Fnatic jako zachodnia legenda i największa siła Europy

Worlds Season 1 – #1

Jeśli już mamy wspominać największe dokonania Fnatic, to wypadałoby się cofnąć aż do prehistorii. W kontekście LoL-a tak bowiem możemy postrzegać pierwsze sezony – a w tym przypadku mówimy o absolutnych początkach esportowej sceny tego tytułu. Temat pierwszych Worlds budzi niemałe kontrowersje. Był to wszak turniej przez część określany dziś jako "mistrzostwa w piwnicy u Phreaka", przez innych traktowany niemal na równi z teraźniejszymi odsłonami. Fakty są natomiast dwa. Po pierwsze – Czarno-Pomarańczowi rzeczywiście okazali się wtedy najlepszą formacją na świecie. Świecie, w którym Chiny i Korea nie stanowiły jeszcze ligowych mocarstw, a Wschód ograniczał się do dwóch przedstawicieli regionu Azji Południowo-Wschodniej. W wielkim finale przeciwnikiem FNC był zresztą drugi reprezentant Europy – against All authority. Po drugie – z aktualnym prestiżem i poziomem samej gry nie ma to w zasadzie nic wspólnego. Ale trofeum jest? Jest. Skiny są? Są. Nostalgia? Dozwolona. A o Gragasie w wykonaniu Macieja "Shusheia" Ratuszniaka wiedzą nawet ci, którzy w tamtym okresie na chleb mówili "bep".

Worlds Season 2 – brak kwalifikacji

Nieco mniej kolorowo rysowało się to w kolejnym sezonie. Wtedy mogliśmy mówić już o turnieju międzynarodowym z krwi i kości – na drugich Worlds zameldowały się pierwsze ekipy z najpotężniejszych dziś regionów. Jedyny problem był taki, że... zabrakło na nich samego Fnatic. Warto pamiętać, że były to czasy, kiedy idea pełnoprawnych lig dopiero kiełkowała w głowach organizatorów. Uczestnicy byli więc wyłaniani na podstawie pomniejszych eventów. Porażka z Counter Logic Gaming EU przypieczętowała zatem losy ekipy Enrique "xPeke" Cedeño Martíneza i sezon 2012 zapisał się w głowach jej fanów jako jeden z dwóch, o których należałoby zapomnieć.

Worlds Season 3 – #3-4

  • EU LCS Spring – #1
  • EU LCS Summer – #1
FNC 2013fot. Riot Games

W końcu nadszedł rok 2013. A tym samym – pierwsza odsłona European LoL Championship Series! Tam oczywiście słynny Hiszpan i jego kompani zameldowali się bez mrugnięcia okiem. I rozpoczęli trzyletnią erę dominacji, podczas której w zasadzie nikt – poza jednorazowym incydentem – nie miał do FNC podjazdu. Pierwsze miejsce w wiosennej fazie zasadniczej, wygrane play-offy, "zaledwie" druga lokata w letnim regular splicie i kolejny tytuł na zakończenie sezonu. Mistrzowie Europy zdecydowanie podchodzili do trzecich Worlds w gazie. Tym razem nie było jednak mowy o powtórce z sezonu pierwszego – Royal Youth Club był dla reprezentantów EU LCS przeciwnikiem nie do przejścia. Fnatic bezapelacyjnie okazało się jednak najlepszą drużyną Europy. Finisz na szczycie grupy i awans do półfinału jako jedyna zachodnia ekipa mogły napawać dumą wiernych kibiców.

Worlds 2014 – #12-13

  • EU LCS Spring – #1,
  • EU LCS Summer – #2

Apetyt natomiast rośnie w miarę jedzenia. I zdecydowanie nie został on zaspokojony w roku 2014. Czarno-Pomarańczowi rozpoczęli sezon od drugiej lokaty w fazie zasadniczej i powtórzyli wynik z poprzedniego lata, triumfując w play-offach. Kłopoty zaczęły się latem – srebrny medal był bowiem maksimum, o jakim xPeke i spółka mogli pomarzyć. Spod ziemi wyrósł nowy przeciwnik, Alliance – a przynajmniej tak się na tamten moment wydawało. Druga lokata wciąż gwarantowała im jednak wyjazd na mistrzostwa. Choć te również nie należały do udanych. Cała Europa poniosła zresztą niesamowitą porażkę – spośród trzech przedstawicieli ani jednemu nie udało się wyjść z grupy. Ale to nie był dla Fnatic największy cios. Ten zadali dwaj zawodnicy. Martin "Rekkles" Larsson – szwedzkie złote dziecko i ówcześnie jedna z największych gwiazd – zdecydował, że kolejny sezon rozegra pod szyldem wspomnianego już ALL (później Elements). Z organizacją pożegnał się też sam xPeke, powołując do życia Origen.

