Wersja wideo wywiadu dostępna pod tym adresem

Maciej Petryszyn: Spotykamy się tutaj nie bez powodu, ale do niego przejdziemy później. Zanim bowiem przejdziemy do tematu Apogee, ciekawi mnie jedna kwestia. Chodzi mianowicie o twoje odejście z GamerLegionu. Między nim a tym, jak wylądowałeś w Apogee, minęło bardzo dużo czasu, chyba ponad pół roku. Skąd aż tak długa przerwa? Nie było propozycji czy może były, ale cię nie satysfakcjonowały?

Jędrzej "bogdan" Rokita: Z GamerLegionu odszedłem wraz z końcem roku i wtedy tak naprawdę rozpoczynał się nowy sezon. W związku z tym było już trochę po czasie, jeżeli chodzi o budowanie rosterów i zmiany w składach. Drużyny były już gotowe, żeby zacząć pracować w nowym roku. Wydaje mi się, że w pierwszych miesiącach trochę minąłem się z okienkiem transferowym. Potem pojawiło się kilka mniejszych ofert, ale nie byłem nimi zainteresowany. Działałem z moim agentem, Kubą, i kilka rzeczy się przewijało. Ale po GamerLegion czekałem na coś, co będzie pasowało do mojej wizji tego, jak chciałbym, żeby drużyna wyglądała.

W GamerLegion byłem asystentem... Bardziej drugim coachem niż asystentem, ale jednak to główny trener, ashhh, kierował tą drużyną. Ja miałem małą sprawczość w kwestii tego, jak działa drużyna i co się w niej dzieje. I obiecałem sobie, że jak w następnym roku będę pracować, to chcę być szefem zespołu. Chciałem zbudować jakiś projekt od zera albo też przejąć drużynę, w której będę head coachem. Więc pozycje analityka albo asystenta na tamten moment mnie po prostu nie interesowały.

W takim razie te propozycje, które się pojawiały, to były tylko na te stanowiska, które wymieniłeś, czy na head coacha też się coś przewijało po drodze?

Z tego, co pamiętam, to były próby czy też oferty albo otwarte wakaty na analityka lub też asystenta. I po prostu uważałem, że na tamten moment to nie jest to.

Możesz zdradzić, jakie ekipy się do ciebie odzywały?

Nie, chyba bym nie chciał. Nie warto.

A jeżeli chodzi o Apogee i skład, który tam przejąłeś – co konkretnie przekonało cię do tych chłopaków? Oni jeszcze jako brazylijski luz miewali przebłyski, bywały dobre wyniki, ale bywały też gorsze. Zakładam jednak, że doprzęgłeś tam jakiś potencjał, skoro zdecydowałeś się wejść w ten projekt.

Sam projekt wstępnie miał być budowany od teraz. Odezwał się do mnie właściciel organizacji Betclic Apogee i chciał stworzyć polską drużynę. Z naciskiem na "polską", ponieważ chciał ponownie wprowadzić polskiego CS-a na salony, na najwyższe turnieje. To było takie jego marzenie, wizja. Mi się ona spodobała, bo widziałem, że polski rynek na tamten moment wyglądał dość dobrze. Wycofało się wiele polskich organizacji i kilku zawodników było wolnych. Można było bez problemu złożyć całkiem solidny skład. Na początku więc rozglądałem się za zawodnikami, którzy są interesujący. Miałem wizę tworzenia zespołu z osobnych puzzli z kilku różnych stron, miksów albo drużyn z organizacji.

Ale potem coraz więcej czasu spędzałem na researchu i oglądaniu brazylijskiego luzu, którego graczy kojarzyłem z Singularity. Ich wyniki i nicki przewijały się przez ostatnie lata na niższych tierach polskiej sceny. I po prostu bardzo mi się spodobali. Była wizja, w której chciałem wziąć tylko kilku zawodników brazylijskiego luzu i dołożyć do nich kilku wolnych agentów. Ale finalnie, kiedy pooglądałem i zrobiłem wywiad, to okazało się, że chłopaki dobrze funkcjonują jako drużyna, grają ze sobą długo i działają jako kolektyw. To więc tak naprawdę przekonało mnie do brazylijskiego luzu.

Co natomiast przekonało cię do Apogee? Rozumiem, że to tam pojawiła się opcja zrobienia projektu. Ale mówimy tutaj o organizacji, która w gruncie rzeczy wcześniej nigdy w CS-ie nie działała. Funkcjonowała, owszem, ale w FIFIE. CS to zaś dla niej nowe poletko, więc mogło to być trochę ryzykowne.

Na pewno przekonało mnie bezpieczeństwo, jakie organizacja ta dawała pod kątem tego, iż agencja, z którą współpracuję, działa z Gonzalo, czyli szefem tej firmy, od ponad czterech lat. Kuba mówił mi, że nigdy nie było żadnego spóźnienia z wypłatami. Gonzalo jest bardzo solidnym gościem, ma poukładane w głowie. To samo dostrzegłem też podczas wstępnych rozmów. Same zielone flagi.

Tak naprawdę nie usłyszałem niczego, co mogłoby być jakimkolwiek alertem, by nie ufać temu gościowi albo żeby się o cokolwiek bać. Wypłacalność, bycie słowną osobą, nietworzenie wybujałych budżetów bez pokrycia finansowego, klarowność wizji i tego, w jaki sposób budżet jest zbudowany. I też mental tej osoby, czyli długofalowa wizja, dająca zawodnikom pracować. Niekoniecznie duży nacisk na wyniki od samego początku. Po prostu to, jakim jest człowiekiem. Miałem styczność z kilkoma szefami organizacji esportowych i żaden nie zrobił na mnie takiego wrażenia. To nie były jakieś obiecanki-cacanki, tylko realna wizja i coś, co za tym stało.

A swoboda działania? W sensie, to, co działo się w obrębie budowania drużyny i tego, jak ona ostatecznie wyglądała, w pełni zależało od ciebie? Czy też organizacja w jakiś sposób coś podpowiadała, sugerowała albo nawet narzucała?

Nie, dostałem wolną rękę. Jako osoba doświadczona na scenie Counter-Strike'a dostałem też pełne zaufanie. Tak jak mówiłeś, oni wcześniej robili tylko drużynę w FIFIE i tak naprawdę zostałem takim koordynatorem tego, jak działa CS w tej organizacji. Jak mówię, chcieli komuś zaufać. Musieli komuś zaufać. I po prostu padło na mnie, a mi ta wizja się podobała. To, że mogę decydować, zrobić research i nie muszę się z tym spieszyć. Dlatego obserwowałem, jak działają różni zawodnicy, pooglądałem różne rzeczy i tak wyszło.

Czym bogdan, który przejmował Apogee, różni się od bogdana, który pracował jeszcze w HONORIS? Czy okres działalności w GamerLegionie z, powiedzmy, nieco tylnego fotela, w twoim poczuciu rozwinął się bardzo jako szkoleniowca?

Na pewno poznałem, jak działa CS na najwyższym poziomie, bo podczas tych sześciu miesięcy miałem przyjemność być na turniejach tier 1. Mowa tutaj o IEM Cologne, mistrzostwach świata w Rijadzie, IEM Sydney. Dosłownie we wszystkich rzeczach, które działy się przez te sześć miesięcy, GamerLegion brał w nich udział. Po Majorze, w którym doszedł do samego finału, cały czas miał wysoki ranking. Mogłem więc zobaczyć, jak działają tam drużyny. Dużo rozmawiałem z różnymi zawodnikami z innych zespołów, bo miałem też takie okazje. Obserwowałem, w jaki sposób przygotowują się do meczów. To takie meczowe doświadczenie i zobaczenie, jak działa CS na najwyższym poziomie, jak działają drużyny grające o najwyższe stawki.

