Ostatnie dwa miesiące były bardzo ciekawym okresem dla polskich fanów Counter-Strike'a. Wiele rodzimych zespołów zdecydowało się na roszady personalne w swoim składzie, a jednym z nich był Actina PACT, którego barwy od czwartku reprezentuje Kamil "Sobol" Sobolewski. Po oficjalnym ogłoszeniu transferu zadaliśmy kilka pytań samemu zainteresowanemu, który opowiedział nam o źródle sukcesów MIKSTURY, propozycji testów w Teamie Kinguin, a także o atmosferze panującej w jego nowej drużynie.


Marcin Gabren: W lutym zeszłego roku stawiasz pierwszy poważny krok na ścieżce profesjonalnego gracza i dołączasz do Illuminar Gaming. Mija niecałe dwanaście miesięcy i po twoje usługi sięga Actina PACT należący do ścisłej czołówki krajowej sceny. Spodziewałeś się, że twoja kariera potoczy się w takim kierunku?

Kamil "Sobol" Sobolewski: W momencie dołączenia do Illuminar Gaming spodziewałem się, że będę mógł zajść gdzieś dalej na ścieżce profesjonalnego gracza. Natomiast kiedy nie mieliśmy z chłopakami wyników, moja wiara podupadła i myślałem, że może z tego już nic nie będzie. Dopiero kiedy wraz z Sidneyem dołączyłem do MIKSTURY i byliśmy w stanie walczyć jak równy z równym, a nawet wygrywać z topowymi drużynami w Europie takimi jak m.in. ENCE czy 3DMAX, moja wiara powróciła, a wraz z nią większa motywacja.

Jak istotną rolę w twoim rozwoju odegrała gra w barwach MIKSTURY? Czego mogłeś się nauczyć u boku tak doświadczonych graczy jak byali czy Luz?

MIKSTURA to drużyna, a raczej miks, którego potrzebowałem do ponownej motywacji i powrotu pewności siebie po gorszych wynikach w Illuminar. Dzięki grze u boku tak doświadczonych graczy dowiedziałem się przede wszystkim, że na wyniki w drużynie wpływa głównie atmosfera i że gdy ma się lepszy dzień i po prostu wchodzą heady, to nawet miks może konkurować z najlepszymi. Z całą pewnością można się też było czegoś nauczyć słuchając ich calli podczas gry.

Finał 4. sezonu Polskiej Ligi Esportowej, awans do zamkniętych eliminacji do Minora – co było kluczem do takich sukcesów, jakby nie patrzeć, miksowej drużyny?

Kluczem do takiego sukcesu było to, iż graliśmy jako piątka kumpli, która chciała się razem świetnie bawić grą. Z początku nawet myśleliśmy, że możemy nie wygrać meczu w fazie zasadniczej, gdyż mieliśmy problemy z zakwalifikowaniem się do ligi. Z czasem każdy zaczął po prostu dawać heady oraz pojawiały się pomysły podczas gierki i to decydowało o tym, że mogliśmy konkurować z drużynami wyżej notowanymi od nas. Dodatkowo nie ciążyła na nas żadna presja, co na pewno też na nas pozytywnie wpływało.

A jak gra się w zespole, którego przyszłość wciąż pozostawała niewiadomą? W końcu sytuacja kontraktowa byaliego długo nie była jasna, siedziało ci to gdzieś z tyłu głowy?

Od samego dołączenia do MIKSTURY byłem przekonany, że jeżeli byali nie dołączy do jakiejś drużyny w światowej czołówce, to wróci do Virtus.pro, więc nie miałem z tym żadnego problemu.

fot. DreamHack/Adela Sznajder

Bez wątpienia udaną dla ciebie drugą część roku zwieńczył triumf w Szwecji podczas ASUS ROG Join The Republic. Jakie było twoje podejście najpierw do wyjazdu, a potem samego turnieju w Sztokholmie?

Do tego wyjazdu, a w sumie nawet turnieju podszedłem z wielkim luzem. Chodziło mi głównie o to, aby się dobrze bawić w towarzystwie świetnych osób. Zwycięstwo natomiast przyszło z czasem.

Po zawodach w stronę twoją i twoich kolegów zaczęły płynąć pochwały od wielu kibiców oraz ekspertów, w tym chociażby Seana „seangaresa” Garesa. Czułeś w związku z tym pewną euforię czy raczej zdawałeś sobie sprawę, że dobry występ w tych półprofesjonalnych rozgrywkach jest tylko małym krokiem naprzód dla twojej kariery?

Na pewno pochwały od osób, które są na scenie tak długo jak chociażby seangares, dają kopa motywacyjnego oraz zapewniają, że idzie się w dobrym kierunku. ROG natomiast według mnie nie był żadnym krokiem ku rozwojowi mojej kariery, a jedynie ciekawym doświadczeniem w świetnej atmosferze. Wszystkie oferty związane z teamami i tak spłynęły do mnie przed tym turniejem.

