W życiu każdego sportowca przychodzi taki czas, że musi zrezygnować z profesjonalnej kariery i udaje się na zasłużony odpoczynek. Nie inaczej sprawa ma się z profesjonalnymi graczami. Oni też po latach poświęceń decydują się ostatecznie zawiesić myszkę na kołku i poświęcić się spełnianiu innych marzeń i celów. Seria "Historia Legend" ma na celu przybliżenie Wam drodzy czytelnicy e-sportowców, którzy kształtowali scenę na całym świecie.

Pokażemy Wam jak wyglądały początki karier graczy, ich drogi na szczyt, sukcesy, a także czasy, kiedy musieli powiedzieć "dość, mój czas już się skończył". Te osoby, które mogą pochwalić się dłuższym stażem w świecie e-sportu niech potraktują te artykuły jako sentymentalną podróż do chwil, w których po raz pierwszy poznali ten wspaniały świat sportów elektronicznych, emocji jakie potrafi dawać i graczy, który na długo stawali się naszymi idolami.

Pierwszy artykuł z tej serii poświęcony zostanie najgłośniejszemu pożegnaniu z sceną League of Legends ostatnich tygodni, a więc Top Lanerowi zespołu Team SoloMid, którym był Dyrus.

Historia Legend: Marcus "Dyrus" Hill

Początki

Marcus "Dyrus" Hill urodził się 30 marca 1992 roku w Honolulu na Hawajach, należącym do USA. Początki przygody Dyrusa z League of Legends sięgają aż do jej bety, czyli musimy cofnąć się w czasie do 27 października 2009 roku. Wtedy to po raz pierwszy Dyrus zetknął się z Ligą Legend, a także dowiódł, że w tamtym czasie należał do jednych z najlepszych graczy bety. Wysokie umiejętności Dyrus zaowocowały dostaniem się do, wtedy jeszcze nazywanego klanem, zespołu All or Nothing, którego twórcą był nie kto inny, jak Andy "Reginald" Dinh. On to wraz z bratem poprzez forum gry poszukiwał ludzi, którzy spełniliby wyśrubowane wymagania, aby dołączyć do jego zespołu. Pod tym linkiem możecie zobaczyć jak wyglądała rekrutacja i testy przed przyjęciem do AoN. Marcus w swojej pierwszej, na ówczesne standardy drużynie występował na pozycji supporta, o czym pewnie niewiele osób wie.

Zespół ten rozpadł się w wyniku kuriozalnej sytuacji. Otóż konto inne znanego gracza, George "HotshotGG" Georgallidisa zostało skradzione przez nieznaną osobę, która dołączyła do rozgrywki streamowanej przez Regiego, Finkila i jeszcze jedną osobę. Mimo, że wiedzieli, iż konto zostało zhakowane i osoba, która go używa nie jest właścicielem, to zdecydowali się rozegrać z nią grę. Za to zostali wyrzuceni z turnieju eliminacyjnego do World Cyber Games 2010, a drużyna All or Nothing zakończyła swoją działalność. Reginald stworzył wówczas Team SoloMid, Dyrus jednak zdecydował się dołączyć do zespołu HawkshotGG, gdzie trafił na górną aleję, która miała stać się jego "domem" na kilka lat.

HawkshotGG został utworzony w celu rywalizacji w kwalifikacjach do WCG 2010, które wtedy były uważane za największe i najważniejsze mistrzostwa w grach komputerowych, w których gracze z całego świata rywalizowali między sobą w różne gry. Drużynę oprócz Marcusa tworzyli Dan Dinh, Salce, Araragi, MasteR of LoL, Grafic oraz Xcessiv. Ekipie Dyrusa udało dostać się do 2010 World Cyber Games North American Qualifiers i niedługo po tym zmieniła nazwę na Epik Gamer. W samym turnieju zajęła ostatecznie drugie miejsce, ulegając w decydującym o awansie spotkaniu Counter Logic Gaming w stosunku 1 do 2. To sprawiło, że drużyna Epik Gamers rozpadła się na kilka miesięcy, jednak Dyrus nie zdecydował się na dołączenie do innego zespołu.

