Jeśli regularnie oglądacie mecze Counter-Strike'a, to z pewnością wielokrotnie zdarzyło Wam się trafić na filmik przedstawiający konkretną akcję danego zawodnika lub całą kompilację jego zagrań. Bardzo zatem możliwe, że trafiliście na fragmovie przygotowane przez Filipa "filq" Szatkowskiego, który na swoim koncie ma już prawie sto takowych materiałów i zdecydowanie nie zamierza się zatrzymywać. Sylwetkę filq może przybliżyć Wam poniższy wywiad, w którym poruszyliśmy takie tematy jak: początki pracy w esporcie, pierwsze wynagrodzenie, największe wyzwania w trakcie montażu, czy plany na przyszłość.
Masz 17 lat, a w twoim portfolio znajdują się materiały dla takich firm jak HLTV, Dust2 czy kanału NadeKing. Jak do tego wszystkiego doszło?
Czysty przypadek. To nie było tak, że napisałem do HLTV: "Hej, nie szukacie montażysty". Cała historia jest nieco bardziej pogmatwana.
Wszystko zaczęło się w 2017 roku, gdy miałem sporą zajawkę na CS-a i często grywałem ze znajomymi MM-y. Rzecz jasna co pewien czas udawało mi się zrobić jakąś lepszą akcję, więc w pewnym momencie stwierdziłem, że może jedną z nich warto zmontować. Dokładnie pamiętam, to był 8 stycznia, a ja ustrzeliłem bodajże ace'a z pistoletu i to zagranie właśnie posłużyło jako materiał na filmik. Trudno było nazwać to montażem, bo tak naprawdę nic nie zmieniłem, jedynie podłożyłem muzykę, którą zresztą źle zsynchronizowałem. Niemniej spodobało mi się to, wręcz można powiedzieć, że się wkręciłem.
Naturalnie w miarę upływu czasu podczas gry pojawiało się coraz więcej lepszych lub gorszych akcji, które próbowałem na własny użytek montować. Miałem wrażenie, że z każdym kolejnym filmikiem wygląda to coraz lepiej. Pomagało zdecydowanie oglądanie innych fragmovie, z których sporo się uczyłem.
Pewnego razu zrobiłem kompilacje najlepszych zagrań byaliego. Filmik nie był oczywiście górnych lotów, zresztą do dziś ma nieco ponad 200 wyświetleń na moim kanale, ale postanowiłem podesłać go Radkowi Makuchowi, który w tamtym czasie był montażystą HLTV. Poprosiłem go o opinię, a w odpowiedzi usłyszałem, że wygląda to całkiem fajnie.
Po dwóch dniach MAKKU sam się odezwał, mówiąc, że sprawdził sobie mój kanał, na którym znalazł filmik z akcjami NiKo, i pochwalił moją pracę. Zaczęliśmy wówczas nieco więcej pisać, Radek dzielił się ze mną swoją wiedzą i przekazał wiele istotnych uwag. W pewnym momencie, pół żartem, pół serio, napisałem mu, czy nie byłby w stanie podesłać moich montażów gdzieś dalej, chociażby do HLTV. "Zobaczymy, co da się zrobić" - odpowiedział.
Udało się?
Przez następne dwa tygodnie panowała cisza, więc powoli oswajałem się z myślą, że to jeszcze nie mój czas. Byłem jednak wówczas bardzo młody i nie potrafiłem tak po prostu tego zostawić. Zdecydowałem zatem, że przypomnę się Radkowi i zapytam, czy udało mu się coś wskórać. Wiadomość, jaką od niego otrzymałem, była co najmniej zaskakująca. Załatwił.
Dokładnie 18 grudnia 2017 roku zostałem zaproszony do współpracy przez HLTV. Do dziś doskonale pamiętam tę datę, to bez wątpienia jeden z najważniejszych momentów w moim życiu. Trzy dni później światło dzienne ujrzał mój filmik z kompilacją zagrań raina, wybranego na MVP finałów ECS Season 4. Nadal nie mogłem jednak powiedzieć, że ten montaż był jakoś niesamowicie udany. W komentarzach znalazło się nieco słów krytyki, ludzie przede wszystkim dziwili się, że nie było to fragmovie przygotowane przez dotychczasowych montażystów pracujących dla HLTV.