Worlds 2015 – #3-4

  • EU LCS Spring – #1
  • MSI – #3-4
  • EU LCS Summer – #1

Mimo straty swoich "star playerów" FNC w 2015 wróciło na właściwe tory. Powrócił też znany trend – drugie miejsce w wiosennym regular splicie i play-offowy triumf. Ten nie przełożył się na żaden spektakularny sukces na pierwszym Mid-Season Invitational. Bora "YellOwStaR" Kim i jego świta finiszowali na lokatach 3-4., co z uwagi na liczbę drużyn (zaledwie 6) nie było szczególnym osiągnięciem. Osiągnięciem za to był pierwszy i do dziś jedyny w historii Europy perfekcyjny split! Tego Fnatic dokonało już z Rekklesem, który ostatecznie powrócił do domu po nieudanej kilkumiesięcznej przerwie. Taką dominację zespół Szweda podsumował oczywiście pierwszym miejscem na koniec fazy pucharowej. Na Worlds również nie było powodu do wstydu. Raz jeszcze Czarno-Pomarańczowi dostali się do półfinału, po drodze wyrzucając Invictus Gaming oraz Edward Gaming. W starciu z KOO Tigers musieli jednak uznać wyższość rywali.

Era dominacji Fnatic dobiega końca

Worlds 2016 – brak kwalifikacji

  • EU LCS Spring – #6
  • EU LCS Summer – #5

A skoro rok 2012 był pierwszym okresem, o którym kibice chcieliby zapomnieć, w końcu musiał nadejść i drugi. Mowa o 2016 – sezonie chyba jeszcze bardziej bolesnym, bo mniej odległym. Fnatic istotnie przebudowało swój skład, zostawiając w nim jedynie dwóch dotychczasowych graczy – Rekklesa i Fabiana "Febivena" Diepstratena. Nowa edycja nie była w stanie dowieźć nawet porównywalnie dobrych wyników, co poprzednia. Szóste miejsce w fazie zasadniczej, cudem wywalczony brązowy medal w play-offach, piąte miejsce w letnim regularze i... 5-6. w fazie pucharowej. Nie pomógł nawet gauntlet i tymczasowy powrót YellOwStaRa. Wtedy jednak nikt jeszcze nie wiedział, że to naprawdę nie był wypadek przy pracy, a koniec. Koniec panowania nad Europą. Szczególnie że narodził się nowy rywal. I tym razem nie miał zapaść się pod ziemię po splicie, jak zrobiło to Alliance. Do gry weszło G2 Esports.

Worlds 2017 – #5-8

  • EU LCS Spring – #3
  • EU LCS Summer – #3

Kolejne lata nie były już tak tragiczne. Spoiler: Fnatic po dziś dzień nie ominęło Worldsów już ani razu, konsekwentnie zajmując topowe lokaty, lub uskuteczniając "miracle runy". W 2017 roku Czarno-Pomarańczowi nie sięgnęli jednak po ani jedno trofeum. Na obydwa połasili się Samuraje, zresztą już drugi rok z rzędu. Maksimum, na jakie mogli liczyć Rekkles i spółka, to dwukrotne trzecie miejsce. A to nie dawało im nawet bezpośredniego awansu na mistrzostwa. O nie musieli raz jeszcze zawalczyć w finałach regionalnych – tym razem z lepszym skutkiem. Na Worlds, o ironio, G2 nie wyszło z grupy – to natomiast udało się FNC. W sposób najbardziej kuriozalny z możliwych, bowiem dawni królowie Europy rozpoczęli ten etap od wyniku 0-4. Dwie kolejne wygrane doprowadziły ich jednak do podwójnej dogrywki z Immortals i GAM Esports, w której to Europejczycy odnieśli sukces. Po tak fatalnym starcie trudno nawet było mieć pretensje o odpadnięcie w ćwierćfinale z rąk RNG.