Pierwsze sukcesy

Siedem miesięcy później zespół Epik Gamer postanowił ponownie się zjednoczyć pod nazwą EPIK. Do zespołu powrócili Dyrus, Dan Dinh oraz Salce, a skład uzupełnili Westrice, Doublelift i bobbyhankhill. Ich celem stał się awans do organizowanych po raz pierwszy przez Riot Games, Mistrzostw Świata League of Legends Sezonu 1. Do turnieju, który miał zostać rozegrany w szwedzkim Jönköping, awans uzyskać mogły trzy zespoły z Ameryki Północnej, trzy z Europy oraz dwa z Azji. W dwudniowych zmaganiach rozgrywanych pod koniec maja, ekipa Dyrusa zajęła ostatecznie drugie miejsce, w finale ulegając Team SoloMid zero do dwóch. Mimo takiego rezultatu, mogła być pewna wyjazdu na DreamHack i udziału w mistrzostwach.

Zreformowane EPIK, od lewej: Westrice, Salce, Doublelift, Dyrus i Dan Dinh (fot. in2lol.com)

Mistrzostwa Świata Sezonu 1 League of Legends były pierwszą dużym turniejem, na którym Dyrus miał szansę się pokazać. Jego EPIK trafiło do grupy A wraz z against All authority, Fnatic i Team Pacific. Amerykańska ekipa przeszła przez nią jak burza, notując na swoim koncie trzy zwycięstwa i uzyskując bezpośredni awans do półfinału drabinki wygranych. W tym spotkaniu ponownie przyszło jej się zmierzyć z Fnatic, jednak tym razem EPIK musiało uznać wyższość europejskiego mixu, który odprawił EPIK w stosunku dwa do zera do drabinki przegranych. W walce o być albo nie być w mistrzostwach zespół Dyrusa musiał zmierzyć się z Team SoloMid. Rewanż za NA Qualifier jednak się nie udał i po kolejnej porażce 2:0 drużyna pożegnała się z turniejem, plasując się ostatecznie na czwartym miejscu i zgarniając siedem tysięcy dolarów. Całe mistrzostwa wygrało Fnatic z Maciejem "Shusheiem" Ratuszniakiem w składzie, które w finale pokonało aAa dwa do jednego. Był to pierwszy duży sukces Dyrusa na międzynarodowej scenie League of Legends.

Po mistrzostwach Marcus Hill w barwach EPIK wystąpił jeszcze w trzech dużych turniejach w tamtym okresie: MLG Raleigh, IGN ProLeague Season 3 i MLG Providence, we wszystkich plasując się z zespołem na drugim miejscu, ulegając odpowiednio Counter Logic Gaming 0:4, Team Dignitas 1:2 i Team SoloMid 2:4. Podczas tych turniejów występowali z różnymi supportami, gdyż po mistrzostwach z drużyną rozstał się Doublelift, a jego miejsce na tej pozycji zajął PureGoldenBoy. Natomiast podczas IPL 3 i MLG Providence zamiast PGB grał Nhat Nguyen. Rok 2011 Dyrus zamknął występem w World Cyber Games 2011 wraz z zespołem Chicks Dig Elo, z którym reprezentował w turnieju USA.

Chicks Dig EloChicks Dig Elo, od lewej Reginald, Chauster, Xpecial, Dyrus i SaintVicious (fot. ongamers.com)

Trafili w nim do grupy C, gdzie mieli się zmierzyć z reprezentantami Kanady - Counter Logic Gaming, Australii - Sequential Gaming, Włoch - Team Redbyte oraz Filipin - Bida Gaming. Ci ostatni jednak nie dotarli na turniej w związku z problemami wizowymi. Swoją grupę CDE wygrało gładko, nie odnosząc żadnej porażki i notując cztery zwycięstwa na swoim koncie. W ćwierćfinale trafiło na innych reprezentantów USA, Team Dignitas, z którymi wygrało w stosunku dwa do jednego, a w półfinale musiało zmierzyć się z francuskim Millenium, które także pokonało, tym razem 2:0. W finale WCG 2011 ekipa Chicks Dig Elo spotkała się z polskim exGameburg Team, w którego składzie występowali wówczas Mokatte, Czaru, Makler, Kikis i cinku. Polacy musieli uznać wyższość ekipy Dyrusa, która rozprawiła się z nimi również 2:0 i wygrała całe WCG.

