Dion 7.1 to headset, który w przyjętej przez Trust nomenklaturze oznaczony został kodem GXT 383. Charakteryzuje się on możliwością podpięcia zarówno do PC, jak i konsol Xbox One oraz PS 4, wirtualnym trybem 7.1, czy również wbudowanym systemem wibracji mającym za zadanie poprawić doznania podczas odsłuchu niskich tonów. Biorąc pod uwagę chowany mikrofon, podświetlenie LED oraz cały asortyment kabli i adapter audio, śmiało można powiedzieć, iż jest to istny kombajn. Sprawdźmy jednak, co kryje się pod tą otoczką i czy zestaw ten wypadnie dobrze w testach.
Specyfikacja:
- Typ: stereo z wirtualnym trybem 7.1
- Przetworniki: Ø50 mm
- Pasmo przenoszenia słuchawek: 20÷20000 Hz
- Mikrofon: dookólny, wysuwany
- Impedancja słuchawek: 32 Ω
- Podświetlenie: niebieskie
- Wbudowany kontroler głośności
- System wibracji wzmacniających bass
- Załączone wyposażenie: adapter audio, kabel mini-Jack, kabel optyczny, przejściówka Jack 2.5 mm na 3.5 mm
- Cena: od 250 zł
Budowa
Trust Dion 7.1 to headset, którego szkielet stanowią dwa metalowe pałąki. Nie użyto tutaj jednej, szerokiej blaszki, aby całość nie była zbyt sztywna i ciężka. Dzięki takiemu rozwiązaniu, podczas zakładania na głowę słuchawki odpowiednio się rozszerzają i dopasowują do różnych użytkowników. System regulacji wysokości nauszników stanowi tutaj dodatkowa opaska rozpięta na dwóch stalowych linkach. Jej wierzch wykończony jest miękką ekoskórą, a spód wyłożono trzema dość grubymi gąbeczkami, które obszyto siateczkowym materiałem zapewniającym lepszy przepływ powietrza. Przez wnętrze opaski przepuszczono również kabel zasilająco-sygnałowy.
Na końcach metalowych pałąków znajdują się uchwyty wykonane z matowego tworzywa. Ich zewnętrzna strona została oznaczona delikatnymi zdobieniami w postaci logo producenta i trzech wytłoczonych strzałek. Wnętrze stanowi natomiast powierzchnię stricte użytkową – znajdziemy tutaj śrubki montażowe, otwory mocujące stalowe linki, plakietki informacyjne, a nawet specjalne podkładki z miękkiej pianki zapobiegające przed tarciem muszli o uchwyty.
Sposób połączenia szkieletu z nausznikami zapewnia możliwość delikatnej korekty ich nachylenia. Zastosowane przeguby wychylają się nieznacznie w każdą stronę, co pozwala na lepsze dopasowanie się headsetu do różnych kształtów głowy. Obudowy przetworników, które połączone są z uchwytami, wykonano w całości z tworzywa sztucznego, ale dzięki dobremu spasowaniu nie słychać żadnego trzeszczenia między poszczególnymi elementami. Ich zewnętrzna część stanowi również część stylizacji i poza wytłoczonym wzorem umieszczono tam także pierścienie pokryte srebrnym lakierem, które po włączeniu podświetlenia jarzą się niebieskim światłem.
Wnętrze nauszników wyłożone jest siateczkowym materiałem, który dobrze maskuje przetworniki i jednocześnie nie tłumi dźwięku. Muszle okalające uszy wykonano z miękkiej pianki o grubości około 2 cm, którą obszyto czarną ekoskórą. Warto również zwrócić uwagę na średnicę otworu, w którym mają się mieścić małżowiny – wynosi ona 5 cm.
Elastyczny mikrofon wysuwany jest z lewego nausznika, a jego długość umożliwia w pełni komfortowe ustawienie go w pobliżu ust. Tuż pod otworem z mikrofonem znaleźć można przyłącze, z którego wyprowadzony jest przewód z wbudowanym kontrolerem. Umieszczone są w nim trzy pokrętła do regulacji głośności i stopnia wibracji headsetu oraz przycisk wyciszający mikrofon. W dalszej części przewód rozgałęzia się na dwa kable, z których jeden zakończony jest wtyczką mini-Jack, a drugi złączem micro-USB.
Poza słuchawkami w opakowaniu znajduje się cały zestaw okablowania. Najistotniejszy z nich wszystkich jest adapter, który daje możliwość podpięcia headsetu do komputera lub konsoli przez USB. Poza nim w zestawie znajdziemy także kabel optyczny i dwa przewody audio z wtyczkami mini-Jack.
