Corsair Harpoon RGB jest jedną z najpopularniejszych myszek amerykańskiego przedsiębiorstwa. Kilkanaście dni temu w moje ręce wpadł nowy, bezprzewodowy wariant tego modelu, który miałem okazję przetestować. Jedną ze zmian w porównaniu do pierwowzoru było zastosowanie nowego, lepszego sensora optycznego. Miałem jednak obawy związane z tym, że poprzednie bezprzewodowe myszki, z których korzystałem, nie były idealne. Mimo wszystko bezprzewodowe Harpoon RGB zaskoczyło mnie pozytywnie pod wieloma względami, o czym dowiecie się w dalszej części recenzji.
Specyfikacja:
- Wymiary: 115,5 x 68,3 x 40,4 mm
- 6 programowalnych przycisków
- Waga: 99 g
- Łączność bezprzewodowa za pomocą Bluetooth 4.2 z obsługą niskich opóźnień ALBO 2.4 GHz przy użyciu dedykowanego modułu USB Corsair
- Opcjonalna łączność przewodowa przez pokryty oplotem kabel microUSB o długości 1,8 metra
- Bateria: wbudowana, litowo-polimerowa, ładowana dołączonym kablem microUSB
- Sensor optyczny: Pixart PMW3325
- Częstotliwość próbkowania: 125/250/500/1000 Hz
- Maksymalne przyspieszenie: 20 G
- Prędkość: 100 ips
- Wbudowana pamięć
- DPI: 200-10 000
- Podświetlenie: 1-strefowe RGB + wskaźnik profilu DPI
- Sugerowana cena: 249 zł
Budowa i jakość wykonania
Myszka przyszła do mnie w dobrze wykonanym, prostym pudełku, na którym znajdziemy najważniejsze informacje dotyczące produktu. Wewnątrz teksturowego opakowania znajdował się sam przedmiot recenzji, kabel USB typu A – microUSB do jego ładowania oraz papierologia. Urządzenie było dodatkowo zapakowane w folię, którą były również zakryte zarówno boczne przyciski, jak i ten służący do zmiany DPI.
Corsair Harpoon RGB Wireless jest prostą myszką, a jej jakość wykonania można spokojnie ocenić na powyżej oczekiwań. Jest średniej wielkości, przez co osoby, które korzystały wcześniej z większych urządzeń, będą musiały spędzić chwilę na przyzwyczajenie się do jej wymiarów. Sprzęt jest wykonany w większości z lekko chropowatego, przyjemnego w dotyku, matowego plastiku, a po obu bocznych stronach znajdują się duże płaty gumy, z dziesiątkami małych wypukłości w kształcie trójkątów, co znacząco poprawia wygodę jego użytkowania. Nie występują żadne problemy z chwytem, a gryzoń pewnie leży w dłoni.
Po lewej stronie znajdują się dwa programowalne przyciski wykonane z połyskliwego plastiku, podobnie jak środkowy, służący fabrycznie do zmiany profilu DPI. Pierwsze wymienione przyciski umiejscowione są w sposób, dzięki któremu nie będzie problemu z ich użyciem, podczas gdy ten umiejscowiony na grzbiecie został zaprojektowany tak, by niemożliwa była przypadkowa zmiana DPI.
Gdy spojrzymy na myszkę z góry ukażą nam się dwa główne przyciski i środkowe kółko pokryte gumą. Na samym dole znajduje się logo Corsair, domyślnie migające w kolorach tęczy, lecz efekty te można łatwo zmienić w oprogramowaniu, o czym opowiem w dalszej części recenzji.
Po obróceniu recenzowanego przedmiotu do góry nogami, na rogach zobaczymy cztery dobrej jakości ślizgacze wykonane z teflonu. Górną część powierzchni zajmują informacje techniczne o urządzeniu, oraz loga nadanych mu certyfikatów.
Tuż pod kółkiem znajduje się port microUSB, do którego można podłączyć dołączony przewód. Przed nim znajdują się dwie prowadnice, do których należy najpierw włożyć wtyczkę. Zapewniają one stabilność kabla, a jednocześnie ograniczają użytkownika do korzystania wyłącznie z tego oryginalnego – włożenie innego jest niemożliwe.
Na samym środku umiejscowiony został sensor optyczny, a po jego prawej stronie znajduje się klapka, pod którą kryje się moduł USB służący do bezprzewodowego korzystania z myszy z jednomilisekundowym opóźnieniem. Jest on umiejscowiony solidnie i praktycznie nie ma szans, aby samodzielnie wydostał się podczas transportu. W trakcie korzystania zauważyłem jednak, że przez szparę służącą do jego otwierania lubią dostawać się do środka małe ilości kurzu.
Przy lewym dolnym ślizgaczu znajduje się trójstopniowy przełącznik. Gdy ustawiony zostanie w górę mysz będzie łączyć się za pomocą 2.4 GHz, w pozycji środkowej nie będzie pracować, natomiast w trzeciej kombinacji gryzoń połączy się z naszym sprzętem za pomocą Bluetooth.
