Wersja wideo wywiadu dostępna pod tym adresem
Dawid "dawer" Pątko: Jak podsumowałbyś ten rok w waszym wykonaniu jako Back2TheGame? Raczej nie podchodziliście do tego roku jako kandydaci do mistrzostwa, a mimo wszystko udało wam się zawalczyć w finale.
Bartłomiej "VoV" Ryl: Jako kandydaci do mistrza na pewno nie, bo tacy byli tylko jedni. Tutaj nie ma co się oszukiwać, Zero Tenacity było faworytem. Jeśli chodzi o ten ostatni split, to mieliśmy nadzieję, że dostaniemy się do finału i udało się to, więc cel został spełniony. Myślę, że ogólnie sezon można uznać za udany.
Czujecie niedosyt po tym finale? Wcześniej udało wam się Z10 pokonać, a mimo wszystko w finale coś poszło nie tak.
Rzeczywiście w małym finale udało nam się pokonać Z10, w finale na lanie trochę nam zabrakło. Zero Tenacity też poprawiło się w porównaniu do tego, co zaprezentowali wcześniej. Na pewno jest niedosyt, szkoda jest przegrać 3:0 w takich okolicznościach, natomiast tego dnia po prostu przeciwnicy byli lepsi. Uważam, że doświadczenie lanowe także dało się we znaki.
Myślisz, że ostateczny wynik tamtej serii to także kwestia momentum? Pierwsza gra do pewnego momentu wyglądała bardzo dobrze, jednak po jednej słabszej walce wam się wymknęła spod kontroli. Następne gry już nie były takie bliskie. Myślisz, że gdyby rezultat pierwszego starcia był inny, to cała seria mogłaby wyglądać inaczej?
Na pewno mielibyśmy jedno zwycięstwo, ale czy dalej wyglądałoby to dużo lepiej? Ciężko stwierdzić. To zawsze jest gdybanie. Na pewno nie powiem, że gdybyśmy wygrali pierwsze starcie, to wygralibyśmy cały finał. Może wyglądałoby to w ten sposób, natomiast nie wydaje mi się, że ta porażka w pierwszej grze miała duży wpływ na cały wygląd serii.
Chciałem też zapytać o występ na EMEA Masters, gdzie w niektórych grach pokazaliście się z bardzo dobrej strony, a w niektórych z trochę gorszej. Uważasz, że dało się na tym turnieju osiągnąć trochę więcej, a może nawet wyjść do następnej fazy?
Myślę, że szanse, aby wyjść ze swissa, były bardzo małe. Na pewno dało się wygrać niektóre gry, natomiast chyba nie wpłynęłoby to na tyle, aby wejść do fazy pucharowej. Potencjalnymi przeciwnikami byłyby bardzo mocne drużyny. Już gdy zmierzyliśmy się z Schalke, to było ciężko.
Słyszałem od niektórych z twoich graczy, że wspominali o wypaleniu podczas tego splitu. Nie oszukujmy się, mieliście dużo scrimów, dużo oficjalnych gier, do tego doszła oczywiście European Pro League, w której graliście do samego końca. Czy ta ogromna liczba rozegranych spotkań mogła mieć wpływ na to, że podczas finałów i EMEA Masters byliście w delikatnie gorszej formie niż wcześniej?
Gdybyśmy tak mocno nie pracowali, to nie wiem, czy dostalibyśmy się do finału. Wydaje mi się, że liczba gier w EPL, scrimów i ciężka praca na bootcampie pozwoliły nam znaleźć się tam, gdzie się znaleźliśmy, czyli w finałach Ultraligi i w głównej fazie EMEA Masters. Jeżeli podeszlibyśmy do tego sezonu lżej i zachowując siły, to być może nie dostalibyśmy się tak daleko. Nie powiem, że nie było wypalenia, chociaż to też może nie jest odpowiednie słowo. Bardziej nazwałbym to zmęczeniem. Mimo to niewiele bym zmienił, być może już po bootcampie przed finałem Ultraligi można było znaleźć dzień wolnego, aby trochę odpocząć. Było to jedyne okienko, w którym mogliśmy to zrobić. Trudno jednak powiedzieć, że wpłynęłoby to na całą sytuację.
Chciałbym trochę zmienić temat i porozmawiać o pozostałych trenerach B2TG. Byli nimi Krzysztof "Crystalerr" Cieślak oraz Patryk "Tuksiarz" Ewertowski. Jak przebiegała wasza współpraca i jak wyglądał wasz podział na role w drużynie?