Gwiezdne Fnatic: Nowa Nadzieja

Worlds 2018 – #2

Fnatic 2018, Worldsfot. Riot Games
  • EU LCS Spring – #1
  • MSI – #3-4
  • EU LCS Summer – #1

Los postanowił uśmiechnąć się do zawodników i fanów brytyjskiej organizacji jeszcze raz w roku 2018. I uśmiechnął się najszerzej w historii, a przynajmniej od pierwszego sezonu! Fnatic z początku przypomniało sobie bowiem rok 2015. Dominacja wiosennej fazy zasadniczej, łatwy triumf w play-offach, finisz na lokatach 3-4. na MSI i latem powtórka z wiosny. Nic nie zwiastowało jednak tego, co miało wydarzyć się na mistrzostwach świata. Tam, na dobry początek, FNC rozprawiło się ze wszystkimi rywalami w grupie. 2-0 przeciwko 100 Thieves, 2-0 przeciwko G-Rex, 1-1 przeciwko Invictus Gaming rozstrzygnięte rozgrywką na korzyść mistrzów EU LCS.

W play-offach trafiło im się zaś Edward Gaming. Rasmus "Caps" Winther i jego towarzysze nie zostawili na reprezentantach LPL suchej nitki, awansując do półfinału. A tam czekało już... Cloud9. Łatwe 3:0 napisało niewiarygodną historię o europejskiej ekipie w finale Worlds. Po raz pierwszy od 7 lat! Był hype, były emocje, była wiara. Okazało się jednak, że poskromione wcześniej IG dało jedynie złudne nadzieje. Do spełnienia marzeń brakowało ostatniego stopnia... Finał 0:3. Nikt natomiast nie wierzył w plotki, które pojawiły się po takim, bądź co bądź, ogromnym sukcesie. Plotki, że Caps planuje dołączyć do G2 Esports.

Worlds 2019 – #5-8

  • LEC Spring – #3
  • LEC Summer – #2

A jednak – na pogłoskach się nie skończyło. Fnatic rozpoczęło erę LoL European Championship już bez Duńczyka w składzie, a jego miejsce zajął Tim "Nemesis" Lipovšek. I o ile odejście Rekklesa czy xPeke nie postawiło na organizacji wielkiego, czerwonego iksa w kontekście wygrywania ligi, tak rozstanie z Capsem okazało się gwoździem do trumny. Z początku FNC nie udało się awansować nawet do finału, kończąc wiosnę na trzecim miejscu zarówno w regular splicie, jak i w play-offach. Czarno-Pomarańczowi podnieśli się dopiero latem, docierając do finałowego pojedynku z kiełkującymi hegemonami. Wiele nie brakowało. Wybrzmiały srebrne zgrzyty, ale na sam koniec to G2 podniosło puchar po raz kolejny.

Wciąż była jednak nadzieja na udane Worlds. Wielu pogrzebało ją zaraz po losowaniu grup, bowiem formacja Zdravetsa "Hylissanga" Galabova wylądowała w jednym zbiorze z SK Telecom T1, RNG i Clutch Gaming. Fnatic ponownie przekroczyło jednak oczekiwania i uplasowało się nad wicemistrzami Chin, awansując do ćwierćfinału. Tam raz jeszcze wybrzmiał niefart – rywalem srebrnych medalistów LEC okazało się FunPlus Phoenix. FNC stawiło opór, ale ten wystarczył jedynie na urwanie jednego punktu. Zresztą... i tak wszystkie oczy zwrócone były na Samurajów, którzy powtórzyli sukces ekipy Bułgara z poprzedniego roku.