I nie chcę powiedzieć, że to bardzo mocno odbiegało od tego, co ja robiłem w swoich drużynach. To jeden z wniosków, które miałem. Że drużyny z najwyższego szczebla trudzą się z tymi samymi problemami, jak drużyny z top 60 czy 70. Wiadomo, jest to kompletnie inna struktura, są zaproszenia, układanie kalendarza pod eventy, na które dostajesz zaproszenie już kilka miesięcy wcześniej. Ale jeżeli chodzi o rzeczy interpersonalne albo problemy w strukturze i to, jak rozwój drużny przekłada się na serwerze, za bardzo nie odbiegają.

To jest cały czas ten sam CS. Niektórzy, oglądając na ekranach największe gwiazdy, a potem nasze polskie poletko, mogą myśleć, że to jest coś kompletnie innego. Ale to po prostu jest ta sama rywalizacja. Ten sam CS, tylko różni się trochę klasą zawodników i tym, o co ci zawodnicy walczą. Ale nawiązując do twojego pytania, wydaje mi się, że najbardziej rozwinął mnie okres w Finest, gdzie byłem przez pół roku i miałem tam pierwszą styczność z zagranicznym składem.

Wskoczyliśmy z chyba 60. miejsca na 19. Pojechałem na swoje pierwsze turnieje lanowe. To było bodajże Pinnacle Cup, na którym były też HEROIC, Imperial czy BIG. Zaznałem tego, jak wyglądają takie turnieje lanowe. Walka na takim poziomie otwiera oczy i dodaje bardzo dużo doświadczenia. Ogrania, ogłady, w jaki sposób powinna funkcjonować drużyna. Na pewno robiłem tam coś dobrze, bo był skok w rankingu, kilka wygranych meczów, jeden wygrany turniej z całkiem spoko drużynami. Wydaje mi się, że dało mi to najwięcej... Może nie pewności siebie, ale utwierdziło mnie w tym, że dobrze robię rzeczy i słabe wyniki w poprzednich zespołach, np. wspomniane przez ciebie HONORIS, nie były związane z tym, że miałem złe metody szkoleniowiec. Bardziej wszystko zależy od tego, jak drużyna się ułoży. Jakie są puzzle, jakie jest zaufanie. I w sumie tak to wychodzi.

A jak kwestia mentalu Polaków? Bo jak gadam z różnymi ludźmi, którzy mieli okazję współpracować z polskimi zawodnikami i zawodnikami zagranicznymi, to za każdym razem jedną z głównych wymienianych różnic jest właśnie kwestia mentalu. Że mental polski zawodników znacząco się różni. I to różni się na gorsze. Ty też widzisz te różnice w nastawieniu, podejściu do gry itd.?

Gdy dołączyłem do Finest, na pewno widziałem większe zaangażowanie u całej piątki. Każdy przejawia zaangażowanie w inny sposób. Niektórzy zaangażują się bardziej w strukturę, inni przykładają się bardziej do oficjali. Niektórzy mają lepszą energię podczas treningów, inni są bardziej pracowici. Ale było czuć, że cała piątka bardzo mocno chciała. I nie wiem, czy to nie było zwyczajnie uwarunkowane tym, że jak się trafia na scenę international i gra się w zespole mówiącym po angielsku, to wie się, że można wypłynąć na wielkie wody. Że każdy twój ruch i to, jak działasz w drużynie, jest obserwowane przez innych graczy i przez trenerów. Liczysz się z tym, że to jest ta szansa. Że jak się pojawisz w tym zespole i będziesz robił rzeczy dobrze, to możesz osiągnąć bardzo dużo.

Tak samo było w GamerLegionie. Wydaje mi się, że chłopaki przykładali się bardziej niż niektórzy polscy zawodnicy, ale nie chciałbym też demonizować tego, jak działają polscy gracze. Tego, jaki jest mental i jakie jest zaangażowanie. To jest losowe, na jaką jednostkę trafisz. Na jakiego zawodnika i w którym to będzie momencie jego życia i rozwoju kariery. Po prostu w Finest i GamerLegionie to byli zawodnicy o wyższej klasie. Bo były to zespoły o wyższym rankingu, grające na wyższym poziomie, więc można też o wiele bardziej przebierać w zawodnikach. Dobierać lepszych graczy.

Więc scouting i dobieranie na pewno będą na lepszym poziomie niż w polskich zespołach, gdzie przez lata dobieranie to było na zasadzie… Nie powiem, że kolesiostwa, ale znajomości. Albo byli na polskiej scenie zawodnicy, którzy nie chcieli wypływać na szersze wody, iść do lepszego zespołu, bo czuli się komfortowo w organizacjach, w których byli i bali się wyjść poza to. Na polskiej scenie było wiele problemów, które hamowały rozwój polskich zespołów i polskich graczy, którzy na pewno mogli osiągnąć o wiele więcej.

Z kolei w GamerLegion czy Finest jest większy wybór, większy budżet. W zawodnikach jest zazwyczaj więcej jakości, bo, jak mówię, wiedzą, o co toczy się rywalizacja. Cały czas bardzo to od nich czuć. Ale były też problemy. Chcę po prostu powiedzieć, że to są te same problemy, o których mówiłem, że występują w drużynach na najwyższym poziomie. One dotykają też polskich zawodników. To jest ta sama gra, ta sama rywalizacja. Są więc dobrzy zawodnicy w Polsce, którzy mają fajną etykę pracy. Przykładają się i wiedzą, o co walczą. Są też tacy, którzy mają swoje problemy, ale na pewno tak jest też na scenie międzynarodowej.

Jakie więc problemy były w Apogee? Bo dzisiaj możemy już powiedzieć, że pierwsza inkarnacja waszego projektu nie do końca odpaliła. Nie do końca oddała. Minęły trzy miesiące i w gruncie rzeczy można powiedzieć, że trochę zaczynacie od początku. Jak więc to się stało, że gdy przyszedł do was brazylijski luz, to nie do końca przyszła poprawa wyników czy też jakiś znaczący skok jakościowy?

Na pewno na początku warto zaznaczyć, że ja z chłopakami z brazylijskiego luzu zacząłem pracować chyba w okolicach maja. Więc w momencie, gdy pojawiły się pierwsze zmiany, tj. POLO został przesunięty na ławkę, minęło prawie sześć miesięcy. Ogłoszenie samego składu też pojawiło się dobry miesiąc po tym, jak podpisali kontrakty. Więc chłopaki w Betclic Apogee działali ponad 4 miesiące. Ze mną pracowali pół roku. I po prostu uznałem, że to jest już sufit, którego nie przebijemy. Nie przeskoczymy w tym rosterze pewnych przeszkód. Trzeba było podjąć jakąś decyzję i doszło do tego, że jesteśmy tutaj, gdzie jesteśmy.

Ale wcześniej nie miałeś poczucia, że ten wspomniany sufit może znajdować się na, nie oszukujmy się, niespecjalnie wygórowanym poziomie? Tylko że już w momencie podpisywania umów z Apogee jesteście blisko tegoż sufitu?

Nie, raczej nie. Tak jak mówiłem wcześniej, wizja moja i Gonzalo jest taka, że celujemy w stworzenie drużyny, która będzie można za pół roku czy rok walczyć na najwyższym poziomie. To nie jest do końca określone w czasie. Celem jest to, żeby mieć w zespole zawodników, którzy wykazują się dużym poziomem talentu, dobrą etyką pracy. I żeby oszlifować te diamenty. Stworzyć taką układankę, żeby mieć kilka diamentów, kilku bardziej ogranych zawodników. I stworzyć z tego drużynę, która powoli będzie sięgać po coraz wyższe cele. Grać coraz lepiej. Bo dla mnie to jest zawsze wyznacznikiem. Drużyna ma grać coraz lepiej, a wyniki przyjdą same, jeżeli drużyna będzie po prostu cały czas iść jakościowo do przodu.

