Jeszcze kilka miesięcy temu opuścił uczestniczące w LVP SuperLiga Orange Vodafone Giants z uwagi na brak motywacji do gry, a zaledwie kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że będzie członkiem dziesięcioosobowego zespołu exceL Esports, czyli jednej z organizacji, które dostały się do franczyzowego League of Legends European Championship. Mowa tutaj oczywiście o Patryku "Mystiquesie" Piórkowskim, którego większość polskich fanów LoL-a kojarzy z występów w barwach Pompa Teamu. O braku motywacji do gry, problemach polskich zawodników, osiąganiu obranych celów oraz negocjacjach m.in. z Fnatic i TSM-em, porozmawiał z nami sam zainteresowany.
Daniel Kasprzycki: Zacznijmy od samego początku tego roku. W styczniu wszyscy dowiedzieliśmy się, że zagrasz w LVP w Giants. Podejrzewam, że jeszcze wtedy byłeś podekscytowany i zmotywowany do gry?
Patryk "Mystiques" Piórkowski: Oczywiście, wtedy zdecydowanie byłem zmotywowany do gry. Miałem ogromną motywację, szczególnie że był wtedy reset rankingu na solo queue, więc jedyne o czym marzyłem to nawet nie grać scrimów, aby tylko móc grać solo kolejkę i znaleźć się jak najwyżej. Nie twierdzę tutaj oczywiście, że nie chciało mi się grać scrimów, ale byłem mega zmotywowany do wbicia wysokiego rankingu. Wracając jednak do Giants, spring split był takim miodowym okresem, wszystko było fajne i idealnie się układało. Każdy z nas był niesamowicie zajarany graniem i wszystko szło w dobrym kierunku. Wtedy na pewno miałem motywację, była to spora organizacja i miałem nadzieję, że jeśli dobrze się pokażę, to może w summer splicie dostanę szansę gry w EU LCS lub w przyszłości w LEC, ale nikt nie mógł wtedy przewidzieć czy Giants dostanie się do franczyzy. Zatem tak jak mówiłem, na początku w Giants miałem ogromną motywację do gry.
Po paru miesiącach codziennej rutyny profesjonalnego gracza zmieniłeś zdanie.
Podczas wiosennego splitu w Giants poznałem moją obecnę dziewczynę. To był pierwszy poważny związek w moim życiu i naprawdę chciałem się do tego przyłożyć i poświęcić temu więcej czasu. W przerwie pomiędzy splitami spędzałem z nią bardzo dużo czasu, ale grałem oczywiście solo queue tak, jak nam kazali i tyle, ile powinienem, żeby utrzymać formę. Potem wróciłem do Hiszpanii i nie wiem czemu, ale kiedy już tam byłem, to miałem takie uczucie, że po prostu nie chciało mi się w ogóle grać. Podczas tej przerwy zaznałem takiego życia towarzyskiego pierwszy raz. Jako gracz nigdy tego nie doświadczasz, bo tak naprawdę to ciągle siedzisz i grasz. Wyjeżdzałem w tej przerwie na jakieś urodziny, ogniska, wypady nad jezioro i kiedy pojechałem z powrotem do Giants, to zaczęło mi tego wszystkiego brakować. Miałem wrażenie, że chciałbym sobie po prostu odpocząć przez jakiś czas i skosztować innego życia, a dopiero po tym wróciłbym do profesjonalnej gry.
Kolejnym powodem było oczywiście to, że mieszkałem w gaming house'ach przez długi czas. Wcześniej pół roku w Movistar Riders, potem w Millenium przez miesiąc, potem przez jakiś czas mieszkaliśmy w gaming housie Pompy i następnie było jeszcze Giants. To wszystko się nawarstwiło i ja miałem takie uczucie tęsknoty za rodzicami, za domem, za dziewczyną i za wszystkim. Czułem, że nie jestem tam w ogóle szczęśliwy i wiedziałem, że jeśli będę się czuł nieszczęśliwy i będę grał tylko z przymusu, to nie będzie mi to wychodziło, więc powiedziałem sobie, że chcę zrobić sobie przerwę. Porozmawiałem z drużyną, wytłumaczyłem im o co chodzi, chociaż wiedziałem, że to wszystko było nie fair wobec nich. Powiedziałem im, że nie jestem szczęśliwy i codziennie czuje się przygnębiony tym wszystkim. I końcu zrobiłem sobie przerwę.
Wyjazd za granicę i poświęcenie się grze w stu procentach może zniszczyć chęć do gry. Są na to jakiekolwiek sposoby? Czego dokładnie próbowaliście wewnątrz składu, aby zmienić twoje nastawienie?
