzie?
Wydaje mi się, że to jest typowo wsparcie dla DSYRE i Macko. Nie jestem pewny czy inne organizacje przez swój czas działania i interakcje z widzami, wypracowały sobie jakichkolwiek widzów. Trudno to określić, ponieważ nie siedzę aż tak w społeczności włoskiej. Natomiast wsparcie dla nas, dla Macko, dało się odczuć. Podobnie widziałem wsparcie dla DSYRE, byli ludzie, którzy im kibicowali. Natomiast podejrzewam, że inne organizacje nie mają takiego wsparcia i liczą się lepsze drużyny. Najbardziej kocha się wygranych. Nie jestem więc w stanie stwierdzić czy Axolotl, czy Atleta, czy inne drużyny mają jakichkolwiek kibiców we Włoszech.
A w co ty celujesz na następny rok? Chcesz zostać w Macko, czy może przejść do mocniejszej ligi?
To już kwestia zastanowienia się nad tym, jak chcesz, aby wyglądały moje następne lata w LoL-u. Wydaje mi się, że sensownym krokiem, grając tyle lat na scenie, byłoby pójście gdzieś wyżej. Pójście rywalizować w LFL-u lub w Superlidze, czyli w lepszych w teorii ligach. Natomiast z drugiej strony zmieniam drużyny co roku i w Macko po raz pierwszy od długiego czasu poczułem, jakbym należał do czegoś ważniejszego. Decyzja należy do mnie, w jakim kierunku chce zmierzać i gdzie postawię się jako Color w następnym roku. Prawdopodobnie od tej decyzji będzie zależeć 2025 rok.