A kiedy podpisywaliśmy tę piątkę, nie czułem czegoś takiego, że “O nie, zaraz osiągniemy jakiś sufit”. Widziałem to, co widziałem na demkach. Rozmawiałem z chłopakami, przeprowadziłem wywiady i warto było zaryzykować. Wziąć tę piątkę, a nie składać drużynę z pięciu wolnych agentów. Mieli oni bardzo dużo dobrych cech charakteru i chodziło też o to, w jaki sposób działali jako drużyna, jako piątka. I to mnie przekonało. Mieli dobre wyniki w kwalifikacjach, mieli slota w ESL Challenger, w którym też wygrywali z dobrymi drużynami. Widziałem pewne nierówności w wynikach. Widziałem, że czasami wygrywają z dobrymi, a czasami przegrywają z trochę gorszymi. Ale uznałem, że warto podjąć to ryzyko i spróbować wprowadzić trochę więcej… Może nie struktury, tylko ułożyć trochę tych zawodników, nadać do ich zespołu trochę więcej profesjonalizmu.

bogdan Betclic Apogee Esportsfot. Betclic Apogee Esports

Pytam o to, bo zaraz po podpisaniu umów z Apogee ty i izak byliście w programie u Pawła Książka. I tam wspomniałeś, że jednym z założeń jest, by zmian było jak najmniej. Tymczasem rozmawiamy w momencie, gdy de facto wymieniacie niemalże cały skład po, zależy jak liczyć, trzech, czterech czy sześciu miesiącach.

Sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Ooptymalnie byłoby zmieniać w drużynie maksymalnie dwóch zawodników naraz, żeby zachować sloty, utrzymać ranking itd. Zmiany powinny więc być wprowadzone trochę wolnej, ale do sytuacji, w której jesteśmy, zostaliśmy odrobinę pchnięci przez samych zawodników. Przez sytuację, jaka wydarzyła się w zespole. Mianowicie po przesunięciu POLO na ławkę… Albo jeszcze cofnę się chronologicznie o kilka tygodni wcześniej. Dostawałem pewne ostrzegawcze alerty na temat naszych wyników i tego, jak funkcjonuje drużyna, bo osiągnęliśmy sufit. Wygrywaliśmy czasem z dobrymi drużynami, ale też bardzo często przegrywaliśmy z akademiami, akademiami bez HLTV, miksami. Po prostu z drużynami, z którymi nie chcielibyśmy przegrywać, bo mieliśmy o wiele wyższe cele i ambicje.

Sami chłopacy jeszcze beze mnie byli w okolicach 60-70. miejsca na HLTV i potrafili wygrywać w CS:GO czy CS2 z jedną zmianą w składzie. Potrafili wygrywać z bardzo dobrymi drużynami. I kiedy spada się z takiego poziomu na przegrywanie z akademiami, polskimi miksami i z drużynami, z którymi nie powinniśmy przegrywać, pojawia się czerwona lampka. I to nie było jedno, dwa, trzy czy cztery przegrane. Graliśmy na HLTV, graliśmy poza HLTV na turniejach typu United21 czy w EPL-u, w kwalifikacjach i tych przegranych było za dużo. Byliśmy zbyt nierówni. Nie dało się ustatkować tego składu, więc w pewnym momencie podjąłem decyzję.

A tak naprawdę zaproponowałem zmianę ról między POLO a virtuoso, czyli między snajperem a lurkerem. Bo gdybym tego nie zrobił, musiałoby na pewno dojść do zmiany. Jeden z zawodników musiałby być zmieniony i to byłaby prawdopodobnie ścieżka, którą wybrałaby większość trenerów. Po prostu zmieniamy piątego. Mieliśmy problem z nominalnym lurkiem i encorem, czyli osobą, która gra pojedyncze site’y. Na tych pozycjach grał virtuoso i otwarcie mówił on o tym, że nie jest do nich przekonany. Nie lubi ich grać, nie chce się na nich rozwijać, gra mu się na nich źle. Mimo tego, że statystycznie źle nie wyglądał, bo jest bardzo skillowym zawodnikiem. Ale na pewno drużyna to czuła. Mieliśmy też zablokowany potencjał, bo nie mogliśmy wygrywać bez gościa, który lubi to robić i robi to dobrze.

Wiedząc więc, jaki jest problem i wiedząc też, że Karol gra dobrze z AWP, bo łapał się za nią na dwóch mapach po stronie broniącej, uznałem, że nie chcę rozbijać tej piątki. Bo to była ich siła od samego początku. Chemia w drużynie. To, że znają się tak długo. Nie chciałem ich rozbijać i to była moja główna motywacja. Spróbujmy, dajmy sobie chwilę. Powiedziałem, że zrobimy ten eksperyment i jeżeli nie wypali, to albo będziemy kontynuować w tym składzie, albo coś się wydarzy, ale dajmy sobie szansę. Niech Karol złapie za AWP, a Janek będzie lurkował.

Co ważne, POLO z AWP po stronie atakującej gra bardzo nietypowo. Potrafi znaleźć się w miejscach, gdzie zazwyczaj grają lurkerzy, czyli samotnie gdzieś na krańcu mapy. Bardzo dobrze gra też z riflem, z kałachem albo z M4. Więc bardzo dużo rzeczy przemawiało za tym, że można tego spróbować, bo to nie jest wrzucanie gościa… Tak, jak w piłce nożnej napastnika na obronę. Tylko raczej pomocnika przesunąć bardziej do ofensywy albo cofnąć do defensywy. POLO był więc bardzo uniwersalny w tym, co robił. I też lubił sytuacje, gdy zachodził sam, zostawał w clutchu. Zaproponowałem zatem tę zmianę i to zrobiliśmy.

Od momentu, gdy zaczęliśmy grać w tym ustawieniu, tym zwariowanym pomyśle, zrobiliśmy świetnego runa. Tak naprawdę jedynego w tym zespole. Doszliśmy do trzeciego miejsca w EPL-u, wygrywając z TSM do chyba trzech czy czterech. Z Gaming Gladiators, z Arcred. Doszliśmy do closed quali ESL Challenger Katowice. Wygraliśmy z OG, wzięliśmy mapę od 9Z, z SAW też wyglądało to dosyć competitive. Zaczęliśmy grać o wiele lepiej. Na moje oko graliśmy lepszego CS-a. Karol dobrze grał z AWP, POLO dobrze szło na lurku.

Ale niestety… Po dwóch tygodniach od tej zmiany wpadliśmy w totalny dołek. Przegralśmy w kwalifikacjach do obu lanów na PGA. Przegraliśmy z Insomnią, z 500 Rush, dwa razy chyba z Hapsers. Przegraliśmy z każdym, z kim mogliśmy. I to są miksy, drużyny, które nie trenują full time. W porównaniu do tego, do czego aspirowaliśmy, to były to przegrane, których nie mogliśmy przełknąć. Objawiło się to też tym, że zawodnicy wpadli w dołek mentalny.

W tamtym momencie uznałem, że nie jest to dołek, z którego naturalnie wyskoczymy. W takich sytuacjach często nie da się po prostu liczyć na to, że magicznie coś wyskoczy. A POLO odwidziało się lurkowanie, bo drużynie szło gorzej, jemu też. Karol z AWP grał stabilnie, ale też na pewno grało mu się lepiej, był bardziej zaangażowany w grę. Osiągając takie wyniki postanowiłem więc wprowadzić pierwszą zmianę, czyli przesunąć POLO na ławkę. Wziąć nominalnego lurka i anchora, czyli Demho. A Karol miał zostać snajperem. Ale w tamtym momencie na rynku pojawiły się opcje, które spowodowały, że zarówno w mojej głowie, jak i w głowie Gonzalo pojawił się pomysł, że jedna zmiana raczej nie wystarczy. I że powinniśmy przetestować w naszym rosterze zawodników z innych drużyn, z miksów. To, w jakim ustawieniu byliśmy, czyli Demho plus czterech chłopaków z brazylijskiego luzu, mogło zadziałać, bo chłopaki pokazywali bardzo duży potencjał.