Ja powiedziałem głośno o moich odczuciach dopiero po trzecim tygodniu letniego splitu LVP. To wszystko bardzo mi ciążyło, a drużyna wiedziała, że coś jest nie tak, bo nie dawałem z siebie stu procent. W końcu stwierdziłem, że chcę być fair wobec nich i powiedziałem im jak wygląda sytuacja. Najpierw zdecydowali, żebym porozmawiał z psychologiem, którego mieliśmy do dyspozycji w Giants. On powiedział mi, żebym nadal próbował, ustalił sobie mniejsze cele i postarał się najpierw chociaż dokończyć split i dopiero potem zrobić sobie przerwę. Oczywiście z początku starałem się grać, ale z każdym dniem coraz bardziej zniechęcałem się do gry.
Nawet po tych próbach i tak zdecydowałeś się ustąpić miejsca w składzie i wrócić do Polski.
Szukaliśmy wtedy supportów, a z tym też problem był gigantyczny, bo ja byłem głównym shotcallerem w drużynie i jak testowaliśmy nowych supportów, to nasz dżungler nie wiedział co ma robić, bo to ja byłem jego przewodnikiem w grze i mówiłem mu co zamierzamy robić na mapie w środkowej i późnej fazie rozgrywki. Nowi wspierający nie mieli takich cech, przez co dżungler był kompletnie zagubiony i wszystko wyglądało po prostu tragicznie. Koniec końców trafił się Petr "Denyk" Haramach, którego polecałem i chciałem, żeby zajął moje miejsce. Dodatkowo miał on bardzo małą kwotę wykupu, bo eSuba chciała za niego chyba tylko 1 500 euro. Denyk się zgodził, podpisał kontrakt i według mnie idealnie wpasował się w drużynę i był perfekcyjnym zamiennikiem, bo gra podobnymi postaciami i zachowuje się podobnie do mnie w grze.
Próbowaliśmy różnych rzeczy, ale nic nie poprawiało mojego nastawienia i powiedziałem, że totalnie mi już nic nie pomaga i że nie mam już na to siły. W końcu odszedłem i od razu wróciłem do mojej dziewczyny. Mieszkałem u niej przez jakieś dwa miesiące i prawie wcale nie grałem wtedy w LoL-a. Następnie wróciłem na trochę do rodziców do Gdańska, przywiozłem sobie od nich komputer i monitor do niej i powoli zaczynałem wracać do grania. Byliśmy razem i wszystko się dobrze układało, a ja czułem chęć gry i zdarzało się, że grałem dwanaście godzin dziennie solo queue.
Co zmieniłbyś w codziennej rutynie gracza, żeby utrzymać normalny balans pomiędzy grą, a życiem prywatnym? W Giants chyba nie było na to szans, chyba że miałbyś swoją drugą połówkę na miejscu w Hiszpanii.
Ten początkowy okres w związku to był czas poznawania się od zera. I to oczywiście było tak, że chcieliśmy być ze sobą non stop. To nie jest też tak, że dziewczyna była powodem tej przerwy. Ja od dłuższego czasu chciałem zrobić sobie taki reset, bo wiedziałem, że bez tego nie miałem najmniejszych szans na powrót i wejście na wyższy poziom. A co do balansu... W tym momencie mieszkam z nią i w zasadzie wygląda to w ten sposób, że ona ma zajęcia mniej więcej do 15:00, a ja od rana gram solo queue. Potem mam też czas na scrimy lub ewentualnie, gdy mamy mecze w Ultralidze, to gram więcej solo queue zamiast scrimów. Po spotkaniach pooglądam sobie VOD-y, a resztę czasu spędzamy razem, czyli wygląda to tak, jakbym poszedł do normalnej pracy, wrócił i resztę czasu poświęcał dla niej. Chciałbym, żeby to tak wyglądało wszędzie, żeby mieć właśnie czas na życie prywatne.
Przejdźmy do Twojego powrotu do Polski. Nie minęły dwa miesiące od wpisu o przerwie, a ty ogłaszasz powrót do aktywnej gry z Pompa Teamem. Co wpłynęło na tę decyzję?