Worlds 2020 – #5-8

  • LEC Spring – #2
  • LEC Summer – #2

Rok 2020? Stabilny. Drugie miejsce, drugie miejsce, czwarte miejsce (spokojnie, to tylko faza zasadnicza), drugie miejsce. Fnatic powoli przyzwyczajało fanów do bycia niewystarczającym. Zawsze o krok za G2. Zawsze o jeden punkt za mało. Nikt nie spodziewał się, jak mocno to ostatnie zadźwięczy na Worldsach. Hylissang i spółka, zgodnie z tradycją, znów wylądowali w "grupie śmierci", jedynej składającej się z samych głównych regionów. Ale i z tego udało się wybrnąć, zostawiając za sobą TSM z absurdalnym bilansem 0-6 oraz LGD Gaming, a także grożąc Gen.G Esports.

A żeby podtrzymywać zwyczaj, to w ćwierćfinale też nie można było trafić łaskawie. FNC natknęło się na Top Esports, wtedy uważane za jednego z głównych kandydatów do wygrania mistrzostw. Zdziwienia, gdy po dwóch grach 2:0 widniało po stronie Czarno-Pomarańczowych, nie da się opisać słowami. Aczkolwiek tego właśnie podjęła się Eefje "sjokz" Depoortere... rzucając słynną "klątwę". Trzy gry po niej TES dokonało pierwszego reverse sweepa w historii Worldsów. A Fnatic znów zabrakło tego jednego kroku.

Potem już tylko gorzej...

Worlds 2021 – #14-16

  • LEC Spring – #5
  • LEC Summer – #2

W następnym sezonie Fnatic raz jeszcze pożegnało się z Rekklesem, który poszedł w ślady Capsa. G2 stworzyło super team, który miał zawojować Europę i wygrać wszystko. Ale że spektakularne nazwiska i wiązane z nimi nadzieje często przynoszą spektakularne upadki, to w tym FNC mogło upatrywać swojej szansy. Zamiast tego jednak pogrążyło się jeszcze bardziej, finiszując oba etapy wiosny na piątym miejscu i powtarzając ten wynik w letniej fazie zasadniczej. Wygrzebać udało się dopiero w play-offach. I to w wielkim stylu – odświeżona formacja podczas miracle runu w dolnej drabince wyrzuciła za burtę właśnie G2 Esports, odbierając temu zespołowi szansę na awans na Worldsy, i dotarła aż do finału. Tam również zabrakło kroku, no, może dwóch. Kolejny srebrny medal.

Najwięcej zabrakło natomiast na samych mistrzostwach, bo pech odebrał jednego z najważniejszych pionków. Okazało się bowiem, że nowy strzelec, Elias "Upset" Lipp, z przyczyn rodzinnych nie zagra na turnieju. Włodarze brytyjskiej organizacji zmuszeni byli załatać dziurę rezerwowym zawodnikiem – Louisem "BEANEM" Schmitzem. Wychowanek akademii nie był jednak w stanie posklejać rozsypanej od środka drużyny. Tym sposobem FNC zdołało wygrać tylko jedną grę w fazie grupowej i w fatalnej atmosferze pożegnało się z imprezą.

Worlds 2022 – #9-10

  • LEC Spring – #3
  • LEC Summer – #3

Potrzebne były kolejne zmiany i zapowiadało się, że te idą w naprawdę dobrym kierunku. Tym razem to Fnatic złożyło "dream team", ale wyważony do tego stopnia, że ryzyko implozji zdawało się względnie niewysokie. Gwiazdorski botlane pozostał na swoim miejscu, na mida ściągnięto świeżo upieczonego mistrza LEC – Marka "Humanoida" Brázdę, w lesie zadomowił się wybuchowy talent – Iván "Razork" Martín Díaz, na topie zaś prawdziwa legenda prosto z G2 – Martin "Wunder" Hansen. I jak możecie się domyśleć, to również nie wystarczyło, żeby sięgnąć po mistrzostwo po długiej już przerwie. Ba – tym razem sprzed nosa uciekło nawet wicemistrzostwo, a nagrodą pocieszenia był dwukrotny brązowy medal.

Worldsy zaczęły się za to o wiele lepiej mimo kolejnych problemów kadrowych w play-inach. Awans do głównego etapu był czystą formalnością. Pierwsza runda fazy grupowej poszła wyśmienicie, zważając na zbiór, w jakim znowu znaleźli się Czarno-Pomarańczowi. Wygrana z T1 i Cloud9, a także bliskie spotkanie z EDG, mogły napawać optymizmem. Brakowało naprawdę niewiele, żeby po kiepskim występie z 2021 ponownie awansować do ćwierćfinałów lub chociaż zapewnić sobie dogrywkę. Okazało się jednak, że stabilność nie jest mocną stroną Fnatic. W drugiej połowie group stage'a z 2-1 zrobiło się 2-4. Koniec, czas do domu.