Wraz z powrotem byaliego do Virtus.pro MIKSTURA zawiesiła działalność i już jej nie wznowiła. Po kilku tygodniach w sieci pojawiły się plotki mówiące, że znajdujesz się na celowniku Teamu Kinguin. Możesz potwierdzić te doniesienia?

Fakt, dostałem propozycję testów w Teamie Kinguin, którą przyjąłem. Pomimo tego nawet nie miałem okazji wzięcia w nich udziału, ponieważ pewna osoba testowana przede mną spodobała się im na tyle, że nie kontynuowali oni testów.

Ostatecznie trafiłeś do Actina PACT. Kiedy i jak dowiedziałeś się o zainteresowaniu tej organizacji twoją osobą?

O zainteresowaniu organizacji moją osobą dowiedziałem się, gdy lunAtic się ze mną skontaktował i przedstawił swoją propozycję oraz wizję gry. Stało się to chwilę po tym, jak MOLSI postanowił opuścić szeregi Actina PACT.

Drugim nabytkiem PACT stał się Patryk „Sidney” Korab, z którym dobrze się znasz zarówno z MIKSTURY jak i Illuminar. Wasz duet tworzy swego rodzaju transakcję wiązaną?

Nigdy nie myśleliśmy o tym w taki sposób, ale zawsze dobrze mieć kogoś w drużynie, z kim się gra przez pewien okres.

Od pewnego czasu trenujesz już ze swoją nową drużyną. Jak układa się wasza gra? Ile czasu potrzebujecie razem z Sidneyem, by na dobre zadomowić się w PACT?

Póki co gra układa się świetnie, nie pozostaje nic tylko trenować i eliminować błędy podczas gry. Wydaje mi się, że w takiej drużynie jak PACT nie potrzeba wiele czasu aby się zadomowić, gdyż panuje w niej świetna atmosfera.

Na papierze stworzyliście skład z ogromnym potencjałem, który na rodzimym podwórku może zagrozić każdemu. Tak wynika przynajmniej z oświadczenia, w którym Marcin „padre” Kurzawski mówi wprost: Cele na ten rok są proste: Mistrzostwo Polski oraz awans do top 30 rankingu HLTV. Też czujesz się tak pewnie czy wolisz na razie raczej tonować oczekiwania?

Z chłopakami czuję się bardzo pewnie i jestem przekonany, że możemy sprostać takim oczekiwaniom dzięki ciężkiej pracy podczas treningów. Z całą pewnością będziemy starali się zdominować polskie podwórko i wkroczyć z wielkim impetem na to międzynarodowe.

fot. DreamHack/Adela Sznajder

W rozmowie z naszym portalem Michał „MOLSI” Łącki wspomniał, że PACT przed jego odejściem miewał problemy z napiętym harmonogramem. W drużynie doszło do roszad personalnych, a czy doszło też do zmiany w podejściu do tego tematu? Jak zamierzacie układać swój kalendarz, w jakich rozgrywkach będziemy mogli was śledzić w najbliższych miesiącach?

Na ten moment nie jestem w stanie określić, w jaki sposób będziemy układać swój kalendarz, gdyż na razie bierzemy udział tylko tak naprawdę w ESEA Advanced, ponieważ do rozpoczęcia takich lig jak PLE czy MP musimy jeszcze trochę poczekać. Wszystkiego dowiemy się z czasem.

Rozważaliście może zatrudnienie trenera czy uważacie, że dodatkowo osoba za plecami nie jest wam obecnie potrzebna?

Do tej pory nie myśleliśmy nawet o trenerze, ale, kto wie, może z czasem będziemy potrzebować takiej osoby. Z resztą kto wie, jesteśmy całkowicie odświeżonym składem, który póki co ma wiele pomysłów i wprowadza je w grę. Z motywacją i pewnością siebie też póki co jesteśmy na bardzo wysokim poziomie.

Przechodząc do bardziej ogólnych tematów, czy wierzysz, że transfery we wszystkich czołowych drużynach w kraju pozwolą polskiemu CS:GO odzyskać w tym roku utracony blask?

Nie wierzę, że wszystkie te transfery w polskim CS:GO przywrócą mu utracony blask. Według mnie, aby go odzyskać, musi się zmienić mentalność części graczy, którzy powinni eliminować swoje błędy i wady, zamiast szukać dziury w całym i co mniej więcej pół roku wymieniać w drużynie jednego bądź dwóch graczy – potrzebna jest jakaś stabilność.

Pytałem wcześniej o cele PACT jako drużyny, a jakie indywidualne wyzwania na ten rok ty stawiasz przed sobą?

Poza dostaniem się do MDL wraz z drużyną nie stawiam przed sobą na ten moment żadnych indywidualnych wyzwań. Na razie planuję się skupić tylko i wyłącznie na dobru drużyny.


Śledź Sobola na Facebooku – SobolCSGO
Śledź autora wywiadu na Twitterze – marnyr_