Esport to branża, która nadal potrzebuje czasu na rozwój i profesjonalizację. Mimo wszystko nawet w naszym kraju mamy parę niesamowicie profesjonalnych organizacji, a jedną z nich bez dwóch zdań jest devils.one. Organizacja prowadzona m.in. przez Macieja "sawika" Sawickiego nie tylko posiada ogromny ośrodek treningowy, ale także podchodzi niesamowicie poważnie w kwestii przygotowań swoich zawodników do turniejów. Oprócz trenerów i analityków z graczami devils.one współpracuje także Natalia Koperska, psycholog sportu, z którą udało nam się porozmawiać podczas wielkiego finału pierwszego sezonu Ultraligi.


Daniel Kasprzycki: Zacznijmy może od tego, skąd w ogóle wzięłaś się w esporcie? Jak zainteresowałaś się tą branżą?

Natalia Koperska: To branża zainteresowała się mną. Dwa lata temu z zaproszeniem na spotkanie zadzwonił do mnie manager sekcji League of Legends w Team Kinguin. Właśnie wtedy poznałam Hatchy'ego. Porozmawialiśmy 15 minut i poczuliśmy, że chcemy ze sobą współpracować. Pracowałam też z dywizją CS:GO i Dota2 TK. Kilka miesięcy temu pojawiła się propozycja dołączenia do devils.one.

W takim wypadku przejdę już od razu do samego devils.one. Co czułaś, jak pierwszy raz weszłaś do Esports Performance Center?

Plotki o planach powstania Esports Performance Center docierały do mnie od pewnego czasu. Bardzo mnie to ucieszyło. Uważam, że to milowy krok na drodze do profesjonalizacji polskiego esportu. Nikogo nie dziwią stadiony piłkarskie czy profesjonalne korty tenisowe. Super, że esport też zyskał świetnie wyposażone centrum treningowe.

Jak bardzo różni się praca psychologa w esporcie w porównaniu z pracą z tradycyjnymi sportowcami?

Różnice w pracy w sporcie tradycyjnym i esporcie nie są duże. Psychika działa podobnie w każdej sytuacji, w której jesteśmy poddawani ocenie. I nie ma znaczenia, czy biegasz na 100 m, grasz w CS-a czy masz zadeklamować wiersz przed publicznością. Moim zadaniem jest przygotować osobę, z którą pracuję, do prezentowania maksimum swoich umiejętności w sytuacji presji.

W esporcie, przynajmniej w większości tytułów, pojawia się jeszcze aspekt drużynowy. Czy umiejętność dobrego komunikowania się jest punktem, w którym możesz najbardziej pomóc graczom dzięki swojej pracy?

Moim zdaniem znaczenie komunikacji w esporcie jest niebagatelne. Tym bardziej, że nie ma możliwości wsparcia się gestem, czy kontaktem wzrokowym. Poza pingami, mamy do dyspozycji wyłącznie komunikację werbalną. I jest to aspekt nad którym bardzo mocno pracujemy. Zawodnicy dostają ode mnie różnorakie zadania, w których ćwiczą precyzję podawanych sobie instrukcji oraz poznają zagrożenia jakie wiążą się z chaosem lub założeniem, że używane skróty myślowe są dla wszystkich oczywiste. Jednocześnie dbamy o “wyczyszczenie” komunikacji ze zdań nie wnoszących niczego do gry lub demotywujących, dzielimy odpowiedzialność za konkretne zadania. Wszystko po to, by zminimalizować chaos i zwiększyć efektywność.

A jak wygląda codzienna rutyna twojej pracy w devils.one? Jesteś codziennie do dyspozycji? Jak wyglądają dokładne godziny twojej pracy?

Do EPC przyjeżdżam w okolicach śniadania. Uczestniczę w meetingach trenerów z zawodnikami, prowadzę zajęcia grupowe i sesje indywidualne z graczami, rozmawiam z trenerami o moich wnioskach i przekazuję swoje obserwacje dotyczące konkretnych zawodników. Podpowiadam, który gracz potrzebuje zwiększenia pewności siebie, a u którego lepiej nie można przesadzić z motywacją, która może zamienić się w presje. Wspólnie z trenerami zastanawiamy się nad tym, jak można wpleść pracę nad konkretnymi aspektami psychiki naszych graczy w codzienny trening. Obserwuję też treningi i wspieram graczy oraz trenerów podczas dni meczowych. Z zawodnikami dywizji LoL-a jestem praktycznie na co dzień, natomiast z graczami CS-a i Fortnite podczas bootcampów.

Jest takie przeświadczenie, że gracze nie do końca wierzą w to, że psycholog jest im w stanie pomóc. Słyszy się słowa takie jak: "Co ta osoba może wiedzieć tak naprawdę, przecież ja gram w tę grę X czasu". Gdy ty rozpoczynałaś swoją pracę w esporcie, to nie miałaś do czynienia z takim nastawieniem?

Dużo zależy od zaangażowania trenera lub kapitana drużyny. Gdy zaczęłam współpracę z Hatchym, to opierała się ona na dużej otwartości. Zaufał mojemu doświadczeniu ze sportu tradycyjnego i gotów był wprowadzać moje pomysły, uznając, że “jeśli nie spróbujemy, to nie będziemy wiedzieli co działa, a co nie”. Dzięki temu uczyliśmy się od siebie nawzajem. Oczywiście, zdarzają się zawodnicy, którzy początkowo wolą grać. Staram się ich jednak przekonać, że lepiej mądrzej niż więcej.

