Po ROCCAT Kone XTD w moje ręce wpadł inny gryzoń niemieckiej firmy, a mianowicie ROCCAT Lua. Optyczna mysz zaopatrzona w sensor 2000 DPI oraz tylko trzy przyciski, przeznaczona jest zarówno dla lewo jak i praworęcznych osób. To sprawia, że ten produkt jest połączeniem prostoty i zaawansowanej technologii. Czy to zachęci graczy z mniej zasobnymi portfelami do kupna? Zanim odpowiemy na to pytanie sprawdźmy jak myszka sprawuje się w akcji.

 

Standardowo recenzję rozpoczynam od opakowania, jednak w tym wypadku to pominę, ponieważ niczym się ono nie wyróżnia. Zacznijmy od tego co znajdziemy w środku. Oczywiście nie mogło zabraknąć zakupionego sprzętu oraz instrukcji szybkiej instalacji. Niestety mamy ponownie złą wiadomość dla tych, którzy spodziewają się płyty ze sterownikami. Podobnie jak w przypadku ROCCAT Kone XTD musimy się pofatygować i sami ściągnąć je z internetu. 

 

 

Specyfikacja

  • Waga: 70g
  • Rozmiar: 4,4 cm x 11,5 cm
  • Sensor optyczny R2 2000 DPI
  • Przyspieszenie 20G
  • 3 przyciski + 1 do ustawienia DPI
  • Dla prawo i leworęcznych
  • NO-SWEAT SIDE GRIPS
  • Podświetlane logo ROCCAT, które można wyłączyć

Optyczny sensor - Pro Opric Sensor R2, pozwala na ustawienie jednej z siedmiu rozdzielczości od 250 do 2000 DPI. Jest to na tyle ważne, że każdy gracz będzie mógł dostosować czułość do własnych preferencji (do zmiany służy klawisz "nad" rolką). Sensory myszek optycznych i laserowych posiadają swoją maksymalną prędkość, tak zwany IPS (inches per second). Wartość jest ważna, ponieważ w przypadku jej przekroczenia, gryzoń może zacząć wariować, czyli gubić sygnał, szarpać itp. W przypadku ROCCAT Lua IPS = 60, co w porównaniu do XTD, gdzie IPS=160, jest średnim wynikiem. Jeżeli przyjrzymy się akceleracji gryzonia, przy maksymalnej wartości uzyskamy przyspieszenie 20G, co jest standardem w tego typu urządzeniach. Częstotliwość wysyłania raportów przez produkt ROCCATA wynosi 1000 razy na sekundę (1000Hz). Za chwilę przekonacie się czy tak jest w rzeczywistości. Prostota myszki przejawia się przede wszystkim w ilości przycisków. Inżynierowie postanowili poprzestać na tylko/aż trzech, podstawowych "klawiszach". 

 

Program VMouseBench jednoznacznie stwierdził, że sensor wykazuje niechciane zjawisko interpolacji, niezależnie od ustawionej opcji DPI. ROCCAT Lua znacznie lepiej wypadła w testach częstotliwości próbkowania. Myszka "trzyma" poziom 1000 Hz - oznacza to, że komputer sprawdza co 1ms informacje na porcie USB. Tutaj nie możemy mieć żadnych zarzutów do producenta.


 

 

 

Wygląd i wykonanie

Do wykonania ROCCAT Lua nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Do produkcji wykorzystano najwyższej jakości materiały, w tym NO-SWEAT SIDE GRIPS, czyli "uchwyty" boczne, które zapobiegają poceniu się ręki. Dwa duże ślizgacze, jak sama nazwa wskazuje, zapewniają odpowiedni poślizg na podkładce. Gryzoń ma kształt litery V, co sprawia że jest uniwersalnym urządzeniem, bowiem mogą ją użytkować osoby lewo i prawnoręczne. W tylnej części myszki ulokowano podświetlane logo producenta, dający w nocy niezły efekt. Do wyboru mamy jeden kolor - arktyczny niebieski, oraz dwa tryby pracy: migające i stałe podświetlenie. Z tego względu, że jestem uczulona na działanie rolki, od razu po rozpakowaniu sprzętu sprawdziłam jak to jest w przypadku tej myszki. O ile samo naciśnięcie scrolla nie wydaje żadnego, denerwującego dźwięku, to samo przewijanie pozostawia trochę do życzenia, ale ogólnie da się przeżyć. Kabel o długości 1,8 metra w zupełności wystarcza. Warto zaznaczyć, że nie jest on powlekany materiałem.


 

Oprogramowanie

Po zainstalowaniu oprogramowania ściągniętego ze strony ROCCATA w zakładce "Main Control" możemy dostosować do własnych potrzeb podstawowe funkcje, np. szybkość podwójnego kliknięcia czy DPI. Druga podstrona dotyczy zaawansowanych ustawień, czyli podświetlenia oraz przypisaniu przyciskom różnych akcji. Możliwości za wiele nie mamy, bo pamiętajmy, że mysz posiada tylko trzy "klawisze". Szczególną uwagę zwróciłam na opcję szybkiego przełączania trybu pomiędzy lewo a praworęcznym. Jest to bardzo dobre posunięcie, ponieważ sami nie musimy się męczyć ze zmianą funkcji. Ostatnia zakładka pozwala nam na aktualizację sterowników i kontakt z supportem w razie problemów.

 

 

ROCCAT Lua w akcji

Codzienne użytkowanie tej myszki jest przyjemnością. Mimo, że jest to sprzęt niskobudżetowy, zastosowano wysokiej jakości materiały, co wpływa na wysoki komfort - ręka się nie męczy itp. Jedyny zarzut jaki mogę mieć, to brak bocznych przycisków, które służą do przewijania stron internetowych. Trochę mi to przeszkadzało, ale szybko przyzwyczaiłam się do nowej sytuacji. Sprawdziłam jak gryzoń radzi sobie z różnymi powierzchniami. Szkło, biurko i podkładka - niezależnie po czym byśmy jeździli ROCCAT Lua, ona spisuje się idealnie. Dwa, duże teflonowe ślizgacze zasługują na słowa uznania. W grach FPS, takich jak Battlefield 3, Counter Strike czy Call of Duty myszka również działa świetnie. Jest to możliwe przede wszystkim dzięki szybkiemu przełączaniu pomiędzy różnymi opcjami DPI. W ten sposób używając, np. karabinów snajpierskich zwiększymy szansę na precyzyjny strzał. Mimo szybkich ruchów gryzoń ani razu nie zgubił sygnału, co pozwala na rywalizację na najwyższym poziomie. 

 

Podsumowanie

Na początku wydawało mi się, że ROCCAT Lua bardziej będzie się nadawać do codziennego użytkowania niż do grania, jednak po kilkudniowych testach zmieniłam zdanie. Nawet stosunkowo mały rozmiar mi nie przeszkadzał. Cena w sklepach wynosi ok. 115 złotych, co czyni produkt niemieckiej firmy niezwykle atrakcyjnym. Czy gryzoń ma duży potencjał? Śmiało mogę powiedzieć, że tak i warto w niego zainwestować, jeżeli nie mamy dużo gotówki do wydania!