Finałowy mecz pomiędzy Chicks Dig Elo (USA) i exGameburg Team (Polska)

Nowy dom

Na początku 2012 roku, Marcus przeprowadził się z Hawajów do mieszczącego się wtedy w Nowym Jorku, gaming house'u Team SoloMid. Powodem był zbyt wysoki ping w rodzinnym mieście Dyrusa, który uniemożliwiał rozwijanie swoich umiejętności. Dwudziestolatek był wtedy wciąż zawodnikiem zespołu EPIK, jednak już przed przeprowadzką miał bardzo dobry kontakt z innym graczem TSM, Shanem "Chaox" Huangiem. W marcu tego roku z zespołem TSM rozstał się Top Laner Christian "The Rain Man" Kahmann, który preferował Solo Q, ponad rozgrywkę drużynową i scrimy. Takie podejście nie mogło znaleźć uznania w oczach Reginalda, który przede wszystkim był nastawiony na sukces swojego zespołu. Jego miejsce na górnej alei zajął właśnie Marcus Hill, który jeszcze wtedy nie wiedział, że Team SoloMid będzie jego ostatnim zespołem.

TSM2012Team SoloMid w 2012 roku, od lewej Xpecial, Dyrus, Chaox, Reginald i TheOddOne (fot. ESL)

TSM po przyjściu Dyrusa stał się prawdziwym dominantem na północno-amerykańskiej scenie League of Legends. Bez wątpienia był to także najbardziej kultowy skład Team SoloMid, który do dziś z sentymentem wspominają fani LoL-a na całym świecie. Tak odświeżony zespół Reginalda nie miał sobie równych na lokalnej scenie, wystarczy wśród sukcesów wymienić takie sukcesy jak pierwsze miejsca w IPL 4 - Las Vegas, MLG 2012 - Spring Championship i wiele, wiele innych. Nie byłoby takich wyników, gdyby nie Dyrus, który bardzo starał się udowodnić, że jest dobrym graczem i decyzją o jego przyjęciu nie była błędem. Dobre występy w lokalnych turniejach pozwoliły zgromadzić TSM wystarczającą liczbę punktów rankingowych, aby wziąć udział w finałach regionalnych, które miały wytypować zespoły, które będą reprezentować USA w zbliżających się Mistrzostwach Świata Sezonu 2 League of Legends.

Season 2 North American Regional Finals rozgrywane w Seattle ułożyły się po myśli dla Marcusa. Jego zespół jechał jako faworyt tych rozgrywek, a on sam uważany był wówczas za jednego z najlepszych Topów NA. Udowodnił to w samym turnieju, będąc jedną z najważniejszych postaci w składzie, a TSM pokonało kolejno Monomaniac Ferus 2:0, Curse 2:1 i Dignitas 2:0, co zapewniło im okrągłą sumkę w postaci 40 tys. dolarów oraz bilety na Mistrzostwa Świata Sezonu 2. Niestety na Worldsach Dyrus, a także cały Team SoloMid zaprezentowali się fatalnie. Rozgrywki rozpoczęli od fazy pucharowej, w której zmierzyć się musieli z koreańskim Azubu Frost. Azjaci jednak nie pozostawili wątpliwości kto jest lepszy i gładko pokonali faworytów publiczności 2:0.

TSM RegionalsTeam SoloMid świetujący zajęcie pierwszego miejsca w Season 2 NA Regional Finals (fot. reignofgaming.net)

Sam Dyrus również nie popisał się na płaszczyźnie fair play, gdyż podczas turnieju zdradził istotne informacje na temat strategi Team Dignitas zespołowi CLG.EU, które skrzętnie to wykorzystało. Wiele osób po tym incydencie znienawidziło Marcusa, a on sam w nagranym videoblogu przeprosił za to co zrobił, jednak mimo wszystko niesmak pozostał.