Gdy zawodnicy mają jakiś problem, to sami wychodzą z inicjatywą i starają się o tym mówić, czy bardziej ty musisz wyciągać to z rozmów?

Tak jak wśród reszty ludzi na świecie – część chętnie opowiada o trudnościach, a część nie. Wiele informacji czerpię jednak z obserwacji i rozmów z trenerami. Podobnie jest z moją praca. Trening z zawodnikiem to nie tylko “moje” ćwiczenia, ale też praca poprzez trenera. Czasem zmiana w sposobie omawiania meczu zmienia podejście mentalne gracza. Cieszę się, gdy mogę oddziaływać na zawodników wielopłaszczyznowo.

Wspominałaś też o presji. Myślę, że to jest spory problem – mieliśmy przecież przykład Ravena. Dołączył do bardzo popularnej drużyny, Illuminar Gaming, i po dwóch czy trzech kolejkach Ultraligi, gdy ekipa sobie nie radziła, presja społeczności go zniszczyła. Mówił, że trzęsły mu się ręce nawet, gdy grał z domu. Czy ta presja w esporcie to jest duży problem?

Myślę, że w każdej dziedzinie życia, która jest rozliczana za wyniki, presja jest codziennością. A jednocześnie nie da się być w maksymalnej formie przez 365 dni w roku. Natomiast zawsze można zagrać na swoje aktualne 100%. Dlatego zachęcam graczy do skupieniu się nie na wyniku (choć oczywiście to z wyników jesteśmy rozliczani), ale na tym, co do tego wyniku może doprowadzić, czyli na dobrej grze. Im mniej myślimy o wyniku, tym łatwiej nam on przychodzi.

W przypadku graczy Virtus.pro, w każdym poście, którego by nie wrzucili po porażkach, wylewano na nich wiadro pomyj. Wydaje mi się, że to mocno wchodzi do głowy, tym bardziej, że w internecie każdy czuje się bezkarny.

W esporcie trudniej jest odciąć się od internetowych komentarzy niż w sporcie tradycyjnym. Jednak temat negatywnych komentarzy obecny jest również w innych dyscyplinach. Im stabilniejsza samoocena, zbudowana na solidnych fundamentach, tym łatwiej sobie poradzić z opiniami innych. Jeśli wiem jakie są moje mocne strony, a nad którymi muszę jeszcze popracować, tym łatwiej jest po prostu robić swoje. Czasem okazuje się, że wystarczy zmienić lub poprawić kilka drobiazgów, by wrócić do dobrego grania. Warto natomiast pamiętać, że z punktu widzenia kibica tych szczegółów nie widać. Tak jak na przykład podczas transmisji meczów Ultraligi – widzowie widzieli grę drużyn. Nie mają natomiast wglądu w komunikację zawodników, sytuację i zdrowie poszczególnych graczy, plan na grę, ani ilość pracy włożonej w przygotowania.

Skoro już wspomniałaś Ultraligę, to poruszmy temat występujący np. w serii BO5. Może zdarzyć się tak, że zawodnicy przegrywają pierwszą albo dwie pierwsze mapy. Jak trudno jest poprawić ich nastroje, zwłaszcza, że to w końcu młodzi zawodnicy, którzy reagują w różny sposób. Jak sprawić, by znów byli skupieni na tym, co powinni realizować?

To jak zawodnicy radzą sobie z sytuacją w dniu meczowym, to efekt tygodni lub nawet miesięcy przepracowanych przed nim. To wtedy skupiamy się nad koncentracja, motywacją, pewnością siebie, podziałem zadań czy radzeniem sobie ze stresem. Pomiędzy mapami można tylko przypominać zawodnikom o rzeczach, które potrafią i zadbać o wprowadzenie przez nich wypracowanej wcześniej rutyny przedmeczowej.

Jak ważne jest dopasowanie charakterów w drużynie, nawet jeszcze podczas jej budowania? Czy jeśli na początku nie były one dobrze dopasowane, to można coś z tym zrobić?

Myślę, że ważniejszy jest poziom motywacji i zaangażowania zawodników niż samych charakterów. Jeśli jestem z drużyną od początku, to uczymy się, między innymi, współpracy i rozwiązywania ewentualnych konfliktów na ich początkowym etapie. Ducha drużyny można z powodzeniem budować. Inaczej sytuacja wygląda, gdy jestem zatrudniana przez drużynę, która jest w kryzysie. Czasami jest on na tyle głęboki, że trudno jest drużynie powrócić do efektywnej współpracy.

Jak często występują konflikty między graczami i z czego się biorą?

Konflikty to naturalny etap rozwoju grupy, na drodze do pełnej synergii. Szczególnie, jeśli mamy do czynienia z grupą osób spędzających ze sobą czas w takim wymiarze, jak ma to miejsce w gaming house'ach. Jestem jednak od tego, by wyłapywać ich początki, zapobiegać eskalacji i pomagać drużynie w miarę bezboleśnie przejść przez ten etap.