To było tak, że zrobiłem sobie te całą przerwę, minął ten okres, kiedy nic nie grałem i w końcu zacząłem znowu grać. Wiedziałem, że zbliżają się ESL Mistrzostwa Polski i pomyślałem, że powinienem znowu więcej grać i sprawdzić się w ESL MP. Chciałem zobaczyć jak będę wypadał, czy będzie ze mną jakoś źle i czy będę słaby czy nie. Napisałem do Pukiego, bo Raxxo miał grać w Grecji, więc nie miał supporta. Każdy z graczy chciał mnie do teamu, ale Puki mnie do niego nie chciał. Powiedział mi, że długo nie grałem i że powinienem się wybawić i czerpać z życia. Wtedy powiedziałem mu, że chcę wrócić i że będę starał się jak nigdy, żeby tego dokonać i się zgodził. Na początku byłem totalnym golemem i jedyne co, to udawało nam się wygrywać na jakieś zespoły pokroju Adive w kwalifikacjach do ESL MP. Wygrywaliśmy tylko dlatego, że dalej wiedziałem jak prowadzić grę, ale mechanicznie nie byłem nawet w połowie tak dobry, jak wcześniej.
Oprócz chęci wygrania ESL MP, moim głównym celem było wbicie Challengera do końca października, bo wiedziałem, że wtedy są największe ruchy na rynku. Sam w swoje słowa nie wierzyłem, ale mówiłem sobie, że wbije przynajmniej top 15 na serwerze EUW. A potem się okazało, że miałem przez miesiąc Diament 3 i Puki ciągle się ze mnie śmiał i robił ranking co parę dni, pokazując mi o ile pozycji skoczyłem. No ale to był taki felerny okres, a potem nagle szło mi coraz lepiej i wróciłem do mojej dobrej formy i wbiłem tego Challengera na koniec sezonu. Od tamtej chwili zacząłem jeszcze bardziej cisnąć, grałem strasznie dużo duo z Jesperem "Zvenem" Svenningsenem i wbiłem 800 punktów. Nie licząc Felixa "MagiFelixa" Boströma, który miał pięć kont w top 15, to sam zakończyłem sezon w top 12. Wszystko co sobie wczesniej założyłem, znalazło odzwierciedlenie w rzeczywistości. Chciałem pokazać ludziom, że znów mi zależy, że chcę znaleźć się w dobrej drużynie. Ostatecznie byłem drugim supportem na całym serwerze, a granie duo ze Zvenem bardzo dużo mi dało w kwestii rozpoznawalności.
Ambicje dotyczące Pompy najwidoczniej miałeś spore, bo przecież w międzyczasie zdecydowaliście się zmienić dwóch zawodników. Dlaczego postanowiliście podjąć taki krok?
W ESL MP wszystko szło bardzo dobrze i przegraliśmy tylko mecz na Illuminar Gaming, ale ja wiedziałem, że w składzie z Sebastianem "niQiem" Robakiem i Arturem "Rybą" Gębiczem raczej nie mieliśmy szans konkurować o top 1 tylko o top 2. Wiedziałem jak to wszystko wyglądało wewnątrz drużyny i zdawałem sobie sprawę z tego, że Gaweł i Kacper będą wkrótce wolni i jeśli tylko zgodzą się na wspólną grę, to będzie to na pewno świetny team. Oni grali już ze sobą wcześniej, a ja współpracowałem z Kashtelanem i wiedziałem, że to będzie super rozwiązanie. Kiedy tylko byli wolni, to napisałem do reszty teamu, że zrobiłbym te zmiany, jeśli tylko chcemy wygrywać z iHG.
Czy po tych zmianach wiedziałeś już, że do końca roku zostaniesz na rodzimej scenie?
Tak. Założenie było takie, że rozegram wszystkie turnieje w Polsce, ale ciągle będę realizował swój cel. Granie w Pompie w niczym mi nie przeszkadzało, a nawet wręcz przeciwnie, pomagało mi. Wiedziałem, że coś na pewno z tego wyniosę, da mi to jakieś doświadczenie ogólne i lanowe. Zdawałem sobie sprawę z tego, że nie pociągnie mnie to w dół, a tylko mi pomoże. To też przyczyniło się do tego, że podjąłem w tej drużynie taką rolę kapitana i chciałbym to kontynuować także w innych ekipach. Chcę, żeby każdy w drużynie wiedział, że może na mnie liczyć.
W międzyczasie pojawił się nieszczęsny ranking graczy, w którym umiejscowiono cię bardzo nisko. Wtedy było to uwarunkowane brakiem motywacji i przerwą w grze. Czy aktualnie uważasz, że udowodniłeś już, że jesteś najlepszym supportem w Polsce poza LEC?