"Moje życie za TSM"

Uczestnictwo w Mistrzostwach Świata Sezonu 2 zapewniło ekipie Team SoloMid udział w rozgrywanej po raz pierwszy w sezonie trzecim, profesjonalnej lidze League of Legends organizowanej przez Riot Games. Z perspektywy e-sportowej pierwszy sezon dla Dyrusa i TSM okazał się wspaniały. Zespół zajął pierwsze miejsce w fazie zasadniczej Spring Splitu oraz wygrał fazę pucharową pokonując kolejno Vulcun i Good Game University. Na płaszczyźnie personalnej jednak Marcus musiał zmierzyć się z prawdziwym ciosem. Po piątym tygodniu rozgrywek Reginald postanowił z zespołu usunąć Chaoxa, który mimo dobrych wyników Team SoloMid, nie prezentował się najlepiej. Dyrus bardzo to przeżył, ponieważ stracił swojego najlepszego przyjaciela w zespole. Zrozumiał także, że LoL przestał być rozrywką, a stał się poważnym biznesem, gdzie nie ma miejsca na sentymenty.

Emocjonalna reakcja Dyrusa na wyrzucenie Chaoxa

Marcus jednak zdecydował się pozostać w TSM. Był wierny drużynie i Reginaldowi, któremu ufał, że podejmuje słuszne decyzje dla dobra zespołu. W miejsce Chaoxa przyszedł Jason "WildTrutle" Tran, który swoimi występami i pozytywnym nastawieniem szybko kupił sobie sympatię fanów. Team SoloMid w letnim splicie nie prezentował się już tak wyśmienicie, wygrali zaledwie połowę spotkań letniego sezonu zasadniczego, drugą połowę zaś przegrali. Lepiej spisali się w play-offach, gdzie pokonali CLG i Vulcun, jednak w finale musieli uznać wyższość nowej potęgi na amerykańskiej scenie - Cloud9. Gracze spod znaku chmury gładko pokonali TSM 3:0, a do tego na dłuższy czas stali się ich głównymi rywalami. Mimo porażki drużyna Dyrusa wywalczyła awans na League of Legends World Championship Season 3, ale po beznadziejnym występie swoją przygodę zakończyła na fazie grupowej.

Niewzruszony kolos

Po słabym występie na Worldsach Reginald zdecydował się przejść na e-sportową emeryturę i skupić się na rozwijaniu marki SoloMid. Jego miejsce w zespole zajęła młoda gwiazda europejskiej sceny - Søren "Bjergsen" Bjerg. Sprowadzenie tak silnego mechanicznie gracza do zespołu, którego nazwa to Team SoloMid, już wkrótce miało odcisnąć piętno na Marcusie i jego grze. Gra TSM-u od początku, kiedy jeszcze Mid Lanerem był Reginald, silnie skupiała się wokół środkowej alei i jej możliwości pociągnięcia gry zespołu. Kiedy w to miejsce przychodzi "bestia" mida, już wiesz, że to wokół niej będzie koncentrować się cała gra Twojego składu. Dyrus to wiedział, ale wiedział też, że nie może w żaden sposób konkurować pod względem mechaniki z Bjergsenem, więc pozostał niewzruszony.

Wiosenna faza zasadnicza sezonu 2014 szybko potwierdziła domysły wszystkich. TSM budował swoje strategie wokół młodziutkiego Duńczyka, a reszta zespołu musiała się dopasować. Niemniej jednak taka taktyka przyniosła konkretne efekty. Drużyna w porównaniu do poprzedniego splitu grała znacznie lepiej, główna w tym zasługa Bjergsena i WildTurtle'a. Wygrała dwadzieścia dwa spotkania, przegrał tylko sześć co dało jej awans do półfinału fazy pucharowej. W niej pokonała 2:1 Counter Logic Gaming i w finale miała szansę spotkać się ponownie z Cloud9. Szansy na rewanż gracze TSM jednak nie wykorzystali, gdyż C9 brutalnie udowodniło Team SoloMid, że to jeszcze nie ich czas, wygrywając pewnie trzy do zera.