Ale uznałem, że na tamten moment warto zaryzykować i przetestować zawodników, żeby zobaczyć, jak oni działają. I potencjalnie zostawić dwójkę lub trójkę ze składu, w zależności od tego, jakby to wyglądało. Czułem się potrzebujemy nominalnego snajpera, a na rynku otworzyły się opcje. Pojawił się jeden młodziak i postanowiłem, że zrobimy testy. Zaproponowałem je zespołowi i od tego momentu sytuacja obróciła się przeciwko nam. Zawodnicy nie chcieli brać udziału w naszej, czyli mojej i właściciela klubu wizji, czyli w testach, gdzie walczyliby o swoje pozycje. Ktoś mógłby stracić swoją pozycję w zespole i ta wizja im się, powiedzmy, nie spodobała. Bardzo chcieli zostać jako brazylijski luz, nie chcieli robić więcej zmian. Doszło więc do tego, że organizacja podjęła decyzję, że skoro zawodnicy nie chcą brać udziału w testach i wolą zostać razem jako brazylijski luz, to robimy testy.

Ale jak POLO usiadł na ławce to zespół jednak trzymał się jeszcze razem. Czyli można powiedzieć, że po prostu nie tyle nie chcieli zmian w ogóle, tylko nie chcieli ich tak dużo?

Aż tak dużo, tak. Nie spodobała im się na pewno zmiana POLO, bo mowa tylko o sympatii i o tym, że grają ze sobą tak długo. Że są to kumple. Moim zdaniem nie mieli większego obrazka tego, że gramy słabo i raczej nie będziemy grać dobrze w tej piątce, bo już trochę ze sobą gramy . Taki jest główny argument – graliśmy słabo, przegrywaliśmy z o wiele gorszymi zespołami, miksami, z drużynami, z którymi nie powinniśmy przegrywać. A jednak zmiana w zespole to nie było to, co uznawali za dobry wybór już przy samym posadzeniu POLO na ławkę.

A kiedy pojawiła się opcja drugiej lub też trzeciej zmiany możliwej po testach – bo to miały być testy zawodników, a nie zmiany w drużynie po tym, jak byśmy przetestowali jednego czy dwóch zawodników – to nie wiadomo, co by było w tej drużynie. Po prostu uznałem, że jak już zmieniamy POLO i Demho wskakuje, to czemu by nie zobaczyć, jak działają inni zawodnicy? Te puzzle, które mieliśmy, one nie działały aż tak dobrze, jak powinny.

W takim razie w jakich nastrojach się rozstaliście? To było normalne rozstanie w przyjemnej atmosferze, czy raczej jest jakaś zła krew?

Nie nazwałbym tego złą krwią. Na pewno przez moment, kiedy ta sytuacja się wydarzyła i retoryka, jaką obrali... Że nie chcą brać w tym udziału i bardzo negatywnie nastawili się do tego. Nie chcieli tego za nic robić. W tamtym momencie na pewno nie była to pozytywna sytuacja. Ja nadal chciałem tych zawodników w zespole. Nadal wierzyłem, że możemy zbudować zespół. Oni nie chcieli, więc nie było to przyjemne. Ale potem mieliśmy okazję spotkać się na żywo wszyscy razem podczas nagrywek dla contentu i wydaje mi się, że rozstaliśmy się w dobrej atmosferze. Nie było żadnych krzywych akcji lub też jakichś dziwnych napięć. Nawet powiedziałbym, że wszyscy kompletnie normalnie ze sobą rozmawiali i spędziliśmy miło czas.

Nie wydaje mi się, że jest jakaś zła krew. Na pewno jest to nieprzyjemna sytuacja, kiedy zawodnicy trafiają na ławkę i będziemy się rozstawać, ale każdy dostał mniej więcej to, co chciał. Chłopaki prawdopodobnie będą kontynuować grę ze sobą jako brazylijski luz bez Prisma. Nie wiem, co będą robić, ale wnioskuję, że będą chcieli pójść tą ścieżką. A ja przetestowałem zawodników i stworzyłem nowy zespół.

Od jak dawna wy wiedzieliście wszyscy, że to idzie w tym kierunku i że to jest już powoli koniec? Skład ostatnio cały czas grał na różnych turniejach, które musiał dokończyć, a zakładam, że to nie jest coś, co wydarzyło się wczoraj?

Co masz na myśli?

W sensie, od jak dawna chłopaki grali dalej dla Apogee pod twoją wodzą, ale z tą świadomością, że to jest tylko dokończenie tego, co muszą dokończyć, bo i tak zaraz odchodzą.

Nie było takich turniejów. Tak naprawdę chyba nie dograliśmy ani jednego turnieju w składzie, który już nie miał grać. Mieliśmy teraz przerwę chyba trzytygodniową, gdzie Betclic Apogee nie grało żadnych zawodów i to już jest ten okres, od kiedy tak naprawdę ta cała sytuacja się wydarzyła.

Czyli przed trzema tygodniami to jeszcze nie była ostateczna opcja, że rozstajecie się z całą drużyną?

Nie, zdecydowanie nie. Tak jak mówiłem, linia komunikacji lub też decyzyjności była taka, że na początku przesuwamy jednego zawodnika na ławkę. Pojawiły się opcje na testy i powoli ta sytuacja ewoluowała do tego, że może nie z dnia na dzień, ale przez kilka dosyć dynamicznych dni została podjęta decyzja, że robimy testy i chłopaki siadają na ławkę.

Pytam o to, bo ten skład, który teraz zbudowałeś w Apogee, już od kilku tygodni hulał po sieci w różnych leakach itd. Dlatego byłem ciekawy, jak ta linia czasu dokładnie wyglądała?

Ona była odcięta nożem. Przez kilka dni toczyły się różne losy i pertraktacje. I w pewnym momencie została podjęta decyzja – ciach – i wydaje mi się, że dwa dni od tej decyzji zostały zwerbowane osoby na testy. I zaczęliśmy ze sobą działać.

Jak wspomniałeś, Prism zostaje. Nie będzie grał dalej z chłopakami, tylko zostaje w Apogee. Ty też, zakładam, chcesz dalej z nim współpracować. Co przekonało ciebie do niego? Co przekonało jego do tego, żeby dalej być w tym projekcie, a nie grać z chłopakami, których już trochę zna?

Wydaje mi się, że postawa Prisma i to, w jaki sposób działał on podczas tego okresu, jakie miał wartości, pokazuje to, że jako jedyny potrafił spojrzeć na sprawę tak, że on chce wygrywać. Wojtek jest bardzo zmotywowaną osobą do tego, żeby to zadziałało. Bardzo mu zależało, żeby zadziałało to w poprzednim składzie i kiedy zobaczył, że wyniki są dalekie od zadowalających i gdy usłyszał propozycję od szefa i ode mnie na temat testów i potencjalnych zmian w składzie, to po prostu to wspierał. Uznał, że to jest droga, którą powinniśmy obrać. Razem znajdowaliśmy zawodników, którymi byliśmy zainteresowani i tak naprawdę uznał, że dla niego najważniejsze są wyniki i to, żeby wygrywać w CS-ie. Być w drużynie, która wygrywa.

Ścieżka logiki, którą objęli chłopaki, którzy już nie będą funkcjonować w składzie... Przynajmniej dwóch z nich uznało, że chcą grać z kolegami i wierzą w to, że z nimi mogą osiągnąć dużo. Szanuję ich wybór, bo bardzo mocno za nim stali i nie chcieli za nic od tego odchodzić. Uznali, że większe szanse na sukces będą mieli jako trójka-czwórka z ex-brazylijskiego luzu i chcą ze sobą grać. A Wojtek, wiedząc, jaka jest sytuacja w składzie i wiedząc, co może zaoferować Betclic Apogee, jaką mamy wizję na skład i jaką ma wizję na funkcjonowanie w drużynie ze mną i potencjalnie z nowymi zawodnikami, już wtedy z Demho, który był pewniakiem w składzie, wybrał tę opcję.

Kończąc temat chłopaków z brazylijskiego luzu – nie masz trochę poczucia, że jednak przez to, że oni stawiają na, że tak to nazwę, "friendship power" zamiast na przykład szukać szczęścia na własną rękę, mogą trochę marnować swój potencjał? Że gdyby każdy z nich osobno poszukał jakiegoś projektu pasującego do swoich możliwości czy umiejętności, to jednak osobno mogliby zdziałać więcej niż w tym zestawieniu, które mają teraz?