Ranking naprawdę mocno mnie uderzył. Poczułem się naprawdę strasznie. Kurde, grałem w Hiszpanii, grałem w Giants, miałem bardzo dobre wyniki i poprawiłem się indywidualnie. Nagle wracam do Polski i ludzie kwalifikują mnie jako trzeciego albo czwartego supporta w kraju. Zabolało mnie to, ale lubię coś takiego. Zmotywowało mnie to od razu do działania i pomyślałem, że tak to nie będzie.
Jeżeli mam być szczery, po rozegraniu tych wszystkich lig w Polsce sądzę, że na ten moment wśród supportów jestem ja, a za mną cała reszta. Nie chcę zabrzmieć jak jakiś buc albo zbyt pewny siebie gracz, ale żaden z tych supportów nie wyróżnia się niczym nadzywczajnym. Podczas rozgrywania botlane'ów nie czuję jakiejś rywalizacji. Mogę wybrać słabszą postać i wiem doskonale, że nie zostanę za to ukarany. Wiem, że potrafię grać lepiej mechanicznie od tych graczy na każdej z postaci, bo mam większą wiedzę o grze i doskonale wiem jak to wszystko wykorzystywać. Na ten moment jestem nieco przed wszystkimi polskimi supportami. Mimo wszystko jestem lepszy tylko dlatego, że miałem dobrego trenera w Giants i to on mnie tego wszystkiego wyuczył. Mam też większe doświadczenie, bo ja miałem okazję współpracować z takim sztabem, a reszta siedziała wtedy w Polsce bez żadnego profesjonalnego trenera za plecami. Ci zawodnicy mogą jedynie doskonalić się mechanicznie, a przecież wszyscy wiemy, że w Polsce większość zawodników ma wysokie ligi w solo queue i jest solidna pod względem mechanicznym. Ja widzę jaki oni mają wkład w oficjalne mecze i sądzę, że jestem od nich po prostu lepszy.
Wspominałeś wcześniej, że objąłeś rolę kapitana w Pompie, ale kiedy rozmawialiśmy we wrześniu, to odniosłem wrażenie, że ty robisz tam po prostu wszystko. Byłeś trenerem, analitykiem i shotcallerem. Dlaczego aż tak zaangażowałeś się w Pompę i w to, żeby odnieść sukces na polskiej scenie?
Tak jak mówiłem wcześniej. Zabolał mnie ten ranking i wiedziałem, że jeśli będziemy nisko w tabeli, to wcale nie poprawię swojej sytuacji. Ja przed wszystkimi spotkaniami dodatkowo oglądałem poprzednie drafty drużyn, patrzyłem na to jak rozgrywają pierwsze minuty gry i gdzie robią wizję. Przygotowywałem potem drafty i jak przychodził czas na oficjalne spotkania, to ja już miałem wszystko gotowe i tylko mówiłem chłopakom co musimy zagrać. Tak było jeszcze zanim przyszedł Gaweł, bo teraz on sporo mi z tym pomaga, razem analizujemy wszystkie aspekty i tylko pytamy reszty czy pasują im dane postacie czy wolą spróbować coś innego. Zależało mi na tym, żeby Pompa odniosła sukces. Tak naprawdę nie wiem dlaczego tak było, ale jestem fanatykiem LoL-a i mógłbym o tym gadać godzinami, bardzo lubię dyskutować na ten temat i dokonywanie tych wszystkich analiz i oglądanie meczów było dla mnie tylko i wyłącznie przyjemnością. Strasznie się cieszyłem i byłem bardzo szczęśliwy, gdy widziałem, że przeciwna drużyna ma fatalny draft, a my mamy wręcz idealny. Wykorzystywałem przerwę od oficjalnego sezonu jak tylko mogłem.
Ilu jest tak zaangażowanych graczy na polskiej scenie?
Strasznie trudne pytanie. Nie wiem dokładnie co robią zawodnicy wewnątrz drużyny, ale z moich obserwacji mogę powiedzieć, że praktycznie nie ma takich osób. Może zauważyłbym to, jeśli zobaczyłbym u kogoś jakiś progres patrząc na cały sezon. Nie obserwuję ich aż tak bardzo, ale wiem ile grają solo queue i grają naprawdę mało. Wydaje mi się, że żaden z graczy z polskiej sceny nie poświęca tyle, co ja przez ostatnie kilka miesięcy. Wiem, że sporo osób gra sobie solo queue tak po prostu, bez żadnego konkretnego planu na rozwój. Na pewno mogę powiedzieć, że Puki znacznie się poprawił, ale to dlatego, że on naprawdę dużo gra. Oczywiście to też nie jest tak, że on nad czymś konkretnym pracuje, ale im więcej gra, tym lepiej mu wszystko wychodzi. A jeśli chodzi o resztę graczy, to nie widzę czegoś takiego, żeby ktoś miał jakiś większy zapał do pracy.