W przerwie międzysezonowej doszło do kolejnych zmian w zespole. Myszkę na kołku postanowił zawiesić Brian "TheOddOne" Wyllie, natomiast z drużyny za negatywne zachowanie został wyrzucony Alex "Xpecial" Chu. W ten sposób z kultowego składu TSM został sam Dyrus, który mimo, że się nie zgadzał z decyzjami Reginalda, czy nawet spotykał się z jego agresywnym zachowaniem względem siebie (Regi za to później przeprosił), to pozostał wierny drużynie. Wiedział, że nie jest tak dobrym mechanicznie graczem, żeby szukać sobie lepszego zespołu, więc bez względu na wszystko zdecydował się zostać.

TSM2014Skład Team SoloMid na LCS NA 2014 Summer Split, od lewej Dyrus, Amazing, Bjergsen, Wildturtle i Lustboy (fot. Riot Games)

Odejście Briana i Alexa pozostawiło TSM bez dwóch graczy. Na pozycję junglera Reginald zdecydował się ściągnąć kolejnego gracza z Europy, a wybór padł na Maurice'a "Amazinga" Stückenschneidera. W miejsce wyrzuconego Xpeciala przyszedł koreański nabytek, Ham "Lustboy" Jang-sik, którego do zespołu ściągnął ich nowy trener - Choi "Locodoco" Yoon-sub. Przed przyjściem Lustboya z zespołem grał jeszcze Nicholas "Gleeb" Haddad, jednak jego umiejętności pozostawiały wiele do życzenia, dlatego musiał pożegnać się z TSM. Fazę zasadniczą letniego sezonu zespół ukończył na pozycji numer trzy z bilansem szesnastu zwycięstw i dwunastu porażek, jednak po raz kolejny udało im się awansować do fazy pucharowej. W ćwierćfinale przyszło im się zmierzyć z Dignitas, które z drobnymi problemami pokonali w stosunku 3:1.

W półfinale czekało na nich LMQ, jeden z faworytów do zwycięstwa w całym Summer Splicie. Chiński powerhouse mocno zatrząsł całym amerykańskim LCS-em, awansując z NACS do LCS NA. Dyrus stanął naprzeciw wicemistrza świata Xiao "ackermana" Wanga, wcześniej znanego jako GodLike. Nikt nie dawał szans TSM-owi w tym starciu. Jednak Dyrus i jego zespół udowodnili, że potrafią walczyć z najlepszymi. Co więcej, sam Dyrus będący zdecydowanie słabszym graczem od Xiao Wanga udowodnił, że potrafi wzbić się na wyżyny własnych umiejętności i pokonać go 1v1, na co zareagował w bardzo emocjonalny i niezbyt przyzwoity sposób.

Dyrus wykrzykujący niecenzuralne słowa po pokonaniu ackermana 1v1

W finale znów przyszło Team SoloMid stanąć naprzeciwko ich pięty achillesowej, Cloud9. Jednak jak to się mówi, do trzech razy sztuka. Po ciężkim pojedynku, który rozłożył się na pięć map, TSM w końcu pokonał C9 w stosunku trzy do dwóch. Po miesiącach upokorzeń, słabej gry w decydujących momentach, zespół w końcu mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Cieszył się szczególnie Marcus, który po tak długim czasie wierności TSM został nagrodzony kolejnym tytułem LCS. MVP całej fazy pucharowej został Bjergsen, ale dla niego nie miało to większego znaczenia, gdyż mógł ponownie unieść w górę trofeum za mistrzostwo Ameryki i po raz czwarty w swojej karierze pojechać reprezentować LCS NA na Mistrzostwach Świata Sezonu 2014.

TSMSS14WinDyrus cieszący się z drugiego w karierze tytułu LCS NA po pokonaniu Cloud 9 (fot. Riot Games)

Mistrzostwa jednak znów nie ułożyły się po myśli zespołu Marcusa. Fakt, udało im się po raz pierwszy w historii zajść dalej niż ich pierwotny seed, gdyż uzyskali awans z grupy, jednak w ćwierćfinale trafili na faworytów całego turnieju - Samsung White. Wygranie jednej mapy to było wszystko, co udało się ugrać amerykańskiej ekipie w starciu z koreańskim dominantem i ostatecznie przegrała całe spotkanie 1:3, a różnica w umiejętnościach była bardzo widoczna.