Bardzo kibicuję chłopakom, jeżeli będą grali ze sobą. Uważam, że ich siłą na samym początku, kiedy osiągali dobre wyniki w kwalifikacjach i kiedy oglądałem ich demka, na pewno było to, że się dobrze dogadywali, mieli dobrą chemię i się znali. Wiedzieli, jak chcą grać. Tylko przez ostatnie 2-3 miesiące nie było to widoczne na serwerze i ta chemia, ta moc przyjaźni, ona w moich oczach i w oczach Wojtka również – wydaje mi się też, że w oczach chłopaków, jak spojrzą trzeźwo na sytuację – zanikła. Nie było sytuacji, że potrafili się dogadać bez słów, wiedzieli dokładnie, jak zareagować. Wyglądali raczej jak sklejka pięciu graczy, a nie jak goście, którzy grają ze sobą od dwóch lat. Bo jednak takie rzeczy widać na serwerze, jak ma się ogranie drużynowe i ma się ogranie ze swoim teammate'em. Na pewno to była ich siła.

Ja dobrze im życzę, więc mam nadzieję, że jak zostaną ze sobą jako czwórka czy trójka i będą ze sobą działać, to wrócą do tego, co jest ich siłą. Czyli tego, co wymieniłem wcześniej, i skilla, bo chłopaki są skillowi. Oglądałem demka przed tym, jak dotarli do Betclic Apogee i każdy z nich potrafi naprawdę strzelić solidnego heada. Jeżeli to połączą, to będą mogli działać. Przynajmniej dwóch z nich miało wizję na to, żeby zostać w tym zespole. Nawet kiedy byłyby testy, to mieli propozycję, żeby zostać w tym zespole, bo ja nadal wierzę, że to są dobrzy gracze. Po prostu nie działali jako kolektyw i uznałem, że kilku z nich może zostać. Możemy dodać kilku innych zawodników. I trzeba stworzyć nową układankę, bo to co teraz zastajemy, nie działa. Ale jak już wspominałem, żaden z nich nie był zainteresowany taką ofertą, więc mamy to, co mamy.

Dwóch? A którzy?

Nie wiem, czy chcą wiedzieć. W sensie nie wiem, czy chcą, żebym to mówił.

Ale oni wiedzą, że gdyby się zdecydowali tylko zostać, to mieliby to miejsce w składzie.

Tak, mieli tę propozycję. Ta sytuacja klarowała się przez kilka dni.

Wspomniałeś, że Demho był pewniakiem. Co sprawiło, że tak szybko cię do siebie przekonał? Bo on też jakoś super długo u was nie stand-inował po tym, jak POLO usiadł na ławce.

Nie, bardzo krótko. To było tak naprawdę kilka dni praków i oficial, na którym dostaliśmy solidny... No, to, co dostaliśmy. To, co mnie przekonało, to po prostu jakość – jakość zawodnika, którą od razu w nim widziałem i słyszałem podczas praków. To jest gość, który ma swoją rolę, chce lurkować, chce grać po jednej stronie sam, jest anchorem, chce anchore'ować. Robi to dobrze, jest skillowy, wali naprawdę bardzo dobre heady. Od dwóch czy trzech lat od kiedy jest na polskiej scenie słyszę o nim same dobre rzeczy à propos jego etyki pracy, komunikacji, charakteru. Tego, jak bardzo jest zaangażowany do życia zespołu. To były tylko słowa do czasu, kiedy przyszedł na treningi i na pierwszy oficjal.

Ta jakość, którą daje od siebie... Zwraca uwagę na takie małe rzeczy, na które nie zwracają zawodnicy młodsi czy nowi, którzy raczej myślą o swoich pozycjach, o tym co chcą zrobić w rundzie. To jest gość, który jest ograny. W przeszłościrał grał w drużynach z dobrymi polskimi graczami, był na turniejach międzynarodowych i to wystarczyło. Zobaczyłem to i poczułem od samego początku. To gość, który może nie będzie kręcił na tym anchorze lurku 1-20-30, bo to jest bardzo trudne na takich pozycjach. Ale to solidny gracz, który ma dobrą rozkminę, dobrą komunikację i angażuje się w życie zespołu. Od samego początku po przegranym meczu potrafił interpersonalnie zagadać do zawodników czy do mnie, widząc jakiś błąd. Od razu wprowadził jakość na swoich pozycjach. Kupił mnie. Od razu mnie kupił.

Więc był Prism, był Demho, ale były też trzy wakaty i wspomniałeś o tym, że były testy. A tych zawodników, których sprawdzaliście, zanim zespół się wykrystalizował, było dużo, czy to była raczej wąska lista kandydatów?

To była wąska lista kandydatów i tak naprawdę zostaliśmy z naszymi wyborami numer jeden. Uznaliśmy, że tak naprawdę nie ma już dalej sensu. Po tygodniu bardzo intensywnych pracców – graliśmy po chyba sześć-siedem sparingów dziennie – to, co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy od zawodników, to, w jakiej byliśmy sytuacji, jeżeli chodzi o sezon i to, co możemy zaoferować zawodnikom i to, co zawodnicy zaoferować mogą nam, uznaliśmy, że nie ma co dalej szukać i bierzemy tę trójkę, z którą tak naprawdę zaczynaliśmy testy.

A jak wrażenia w pracy z jcobbbem? Bo gdy Kuba dołączał do 9INE w tamtym roku, to można powiedzieć, że przebojem się wdarł do tej drużyny. Była naszpikowana znanymi nickami, tymczasem nick nie był aż tak znany, ale radził sobie bez kompleksów i to, że potem go zabrakło w tym nowym 9INE, było pewnym zaskoczeniem. Mam takie wrażenie, że teraz oczekiwania względem niego po powrocie będą dość duże ze strony społeczności.

No i powinny być, bo jest niesamowity. Jest chyba najlepszym aimerem, jakiego miałem w jakiejkolwiek swojej drużynie, a przez tych kilka lat miałem tych drużyn całkiem sporo. Przewijali się różni zawodnicy, bardzo skillowi, ale jcobbb jest niewiarygodny. Jego poziom strzelania, to w jaki sposób on namierza gości i w jaki sposób mechanicznie się rusza – poziom światowy, naprawdę. To jest poziom Twistzza. To jest poziom NiKo. Nawet nie wiem, czy czasem nie przewyższa tych gości – tak czysto strzelecko. Czysto celownik na głowę, jak szybko i jak precyzyjnie to robi, jest niewiarygodne, naprawdę.

Jakie wrażenie zrobił na mnie? Oglądałem filmiki, oglądałem demka i mecze 9INE, jak jcobbb tam grał i byłem zaznajomiony z jego "twórczością artystyczną". Ale jak pograł u nas na praccach i jak to pokazał, to byłem naprawdę... Nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Czysto strzelecko jest niesamowity, naprawdę. I w jaki sposób się z nim działa? Na pewno podszedłem trochę inaczej do tego tematu, bo jcobbb nie będzie u nas grał tak, jak zazwyczaj w takich drużynach, gdzie młodziak przychodzi do większych nicków. Zazwyczaj takiego gościa z FACEITA – bo jcobbb, można tak powiedzieć, nie jest graczem drużynowym, a większość jego godzin w CS-ie jest raczej na FACEICIE lub też w miksach z kolegami – wrzuca się na pojedyncze pozycje, na anchory albo po prostu w kupie z resztą zawodników. On nie podejmuje jakiejś większej inicjatywy, tylko dostaje zadanie "stój i strzelaj".

A ja podszedłem do tego tematu tak, że chciałbym mu dać szansę na pozycjach bardziej ruszających się. W centrum akcji, żeby miał więcej szans na to, żeby strzelać i żeby biegać. I jak na razie robi to naprawdę zaskakująco dobrze. To był pewnego rodzaju gamble, bo to nie jest jego silna strona. Na FACEITACH tak dużo się nie mówi. Kiedy wykonywałem swój research na temat jego osoby i jego grania, to było mówione, że jcobbb komunikacyjnie nie jest na szczycie światowym. Ale uważam, że takie umiejętności da się rozwinąć i wierzyłem w to, że na samym początku jak przyjdzie do zespołu, to nie będzie dużo mówić, bo jest osobą... Może nie introwertyczną, ale na pewno nie jest gadatliwy.