Podczas testów, recenzowany sprzęt praktycznie w ogóle się nie pobrudził. Na plastiku nie pojawiają się odciski palców, podobnie zresztą jak na gumie. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to kurz, który potrafi przylgnąć do otoczenia kółka, a także do strefy modułu 2.4 GHz.
Sensor
- Częstotliwość próbkowania – 125/250/500/1000 Hz
- Szumy (Jittering) – nie występują przy żadnej wartości DPI
- Interpolacja – nie występuje przy żadnej wartości DPI
- Predykcja (Angle Snapping) – domyślnie nie występuje, możliwość aktywacji w oprogramowaniu myszy
- Akceleracja pozytywna – brak, nie jest odczuwalna podczas użytkowania
- Akceleracja negatywna – brak, nawet przy najwyższych ustawieniach DPI kursor nie stawał w miejscu przy przekroczeniu maksymalnej prędkości
- LOD (wysokość nad podkładką, przy której sensor nie przesyła sygnału) – około 3 mm
Oprogramowanie
Corsair iCUE, za pomocą którego można zarządzać najważniejszymi ustawieniami myszy jest bardzo funkcjonalny. Od razu po jego uruchomieniu naszym oczom ukazuje się ekran startowy, gdzie znajdziemy wszystkie podpięte do komputera urządzenia producenta. Po kliknięciu na dany produkt, zobaczymy jego zdjęcie zajmujące większość ekranu, a po lewej stronie pokażą się zakładki służące jego personalizacji.
W zakładce Actions możliwe jest przypisanie dowolnej funkcji do każdego dostępnego przycisku myszy. Oryginalne oprogramowanie wspiera zaawansowane makra, których tworzenie jest bardzo intuicyjne, praktycznie wszystkie możliwe klawisze znajdujące się na klawiaturze oraz automatyczne uzupełnianie tekstu po kliknięciu, wystartowanie minutnika, zmianę aktywnego profilu, czy funkcje multimedialne. Korzystając z iCUE można nawet ustawić, by po kliknięciu danego przycisku uruchamiał się wybrany wcześniej program.
W sekcji Lightings znajdują się rozmaite ustawienia podświetlenia gryzonia. Można oczywiście skorzystać ze wszystkich domyślnych, takich jak tęczy czy statycznego koloru, lecz po chwili szukania znajdziecie wiele innych ciekawych opcji. Osobiście bardzo przypadła mi do gustu zmiana koloru logo Corsaira na myszce – jedynej programowalnej strefy RGB – pod wpływem wahań temperatury procesora i karty graficznej.
Treść następnego nagłówka – DPI – nie wymaga tłumaczenia. Tutaj będziemy mogli zmienić wartości DPI dla każdego z pięciu profili oraz wybrać kolor diody dla każdego z nich, co osobiście uważam za bardzo przydatną funkcję. Szkoda jedynie że wartości DPI można zmieniać jedynie o 200, co uniemożliwia idealne dostosowanie myszki pod swój profil. Prócz ww. trybów, można ustawić również tzw. sniper mode, które bo przypisaniu do klawisza będzie przez czas jego wciśnięcia wymuszać konkretne DPI.
Wchodząc w Performance możemy zmienić tylko trzy opcje: włączyć predykcję (ang. angle snapping) – korekcję naszych ruchów, co z rezultacie powoduje, że ruch który widzimy na ekranie nie jest do końca tym, który wykonaliśmy w rzeczywistości. Możemy również włączyć zwiększanie precyzji wskaźnika i jego szybkość.
Po kliknięciu zakładki Settings, przejdziemy do ustawień myszy i jej oprogramowania. Wyświetli nam się jej status – typ połączenia i poziom naładowania baterii, będziemy mogli zmienić jasność ledów lub całkiem je wyłączyć, zmodyfikować częstotliwość odświeżania, zaktualizować firmware gryzonia, czy włączyć tryb oszczędzania energii, albo ustawić po jakim czasie urządzenie przejdzie w stan spoczynku. Program da nam również możliwość włączenia ikonki baterii na pasku zadań.
Bateria
Według producenta, przy korzystaniu z połączenia 2.4 GHz, mysz powinna działać przez 30 godzin z włączonym podświetleniem LED i 45 godzin bez niego. Natomiast gdy będziemy korzystać z Bluetooth, obie wartości wzrosną kolejno do 40 i 60 godzin.
Według przeprowadzonych przeze mnie testów*, czasy deklarowane w specyfikacji zgadzają się z realnymi. Kiedy jednak spotka nas w środku gry kryzys energetyczny, bez problemów można podłączyć dołączony kabel mikroUSB i grać dalej, podczas gdy myszka będzie się ładować.
Użytkownik nie ma fizycznego dostępu do akumulatorka, co oznacza, że po pewnej liczbie cyklów ładowania będzie musiał po prostu wymienić myszkę, lub używać jej w sposób przewodowy. To jednak nie powinno nikogo obawiać, gdyż korzystając z gryzonia siedem godzin dziennie, ładując go dwa razy na tydzień, pięćset cykli ładowania osiągniemy dopiero po około pięciu latach.