Czyli można powiedzieć, że nasza scena się nie rozwija?
Tutaj jest taki problem, że nie mamy dobrych trenerów. Oprócz tego, duża część tych graczy ma jeszcze szkołę. Przykładowo taki Kacper, wraca ze szkoły i co robi po szkole? Cały czas gra. No i oczywiście, poprawia się indywidualnie i mechanicznie, ale czasami trudno jest to wszystko razem pogodzić. A gdzie dodatkowe miejsce na trening pod względem wiedzy o samej grze, jakieś przeanalizowanie błędów i tak dalej? Trudno mi naprawdę wypowiadać się na ten temat, bo ja sobie narzuciłem cele i trzymałem się tego, a wydaje mi się, że nikt na polskiej sceny czegoś takiego nie robi. Myślę, że narzucanie sobie takich celów, sporo zmienia. Obierasz sobie dany cel i robisz wszystko, żeby do tego dążyć, a w moim przypadku było tak, że niesamowicie zależało mi na grze w LEC, dlatego też robiłem więcej niż inni. Koniec końców nie wyszło, bo mamy czterech importów z Korei w LEC, a więc trudno było się przebić, ale i tak jestem zadowolony.
Wiemy już, że Ty porzucasz polską scenę. Myślisz, że polskie podwórko nadal będzie tak silne po zakończeniu trwającego jeszcze sezonu, czy może poziom się obniży, jeśli najlepsi gracze odejdą do akademii z innych krajów?
Z tego co wiem w Polsce ma być akademia, która raczej będzie miażdżyć pozostałe ekipy. Nie wiem czy dużo osób opuści polską scenę, bo jednak jeśli będzie ta akademia, to kilku topowych graczy z poprzednich teamów przejdzie włąśnie do niej i pozostanie na scenie. Niektórzy na pewno pójdą do innych ekip na przykład do Francji czy Hiszpanii. Wydaje mi się, że z Pompy praktycznie każdy zostanie w Polsce, może oprócz Inspireda. Gracze z Illuminar również najprawdopodobniej zostaną w Polsce, za wyjątkiem IceBeasto i oczywiście Humanoida. Mam jednak wrażenie, że poziom nie spadnie, a nawet się podniesie, bo będzie akademia i będzie większa motywacja, żeby się pokazać z lepszej strony.
Przyszłość polskich rozgrywek jest w tym momencie dość niejasna. Najprawdopodobniej właśnie zobaczymy tylko jeden turniej, Ultraligę. Co sądzisz na temat ligi od Polsat Games?
Już teraz Ultraliga robi świetną robotę. Szybkie, ciekawe mecze w trybie Bo1, fajnie się to ogląda i jest to przyjemne. Oczywiście jest kilka aspektów, które mogliby poprawić, ale ogólnie wygląda to wszystko naprawdę super. Fajnie byłoby zobaczyć co dwa, trzy tygodnie kolejkę na LAN-ie. Myślę też, że wykorzystywanie nagrań naszej komunikacji z gier, tak jak robią to w LCS, również byłoby czymś interesującym. Fajnie byłoby ujrzeć fragmenty gier i usłyszeć co w takich momentach mówią gracze. Nigdy czegoś takiego nie mieliśmy w Polsce, a oglądający na pewno chcieliby coś takiego usłyszeć. Mimo wszystko wydaje mi się, że Polska idzie w bardzo dobrym kierunku i jestem zadowolony z tego, że tak to wygląda.
Wcześniej mieliście do dyspozycji trzy ligi i w każdej dość spore pieniądze do zgarnięcia. Teraz najwidoczniej będzie tylko jedna. Czy taki ruch ze strony Riotu jest dobry dla graczy?