Ale z biegiem czasu widzę, że już po 2-3 tygodniach mówi coraz więcej. Czuje się bardziej komfortowo na swoich pozycjach i dostał, można powiedzieć, star role. Takie spoty, gdzie grają zawodnicy w topowych drużynach. Musi się do nich przyzwyczaić, bo to pozycje, na których grał na FACEITACH, ale nie w drużynie. Bo jak grał w 9INE czy w innych mniejszych zespołach, to raczej dostawał anchory, lurki albo semi-lurki. Tutaj dostał duże zadanie i mam nadzieję, że to będzie po prostu proces rozwoju. Że będziemy umieli ułożyć i nauczyć takiego chłopaka, który jest niesamowity mechanicznie, gry drużynowej. Żeby się ograł na nowych spotach i będzie pokazywał, jak dobrze potrafi to robić.

bogdan Betclic Apogee Esportsfot. Betclic Apogee Esports

Gra drużynowa to też sfera, która mnie ciekawi. Bo często bywa tak, że te – nazwijmy to – "FACEITOWE gwiazdeczki" są mocno skillowymi zawodnikami, ale teamplay u nich nie domaga. Było na scenie wiele przypadków graczy, którzy na FACEICIE wykręcali niesamowite liczby. Aa jak przychodziło granie w organizacji, to trochę to leżało albo bardzo szybko kończyło się jakimiś nieporozumieniami. A jcobbb? Poza tym, że, jak wspomniałeś, komunikacyjnie nie jest jeszcze na najwyższym poziomie, to jak wygląda u niego ogólnie jako taki teamplay? Jest on mocniej skupiony jednak na sobie, czy współpracować na serwerze też potrafi?

Zdecydowanie potrafi współpracować. W sensie tak, żeby powiedzieć coś do zawodnika obok siebie i dać jakiś pomysł. Komunikacja, inicjatywa w zespole bardzo często dotyka nie tylko samego zawodnika, ale też na przykład planu na całą rundę albo planu na danej części mapy. Na FACEICIE i w miksach tego się za bardzo nie robi, maksymalnie "daj mi flesza" albo "wybiegam, flesznijcie mi". Do tego się to sprowadza. Więc na pewno nie jest przyzwyczajony do tego, żeby angażować większą liczbę osób w swoje plany i mówić, układać rundę.

Ale też nie będę od niego tego wymagać. Sposób, w jaki ułożyłem tę drużynę i jakich zawodników dobraliśmy, działa tak, że mamy aktualnie dużo osób gadających i komunikujących się na dobrym poziomie. I z dużą ilością pomysłów. W drużynie bardzo często nie chce się mieć tak naprawdę za dużo głosów, za dużo opinii. Bo trudno potem złożyć to w jedną całość, żeby drużyna myślała tak samo.

Więc przydają się tacy zawodnicy, ja ich nazywam żołnierzami. Ale to są tacy "zawodnicy-rakiety", wysyłani na pozycję, na misję. Oni się komunikują, oni dają pomysł na siebie, ale to nie będą goście, którzy będą przesuwać całą rotację. Którzy będą dawać pomysł na całą grę. Od tego może być kapitan. Od tego może być osoba bardziej wokalna w zespole. Taki na przykład snajper, którym będzie hypex, który jest pod tym kątem komunikacyjnym na bardzo dobrym poziomie, jeżeli chodzi o pomysły, o granie, granaty, rotację, w jaki sposób daje pomysł na siebie i przesuwa na mapie innych zawodników. Wystarczy mi, żeby to on się ruszał. On mówił, razem z Prismem, hfahem i Demho. I wtedy jcobbb może po prostu skupić się na sobie i dostawać swoje pozycje, swoje misje i podczas nich brylować.

A nie ma trochę obaw o mental Kuby? Z zewnątrz ta sytuacja wyglądała trochę tak, że był w 9INE, potem pojawiło się spore rozczarowanie, czyli to, że nie wzięli go do nowej drużyny i chłopak od razu musiał wziąć dłuższą przerwę od grania, bo to było ewidentnie dla niego ciężkie, że się tam nie znalazł. Ale to może też dawać takie przeświadczenie, że to dźwiganie takich mentalnych ciężarów – które w esporcie, szczególnie jak się gra w organizacji, jest duże – może jeszcze nie stać u niego na wysokim poziomie z uwagi na ten brak doświadczenia. Nie ma jakichś obaw z tym związanych?

Wydaje mi się, że Kuba, z tego co się go pytałem, miał podczas tej przerwy od 9INE do teraz, oferty od polskich drużyn. I w sumie nie tylko polskich, ale też zagranicznych. Tylko z nich nie korzystał albo szedł na testy i sam rezygnował z brania udziału w danej drużynie. Po prostu nie chciał, nie interesowały go dane oferty.

Ale też krótko po tym, jak nie znalazło się dla niego miejsce w 9INE, ogłaszał oficjalnie, że bierze sobie przerwę nd teamowego grania.

Najwyraźniej spróbował, nie siadło mu aż tak bardzo, jak po prostu granie w CS-a for fun i nie chciał tego robić. Teraz najwyraźniej zmienił zdanie, że jednak chce dać temu szansę. Chce wykorzystać swoje umiejętności, swój talent i ta opcja, którą mu zaproponowaliśmy, mu się podobała.

No to jcobbba mamy obgadanego. A pozostałe dwa nowe nazwiska, czyli hfah i Hypex – co w ich wypadku było decydujące, że wziąłeś ich do nowego Apogee?

hypex, tak jak mówiłem, na pewno robi robotę, jeżeli chodzi o etykę pracy i komunikację. I to, jakim jest człowiekiem. Do tego jest bardzo skillowy, bardzo szybki ze snajperki. Dobrze sobie radzi też z rifle'ami, potrafi otworzyć rundę z karabinu. Ale jest po prostu nominalnym snajperem, który dużo myśli, dużo patrzy na mapę i przesuwa rotacje, daje pomysły na to, co trzeba zrobić w rundzie. I jest bardzo ambitny. To widać po tym, jak dużo pracy wprowadza i jak dużo pracy widać po nim między treningami i podczas treningów. Dużo rozkminia, dużo pyta i bardzo mi się spodobał jako człowiek i jako gracz.

A jest snajperem lepszym niż POLO czy virtuoso?

Jestem przekonany, że aktualnie tak.

On i hfah się znają też z ThunderFlash. Jest jakaś chemia między nimi, którą ty jako trener możesz wykorzystać?

Na pewno tam grali?

Tak.

Wydaje mi się, że to Demo z hfahem grał w ThunderFlash.

hypex i hfah grali, zanim Hypex poszedł do akademii 9INE.

Okej, możliwe.

Nawet sprawdzałem przed tym wywiadem. W sensie może być teraz, że wydaje mi się, że sprawdzałem i się wygłupiam, ale sądzę, że raczej nie.

Okej, jeżeli tak było, to dobrze. Jak nie było, to nic to tak naprawdę nie zmienia, bo nie szukałem chemii między tymi graczami. Testowaliśmy zawodników pod kątem tego, co pokazują od siebie i co mogą zaoferować zespołowi. I to, co zobaczyłem od hypexa i od hfaha, bardzo mi się podobało. hfah był zawodnikiem, który tak naprawdę był pierwszy do testowania. Po tym, jak ze swoją drużyną Haspers dwa razy nastukał nam w kwalifikacjach do Poznania, obejrzałem powtórki i obejrzałem jego POV-a. Obejrzałem, co się wydarzyło, dlaczego przegraliśmy i nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jeżeli chodzi o polskich zawodników. Pod kątem czysto organoleptycznego wrażenia, pod kątem mechaniki, awarnessu i tego, jak się ruszał. Nawet nie chodziło tylko o samo strzelanie. Ale o to, jak bardzo wiedział, co się wydarzy i jak bardzo był dokładny w tym, co robił.