Słodko-gorzki koniec

Po Mistrzostwach Świata na powrót do Europy zdecydował się Amazing, który dołączył do zespołu Origen tworzonego przez xPeke. Na jego miejsce Reginald przyjął Lucasa "Santorina" Tao Kilmer Larsena, czyli kolejnego junglera pochodzącego z Europy. W rozpoczynającym się Spring Splicie LCS NA 2015, po pierwszych pięciu kolejkach zespół plasował się na pierwszej pozycji, co zapewniło mu zaproszenie na rozgrywane w Katowicach - Intel Extreme Masters Season IX World Championship. Team SoloMid nie jechał na ten turniej jako faworyt, co więcej - był krytykowany za słabą grę Santorina, a także zbytnie koncentrowanie się wokół Bjergsena, co często kończyło się tym, że zespół poświęcał inne linie, szczególnie top, żeby wyfarmić Sorena, który miał ich poprowadzić do zwycięstwa.

Ku zaskoczeniu wszystkich Team SoloMid wygrał cały turniej. Duża w tym zasługa zawodników Team WE, którzy wygrali z faworytami całego turnieju - ówczesnym GE Tigers, co znacznie ułatwiło drogę do tytułu ekipie Dyrusa, która właśnie w finale pokonała chiński zespół trzy do zera. Dyrus mógł wznieść w górę kolejny puchar i zapisać w swojej kolekcji kolejny tytuł mistrzowski.

TSMIEMTeam SoloMid po wygraniu IEM Season IX - World Championship (fot. ESL)

Po powrocie do Stanów, TSM musiało dokończyć wiosenny sezon. Ostatecznie zamknął go bilansem trzynastu zwycięstw i pięciu porażek w fazie zasadniczej, co dawało mu bezpośredni awans do półfinałów. W nim zmierzył się z Team Impulse, które pokonał 3:1, takim samym wynikiem zakończyło się spotkanie finałowe, w którym TSM po raz kolejny wygrał z Cloud9, a Dyrus mógł się pochwalić trzecim w karierze tytułem Mistrza Ameryki Północnej. Oprócz mistrzostwa oraz pięćdziesięciu tysięcy dolarów, Team SoloMid zapewniło sobie udział w rozgrywanym po raz pierwszy w tym sezonie 2015 Mid-Season Invitational, w którym brali udział mistrzowie z poszczególnych regionów oraz jedna ekipa z Wildcardu.

TSM2k15SpringChampDyrus cieszący się z trzeciego w karierze tytułu LCS NA

2015 Mid-Season Invitational zamiast kolejnym sukcesem, okazał się początkiem poważnych problemów reprezentantów Team SoloMid. Typowani do wyjścia z grupy, zakończyli udział w turnieju na miejscu piątym, wyprzedzając tylko pochodzący z regionu Dzikiej Karty Besiktas. To była prawdziwa klęska dla TSM oraz północnoamerykańskiej sceny League of Legends. Głównych powodów takiej sytuacji należy upatrywać w zmianie mety, która powoli zaczynała się opierać o Carry Top Lanerów i promowała zespoły z silnymi zawodnikami na górnej alei. TSM natomiast do znudzenia forsował taktykę wspierania Bjergsena kosztem szczególnie Dyrusa, dochodziło nawet do takich sytuacji, że Santorin przez całą grę nie zgankował swojemu Top Lanerowi linii. Pozostawiony sam sobie Marcus tracił co raz więcej ochoty do gry, do tego nie był w stanie konkurować z dużo lepszymi mechanicznie Top Lanerami. Pojawiły się pierwsze pogłoski, jakoby planował on zakończyć karierę po tegorocznych Mistrzostwach Świata.