Wydaje mi się, że tak. Wszystko dlatego, że grasz jedną ligę, a nie trzy i dzięki temu nie masz takiego zapieprzu. Grając w trzech ligach na raz nie masz czasu na scrimy i nie możesz się skupić tylko na jednym turnieju. I mieliśmy przecież taką sytuację, że w jednym z turniejów nie ma trzech drużyn, które grają w innej lidze. Powiedzmy, że jest osiem drużyn w Ultralidze, a w PLE mamy Czeską Husarię, Ravioli i team Wyska i nagle robi się już jedenaście zespołów, na które musimy grać. Przygotowanie się taktycznie pod wszystkich przeciwników i ustawianie odpowiednich draftów wymaga wtedy po prostu za dużo czasu. Posiadanie tylko jednej ligi sprawi, że wszystko będzie bardziej stabilne i wydaje mi się, że więcej ludzi będzie ją oglądać, bo z biegiem czasu nabierze ona popularności. Więcej osób będzie patrzeć na polskie rozgrywki, bo przecież już niektórzy zagraniczni zawodnicy brali udział chociażby w PLE i mówili, że poziom w Polsce jest naprawdę wysoki, a myśleli wcześniej, że przyjdą i zniszczą wszystkich, zgarniając łatwe pieniążki. Uważam, że jedna liga to bardzo dobry ruch. Mamy sporo talentów na polskiej scenie i te zasady, przez które wymaga się trzech polskich graczy w jednej drużynie, mogą otworzyć naszym graczom wiele furtek.
Myślisz, że wprowadzenie drużyn akademii do poszczególnych lig zmotywuje młodzików do wykazywania większej inicjatywy?
Wydaje mi się, że to jest tak, że gracze, którzy są w akademiach, nieważne w jakich, nadal mają ogromne szanse na grę w LEC. Jeśli tylko starasz się jak najbardziej, grasz ile tylko możesz i pokazujesz, że ci naprawdę zależy i nagle ktoś z głównego składu będzie miał słabsze tygodnie, nie będzie miał motywacji lub zachoruje, to kto go zastąpi? Oczywiście, że gracz z akademii, który się stara i widać u niego progres. Mam wrażenie, że każdy gracz z akademii będzie się starał bardziej niż zwykle po to, by pokazać organizacji, że warto dać mu szansę pokazania się na scenie LEC. Sytuacji może zdarzyć się wiele, bo przecież nie raz słyszeliśmy o kontuzjach czy przedłużających się chorobach i na pewno każdy ma to z tyłu głowy, że jest dla niego szansa, żeby mógł zagrać. Ponadto bycie zawodnikiem akademii drużyny z LEC, a nie zwykłej organizacji esportowej, jest o wiele bardziej prestiżowe i na pewno pozwoli na zbudowanie sobie większej marki, więc to też kolejny duży plus.
Ty przez ostatnie miesiące wykazywałeś naprawdę sporo inicjatywy i dzięki temu znalazłeś się w exceL. Możesz nam przybliżyć jak wyglądały rozmowy i cały proces poszukiwania organizacji?
Pewnego dnia mocno się załamałem, bo myślałem sobie, że nikt do mnie nie pisze oraz że nie dostanę żadnej oferty. Byłem strasznie zasmucony i wtedy dziewczyna powiedziała mi, żebym się nie załamywał, bo jeszcze jest czas i muszę poczekać. I nagle, jakieś trzy dni później, przyszła jakaś fala, dostałem masę ofert. Zaczęło się od tego, że napisałem do mojego byłego trenera, Alexeya "Sharkza" Tarandy, pytając go czy nie ma jakichś kontaktów do ludzi, których mógłbym podpytać o ewentualne tryouty lub o to, czy nie szukają supportów do LEC albo akademii. Mój trener napisał wtedy do Joeya "YoungBucka" Steltenpoola, a on z kolei powiedział, żeby podał mu moje op.gg. Wtedy zobaczył, że grałem sporo ze Zvenem. I teraz śmieszna sprawa, bo duoq ze Zvenem przyczyniło się do tego, że Youngbuck był mną zainteresowany, bo jest ogromnym fanem Zvena. Po prostu myślał, że skoro taki zawodnik ze mną gra, to muszę być naprawdę dobry.
Byłem w kontakcie z Fnatic, ale miałem od nich strasznie mało informacji i wiedziałem tylko, że chcieli do składu akademii mnie lub Erika "Treatza" Wesséna, ale on był też równocześnie na tryoutach w TSM Academy. Potem odezwało się do mnie kilka innych organizacji, ale nie będę ich tutaj wymieniać. Grałem też tryouty do Vitality Academy, ale nie dostałem się dalej, mimo świetnych wyników, bo chcieli importować graczy na inne role, w związku z czym chyba postawili na francuskiego supporta.
