Powiedzieć, że Blizzard znalazł się ostatnio na cenzurowanym, to tak, jakby nic nie powiedzieć. Amerykańska firma od kilku dni musi mierzyć się z poważnym kryzysem wizerunkowym, który spowodowała decyzja o ukaraniu jednego z graczy Hearthstone'a.

Przypomnijmy, że Chung „blitzchung” Ng Wai podczas prowadzonej na żywo transmisji z meczu rangi Grandmaster poparł prowadzone w Hongkongu protesty. W efekcie odebrano mu wszystkie wywalczone ostatnio nagrody, a także zawieszono na cały rok – więcej na ten temat przeczytać można pod tym adresem.

Blizzard od razu opublikował oświadczenie, w którym wytłumaczył, iż Azjata złamał jeden z zapisów regulaminu, który wyraźnie zakazuje zawodnikom ekspresji politycznych przekonań pod groźbą kary. Co ciekawe, swój komentarz za pośrednictwem serwisu Weibo upublicznił także chiński oddział firmy i ten różnił się nieco od tego, co zaprezentowali Amerykanie. Przede wszystkim znalazł się w nim taki zwrot:

Jesteśmy bardzo źli i rozczarowani tym, co wydarzyło się na imprezie, i nie akceptujemy tego w najmniejszym nawet stopniu. Zdecydowanie sprzeciwiamy się również rozpowszechnianiu prywatnych przekonań politycznych w ten sposób. Zawsze będziemy szanować i bronić dumy naszego kraju.

Warto w tym miejscu zauważyć, iż problem protestów w Hongkongu dosięgnął nie tylko Blizzarda. Z zarzutami o celowe cenzurowanie słowa "Hongkong" musiał mierzyć się także Riot Games, a i w zawodowej lidze koszykarskiej NBA trwa obecnie związane z tym spore zamieszanie.