Choć przez wiele lat esport nie był poważnie traktowany przez środowiska związane z klasycznymi dyscyplinami sportu, to od pewnego czasu widać zdecydowaną zmianę w mentalności mainstreamu. Jest to szczególnie zauważalne m.in. w podejściu Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego do gier wideo, które jeszcze parę lat temu nie miały absolutnie żadnej szansy, by zagościć na Igrzyskach Olimpijskich, a dziś perspektywa ta wydaje się relatywnie prawdopodobna. O rosnącym zainteresowaniu MKOl-u sportami elektronicznymi świadczy zakończona niedawno konferencja w Lozannie, której gościem był m.in. Michał "Carmac" Blicharz. Porozmawialiśmy z wicedyrektorem ds. pro gamingu w ESL o tym wydarzeniu i o jego ewentualnych skutkach dla branży esportowej.
Jak sądzisz, czy Forum w Lozannie było owocne?
Na wstępie Prezes MKOl Thomas Bach powiedział, że wszyscy zebraliśmy się na tym forum, aby się o sobie nawzajem czegoś nauczyć. Z tej perspektywy, spotkanie było na pewno owocne. Uważam, że obie strony poznały się lepiej i bardzo wiele z tego spotkania wyniosły. Ale na daleko idące wnioski jest jeszcze za wcześnie.
Czy któreś z wystąpień lub segmentów na Esports Forum szczególnie zapadło ci w pamięć?
Paradoksalnie, dość mocno zapadła mi w pamięć najbardziej dla mnie banalna rozmowa między graczami a olimpijczykami. Oficjele z MKOl byli obecni na sali i na pewno bardzo ciekawą rzeczą musiało być dla nich podobieństwo w doświadczeniach graczy i sportowców. Różnic nie było prawie wcale. Dla mnie to żadne zaskoczenie, ale na pewno kilku osobom ze świata sportu mogło otworzyć oczy.
W wielu segmentach można było usłyszeć od osób ze świata sportu, że są zaskoczeni, że esport rozwinął się na tyle, że ma to, czy tamto.
Pod koniec konferencji potwierdzono założenie eSports Liaison Group we współpracy Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i Globalnego Stowarzyszenia Międzynarodowych Federacji Sportowych. Czym właściwie jest ten organ?
Ta grupa osób odpowiedzialna jest za kontynuowanie dialogu ze światem esportu i poprowadzenie dalej paru tematów z Forum. Wydaje mi się, że kilka kierunków po Forum naprawdę trzeba drążyć i jest jeszcze o czym rozmawiać.
Jak duży wpływ na podejście Komitetu Olimpijskiego do esportu miał sukces IEM PyeongChang?
Wydaje mi się, że MKOl mógł dzięki IEM oswoić się z esportem i zobaczyć, z czym to się je. Na pewno niebagatelną rolę odegrał Intel, który jest sponsorem IO i dzięki któremu udało się zorganizować przed Igrzyskami w PyeongChang turniej StarCrafta. Po turnieju na pewno wielu osobom z MKOl było do esportu bliżej niż dalej.
Wydaje się, że organizacje takie jak MKOl mają jeszcze duże zaległości w kwestii zrozumienia, czym jest esport. Czy udaje im się je nadrobić?
Panowie i panie z Lozanny podeszli do Forum bardzo otwarcie i z chęcią uczenia się o nas. Byłem nieco zaskoczony, aczkolwiek nie powinienem być, że wiele młodszych osób z MKOl doskonale wiedziało, czym jest esport i kim jest wiele osób na Forum. To cieszy, bo one na pewno będą wewnątrz MKOl agentami esportu.
Coraz częściej słyszymy opinie, że to MKOl “desperacko potrzebuje esportu”, lub że nasza branża “w ogóle nie nie potrzebuje MKOl-u”. Ale czy to nie jest zbyt zero-jedynkowe myślenie?