Potem napisało do mnie exceL. Podszedłem do tej rozmowy w ten sposób: wysłucham ich i pewnie i tak nic ciekawego mi nie zaproponują i ostatecznie wybiorę Fnatic. Koniec końców okazało się jednak, że exceL pokazało mi, że nie ma wyrąbane w akademię, zależy mu na graczach i ma zamiar utworzyć dziesięcioosobowy skład. exceL od razu powiedziało mi, że chcą rotować graczami, a zawodnicy będą mogli scrimować między sobą. Dużym plusem jest też to, że codziennie rozmawiam w gaming housie z dziewięcioma innymi graczami, a nie tylko z czterema. Jest więcej osób, a więc mogę więcej porozmawiać na temat League of Legends i więcej się nauczyć. Mam też drugiego supporta, który jak wiadomo jest bardziej doświadczony ode mnie i mogę sporo się od niego nauczyć.
Śmieszna sprawa, bo gdy ogłoszono, że dołączam do exceL, to Raymond "kaSing" Tsang napisał do mnie bezpośrednio i powiedział, że moi fani są złośliwi, bo od razu zaczęli pisać komentarze, że kaSing wkrótce będzie grał w akademii. Ja powiedziałem mu, że to tak nie wygląda, bo ja nie czuje się gotowy do gry w LEC. Gdyby mi powiedziano, że już 20 stycznia zagram w pierwszym tygodniu w LEC, to odparłbym, że zagram bo zagram, ale nie jestem na to gotowy. Chcę się przygotować w pełni, żeby być gotowy na wskoczenie na ten poziom i jeśli będę wiedział, ze nie odstaję od tych wszystkich graczy, że jestem na to wszystko gotowy, to dopiero wtedy będę myślał o jakichkolwiek rotacjach.
Mimo wszystko kaSing powiedział mi, że na pewno będę miał swoją szansę, bo jeśli on będzie potrzebował odpocząć przed play-offami albo meta będzie bardziej faworyzować mnie, to wtedy ustąpi mi miejsca. Jak wiadomo moje najlepsze postacie to te, którymi można inicjować walki, a jego to te zasięgowe. Muszę też zaznaczyć, że exceL rozmawiało tylko i wyłącznie ze mną, co skłoniło mnie do zdecydowania się, bo wiedziałem, że zależy im tylko na mnie i dostanę najlepsze możliwe warunki.
Czyli wygryzienie kaSinga z głównego składu nie jest twoim głównym celem?
Nie, na ten moment nie.
Czy oprócz Fnatic i exceL pojawiły się jakieś interesujące propozycje z innych regionów?
Dzień przed podpisaniem kontraktu z exceL napisał do mnie główny menadżer TSM-u, Parth "Parth" Naidu. Powiedział mi, że są zainteresowani wstępną rozmową ze mną, bo nie byli do końca pewni co do Treatza. Dodał mnie do discorda i rozmawiałem z jakimś koreańskim trenerem, ale rozmowa z nim dała mi takie wrażenie, jakby on myślał, że rozmawia z totalnym idiotą. Czułem, że oni uważają mnie za jakiegoś ziomka, który wbił sporo punktów i kompletnie nie zna się na grze. Nawet Adrian "hatchy" Widera powiedział mi, że tacy są ludzie w LoL-u w Ameryce, po prostu nie są aż tak ogarnięci jak w Europie. Kiedy już exceL chciało podpisać ze mną kontrakt, to od razu się na to zdecydowałem, bo TSM wydawał mi się zbyt ryzykowną opcją - w końcu mogłem skończyć jak Rasmus "MrRallez" Skinneholm, czyli zaniknąć. TSM chciał podpisać umowę na rok i co? Grałbym w akademii bez żadnych szans na wystąpienie w LCS, bo jest Broken Blade i Zven, czyli dwóch importów. Kolejna rzecz jest taka, że rozgrywki akademii w Ameryce mają strasznie słabe wyniki oglądalności i nikt nie zwraca na nie uwagi. Nie ma na to hype'u, a w exceL mam już spore szanse na pokazanie się. Może za rok ktoś stwiedzi, że dobrze sobie radziłem i zechce mnie wykupić.
Z exceL podpisałem umowę na dwa lata i może też być tak, że dwa lata spędzę grając w akademii i tylko raz za kiedy zagram w LEC. Nie wiem na ten moment jak to będzie wyglądać, ale nie żałuję mojej decyzji. Mam świetne warunki, chcę się spełnić w LoL-u i to jest dla mnie najlepsza opcja. Nie zależy mi na większej pensji miesięcznej w drużynie, w której być może nie zagram nigdy, zależy mi na grze w LEC, bo to moje największe marzenie.
Wasz gaming house znajduje się w Londynie. Będziecie trenować w nim w dziesiątkę. To jest trochę nowatorskie podejście, bo nie licząc Gambit, to nie widzieliśmy dawno czegoś takiego. Co o tym sądzisz?