On ma 18 lat, a jeżeli chodzi o nieodpuszczanie pozycji, o zawsze sprawdzenie danej pozycji, o posiadanie świadomości tego, że coś może się wydarzyć, że coś jest zmyłką – za każdym razem było to naprawdę na wysokim poziomie. Do tego dochodzi jeszcze strzelanie. Mechanicznie uważam, że jcobbb jest najlepszym, z którym pracowałem. Ale hfah na pewno będzie w top 5 wszystkich zawodników, których miałem w teamie. Jest bardzo, bardzo, bardzo dobry strzelecko. Ma bardzo dobrą mechanikę, bardzo dobrze się rusza i to było to, co na pewno mnie przekonało. Co się jeszcze okazało na testach, to że jest świetny komunikacyjnie. Był gościem, który w Haspers i też na wszystkich testach, do których trafił przez ostatni rok, zawsze dostawał również rolę anchora, czyli granie solo na BS-ie. I po prostu tam nie miał za bardzo szansy, żeby się wykazać komunikacją.

Kiedy prowadziłem research na temat jego osoby, to nigdy jako jego silna strona nie przewijało się dawanie pomysłów, komunikacja, ustawianie rundy wokół siebie. A co się okazało? Że kiedy dostał inne pozycje niż anchory – bo dostał takie semi-anchory, czyli bycie ostatnim na dużych sajtach, ale też po stronie terrorystów jest w akcji, to nie jest gość, który stoi po drugiej stronie – to wykazuje się bardzo dużą liczbą pomysłów. Komunikuje się w bardzo dobry sposób. Ma bardzo wysoki poziom dead-talku, czyli kiedy już został pokonany, to nadal bardzo dużo daje zespołowi. Czy to podpowie coś, czy zwróci uwagę na mały szczegół.

Byłem pod wrażeniem, naprawdę. Brałem tylko to, co widzę, a dostałem jeszcze więcej. W porównaniu do innych zawodników, których ogląda się tylko strzelecko i dostaje się to strzelanie, ale trzeba ich uformować, to jeżeli chodzi o hfaha, to ma świetny poziom mechaniki, do tego dochodzi jeszcze bardzo duży skill bycia w zespole. Myśli o wielu rzeczach, pyta, łaknie gry i jest zmotywowany. I to mi się po prostu podoba. Dostałem naprawdę coś fajnego.

A jak robiłeś research w kwestii nowych graczy, to miałeś też okazję pogadać na przykład z ponczkiem? Bo on pracował i z jcobbbem, i z hypexem w 9INE. Szczególnie z hypexem w akademii, więc pewnie też miał jakąś wiedzę na temat tych zawodników.

Tak, rozmawiałem z Patrykiem na temat hypexa. Akurat o jcobbba nie pytałem, bo pytałem o niego kogoś innego. Ale na pewno ponczek powiedział mi, jakim człowiekiem i jakim zawodnikiem jest Milan. Mówił szczerze, w superlatywach. Jak dostaję takie informacje, to i tak muszę to przetestować, muszę to usłyszeć, muszę to zobaczyć. I jego opinia się sprawdziła i dalej się sprawdza.

Jedna rzecz w międzyczasie przyszła mi do głowy, bo na początku tej rozmowy mówiłeś, że Apogee chciało przywrócić polskiego CS-a. Więc jak teraz były te zmiany i chłopaki z brazylijskiego luzu odchodzili, to był w ogóle jakikolwiek pomysł, żeby z tej drużyny zrobić coś międzynarodowego? Czy jakby nadal trzymaliście się tylko tych polskich nazwisk?

Nie, nie ma takiego pomysłu i to nie wchodzi w grę. Ale nie tylko ze względów organizacji, tylko pod kątem tego, że wydaje mi się, iż na polskim rynku aktualnie jest kilku ciekawych zawodników i na pewno da się z tego stworzyć dobrą drużynę. Czasy się trochę zmieniły, nastąpiła rotacja zawodników. Trochę od czasu podcastu u Pawła Książka minęło i wtedy brazylijski luz na pewno był u mnie na szczycie. I nie wiedziałem… Może nie tyle nie wiedziałem, co nie byłem zapoznany aż tak bardzo z większą liczbą zawodników.

Ale po tym, jak pograliśmy w różnych polskich kwalifikacjach, to zobaczyłem, że jednak CS2 trochę zwiększył liczbę graczy, którzy grają już na fajnym poziomie. I nie wiem, czy to po prostu ci zawodnicy przygrindowali, czy po prostu dostali swoje szanse, żeby się pokazać. Moim zdaniem jest z czego wybierać. Można stworzyć w Polsce dobre drużyny i do tego będziemy dążyć. Do tego aktualnie dążę, żeby ta piątka, którą uzyskaliśmy z polskich zawodników, to było to, co może nas wybić wyżej.

Byłbyś w stanie wskazać jakąś główną różnicę między nowym Apogee a starym Apogee? Co różni te dwa składy między sobą?

Na pewno jest to inny system drużyny. System znajomości ze sobą. Bo tak naprawdę tu masz Prisma i Demho, którzy się znają. Demho trochę też pograł z hfahem w Haspers. Ale tak naprawdę to chłopaki się nie znają i przychodzą do drużyny na świeżo. Nie znają też mnie. Jest czysta kartka i każdy będzie teraz tak naprawdę zapoznawał się ze sobą. Będziemy mogli zobaczyć, w jaki sposób działamy. Będziemy mogli poznać, jak ludzie reagują na niektóre rzeczy. Dopasować do tego styl gry, trenowania. I na pewno to będzie ta duża różnica.

Bo tam przychodziłem do piątki graczy, którzy ze sobą grali i mieli swój styl. Mieli swoje rzeczy. Ja nie chciałem za bardzo w niego ingerować i to mógł być też mój błąd. Po prostu ufałem sile brazylijskiego luzu. Wiedząc, że osiągali wcześniej wyniki, nie chciałem w niektórych momentach zbytnio ingerować. A tutaj z tą drużyną razem z Wojtkiem będziemy mogli od samego początku ustawić swój styl i grać w taki sposób, w jaki nam się podoba. I oczywiście dopasujemy to do tego, jakich zawodników mamy. Ci zawodnicy też będą mogli swój styl dopasować lub też dodać go do naszego.

Jako że jest to nowy zespół i jak sam wspomniałeś, gracze nie znają się za bardzo, nie grali ze sobą, to pewnie trzeba będzie czasu, żeby to kliknęło. Jakbyś miał optymalnie ocenić, kiedy Betclic Apogee mogłoby już grać na takim poziomie, na jakim ty byś chciał, jeżeli chodzi o zgranie itd.? Ile w ogóle trzeba czasu, żeby gracze, którzy przychodzą z różnych środowisk, załapali ze sobą flow? Czy to jest indywidualna sprawa?

Wydaje mi się, że to dość indywidualna sprawa. Jest tu jednak branie pięciu kompletnie innych puzzli. Mówiłeś wcześniej o chemii w zespole. Jak bierze się dwójkę-trójkę, to przynajmniej wiesz, co dostajesz. I ta dwójka-trójka ma swoje reakcje i sposób grania, którego nie trzeba dogadywać. A tu dostajemy pięciu nowych zawodników, którzy zresztą nie grali ze sobąi. Tylko Prism z Demho w Ungentium. Będzie trzeba stworzyć tę wspólną wizję, wspólne reakcje. Do tego dochodzi fakt, że jcobbb ma bardzo dużo nowych pozycji. To nie są nowe pozycje, bo grał inne. W 9INE był przecież tylko miesiąc-dwa. Krótko. Więc tu dostaje nowe pozycje. A nie jest ogranym zawodnikiem, jeżeli chodzi o grę typowo drużynową. hfah też dostał kilka nowych spotów. I tak naprawdę to będzie bardzo dużo do rzeźbienia.

Nasz progres i to, jak szybko to zrobimy, będzie zależeć od tego, ile będziemy mieli szans, żeby to testować na oficjalach. Jak szybko zawodnicy będą się do tego adaptować, jak bardzo będą chcieli dowiadywać się rzeczy i po prostu cały czas się rozwijać. I jak szybko stworzymy tę wspólną wizję, która będzie działać. Na pewno wiem, że w tym zespole jest bardzo dużo skilla. Aktualnie naprawdę mamy w tym teamie torpedy.

