Mogłoby się wydawać, że w dzisiejszych czasach trudno jest znaleźć drużynę, która tworzyłaby wokół siebie atmosferę na tyle dobrą, że nie da się jej nie lubić. Oczywiście nie mówię tutaj o Ravioli Ravioli, które z dnia na dzień kupuje sobie coraz więcej fanów swoim podejściem do Ligi Legend. Dziś chciałbym przyjrzeć się innemu tworowi, który przez ostatnie lata stał się jedną z podstaw europejskich rozgrywek, które już w przyszłym roku wystartują w nowej odsłonie. 

Budowanie historii czas zacząć

Gdy dwa lata temu Misfits Gaming fenomenalnie zaprezentowało się podczas Challenger Series i wywalczyło awans do EU LCS byłem niesamowicie ciekawy przyszłości tej formacji. Nie tylko dlatego, że wśród graczy znaleźć mogliśmy chociażby Marcina "Selfiego" Wolskiego, ale przede wszystkim dlatego, że drużyna ta zaskoczyła mnie stylem, w jakim prezentowała się podczas swoich spotkań. Niemal od razu zakochałem się w jej podejściu do gry i stałem się jej fanem. Moje odczucia nie zmieniły się przez te dwa lata – bacznie obserwowałem jak ekipa Barneya "Alphariego" Morrisa zdobywa wysokie lokaty oraz serca wielu kibiców.

Misfits
fot. Riot Games

Przełomowym momentem były na pewno zeszłoroczne Mistrzostwa Świata, gdzie po awansie z grupy kosztem Teamu SoloMid, udało się nawiązać równą walkę z późniejszym finalistą turnieju, SK Telecom T1. Był to jeden z największych sukcesów europejskich drużyn na Worldsach, choć przed ich rozpoczęciem nikt nie wskazywał Misfits jako rywali na poziomie trzykrotnych mistrzów świata. Choć skład się zmienił, charakter i siła drużyny znów pozostały takie same. Nawet jeśli na wiosnę w 2018 roku nie udało się awansować do play-offów, to początek drugiej części sezonu był bardzo udany. W pewnym momencie pomyślałem nawet, że Misfits idzie po mistrzostwo, jednak ambicji i woli walki wystarczyło tylko na czwarte miejsce. Brak sukcesów i znów przebudowa.

Ulepimy dziś drużynę?

Jako pierwszego gracza odbudowującego się Misfits ogłoszono Fabiana "Febivena" Diepstratena. Niderlandczyk ostatnie miesiące spędził w Ameryce Północnej, próbując ciągnąć w pojedynkę Clutch Gaming, lecz tam nie udało się osiągnąć większych sukcesów, zupełnie jak za czasów H2K. Wokół midlanera wielokrotnie pojawiała się dyskusja dotycząca tego, że nie jest on szczęśliwy w nowym zespole, że chciałby wrócić do Europy. I w końcu otrzymał swoją szansę. Choć jest jeszcze młody, to na pewno nie można odmówić mu tego, że posiada spore umiejętności. Pojawia się jednak pytanie, czy czas w CG był na tyle efektywny, że będzie w stanie prezentować swoją najwyższą formę, do której przyzwyczaił nas, gdy występował jeszcze w EU?

Kolejnym nowym nabytkiem Misfits stał się legendarny gracz górnej alei, Paul "sOAZ" Boyer. Nie ukrywam, sam wybór nie dziwił, bo w końcu Francuz jest jednym z tych, którzy tworzą europejską scenę od lat, ale zastanawiać mogło jedno – podejście fanów do tego transferu. Choć sam nigdy nie byłem wielkim fanem toplanera, a jego gra nie była spektakularna, to wiem, że jest on w stanie godnie zastąpić Alphariego. Często jednak przez brak wyrazistego charakteru podczas spotkań fani Fnatic czy Origen mogli czuć się nieco pokrzywdzeni, bo w obu zespołach pozycję lidera zajmował kto inny, więc sOAZ był dla nich tylko tłem. Często można było przeczytać negatywne komentarze dotyczące jego gry, a dziś takowych już praktycznie nie ma. Gdy podczas zakończonego dopiero co sezonu z czasem tracił swoją pozycję w drużynie, zdecydował się na kolejny krok, jakim jest oddanie górnej alei we Fnatic w ręce Gabriela "Bwipo" Raua i dołączenie do projektu nowego Misfits. Czy spełni on pokładane w nim oczekiwania? Tego nie wiem, ale na pewno trzeba mieć na niego oko.