Na razie o tym nie myślałem, bo nie będę grał w LEC przez pierwszy miesiąc lub dwa. Ja nie będę tam latać, ale nie wydaje mi się, że to nie będzie jakiś tam problem. Wylatujesz w czwartek wieczorem po scrimach i wszystkich treningach, przylatujesz i idziesz spać, następnego dnia budzisz się i masz możliwość rozgrzania się przed oficjalnym meczem. Może tracisz te parę gier w czwartek wieczorem, ale to nie jest duża różnica.
Będziemy mieć w Londynie biuro do treningów, osobne apartamenty i każdy dostanie swój pokój, w którym znajdą się komputer i łóżko. Będziemy mieć zatem oddzielne miejsce do treningu i oddzielne dla siebie. Podobnie miałem w Movistar Riders. To naprawdę super sprawa i duży plus dla graczy, bo wracam do pokoju i mogę spędzić wieczór w jaki tylko chcę sposób, rozmawiając z dziewczyną czy po prostu odpoczywając w ciszy. Wtedy mogę się poczuć jakbym był w swoim pokoju w domu i to jest świetna rzecz, bo nie myślę wtedy o ciężkich treningach.
Mieszkałeś przez jakiś czas w Anglii, to na pewno jakiś plus. Jednak niejednokrotnie mówiłeś, że mieszkanie w gaming housie z biegiem czasu staje się nużące. Nie boisz się, że znów rutyna profesjonalnego gracza sprawi, że stracisz zapał?
Nie boje się o to wcale. Zrestartowałem się i wiem, że powtarzam to ciągle, ale jestem już długi czas w związku i oboje wiemy jak jest. Mamy jakieś tam rozwiązania na te rozłąkę. exceL powiedziało graczom, że każdą niedzielę będziemy mieć wolną, a więc będę miał czas na to, żeby się z nią spotykać i kompletnie nie boje się tych zmian. Wszystko będzie nowe, zupełnie inne środowisko. W Giants tak naprawdę nie było świetnych warunków, bo organizacja chciała od nas nie wiadomo jakich wyników, a mało nam dawała w zamian. Absolutnie nie boje się o to, że po dwóch czy trzech miesiącach stracę zapał, bo teraz już czuję, że brakuje już tylko jednego malutkiego kroku do tej najwyższej ligi. To jest to, czego chcę. Czuje się jak nowy osiemnastolatek, który ciągle chce grać w LoL-a, a kończę 22 lata za trzy miesiące.
Twoje największe marzenie, czyli rozegranie meczu w najwyższej klasie rozgrywkowej jest już w zasadzie na wyciągnięcie ręki. Co będzie następnym celem Mystiquesa?
Chciałbym zagrać w LEC, ale chciałbym też być w takiej drużynie, która może dostać się zarowno na Mid-Season Invitational, jak i na Worldsy. Wiem, że skład exceL na papierze nie wygląda jakoś szczególnie dobrze, ale na pewno będąc w akademii będę chciał pomagać głównemu składowi jak najbardziej. Ja potrafię tak trochę trenersko podejść do wszystkiego i pomagać w draftach, więc chciałbym przyczynić się jak najbardziej do tego, by ta organizacja miała możliwość awansować na takie turnieje. Na razie na tego typu zawody jeździ jeden zmiennik, ale w przyszłości może Riot Games dopuści ich więcej, a ja strasznie chciałbym pojechać na bootcamp do Korei, dlatego mam niesamowitą motywację do pracy nad sobą i z drużyną. Może pojadę na Worldsy jako gracz, może nie, ale moim marzeniem jest tylko zagranie w LEC i na ten moment nie myślę o niczym innym.
A gdzie widzisz się za kilka lat, gdy już osiągniesz swoje cele jako profesjonalny gracz?
Myślałem o tym. Zapytałem samego siebie gdzie chciałbym być za te kilka lat i na ten moment myślę, że chciałbym występować jako ekspert na turniejach w Polsce. Ja uwielbiam się wypowiadać na temat gry, a jeśli popracowałbym nad moją dykcją i wypowiadaniem się, to naprawdę robiłbym świetną robotę. Znam tych wszystkich graczy i wiem jaki mają styl. Mógłbym być polskim LS-em, który komentował koreańskie LCK. W Polsce mógłbym spełniać się także w czymś innym – na pewno mógłbym podjąć się także pracy jako trener. Takie są moje cele na "za pięć lat".
Dzięki bardzo za rozmowę.
Dzięki!
Śledź autora na Twitterze |