Worlds 2023 – #9-11

  • LEC Winter – #9
  • LEC Spring – #8
  • LEC Summer – #3
  • LEC Season Finals – #2

No dobrze. Wszyscy kibice Fnatic woleliby zapomnieć o 2012 i 2016, ale jeszcze znajdzie się spora część, która chciałaby wymazać z pamięci 2023, pierwszy sezon po zmianie formatu. Był to bowiem istny rollercoaster w wykonaniu Czarno-Pomarańczowych i najgorsze wyniki od... kiedykolwiek. Do drużyny powrócił po raz kolejny Rekkles. Po pięciu latach odszedł z niej za to Hylissang, zastąpiony Rúbenem "Rhuckzem" Barbosą, rezerwowym z Worldsów 2023 i supportem z akademii. Nowa odsłona składu okazała się absolutnym niewypałem. FNC po raz pierwszy w historii zrobiło przedostatnie, dziewiąte miejsce. A następnie ósme. A następnie... trzecie latem i drugie w finałach sezonu. Ostatecznie już ze zmienionym botem, z Ohem "Noahem" Hyeon-taekiem i Adrianem "Trymbim" Trybusem na pokładzie. Wtedy gracze i kibice nie myśleli chociaż o tym, ze brakło niewiele, a cieszyli się z tego, że cały rok nie zakończył się kompletną katastrofą.

Worldsy również doczekały się nowego formatu – fazy głównej rozgrywanej w systemie szwajcarskim. Ale skoro nie dało się już trafić do grupy śmierci, to może jakieś podkręcone losowanie? No, nie do końca. Łatwo nie było, ale dało się gorzej, nie było usprawiedliwienia. Porażka z LNG Esports, zwycięstwo z GAM Esports, porażka z Bilibili Gaming, zwycięstwo z Cloud9. Wszystko sprowadziło się do decydującego pojedynku z Weibo Gaming, który FNC rozpoczęło od... wygranej! Zakończyło natomiast z wynikiem 1:2. Kto by się spodziewał? Jeden punkt za mało.

Worlds 2024 – ?

  • LEC Winter – #4
  • LEC Spring – #2
  • MSI – #7-8
  • LEC Summer – #2
  • LEC Season Finals – #2
Fnatic, MSI 2024

fot. Riot Games/Lee Aiksoon

Jeśli zaś chodzi o sezon 2024, to ostateczne rozstrzygnięcie jeszcze przed nami. Co wiemy? Wiemy tyle, że Fnatic po wymianie Trymbiego na Yoona "Juna" Se-juna przez większość sezonu utrzymywało się, klasycznie, oczko pod G2 Esports. Ale żeby nie zabrakło złudnej nadziei, raz pokonało Samurajów w BO5 w letnich play-offach i trzykrotnie wypuściło z rąk przewagę w finale tego właśnie splitu. Ostatecznie jednak jak zwykle od dobrych sześciu lat zabrakło tej istotnej kropki nad i. Nie zapominajmy również o widowiskowych porażkach z Teamem Liquid Honda!

A biorąc pod uwagę niestabilną formę obecnego składu, progres drużyn z Ameryki i zwyczajowy poziom Azji, historia zapewne się powtórzy. Ale spokojnie, przedtem Czarno-Pomarańczowi pokonają jakiegoś faworyta, żeby chociaż na chwilę można było w nich uwierzyć, prawda?


Zmagania Fnatic i pozostałych drużyn będziecie mogli oglądać już od czwartku – wtedy startuje pierwsza runda fazy Swiss. Transmisję z rozgrywek będziecie mogli śledzić z polskim komentarzem na Polsat Games i na co-streamach Damiana "Nervariena" Ziaji oraz Pawła "delorda" Szabli. W języku angielskim transmitować będzie natomiast Marcin "Jankos" Jankowski. Po więcej informacji na temat Worlds 2024, uczestników i harmonogramu zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner:

Worlds 2024