* podczas testów korzystałem z myszki przez dwie godziny, po czym sprawdzałem procentową różnicę poziomu naładowania i na jej podstawie obliczałem szacunkowy czas pracy.
Wrażenia z użytkowania
Przerzucenie się z Razer Mamba Tournament Edition na Corsair Harpoon RGB Wireless początkowo było dość trudne. Testowana konstrukcja była mniejsza, co początkowo mnie denerwowało, lecz prędko się przyzwyczaiłem do jej rozmiarów. Trudne było też dla mnie porzucenie wielu przydatnych funkcji, jak na przykład Razer Hypershift, który pozwalał wirtualnie podwoić liczbę przycisków, do których można przypisać rozmaite funkcje. Sporo opcji, głównie multimedialnych, jak zmiana głośności kółkiem myszy momentalnie zniknęło.
Po pierwszym dniu zacząłem jednak szybko zauważać pozytywy nowego urządzenia. Prędko odkryłem, że zastosowany sensor przy używanym przeze mnie 400 DPI w ogóle nie odstawał od tego w poprzedniej myszy, a brak okablowania zapewniał mi dużo większą swobodę ruchów. Gdy po raz pierwszy ładowałem gryzonia i jednocześnie używałem go w połączeniu przewodowym, nie zauważyłem żadnej różnicy w opóźnieniach względem pracy bezprzewodowej, co bardzo mi zaimponowało.
Również w przeciwieństwie do oprogramowania wielu producentów, iCUE od Corsaira nie robiło żadnych problemów. Jedyne do czego w tym przypadku mogę się doczepić to wskaźnik poziomu naładowania na pasku zadań – od 100 do 50 procent pokazuje, że bateria jest w pełni naładowana, a dopiero jak myszka rozładuje się poniżej tego poziomu, zaczyna wskazywać coś innego. Uważam to za niewielki minus, bo choć przy połowicznym naładowaniu gryzoń powinien działać piętnaście godzin, osobiście wolałbym być graficznie informowany o realnych wartościach.
Bardzo spodobała mi się też dioda LED na przycisku zmiany DPI, która pozwala na podgląd, który profil mamy w danym momencie aktywny oraz czy nie mamy włączonego sniper mode. Ze względu na opcję połączenia myszki z komputerem za pomocą Bluetooth, uzyskujemy możliwość wygodnego jej używania na praktycznie każdym laptopie, w tym na wielu nowszych, gdzie nie uświadczymy wielu portów USB typu A. Ponadto można ją sparować również z telefonem, na którym podczas używania wyświetli się kursor i w połączeniu z bezprzewodową klawiaturą będzie można wykonywać wiele czynności, które przy użyciu ekranu dotykowego byłyby bardzo niewygodne.
Kiedy zamierzamy odłączyć moduł 2.4 GHz od komputera, nic nie szkodzi na przeszkodzie, by schować go do pojemnika na spodzie myszki, dzięki czemu realnie nie ma szans żeby się zgubił. Przez tydzień testów miałem okazję trzy razy ładować baterię Corsair Harpoon RGB Wireless, przy czym tylko raz zszedłem poniżej 40% naładowania, a cały czas korzystałem z dostarczonego modułu USB i ledów RGB. Przy okazji odkryłem, że oprogramowanie dostarczone przez producenta może się trochę mylić przy odczytywaniu poziomu naładowania baterii – mi urządzenie wyłączało się już gdy w teorii miało jeszcze 15% energii, co również może zdenerwować osoby przyzwyczajone do pełnej niezawodności.
Podsumowanie
Corsair Harpoon RGB Wireless, mimo kilku drobnych mankamentów, jest bardzo dobrą myszką. Dzięki świetnemu współczynnikowi jakości do ceny z pewnością zaskarbi sobie serca wielu użytkowników zmęczonych ograniczeniami tradycyjnego okablowania, tym bardziej że opóźnienie przy korzystaniu z trybu bezprzewodowego jest praktycznie niezauważalne.
Oprogramowanie myszki jest bardzo dopracowane i nie sprawia żadnych problemów, a jedyne do czego można się przyczepić to wskaźnik naładowania baterii na pasku zadań, który do 50% pokazuje grafikę pełnego naładowania akumulatorka (no i brak funkcji w stylu Razer Hypershift, ale to nie jest dla wszystkich niezbędne). Producent dostarcza wiele opcji ustawienia podświetlenia, a dioda DPI pomaga w ustaleniu z jakiego profilu się w danej chwili korzysta.
Pozostałymi mocnymi cechami tego produktu są jakość wykonania, wiele trybów pracy, czy też akumulator, który powinien wystarczyć na co najmniej kilka dni grania, aczkolwiek dla pełnej wygody należy pamiętać o jego regularnym ładowaniu.