Wrażenia z użytkowania
Przed pierwszym podpięciem Trust GXT 383 warto zapoznać się z załączoną dokumentacją, gdyż wachlarz przewodów i złączy daje bardzo dużo możliwości, ale każda z konfiguracji działa w inny sposób. Przewód optyczny wykorzystać można w konsolach, połączenie przez mini-Jack nie zapewni zasilania dla podświetlenia, a system wibracji dopasować można tylko przy połączeniu przez adapter. Z tego powodu na początku poruszę kwestię funkcjonalności.
Headset testowałem na komputerze i najwięcej opcji konfiguracji zapewnia podpięcie go przez switcha. Aktywuje on nie tylko niebieskie podświetlenie nauszników, ale również system wibracji i wbudowany w przewodzie słuchawek kontroler z trzema pokrętłami. Dwie rolki służą do oddzielnej regulacji głośności voice-chatu i gry, jednak opcja ta działa tylko w przypadku konsoli. Na PC dopasować można tylko ogólną głośność wszystkich dźwięków. Dużym minusem jest sposób działania pokręteł, które reagują z dość dużym opóźnieniem i sprawiają wrażenie, że regulacja nie jest płynna. O przycisku wyciszającym mikrofon niewiele można napisać – w momencie wyciszenia na kontrolerze zapala się niebieska dioda.
Dion 7.1 to zestaw, który można uznać za wygodny – dzięki grubym nausznikom i miękkiej opasce opierającej się na włosach słuchawki nie uciskają nadmiernie nawet przy dłuższym użytkowaniu. Osoby z większą głową mogą uznać napięcie stalowych linek za pewną niedogodność, gdyż z czasem potrafią one zadrzeć słuchawki trochę do góry i trzeba je lekko poprawić. Pozytywne wrażenie wywarły na mnie użyte materiały – headset jest solidny, wszystkie elementy są dobrze dopasowane i nie ma tutaj mowy o żadnym trzeszczeniu. Nie udało się natomiast uniknąć brzęczenia metalowych pałąków, które przy uderzeniu wpadają w delikatny rezonans. Na szczęście nie ma to miejsca podczas zwykłego użytkowania, a tylko w przypadku specjalnego stuknięcia w szkielet headsetu.
Zdecydowanie najmocniejszą stroną testowanych słuchawek jest ich brzmienie. Model GXT 383 zachowuje bardzo dobry balans między wysokimi, średnimi i niskimi tonami, jednocześnie zapewniając soczystość i dynamikę dźwięku. Jego pozycjonowanie również sprawuje się przyzwoicie, dzięki czemu Dion 7.1 bardzo dobrze sprawdzają się podczas grania. Warto jednak pozostać przy zwykłym stereo, gdyż aktywacja wirtualnego trybu 7.1 raczej pogarsza odsłuch. Nie dość, że dźwięk staje się mocno spłaszczony i traci dużo na swojej wyrazistości, to dodatkowo odwzorowanie odległości od źródła danego odgłosu staje się bardzo nieprecyzyjne.
Należy również wspomnieć o systemie wibracji wzmacniającym niskie tony. W pierwszej chwili ciężko w ogóle go wyczuć, ale nie jest to wada. Dopiero po kilku chwilach uświadomiłem sobie, że wibracje te wyczuwalne są w postaci bardzo delikatnego mrowienia wokół uszu. Kręcąc pokrętłem regulującym ich natężenie zdałem sobie sprawę z tej subtelnej różnicy i muszę przyznać, iż rozwiązanie to ma swoje plusy. Wibracje o niskich częstotliwościach w istocie dodają odrobinę uroku basom. Dzięki temu osoby lubiące wyraźne niskie tony mogą się nimi cieszyć, jednocześnie nie mając problemu z zakłócaniem pozostałych pasm.
Na koniec krótkie zdanie o mikrofonie – głos przez niego rejestrowany jest dość wyraźny, ale mocno spłaszczony, czyli jak w przypadku większości wbudowanych mikrofonów. Nada się do komunikacji, ale nic poza tym.
Podsumowanie
Cieszy mnie fakt, iż poza wieloma bajerami i całą masą dodatkowego okablowania Trust Dion 7.1 oferuje przyzwoitą jakość wykonania i przede wszystkim naprawdę dobry dźwięk. System wibracji jest ciekawostką i działa w sposób dość subtelny, ale rzeczywiście w pewnym stopniu wpływa na odczucia przy odsłuchu.
Nie udało się ustrzec kilku wad jak mało responsywne pokrętła czy efekt kamertonu występujący przy stuknięciu w pałąk, ale ogólnie model GXT 383 wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Z punktu widzenia konsumenta istotnym jest również fakt, że w coraz większej ilości sklepów headset ten można zakupić za 250 złotych. Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty tego produktu jest to cena kusząca.