Od początku roku kibice G2 Esports oraz eksperci LoL-a nie byli przekonani co do wyboru graczy na dolną linię przez tę organizację. Ich obawy potwierdziły się wraz z nadejściem pierwszych rozgrywek, gdzie szczególnie Petter "Hjarnan" Freyschuss nie prezentował zbyt dobrej formy. Po kilku meczach szydzili z niego zarówno fani, jak i nawet komentatorzy. Wydaje się jednak, że pod koniec splitu Szwed się przebudził. Czy był to chwilowy przebłysk formy? A może AD Carry G2 pokaże rzeczywiście na co go stać w nadchodzących rozgrywkach?
Hjarnan jest doświadczonym graczem. W swojej karierze rozegrał już pięć splitów EU LCS, a w 2015 roku wraz z H2K udało mu się zakwalifikować i zająć miejsce 9-11. na Worldsach. Może wydawać się, że to duży bagaż doświadczeń. Z Wadidem gra już półtora roku, więc o problemach ze zgraniem na linii też nie może być mowy.
Patrząc statystycznie…
Zanim zacznę przedstawiać wszystkie statystyki, chciałbym przytoczyć słowa Pana Ćwiąkały: „Statystyki są jak krótka spódniczka – pokazują wiele, ale tego co najważniejsze nie widać”. Dzisiejszy tekst jest oparty na liczbach, które często mogą coś ukryć, szczególnie w Lidze Legend.
Hjarnan jest graczem, którego liczby bardzo się wahają. Przykładem może być dzień 17 marca tego roku, czyli dziewiąty tydzień splitu wiosennego i mecze decydujące o awansie z drugiego miejsca. Pierwszy z nich G2 rozgrywało z Vitality. Hjarnan wyciągnął Kog’Mawa, "wykręcił" KDA na poziomie 22, prawie 1000 obrażeń na minutę i poprowadził swoją drużynę do pewnego zwycięstwa. Kilka godzin później G2 wygrało w decydującym meczu, ale AD Carry, o którym mowa zadał ponad dwa razy mniej obrażeń niż Perkz na midzie i nieco mniej od Wundera, który grał wtedy Camille. Zrobił tylko trochę więcej damage’a od Jankosa na Olafie. Patrząc na statystyki można odnieść wrażenie, że zagrał on wtedy tragiczny mecz, ale w rzeczywistości przeciwny Zac z powodzeniem gankował bota dwa razy, więc może być to dla niego usprawiedliwienie, szczególnie, że grał Varusem.
Hjarnan na przestrzeni splitu
Postanowiłem podzielić cały split na cztery części, czyli po trzy tygodnie sezonu zasadniczego oraz play-offy. Pod względem KDA najlepiej wypadł on w fazie pucharowej, gdzie na siedem pojedynków pięć razy udało mu się osiągnąć KDA powyżej 5 i tylko raz poniżej 3. Widocznie gorzej spisał się w trzecim okresie, ale sześć pierwszych tygodni było najgorsze. Potwierdzałoby to argument, że Szwed musiał się rozpędzić.
Dla potwierdzenia tej tezy postanowiłem sprawdzić jeszcze jedną statystykę – procent zadanych obrażeń drużyny. Tutaj wyniki są jeszcze ciekawsze. Oczywiście, najwyższy wynik Hjarnan osiągnął podczas play-offów – ponad 38%. Najgorsze w jego wykonaniu były tygodnie od czwartego do szóstego, kiedy zadał tylko 23,5% damage’a całego zespołu. Podczas pierwszych meczów wynik ten wyniósł prawie 32%, a podczas ostatnich – ponad 28,5%.
Dla porównania obydwu statystyk Rekklesowi tylko raz przez całe rozgrywki zasadnicze nie udało się osiągnąć KDA na poziomie 3. Hjarnanowi taka sytuacja zdarzyła się aż pięciokrotnie. Przy procencie zadanych obrażeń też wygrywa zawodnik Fnatic: 33,5% do 28%. W play-offach sytuacja wyglądała całkiem inaczej, ponieważ Hjarnan zadał 38% obrażeń drużyny w porównaniu do 35% Rekklesa. Sytuacja ta także pokazuje, że statystyki niekoniecznie muszą mieć wpływ na rzeczywistość, ponieważ doskonale pamiętamy dwa pentakille autorstwa gracza Fnatic. W KDA Hjarnan mu nie dorównał - przegrał 7 do 31,5.
Podsumowując powyższe statystyki, Hjarnan ewidentnie potrafił się "spiąć" na najważniejsze mecze tego splitu (play-offy) i był to jego zdecydowanie najlepszy okres. Dołek formy ma w środku splitu, a w pozostałych okresach nie grał on najlepiej, ale ogromnego dramatu też nie było. Oczywiście dużo zależy od supporta – Wadida, ale w tym tekście zdecydowałem się skupić na roli AD Carry, ponieważ dużo łatwiej ocenić ją statystycznie.
Nie ulega wątpliwości, że Hjarnan potrafi w znaczącym stopniu pomóc swojej drużynie w osiąganiu zwycięstw, ale by myśleć o sięganiu po najważniejsze trofea, musi najpierw ustabilizować swoją formę, a później starać się ja utrzymać na możliwie najwyższym poziomie. Zawodnikom, sztabowi szkoleniowemu oraz fanom G2 Esports pozostaje trzymać kciuki za szwedzkiego marksmana.