Ostatnim transferem było oczywiście podpisanie Kanga "Gorilli" Beom-hyeona, byłego gracza takich formacji jak ROX Tigers, Longzhu Gaming czy Kingzone DragonX. Wspierający przez lata uznawany był za jednego z najlepszych graczy na swojej pozycji. Wielokrotnie był bardzo blisko zdobycia upragnionego tytułu mistrza świata, jednak do dziś musi cieszyć się tylko z drugiego miejsca na podium. To on swoją pomysłowością potrafił zaskoczyć każdego przeciwnika, lecz brak tego jednego tytułu może ciążyć na nim do teraz. Choć w tym roku nie zobaczyliśmy go w walce o najważniejsze trofeum, to nie można powiedzieć, że sezon 2018 był dla niego nieudany, w końcu zwyciężył w wiosennych play-offach LCK. Sam zawodnik jest na pewno bardzo ciekawym uzupełnieniem luki powstałej po odejściu Mihaela "Mikyxa" Mehle i w końcu będzie mógł zaprezentować się na europejskiej scenie. Sam jestem ciekaw jak wyglądać będzie przygoda Gorilli w LEC, ponieważ jak już wspomniałem, był i jest uważany za jednego z najlepszych wspierających na świecie. Wiele ekip może tylko pomarzyć o takim graczu w swoich szeregach.

fot. Riot Games

Jeśli już o gwiazdach mówimy, to twarzą Misfits na pewno jest Nubar "Maxlore" Sarafin. Leśnik, który z sezonu na sezon pokazuje, że w miarę upływających lat staje się on coraz lepszy, a dotychczasowe wyniki nie są wystarczające. Jako lider zespołu wielu może kojarzyć Maxlore’a jako tego, który potrafi nadać kierunek swojemu zespołowi znajdującemu się w słabszej formie. Nic dziwnego, że zarówno on jak i Steven "Hans sama" Liv podpisali nowe kontrakty, gdyż stanowią o sile i charakterze Misfits, które znamy. Strzelec także zapisał się w historii EU LCS jako jeden z najlepszych graczy, którzy z każdej sytuacji potrafią wyciągnąć jak najwięcej. Niezliczoną ilość razy ratował swoją drużyną przed porażką, zabezpieczając dojście do nexusa. Gdybym miał wskazać dwa elementy, których brakowałoby w odbudowanym Misfits, to byłaby to właśnie ta dwójka, dlatego cieszę się, że zobaczymy ją w europejskich rozgrywkach już w styczniu.

Cel numer jeden – mistrzostwo

Rotacja w zespołach League of Legends European Championship jest ogromna. Każdy z zespołów wymienił choć jednego gracza, a niektóre organizacje dopiero wchodzą do ligi, więc muszą wypełnić swój skład. Przy tym wszystkim wydaje się, jakby Misfits zachowało ogromny dystans i powoli wypełniało swój plan zbudowania drużyny, która na lata zapisze się na kartach profesjonalnej sceny. Kluczowe okazać się może zatrzymanie Maxlore’a i Hansa Samy w swoich szeregach, ale może być też tak, że to nowe nabytki będą stanowić o sile odbudowanego zespołu. Choć sam z ciekawością przyglądałem się okienku transferowemu w wykonaniu "Królików", to wydaje mi się, jakby w żaden sposób nie postawiły one na szaleństwo, chwilę zawahania i ryzyka. Każda z nich została dokładnie przemyślana, dzięki czemu dziś Misfits wchodzi w nowy rok jako faworyt do zdobywania tytułów oraz wyjazdu na Mistrzostwa Świata.

Naprawdę chciałbym, aby to ekipa Febivena znów rozdawała karty w Europie. Choć każdy zespół chciał się wzmocnić w trakcie tej kilkutygodniowej przerwy, to nie każdemu się udało. Niektórzy zdecydowali się sięgnąć po rozwiązania na chwilę, awaryjne czy takie, które w żaden sposób nie mogą wypalić. Choć mamy przepotężne na papierze G2 Esports, Fnatic bez swojej gwiazdy czy Vitality, które będzie radzić sobie z nowym leśnikiem, to wierzę w to, że na końcu sezonu będziemy mogli śmiało mówić, że Misfits wyznaczyło nowy kierunek dla drużyn z Europy, a Mistrzostwa Świata były dla ekip z naszego kontynentu bardzo udane.

Budowa tej drużyny na pewno była dla włodarzy nie lada wyzwaniem, bowiem każdy kto śledzi profesjonalną scenę League of Legends wie, że stworzenie takiego tworu, jaki widzimy dziś w tej organizacji, jest bardzo trudne i skomplikowane. Dwóch nowych graczy przenosi się z innych kontynentów, a jeden jest legendą najbardziej utytułowanej drużyny w Europie, Fnatic. Dodatkowo należało utrzymać dwóch graczy, którzy wielokrotnie pokazywali, że są jednymi z najlepszych na swojej pozycji, więc na pewno wiele zespołów chciało mieć ich pod swoimi skrzydłami. Mimo to, organizacja wywiązała się ze swoich obowiązków idealnie. Przed poprzednim sezonem wydawało się, że "superteam" stworzyło G2 Esports, tak teraz śmiało mogę powiedzieć, że dla mnie wygranym okresu przed startem sezonu jest Misfits. I wcale się nie zdziwię, jeśli to właśnie ta ekipa wywalczy mistrzowski tytuł na wiosnę, a być może i latem.


Autora tekstu możecie znaleźć także na Twitterze. Teksty z cyklu Get Rekd ukazywać się będą w każdy wtorek w godzinach wieczornych.