Andreas "znajder" Lindberg jeszcze kilka lat temu znajdował się na absolutnym szczycie światowej sceny Counter-Strike'a. W 2014 roku 25-letni dziś Szwed mógł świętować wraz z Fnatic triumf na pierwszym w historii Majorze – DreamHack Winter 2013. Wówczas wydawało się, że to dopiero początek świetnie zapowiadającej się kariery.

Dziś wiemy już, że dla Lindberga był to największy, a zarazem jeden z ostatnich sukcesów. Po długim okresie milczenia znajder postanowił wreszcie dokładnie opisać za pośrednictwem mediów społecznościowych swoje przeżycia oraz przemyślenia, które towarzyszyły mu przez kilka ostatnich lat bezskutecznej walki o utrzymanie się na powierzchni. Skandynawski zawodnik nie szczędził gorzkich słów, opowiadając o wszystkim co wewnętrzne przeżywał:

Jestem zmęczony walką o pozostanie na szczycie. W 2014 roku po odejściu z Fnatic moje życie zmieniło się w gówno, ponieważ moim największym marzeniem od zawsze była gra na najwyższym poziomie z tymi konkretnymi ludźmi. Przeszliśmy razem długą drogę, by wygrać Majora i to zawsze było dla mnie czymś szczególnym. Zostałem jednak usunięty głównie z uwagi na fakt, że to JW chciał tej zmiany, nawet mimo faktu, że pronax i reszta wcale nie chcieli mnie usuwać. W tym samym czasie moja dziewczyna, z którą byłem przed 2,5 roku (moja pierwsza miłość) postanowiła ze mną zerwać. To naprawdę odcisnęło na mnie swoje piętno, zacząłem palić zioło i kraść antydepresanty mojej mamy, aby osłabić ten smutek, który odczuwałem przez kilka tygodni. Niestety zostałem jednak przyłapany i to zmieniło moją karierę w prawdziwe gówno. W tym czasie miałem oferty testów w NiP-ie, mousesports i wielu innych dobrych zespołach, nie mogłem jednak ich zaakceptować, bo nie byłem nawet pewny czy mógłbym podróżować do Stanów Zjednoczonych itp.

Nieco ponad rok po odejściu z Fnatic Szwed trafił do Teamu Dignitas, wraz z którym udało mu się nawet awansować na Majora. Samej imprezy jednak nie doczekał, gdyż został wyrzucony z drużyny, gdy na jaw wyszły jego problemy. Szczęście do Lindberga miało uśmiechnąć się połowie 2016 roku, gdy przybył do niego Jesper "JW" Wecksell, by zaprosić go do nowo formowanego składu. Tak właśnie powstało GODSENT.

To był mój największy błąd, ale nie mogę się za to winić, bo od zawsze marzyłem o ponownej wspólnej grze z JW, flushą i pronaxem. Szybko jednak wszystko zamieniło się w gówno. Wtedy martwiłem się też o moją amerykańską wizę i to na tyle, że musiałem pójść do lekarza, bo niemal nie mogłem spać. Po prostu leżałem wtedy godzinami i myślałem o mojej niepewnej przyszłości. Z kolei lekarze śmiali się, bo miałem 23 lata, a miałem ciśnienie porównywalne do 50-letnich kobiet, które się u nich leczyły. (...) Wyniki naszej drużyny nie były jednak zbyt dobre, a JW i flusha chcieli powrócić do gry z KRIMZEM, dennisem i olofem. Mimo że wtedy praktycznie nie trenowaliśmy, to i tak udało nam się awansować na Majora z bilansem 3:0. Nie było jednak żadnej nadziei, bo decyzja o ich powrocie zapadła jeszcze przed Majorem. Wtedy też poczułem, że szansa, na którą czekałem przez prawie trzy lata, zamieniła się w najbardziej rozczarowujący okres w moim życiu. Przegrałem wtedy wewnętrzną walkę, nie ważne jak mocno próbowałem odnaleźć moją motywację. Byłem smutny, bo przepadła moja szansa na powrót na szczyt.

Ostatecznie znajder odszedł z zespołu w listopadzie 2017 roku i od tego czasu pozostawał bez drużyny. W tym czasie nadal borykał się z problemami natury zdrowotnej – zarówno tymi fizycznymi, jaki psychicznymi. Zewsząd można było usłyszeć głosy, że 25-latek do wielkiego grania już nie powróci, a jednocześnie przypięto mu łatkę osoby związanej w jakiś sposób z narkotykami, chociaż, jak sam przyznaje, styczność z nimi miał tylko kilkukrotnie.

Co działo się ze mną później? Nic takiego. Poza podejmowaniem drobnych prac byłem bezrobotny przez ponad siedem miesięcy. Od lat pewna znana esportowa marka jest mi winna 229 tysięcy koron szwedzkich, ciągle powtarzając mi, że otrzymam te pieniądze w swoim czasie, ale szczerze mówiąc straciłem już nadzieję. Obecnie muszę sprzedać swój samochód, by móc opłacić czynsz. (...) Jestem zmęczony widokiem mojej dziewczyny, która siedzi na drugim końcu łóżka i płacze z powodu moich myśli samobójczych. Czuję jednak, że szczęście nigdy mi nie sprzyja, niezależnie od tego jak bardzo się staram i jak miły jestem. Nie chcę jednak, by mi współczuto. Szczerze mówiąc, miałem w życiu swoją szansę, ale nie wykorzystałem jej odpowiednio. Są jednak miliony ludzi, których życie jest gorsze niż moje i którzy nie mogą nic z tym zrobić.

Na koniec swojego wywodu Szwed wyraził jednak nadzieję, że poradzi sobie wreszcie ze swoimi problemami i będzie jeszcze w stanie osiągnąć kiedyś pełnię szczęścia. Pełną treść opublikowanego przez znajdera postu znaleźć można pod tym adresem.