Grzechy popełnione podczas MSI 2015, wróciły w trakcie letniego sezonu ze zdwojoną siłą. TSM nie wyciągnął kompletnie żadnych lekcji z międzynarodowego turnieju. Dyrus był w zespole TSM, ale tak jakby go nie było. Cały czas zmuszony grać swoją grę, pozostawiony sam sobie zmagał się z kolejnymi przeciwnikami i gankami w trakcie letniej fazy zasadniczej. Nadszedł jednak taki moment, w którym powiedział dość i ogłosił, że po Mistrzostwach Świata, jeżeli zespół się dostanie, zakończy swoją profesjonalną karierę. Wiedział, że jego czas już minął i jest tylko cieniem Dyrusa z początków bety i pierwszych sezonów. To był szok dla wielu fanów, jednak wszyscy uszanowali tę decyzję. Z bilansem jedenastu zwycięstw i siedmiu porażek zespół TSM zakończył fazę zasadniczą letniego sezonu.

W ćwierćfinale fazy pucharowej Dyrus udowodnił, że potrafi grać na Topie, za co został nagrodzony tytułem MVP, a jego zespół pokonał Gravity 3:1. W półfinale SoloMid jednak wrócił do starej taktyki grania na Bjergsena, która tym razem się opłaciła. On został uznany za MVP, a TSM po raz kolejny w stosunku 3:1 pokonał Team Liquid. W finale jednak stare nawyki dały jednak znać o sobie, odosobniony top, Santorin gankujący tylko dla Bjergsena sprawiły, że Counter Logic Gaming zmiotło Team SoloMid z powierzchni Summoner's Rift w finale trzy do zera i po raz pierwszy mogło cieszyć się z tytułu LCS NA. Dyrus musiał opuścić Madison Square Garden bez tytułu, ze świadomością, że już nigdy więcej nie zagra w LCS NA.

mvpdyroneDyrus uznany za MVP spotkania między Team SoloMid a Gravity

Marcus "Dyrus" Hill miał przed sobą ostatni wielki turniej w karierze - League of Legends Season 2015 World Championship. Los rzucił TSM do grupy, która naszpikowana była bestiami Topa. sOAZ, Ssumday, Acorn czy Flame to osoby uważane za najlepszych graczy na świecie na tej pozycji. Dyrus miał zakończyć karierę walcząc z najlepszymi w mistrzostwach, to była nagroda, jaką otrzymał od losu za cały trud włożony i poświęcony profesjonalnej scenie LoL-a. Marcus wiedział, że nie może równać się z żadnym z tych graczy, ale postanowił jeszcze raz zawalczyć i po raz ostatni dać z siebie wszystko, przede wszystkim dla fanów i drużyny.

Niestety, ambicji wystarczyło tylko na pokonanie w pojedynku Acorna. Pozostała trójka boleśnie pokazała miejsce Dyrusa w szeregu. W mecie nastawionej na carry top, zespół tak silnie skoncentrowany na grze opartej o mid lanera nie miał szans, Dyrus przegrał, przegrało też Team SoloMid. W ostatnim spotkaniu w swojej karierze Marcus mierzył się z grającym już o nic LGD Gaming, jego przeciwnikiem na górnej alei był Lee "Flame" Ho-jong, gwiazda topa, która przez wielu uważana jest za najbardziej niewykorzystany talent. To właśnie Koreańczyk postawił ostatnią kropkę w książce zatytułowanej: Marcus "Dyrus" Hill. Amerykanin schodził ze sceny ze łzami w oczach, udzielając na koniec wzruszającego wywiadu, który możecie obejrzeć poniżej.

W ten gorzki sposób swoją karierę zakończył tragiczny bohater, samotnik topa, osoba, która stała się ofiarą własnego zespołu, ale także gracz, który przez ten czas wykuł swoją legendę i na stałe zapisał się w annałach League of Legends, z rzeszą fanów, która go uwielbia i uwielbiać będzie. To on inspirował kolejne pokolenia graczy bez względu na wyniki. To on sprawiał, że ludzie chcieli być takimi dobrymi Singedami i Jaxami, z których Dyrus słynął. Po porażce z LGD napisał, że zawiódł i przeprasza:

Prawda jest jednak taka, że nie zawiódł nikogo. Walczył na najlepszych Top Lanerów na świecie i poległ. Tak, jak poległby każdy z nas w starciu z takimi gwiazdami. Zawiodłeś jedynie tych fanów, którzy pragną Cię dalej oglądać na profesjonalnej scenie League of Legends, a niestety już nigdy nie będą mogli zobaczyć Twojej uśmiechniętej twarzy.