Właściwie przez cały rok współpracowało się nam bardzo dobrze, a role były wymienne. Jeżeli była potrzeba, żeby położyć nacisk na konkretny aspekt, to wyznaczałem osobę do tego zadania. Były momenty, gdzie trzeba było trochę więcej popracować indywidualnie, bo np. meta tego wymagała. Na midzie czy dżungli pojawiły się nowe postacie i trzeba było popracować nad tym, aby zawodnicy wiedzieli, jak z nich korzystać. Gracze musieli się dowiedzieć, dlaczego dani bohaterowie są najsilniejsi i jak sprawić, że wykorzystają ich jak najlepiej, więc wtedy trzeba było oddelegować któregoś z trenerów do tego zadania. Były momenty, gdzie trzeba było się przygotować pod konkretnego przeciwnika. Przede wszystkim myślę tutaj oczywiście o Z10, bo w pewnym momencie bardzo dużo kluczowych spotkań graliśmy właśnie z nimi. Wtedy też trzeba było poświęcić więcej czasu, wyznaczyć komuś to zadanie. Bardzo dobrze się w tym odnajdywaliśmy i dużo dobrego z tego wynikało w ostatnich dwóch sezonach.
Kolejną osobą, o którą chciałem cię zapytać, jest Jakub "Accorder" Rożek. Jeszcze rok temu był on uznawany za kogoś, kto gra bardzo dziwnymi postaciami i raczej nie był uznawany za czołowego supporta na polskiej scenie. W tym sezonie jednak był on w stanie walczyć o tytuł Ultraligi. Jak myślisz, skąd wynika ta zmiana? Czy to zmiana jego podejścia, czy może chodzi o coś innego?
Trudno mi powiedzieć, jakie on miał podejście wcześniej, bo poznałem go dopiero w momencie dołączenia do B2TG. Od początku nie miałem większych zarzutów do jego podejścia do gry. Faktycznie lubi niekonwencjonalne wybory, natomiast miałem w innych drużynach zawodników, którzy nie mają takiej łatki, a sprawiali dużo większe problemy z dostosowaniem się do draftu i do tego, co powinniśmy grać. U Accordera tego nie było – widać, że miał chęć grania różnymi herosami i czasami z tego korzystaliśmy. W sezonie wiosennym było więcej takich okazji, bo było to zależne od mety. W momencie, gdy najsilniejsi okazali się AP dżunglerzy, to inni bohaterowie na supporcie do nich pasowali i przez to musieliśmy ograniczyć jego pulę postaci. Trudno więc mi odnieść się stricte do jego przemiany, bo po prostu nie wiem, jak było wcześniej, ale mi współpracowało się z nim dobrze.
Odchodząc troszeczkę od tematu B2TG, chciałbym zapytać cię o aktualny stan polskiej sceny. Jesteś jej częścią kopę lat, widziałeś Ultraligę od środka od sezonu zerowego. Czy twoim zdaniem nasza rodzima scena jest w stanie odbudować się z tego kryzysu? I czy w ogóle w tym momencie polski LoL jest rzeczywiście w najgorszym położeniu od czasu powstania Ultraligi, czy może kiedyś też było tak źle, natomiast sukcesy z 2020 roku zmydliły nam oczy?
Jest na pewno gorzej niż było, nie tylko porównując do tych złotych czasów, gdy AGO czy K1CK byli finalistami EU Masters. Głęboko wierzę natomiast w to, że może być lepiej, ale to bardzo złożony temat i też sam się w niego nie zagłębiałem. Ja się skupiam na swojej robocie. Na pewno przykro się na to patrzy, bo Ultraliga ruszyła z kopyta i wyglądało to bardzo fajnie na początku. Później były sezony z sukcesami na scenie europejskiej, ale chyba w pewnym momencie inne ligi bardzo nam odskoczyły.
Przed nami teraz kolejna edycja EPL, dodatkowo jest zaplanowany Super Puchar Ultraligi. Rozumiem, że wy jako B2TG będziecie brać w tych turniejach udział w niezmienionym składzie?
Taki jest plan. Jest jeszcze jeden turniej, do którego już się zgłosiliśmy. Też wydaje się, że będzie on ciekawy, także offseason nie potrwał za długo i wydaje się, że będzie dość pracowity.
Na koniec chciałem się jeszcze zapytać o twoje osobiste plany na przyszłość. Czy po tych turniejach z B2TG dalej planujesz trenować na polskiej scenie, czy może będziesz szukał też możliwości pracy za granicą?
Jest jeszcze trzeci wariant, że nie będę trenował w następnym roku w ogóle. Trochę się nad tym zastanawiam, już nie pierwszy rok. Na razie nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Do stycznia jest jeszcze dużo czasu i zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało.