Czasy, w których nieodłącznym synonimem "myszki gamingowej" był fakt posiadania przez nią kabla w oplocie, mamy już dawno za sobą. Ewolucja dotknęła także ten segment sprzętu dla graczy, a dotychczasowe połączenie przewodowej myszki ze specjalnie zaprojektowanym uchwytem do trzymania kabla, czy jak kto woli "mouse bungee", zostały zastąpione przez bezprzewodowe rozwiązania. Od dłuższego czasu prym wśród producentów takich właśnie gryzoni wiedzie firma Logitech, której bezprzewodowe rozwiązania zaskarbiły sobie sympatię graczy na całym świecie. Przez ostatni miesiąc miałem możliwość testowania produktu, będącego efektem blisko 2,5-letniej współpracy inżynierów Logitecha z ponad 50 profesjonalnymi esportowcami z całego świata. W ten sposób narodził się Logitech G PRO Wireless, mysz klasy premium, stworzona dla najbardziej wymagających graczy.

Specyfikacja:

  • Wymiary: 125,0 × 63,5 × 40,0 mm
  • Przyciski: 7 programowalnych + 1 do zmiany DPI
  • Waga: 80 g
  • Łączność bezprzewodowa: Autorska technologia LIGHTSPEED
  • Łączność przewodowa: Opcjonalna przez kabel microUSB o długości 1,8 metra
  • Bateria: wbudowana, litowo-polimerowa, 240 mAh, ładowana dołączonym kablem microUSB
  • Sensor optyczny: HERO™ 16K
  • Częstotliwość próbkowania: 125/250/500/1000 Hz
  • Maksymalne przyspieszenie: > 40 G
  • Prędkość: > 400 IPS
  • Pamięć: Wbudowana pamięć
  • DPI: 100 - 16 000
  • Podświetlenie: 1-strefowe w autorskiej technologii LIGHTSYNC™ RGB
  • Sugerowana cena: 649 zł

Zawartość pudełka

Logitech od samego początku daje nam odczuć, że mamy do czynienia z produktem klasy premium. I nie mam tu na myśli tylko ceny G PRO Wireless. Myszka zapakowana jest w eleganckie, grube, czarne pudełko, które bardzo dobrze chroni myszkę przed wszystkimi zagrożeniami w trakcie jej transportu. W środku natomiast oprócz myszki znajdziemy odbiornik USB LIGHTSPEED™, kabel USB do ładowania/przesyłania danych, przedłużacz do odbiornika, opcjonalne przyciski boczne i osłony przycisków oraz instrukcja obsługi. Pudełko zawiera zatem wszystkie najważniejsze elementy i nie jest zaśmiecone np. zbędnymi naklejkami i innymi tego typu podobnymi rzeczami, które potem zazwyczaj walają nam się po szufladach. Dodatkowo spód myszki zabezpieczony jest przeźroczystą folią, aby uniknąć zabrudzeń lub uszkodzeń sensora HERO™.

Budowa i jakość wykonania

Przechodząc do budowy myszki, w Logitech G Pro Wireless otrzymujemy niezwykle klasyczną i prostą konstrukcję. Jej bryła jest symetryczna, więc bez przeszkód mogą z niej korzystać gracze prawo- i leworęczni. Całość została wykonana z wysokiej jakości plastiku, dzięki czemu jest przyjemna w dotyku, a dodatkowo sprawia wrażenie niezwykle wytrzymałej. Na pierwszy rzut oka myszka sprawa wrażenie, jakby została w całości wyrzeźbiona z jednego kawałka plastiku, dopiero po bliższym przyjrzeniu się jej można zauważyć mikroskopijną linię między grzbietem gryzonia a jego bokami. To tylko potwierdza, iż producent dołożył wszelkich starań, abyśmy otrzymali dobrze spasowaną konstrukcję bez żadnych trzeszczących elementów.

Wskazałem już, że do wykonania G PRO Wireless użyto wysokiej jakości tworzyw sztucznych, dzięki temu producent mógł zrezygnować z bardzo popularnych w innych modelach powierzchni gumowych, najczęściej ulokowanych po bokach gryzonia, których celem jest zapewnienie większej stabilności i pewności chwytu. Tutaj tę rolę odgrywają użyte materiały, gdyż nawet bez tych dodatkowych gumowych elementów, myszka pewnie leży w dłoni i to nawet po wielogodzinnych sesjach z najbardziej wymagającymi tytułami, szczególnie przy obecnie panujących za oknem temperaturach. Użyty do produkcji plastik ma jeszcze jedną ogromną zaletę, albowiem kompletnie nie widać na nim wszelkich zabrudzeń, jakie powstają w trakcie korzystania z myszki. Także możecie być spokojni, bo żaden znajomy nie weźmie Was za brudasa, gdy zobaczy Waszego gryzonia.

O dziwo dużo bardziej skomplikowany konstrukcyjnie jest spód Logitech G PRO Wireless. Przede wszystkim znajdziemy tutaj przełącznik służący nam do włączania myszki, po przeciwległej stronie umieszczono natomiast przycisk do zmiany DPI w locie. Jeżeli ktoś właśnie przetarł oczy ze zdumienia, to potwierdzę, tak Logitech zdecydował się umieścić przycisk zmiany DPI na spodzie swojego produktu. Jest to jeden z wielu efektów współpracy inżynierów z esportowcami, dzięki czemu możecie być spokojni, że w trakcie celowania nie grozi Wam niespodziewana zmiana DPI myszki, przez co ten farciarski czit..., znaczy bardzo dobry gracz drużyny przeciwnej, mógłby uniknąć śmierci wprost z Waszej śmiercionośnej broni. W dolnej części myszki znajduje się zamaskowane owalne zagłębienie, w którym umieszcza się moduł indukcyjnego ładowania, czyli kolejnej z autorskich technologii Logitecha - POWERPLAY™. Jeśli natomiast nie posiadamy tego modułu, to w miejscu tym możemy przechowywać odbiornik USB. Całość spodu dopełnia pięć ślizgaczy, jeden podłużny umieszczony w górnej części gryzonia, trzy mniejsze rozłożone na dole i po bokach zagłębienia oraz ostatni, okalający sensor.

Pora na kilka zdań o przyciskach, które obok samej konstrukcji i kształtu myszki, przekładają się na komfort i odczucia płynące z jej używania. Na pierwszy ogień idą przyciski główne, które mają całkiem dużą powierzchnię i zostały odseparowane zarówno od siebie, jak i od pozostałej części bryły gryzonia. Podobnie jak reszta myszki, są dobrze spasowane, nie przesuwają się i nie trzeszczą. Działają bardzo delikatnie, a odległość wymagana do aktywacji jest niewielka i jak na tę klasę produktu przystało, przyciski nie są zbyt głośne. Logitech zastosował tutaj przełączniki Omron D2FC-F-K, których żywotność przewidziana jest na ponad 50 milionów naciśnięć. Warto również podkreślić, że nie ma problemów z natychmiastową ponowną aktywacją przycisków.

Zachwycony jestem wykonaniem rolki w tym modelu, która przy wolnym przewijaniu jest bardzo cicha, wręcz bezgłośna. Co więcej, nawet przy dynamicznych obrotach wydawany przez nią dźwięk nie jest w żadnym wypadku denerwujący. Sama rolka obraca się niezwykle lekko, stopnie obrotu są dobrze wyczuwalne, nie zdarzyła mi się sytuacja, w której w ferworze gry niechcący doszłoby do jej przypadkowego przekręcenia. Także umiejscowiony w rolce przycisk świetnie spełnia swoje zadanie, siła wymagana do jego wciśnięcia jest większa niż w przypadku przycisków głównych, niemniej nie ma żadnych problemów z jego błyskawiczną aktywacją, gdy np. należymy do tego typu graczy, którzy często przeładowują swoją broń, a czynność tę przypisali właśnie do środkowego przycisku myszy.

Logitech oddaje w nasze ręce także maksymalnie cztery przyciski boczne. Dlaczego piszę maksymalnie? Ano dlatego, iż każdy z bocznych przycisków możemy zdemontować. Potrzebujesz 4 boczne przyciski? Nie ma problemu! Wykorzystujesz tylko 2? Rozmieść je jak tylko chcesz. Boisz się, że Twoje ogromne ręce sprawią, że niechcący je aktywujesz? Żaden problem, po prostu zdemontuj je, a puste miejsce zakryj dołączonymi do zestawu zaślepkami. Wszystkiego tego można dokonać z niezwykłą łatwością, gdyż przyciski lub zaślepki przytrzymuje magnes, który zapewnia z jednej strony dobre mocowanie, a z drugiej nie utrudnia w żaden sposób ich wymiany.

Na zakończenie warto także wspomnieć o dołączanym do G PRO Wireless przewodzie, który o ironio, jest lepszy od wielu swoich odpowiedników w przewodowych konstrukcjach. Logitech zdecydował się wykonać go z bardzo elastycznego tworzywa, dzięki czemu jest on niezwykle lekki i trudno wyczuć tutaj jakikolwiek opór podczas użytkowania. W efekcie bardzo łatwo się układa, szczególnie w porównaniu do kabli myszek przewodowych, które bardzo często ze względu na zastosowanie oplotu, są bardzo sztywne i bardzo utrudniają swobodne korzystanie z myszki. W tym miejscu biję się w pierś, gdy jeszcze miałem przewodowego gryzonia, uważałem oplot za coś obowiązkowego w klasie myszek gamingowych. Po zetknięciu się z kablem dołączanym do G PRO Wireless muszę powiedzieć, że więcej producentów powinno, brzydko mówiąc, skopiować rozwiązanie inżynierów Logitecha. Także wtyczka microUSB posiada dwa dodatkowe trzpienie, które zapewniają stabilne podłączenie przewodu do myszki, dzięki czemu nie grozi nam przypadkowe rozłączenie, kiedy jesteśmy zmuszeni nakarmić naszego gryzonia kolejną dawką energii, nim powrócimy do dalszej bezprzewodowej rozgrywki.

Sensor

W Logitech G PRO Wireless zastosowano autorski sensor optyczny HERO™ 16K, który obecnie jest jedną z najbardziej zaawansowanych konstrukcji, jakie są dostępne na rynku. Warto wspomnieć, iż HERO™ ma właściwości identyczne co uznawany przez wielu za ideał wśród sensorów PixArt PMW3366, a to wszystko przy prawie 10% niższym zapotrzebowaniu na energię w stosunku do konstrukcji PixArtu. W ten sposób otrzymujemy idealny sensor dla rozwiązań bezprzewodowych, który zapewnia świetnie osiągi przy niskim zużyciu energii, co w efekcie przekłada się na dłuższą pracę pomiędzy kolejnymi ładowaniami (mowa oczywiście o rozwiązaniu bez korzystania z technologii POWERPLAY™). Jest to moja pierwsza styczność z tym rozwiązaniem Logitecha, niemniej jak najbardziej pozytywna. W trakcie codziennego korzystania z G PRO Wireless nie zauważyłem żadnych anomalii związanych z rejestrowaniem ruchów przez sensor oraz łączność bezprzewodową, co tylko potwierdza fakt, że inżynierzy Logitecha stworzyli naprawdę zaawansowany technologicznie sensor.

Wyciąg najważniejszych wyników sensora HERO™:

  • Częstotliwość próbkowania – sensor stabilnie przekazywał informacje do komputera dla każdego spośród czterech dostępnych ustawień, tj. 125/250/500/1000 Hz
  • Szumy (Jittering) – nie występują przy żadnej wartości DPI
  • Interpolacja – nie występuje przy żadnej wartości DPI
  • Predykcja (Angle Snapping) – nie występuje, oprogramowanie Logitecha nie posiada opcjonalnej funkcji włączenia tej opcji
  • Akceleracja pozytywna – nie występują przy żadnej wartości DPI
  • Akceleracja negatywna – nie występują przy żadnej wartości DPI
  • LOD (wysokość nad podkładką, przy której sensor nie przesyła sygnału) – 0,6 mm dla materiałowej podkładki Razer Goliathus Speed

Bateria

Logitech G PRO Wireless został wyposażony w ogniwo o pojemności 240 mAh, co przy najwyższej częstotliwości próbkowania w wysokości 1000 Hz połączonej z podświetleniem znajdującego się na grzbiecie myszki loga serii Logitech G daje nam około 50 godzin korzystania z gryzonia, bez martwienia się o to, że się wyczerpie. Całkowite wyłączenie podświetlenia podnosi "wytrzymałość" myszki do 64 godzin. Przekształcenie zaś G PRO Wireless w mysz do zastosowań biurowych (częstotliwość próbkowania na poziomie 125 Hz oraz brak podświetlenia) pozwala uzyskać czas pracy na jednym ładowaniu na poziomie 111 godzin.

Podczas codziennego korzystania z myszki, bez względu na to, czy była to wieczorna sesja grania w League of Legends, czy też praca w pakiecie biurowym i przeglądanie internetu, wykorzystywałem częstotliwość próbkowania na poziomie 1000 Hz i podświetlenie loga Logitech G w trybie płynnej zmiany kolorów. Przez blisko miesiąc korzystania z Logitecha G PRO Wireless po około 4-5 godzin dziennie, ładowałem go tylko trzy razy, co odpowiada rzeczywistym danym, wyświetlanym przez oprogramowanie Logitech Gaming Software (50 godz.) i zapewnieniom producenta.

Jak każde ogniwo, również to zastosowane w G PRO Wireless po kilkuset cyklach ładowanie może się zużyć i zapewniać niższe czasy pracy niż deklarowane przez producenta. Nie musimy się jednak martwić, że za kilka lat będziemy zmuszeni do wymiany myszki, gdyż w domowym zaciszu spokojnie możemy gryzonia otworzyć i wymienić zużytą baterię. Zawsze możemy też zainwestować w system POWERPLAY™ i cieszyć się bezprzewodowym ładowaniem naszego gryzonia.

Oprogramowanie

Pracę Logitech G PRO Wireless nadzoruje oprogramowanie o niezbyt fantazyjnej nazwie — Logitech Gaming Software. Na szczęście tylko nazwa jest prosta, bo samo narzędzie do konfiguracji myszki jest zdecydowanie bardziej zaawansowane, a przy tym bardzo intuicyjne. Do tego zadowoli się raptem 326 MB pojemności naszego dysku i nie ma negatywnego wpływu na działanie komputera (tak na Ciebie patrzę ROCCAT SWARM, który powodujesz skoki pingu w grach online).

Warto podkreślić, iż liczba wyświetlanych zakładek na ekranie głównym zależy od wybranego trybu pracy myszki, tzn. czy wykorzystujemy wbudowaną pamięć gryzonia, czy profile przechowywane w pamięci naszego komputera, oznacza to, że odpowiednio będzie to pięć lub sześć kart głównych oraz stałe dla obu trybów cztery zakładki: umiejscowiona po lewej z dużym logiem Logitecha, przekierowuje nas na stronę producenta, po prawej zaś kolejno mamy przycisk otwierający stronę dodatku Overwolf, zębatkę otwierającą dodatkowe ustawienia programu oraz pytajnik, który otworzy nam zapisany podczas instalacji plik pomocy.

Pierwsza zakładka jest identyczna dla obu trybów pracy myszki, chociaż nie zawiera zbyt wielu ustawień myszki. To właśnie na tej karcie wybieramy czy będziemy używać wbudowanej w G PRO Wireless pamięci, czy też skorzystamy z profili zapisanych na dysku naszego komputera. Służy do tego suwak, który po kliknięciu podświetla jedną z tych dwóch opcji. Wskaźnik kursora z zębatką przeniesie nas natomiast na kartę, gdzie będziemy mogli zmienić ustawienia DPI myszki oraz częstotliwość próbkowania.

W sytuacji korzystania z profili przechowywanych na komputerze pojawia się dodatkowa karta, umożliwiająca dostosowania przycisków pod konkretne gry, które Logitech Gaming Software wykryje na naszym komputerze. Na ten moment liczba gier wraz z zestawem predefiniowanych poleceń, które znajdują się w repozytorium Logitecha, wynosi 642. Po wybraniu odnalezionej na naszym komputerze gry dostajemy możliwość przyporządkowania konkretnych zachowań, takich jak np. otworzenie ekwipunku, wyjęcie mapy, rzucenie granatem pod najwygodniejsze dla nas przyciski.

Kolejna karta Logitech Gaming Software skupia się na ustawieniach sensora HERO™. To w tym miejscu możemy dostosować poziomy DPI do poszczególnych profili, wybrać liczbę dostępnych poziomów zmiany DPI w locie, jak również wybrać jedną z czterech dostępnych częstotliwości próbkowania sensora. Dodatkowo znajdziemy tu także opcję dla sprzętowego przyspieszenia wskaźnika.

Zakładka numer cztery (bądź trzy przy korzystaniu z wbudowanej pamięci myszy) skupia się na opcjach dotyczących podświetlenia gryzonia. Jako że Logitech G PRO Wireless posiada zaledwie 1-strefowe podświetlenia, składające się z loga Logitech G i wskaźnika DPI, dostępne opcje ustawień nie są zbyt rozbudowane. Możemy wybrać jakie elementy mają być podświetlone, do tego dochodzi wskazanie jednego z trzech efektów (oddychanie, płynna zmiana kolorów oraz stały kolor), jasność koloru oraz szybkość przejścia w ramach wybranego efektu i co jest zaletą, możliwość dopasowania zachowania podświetlenia do konkretnych profilów.

Przedostatnia karta z głównej części ustawień to informacje o zużyciu energii, wraz z dokładnym wskazaniem, jaka funkcja myszy zużywa ile energii dla swojego działania. Producent wyróżnił tutaj trzy aspekty, które przekładają się na zmniejszoną bądź zwiększoną konsumpcje energii, a są to: system, a więc mikroprocesor odpowiedzialny za funkcjonowanie gryzonia, częstotliwość próbkowania (im częściej myszka raportuje swoje położenie, tym więcej zużywa ona baterii) oraz podświetlenie, bez niespodzianek, im więcej światełek się świeci, tym częściej musimy ładować myszkę. Co ciekawe, włączenie na stałe podświetlenia DPI (składającego się z trzech kropek) konsumowało o wiele więcej energii niż samo podświetlenie loga Logitech G.

Ostatnia zakładka przeznaczona jest dla fanatyków liczenia APM i map termicznych, gdyż znajdziemy w tym miejscu możliwość włączenia analizy danych wejściowych myszki, takich jak chociażby częstotliwość kliknięć oraz wygenerowania mapy termicznej, która pokaże nam, który to z dwóch przycisków klikamy częściej. O ile jeszcze taka funkcjonalność ma spory sens w klawiaturach to w przypadku myszki jest nikomu niepotrzebnym bajerem. Założę się, że większość z graczy zajrzy tu raz, po zainstalowaniu Logitech Gaming Software, no góra dwa!

Z pozostałych czterech przycisków warty uwagi jest tylko jeden, mowa tutaj oczywiście o zębatce, która uruchamia możliwość zmiany zaawansowanych ustawień Logitech G PRO Wireless, pozwala odczytać wersję oprogramowania układowego, jak również dostosować ustawienia samej aplikacji Logitech Gaming Software.

Wrażenia z użytkowania

Logitech G PRO Wireless jest moją pierwszą poważną myszką bezprzewodową, z którą miałem okazję się zetknąć. Wcześniejsze doświadczenia z "bezogonkowym" gryzoniem sprowadzają się do biurowego Microsoft 1850 Wireless Mobile Mouse, która ma tyle wspólnego z gamingiem, co Fiat Multipla ze sportowym samochodem. Dla formalności należy wskazać myszkę, z której korzystałem do tej pory, a była to ROCCAT Kova 2016. Jest to przewodowy gryzoń, o symetrycznej konstrukcji, wadze 99 gramów, a wyposażony został w sensor PRO-OPTIC R6 o maksymalnej wartości DPI wynoszącej 7000 DPI, co zawdzięcza specjalnemu trybowi OVERDRIVE.

Problemów z przesiadką na nową mysz nie miałem żadnych. Od kilku lat korzystam z symetrycznie skonstruowanych gryzoni, więc kształt G PRO Wireless od razu trafił w mój gust. Mogłoby się wydawać, iż 19 gramów różnicy w wadze to niewiele, ale uwierzcie mi, że po złapaniu z powrotem mojej Kovy miałem wrażenie, jakbym wziął do ręki ciężki kamień. Ultralekka konstrukcja G PRO Wireless jest po prostu fenomenalna, a zaledwie 80 gramów wagi daje niesamowity komfort przy długich sesjach grania. Zdarzały się dni, że po kilku godzinach eliminowania moich wirtualnych oponentów przy pomocy Kovy bolała mnie ręka. Z G PRO Wirelessem problem bolącej ręki i nadgarstków zniknął. Dodatkowo waga myszki przekłada się na lekkość wykonywanych nią ruchów zarówno w trakcie gry, jak i codziennej pracy, dzięki czemu ma się wrażenie, że nasz gryzoń sunie po podkładce z gracją najlepszych łyżwiarzy figurowych na lodzie.

Pora przejść do kwestii najważniejszej, a więc sprawowania się Logitech G PRO Wireless w grach, dla których została przecież stworzona. Na pierwszy ogień poszło League of Legends, które stanowi podstawę mojej komputerowej rozrywki. Ustawienia to 1800 DPI, 35 szybkość myszy w grze, 6/11 szybkość myszy w ustawieniach Windowsa oraz wyłączona precyzja. Symetryczna konstrukcja G PRO Wireless zapewniała pewny chwyt, nawet po dłuższej sesji gryzoń nie wyślizgiwał się z ręki. Logitech uzyskał taki efekt bez stosowania specjalnych mat po bokach gryzonia, co zasługuje na dodatkowe uznanie. Sensor HERO™ dokładnie śledził ruchy myszki. Nie zaobserwowałem pływania kursora czy jego drgania, kiedy myszka nie była przesuwana. Tak samo precyzyjnie kursor przemieszczał się przy szybkich ruchach G PRO Wireless w trakcie teamfightów czy pojedynków jeden na jeden. Kursor zawsze przesuwał się tam, gdzie chciałem, czy to na przeciwnika, czy na miniona, którego chciałem dobić. Przyciski zastosowane w tym gryzoniu również zdały egzamin. Nie było żadnych problemów z aktywacją głównych przycisków, klikały się przyjemnie i pewnie.

Bardziej casualowo wyglądały testy myszki w grach FPS. Tutaj bowiem na warsztat trafił jeden z moich ulubionych tytułów — Borderlands 2. Wiadomo, że Borderlandsy nie mają wiele wspólnego z turniejową czy rankingową rozgrywką, ale przecież nie zawsze gramy w gry, które zmuszają nas do rywalizacji. Także w strzelance studia Gearbox Software, Logitech G PRO Wireless poradził sobie fantastycznie. Ruchy gryzoniem były świetnie odwzorowywane, nawet przy dynamiczniejszych przesunięciach jej po podkładce. Nie zdarzyło mi się, żeby kursor poszedł w innym niż chciałem kierunku. Celowanie było niezwykle satysfakcjonujące, a pokonywanie kolejnych hord wrogów przy pomocy G PRO Wireless dawało niemałą satysfakcję. Dodatkowym atutem było wykorzystanie trybu profili przechowywanych w pamięci komputera, w którym miałem przypisane najważniejsze polecenia w grze do poszczególnych przycisków bocznych. Dzięki temu w łatwy sposób mogłem uzyskać dostęp do takich rzeczy jak ekwipunek, mapa czy umiejętność specjalna.

Logitech G PRO Wireless również świetnie się spisuje w trakcie zwykłej, codziennej pracy z komputerem czy laptopem. Przeglądanie stron WWW, praca w edytorze video, programach graficznych czy tekstowych to prawdziwa przyjemność. Do sporych plusów należy doliczyć możliwość przypisana sporej liczby funkcji odtwarzacza multimedialnego i przeglądarki stron internetowych, co bardzo uprzyjemnia komfort pracy, gdy wszystkie istotne funkcje mam w zasięgu palców. Warto także jeszcze raz pochwalić niezwykle cichą rolkę myszy, która dba o nasze zszargane nerwy po kolejnym przegranym rankedzie i w trakcie przewijania stron zachowuje się praktycznie bezgłośnie.

Podsumowanie

Kiedy pierwszy raz usłyszałem o Logitech G PRO Wireless, w moje głowie utkwiły takie frazesy jak: "wyjątkowa mysz go grania dla profesjonalnych e-sportowców", "ponad 2 lata dział Logitech G współpracował z ponad 50 profesjonalnymi graczami", czy "mysz do grania o niezrównanej wydajności i precyzji, zapewniająca narzędzia i pewność siebie, aby zwyciężać", które wydały mi się niczym innym jak marketingowym bełkotem. Teraz po miesiącu obcowania z flagowym produktem firmy Logitech, przychodzi mi posypać głowę popiołem i przyznać, że powyższe zdania nie są tylko marketingowym zabiegiem, lecz faktycznym opisem produktu, który otrzymujemy w chwili zakupu. Co więcej, czynię to z nieukrywaną satysfakcją, ponieważ w rzeczywistości mysz Logitech G PRO Wireless swoją konstrukcją, działaniem i funkcjonalnością potwierdza każde słowo zawarte na stronie producenta.

Logitech w modelu G PRO Wireless oddał w ręce profesjonalnych i casualowych graczy produkt, który zgodnie ze swoją nazwą jest PRO pod każdym względem. Symetryczna i lekka konstrukcja, wydajne ogniwo, zapewniające ponad 50 godzin rozgrywki na jednym ładowaniu, modułowe przyciski, a przede wszystkim świetny sensor HERO™, sprawiają, że granie przy użyciu G PRO Wireless daje ogrom satysfakcji. Flagowy produkt Logitecha to także innowacyjne rozwiązania jak umieszczenia przycisku DPI na spodzie gryzonia. Całość dopełniają autorskie technologie Logitecha, jak LIGHTSPEED™, odpowiadająca za łączność myszki z naszym komputerem, która zapewnia niemal zerowy input lag, czy POWERPLAY™ umożliwiająca indukcyjne ładowanie naszego gryzonia, poprzez codzienną pracę i grę na specjalnej podkładce.

W tej beczce przedniego miodu znajduje się jednak łyżka dziegciu, a jest nią bez wątpienia sugerowana cena detaliczna Logitech G PRO Wireless, która na dzień sporządzania recenzji wynosi niebagatelne 649 złotych. Nie jest to kwota mała i zdaję sobie sprawę, że nie jest to produkt na kieszeń każdego gracza. Szczególnie gdybyśmy chcieli wykorzystać dobrodziejstwo technologii POWERPLAY™ i dokupić do G PRO Wirelessa specjalną podkładkę do ładowania indukcyjnego, która została wyceniona przez producenta na 569 złotych. Oznacza to, iż na zestaw myszka plus podkładka musimy wydać ponad 1000 złotych, co jest znacznym obciążeniem budżetu większości graczy. Gdy kończe pisać tę recenzję, Logitech G PRO Wireless leży już spakowany w oczekiwaniu na kuriera, który przyjedzie zabrać go w podróż do kolejnej osoby, która będzie mogła poznać jego fenomenalne właściwości, ja natomiast wiem już, jaki będzie kolejny gryzoń, który stanie się nieodłącznym towarzyszem moich wirtualnych potyczek.