W tej grze, patrząc na to, jak działają drużyny na tym niższym tierze, czasem można wygrywać mecze samym firepowerem i na to liczę. Że kilka pierwszych meczów wygramy czystą jakością zawodników. Po prostu mechaniką i firepowerem, a niekoniecznie zgraniem, które, jak liczę, będzie wraz z czasem wzrastać i będziemy grać coraz lepiej jako drużyna. Lepiej reagować, lepiej się dogadywać i osiągać coraz wyższy poziom. Bo tak jak mówiłem u Pawła Książka podczas podcastu, dla mnie głównym celem w drużynie jest to, żeby grać coraz lepiej. Żeby nie popełniać tych samych błędów i żeby iść do przodu. Żeby wreszcie osiągnąć sufit, dojść do niego, jakkolwiek wysoko on nie jest.

Pytam o to z uwagi na zmiany, o których mówi się w kontekście całej sceny CS-a, rankingu Valve itp. Wydaje się, że farmienie wyników tak naprawdę może być potrzebne od zaraz, pewnie dotarły do ciebie te informacje, że ma nie być RMR-ów i że awans na Majora będzie w dużej mierze zależał od rankingu Valve. A ranking Valve to punkty z różnych turniejów. Do kolejnego Majora niby jest kilka miesięcy, ale jak sam dobrze wiesz, ten czas szybko minie. Te punkty zwyczajnie trzeba farmić, żeby się w ogóle na Majora załapać, bo jak się za późno zacznie zbierać punkty, to może być za późno na awans.

Cel jest taki, żeby grać, prawda? I wygrywać.

Tak, ale co ty w ogóle sądzisz o takiej zmianie? Teraz to wszystko będzie zależało wyłącznie od rankingu. CS otrzyma coś na wzór Dota Pro Circuit. Teraz wszystko będzie zależało w dużej mierze od formy w dłuższym okresie. A nie np. od występu tylko na RMR-ze itd.

Sam pomysł na system jest fajny, bo, tak jak mówisz, premiuje zespoły, które grają dobrze przez dłuższy okres, a niekoniecznie mają jeden wystrzał. W sensie ten wystrzał też może nastąpić przed samymi RMR-ami. Jakby były, bo ich nie będzie. I te punkty zostaną zebrane. Na pewno jest to dobry pomysł, ale samo wykonanie zostawia chyba wiele do życzenia, bo sam sposób, w jaki Valve Ranking działał wcześniej i nadal działa, czyli punkty za pieniądze wygrane w turniejach, i to, że pula wpływa na rangę turnieju i tym samym wpływa na ilość punktów, którym się zdobywa, będzie tworzył dziwne precedensy. Typu BetBoom Dacha, którzy organizują turnieje i za każdym razem zapraszają zespół BetBoom. Będą tworzyli potężne prize pool'e i te turnieje będą prawdopodobnie farmione albo taki będą mieli zamysł. Mam nadzieję, że Valve będzie to widziało i w jakiś sposób temu zapobiegnie, żeby tych dziwnych sytuacji nie było.

Sam Valve Ranking też, z tego co wiem, będzie wchodził w życie, jeżeli chodzi o zaproszenia na inne turnieje. HLTV nadal będzie funkcjonowało, ale wiem, że mniejsze turnieje online'owe już posługują się Valve Rankingiem. Dostali taką wytyczną podpowiedź od Valve, w jaki sposób mają działać zaproszenia. Wiadomo, że nadal jest trochę autonomii i turnieje mogą zapraszać kogo chcą, ale na pewno Valve idzie w tę stronę, żeby ich ranking był używany. Najwięksi organizatorzy turniejów, którzy będą wracać na scenę w 2025 i robić lany, czyli StarLaddery, PGL-e itp., i ci organizatorzy, którzy nie robili turniejów w poprzednim roku, będą korzystać z rankingu Valve. Na pewno będzie on bardzo ważny i mam dużą nadzieję, że będzie coraz bardziej udoskonalany, żeby realnie premiował zespoły, które dobrze grają, pojawiają się w playoffach, wygrywają z dobrymi drużynami i są wyżej w rankingu. Żeby ten ranking, że tak powiem, nie był oszukany.

Z twojej perspektywy jako trenera ekipy, która jednak nie gra w pierwszym tierze, zmiana ta ułatwi czy utrudni dostanie się na Majora ekipom niżej notowanym?

Nie no, na pewno utrudni. Brak RMR-ów utrudnia totalnie. Zamknięcie open quali do europejskiego RMR-a było kompletnie… Może nie odklejonym pomysłem, ale wydaje mi się, że Valve chciało bardzo mocno zapobiec jakimkolwiek skandalom i prowadzeniu open quali, które prawdopodobnie wiążą się z dużym nakładem pracy. Nie chcieli dopuścić do kolejnych skandali typu “jakiś coach, który coś widzi”. Coaching nadal jest wyłączony w CS2, nie ma takiej opcji. Tylko ESL ma swój własny config. Podczas oficjali w online'owych turniejach nie można wejść na coacha.

I nie jest tak przez to, że tego nie da się włączyć. Po prostu Valve jest co najmniej niepoważne i nie chce stworzyć systemu, w którym robi coś porządnie, tworzy grę, która nie ma bugów. Tylko po prostu, jeżeli coś nie działa albo może nie działać, to to wyrzucają z gry. To była ich logika od lat. Zawsze tak jest, że jak trzeba coś naprawić, to wolą wyrzucić to z gry niż naprawić. Więc wyrzucili coaching z gry. Coachowie są na lanach. Coachowie są tylko na dużych ESL-owskich turniejach typu tym close qualifier do ESL Challenger, bo tam ESL ogarnia swój config. Ale mniejsze ligi nie mają czegoś takiego.

Więc prawdopodobnie uznali też, że RMR-y są zbyt wielkim wydatkiem lub nakładem pracy. I że wygodniej im korzystać z ich własnego rankingu. Niech drużyny sobie zbierają punkty, zapraszają 32 drużyny czy ilekolwiek tam będzie prosto na Majora i tyle. Poszli jak zwykle po łebkach, prostą drogą. Typowe Valve.

Cóż, nie pozostaje zatem nic innego, jak to, co powiedziałem. Czyli farmić punkty, bo teraz de facto innej drogi, żeby dostać się na Majora, już nie będzie.

Ale naszą wizją nie jest Major w przeciągu 4-5 miesięcy. Tak jak mówiłem na samym początku wywiadu, chcemy stworzyć drużynę, która będzie ze sobą funkcjonować. Chcemy się wspinać. Jakkolwiek szybko to nastąpi, chcę zobaczyć pracę. Chcę zobaczyć zaangażowanie. I efekty tej pracy same pojawią się na serwerze. Jak będziemy wygrywać, to wskoczymy do rankingu. Może pojawimy się nie na samym Majorze, ale ranking 40-50 niedługo będzie wystarczał, żeby dostać zaproszenie do jakichś quali albo do zamkniętych quali.

Ale nawet na samego lana od PGL-a, bo ten turniej będzie w tym samym momencie, co StarLadder. I 20 topowych drużyn będzie jechało po prostu tam, gdzie będzie większa pula. I otworzą się sloty dla 30-50 drużyn. Wierzę, że ten ranking możemy osiągnąć w najbliższy miesiącach. Z chłopakami z brazylijskiego luzu po naszym runie w zamkniętych qualach i w EPL-u mieliśmy ranking 62-63. Więc wierzę, że bez problemu możemy w ciągu kilku miesięcy wejść do 40-50 lokaty u Valve i wtedy zobaczymy. 2025 będzie pod tym względem dziki, tak mi się wydaje. Będzie się dużo działo. Będą dziwne nowe sytuacje i po prostu trzeba z nich korzystać.

I aby przy okazji polski CS w 2025 wrócił do życia, bo przydałoby się.

Też mam taką nadzieję.