Owszem, jest. Nie jest tak, że esport powinien pchać się na IO za wszelką cenę. Nikt nam niczego nie dał, a teraz wynajmujemy hale sportowe i stadiony na całym świecie. Naprawdę możemy być dumni z tego, co zbudowaliśmy swoimi siłami. Z drugiej strony, MKOl ma chyba najbardziej rozpoznawalną markę na świecie, kojarzącą się z najbardziej pozytywnymi, uniwersalnymi wartościami. Ani esport, ani IO bez siebie nawzajem nie zginą, ale zdecydowanie mogą sobie nawzajem bardzo pomóc.
Co jest obecnie największą przeszkodą, by esport na stałe zagościł w mainstreamie?
Uważam, że gdyby wyłączyć z obszaru mainstreamu osoby starsze niż 35 lat, to esport już jest mainstreamowy. Nie jest to w żaden sposób kontrowersyjne spojrzenie na tę sprawę. Wydaje mi się jednak, że współpraca z MKOl jest w stanie otworzyć oczy na esport wszystkim osobom, które nie znają gier. I dać im sygnał, że esport to coś pozytywnego i pożytecznego.
Czy jest jeszcze coś, czego esport może nauczyć się od klasycznych dyscyplin sportu i odwrotnie?
Wydaje mi się, że sposób, w jaki my nadajemy nasze transmisje, jest dużo bardziej elastyczny i interaktywny niż to, co robi telewizja. W telewizji jest z kolei dużo większy profesjonalizm, wiedza i doświadczenie. Jedni mogą uczyć się od drugich, chociaż trudno ukryć, że esport nie jest rozwinięty jeszcze w wielu aspektach tak dobrze, jak sport. Kwestie wsparcia zawodników, optymalny trening, emerytury sportowe, itd. Tego jeszcze nie mamy rozwiniętego w takim stopniu, jak sport, który miał na to dobre kilka dekad.
Czy są realne szanse, by gry wideo stały się oficjalną dyscypliną olimpijską, czy możemy liczyć najwyżej na turnieje o statusie imprez towarzyszących?
Myślę, że bardzo dużo jest stref, w których esport nie jest kompatybilny z IO. Czteroletni cykl rozgrywek nie pasuje raczej do gier komputerowych, które potrafią mieć w przeciągu czterech lat upadki i wzloty, a podobnie jest z karierami graczy. Poza tym w sporcie jak jesteś amatorem z Rybnika, to grasz z amatorami z Rybnika. Jak jesteś nieco lepszy, zaczynasz podróżować dalej od swojego miasta. Im jesteś lepszy, tym łatwiej uzasadnić dalsze podróże. Wokół tego zbudowana jest struktura związków sportowych.
A w esporcie na dzień dobry największy nub siada w kapciach do gry i staje do walki z ludźmi z 50 krajów w przeciągu trzech godzin. Najmniejszą jednostką geograficzną w esporcie jest na ogół cały kontynent. Jest to kolosalna różnica, która wpływa na strukturę esportu.
Bardzo podobała mi się sugestia Ralfa Reicherta i Marka Reina na Forum. Obaj zasugerowali, że z uwagi na mnogość różnic strukturalnych, które zaważyłyby na kompatybilności esportu z IO, być może gry komputerowe mogłyby funkcjonować, jak Igrzyska Paraolimpijskie. Czyli inna struktura, ale sztandar nadal ma logo IO. I to jest rozwiązanie, które pozwala przeskoczyć większość problemów strukturalnych.
Nawet jeśli nie uda się w przyszłości wprowadzić esportu na Igrzyska, to czy nasza branża może coś zyskać na innym polu? W Lozannie wspominano między innymi o kwestii wiz sportowych dla zawodników.
Wiele krajów ma mieszane podejście do wiz dla graczy i zawsze był to kłopot. Uznawanie graczy na równi ze sportowcami jeżeli chodzi o wizy na pewno pomogłoby. Ale do tego nie trzeba koniecznie MKOl-u. Starczy, że tak, jak USA, kraj określi ułatwienia i zasady, na jakich gracze esportowi mogą przekraczać granice. Na pewno zmieniłoby to esport na plus.