Początkowo przejąłem się nieco negatywnym odbiorem, było mi smutno. Niemniej dalej przygotowywałem kolejne filmiki, ciągle starając się podpatrywać innych i wcielać w życie rady od bardziej doświadczonych w tym fachu osób. Przez pierwsze pół roku montowałem za darmo, zresztą nawet nie myślałem wówczas, że ktoś jest skłonny mi za to zapłacić. A trzeba powiedzieć, że pracowałem sporo – inni montażyści śmiali się nawet, że nie mogą przy mnie wyrobić miesięcznej normy.
Gdzieś w połowie 2018 roku zacząłem się więc po raz pierwszy dopominać o jakieś wynagrodzenie. W odpowiedzi usłyszałem jednak, że moje materiały są jeszcze odrobinę za słabe i muszę nieco nad nimi popracować. Nie ukrywam, że w tamtym momencie czułem się nieco wykorzystywany, bo powoli zaczynałem nabierać świadomości, że za pracę należą się pieniądze. Ale gdy patrzę na to wszystko z miejsca, w którym teraz jestem, to w sumie wcale się nie dziwię, że HLTV nie chciało mi wówczas płacić – tym filmikom naprawdę jeszcze sporo brakowało do ideału.
Ale filmy mimo wszystko pojawiały się na YouTubie.
Owszem. I w sumie spoko, bo przynajmniej mogłem poczytać, co o nich myślą widzowie. Choć moja praca dla HLTV nadal miała formę wolontariatu, to ogromnym jej plusem był kontakt z innymi montażystami i ich rady co do moich materiałów. Nie sposób opisać, ile się od nich nauczyłem.
No i w końcu przyszedł czas na pierwszą wypłatę. W czerwcu szef tego działu wideo napisał do mnie, że od teraz mogę liczyć na regularne pieniądze. Nie wiedziałem nawet, ile zarobię, ale bez względu na to czułem się niezmiernie szczęśliwy.
Kurs dolara znałeś?
Nie. Ja w ogóle liczyłem, że dostanę jakieś kieszonkowe - 100, może 200 złotych. Oczywiście na moim koncie zaksięgowano znacznie większą kwotę. Byłem w szoku. Robić coś z pasji i dostawać za to wynagrodzenie, to chyba marzenie każdego.
W międzyczasie zacząłem przygotowywać filmiki dla NadeKinga. Tutaj wyglądało to zupełnie inaczej niż w HLTV - nie było "normy miesięcznej", jednak oczekiwano, by każdy materiał trwał około 10 minut. To bez wątpienia wymagało dużego nakładu pracy, dlatego też łącznie wykonałem na potrzeby tego kanału sześć filmów na przestrzeni pół roku, co nie jest jakimś imponującym wynikiem.
W 2019 dostałem podwyżkę, co rzecz jasna było ogromnym kopem motywacyjnym. Wtedy nie mogłem powiedzieć, że jestem amatorem. Stawiałem się gdzieś jako pół-profesjonalista. Do najlepszych w tym fachu było mi jeszcze daleko, ale jak widać, moi przełożeni zaczęli doceniać mój wkład włożony w samorozwój.
W momencie naszej rozmowy pracujesz także nad tegorocznym top 20.
Zgadza się. Wierzę, że wyjdzie z tego coś fajnego. Nie miałem jeszcze okazji pokazać stu procent moich możliwości, ale czuję, że w ostatnich dwóch miesiącach zrobiłem największy progres w życiu i chciałbym to pokazać właśnie tym filmikiem.
Doskonalisz się metodą prób i błędów?
Nie tylko. Jak już mówiłem, oglądam dużo montaży w wykonaniu innych, dzięki czemu wiem, jak można pokazać coś na różne sposoby. Fakt faktem, ostatnio naprawdę dużo montuję, przez co oczywiście jestem w stanie dopracować kolejne szczegóły. Zawsze miałem problem z właściwym doborem tempa muzyki do akcji. Jeszcze gdy stawiałem pierwsze kroki, zupełnie mi to nie wychodziło. Od pewnego czasu staram się skupiać jak najmocniej na tym, bo mam świadomość, że odpowiedni podkład dźwiękowy jest bardzo ważny, jak nie najważniejszy przy tworzeniu fragmovie.
Jeśli nauczysz się poprawnej synchronizacji, to masz już sporą część pracy za sobą. Niemniej z muzyką zawsze jest spory problem, bo w grę wchodzą prawa autorskie. Żeby znaleźć odpowiedni kawałek, którego możesz użyć w filmiku, musisz się naprawdę natrudzić. W HLTV jest o tyle lepiej, że mamy umowy z kilkoma wytwórniami muzycznymi, przez co te możliwości są zdecydowanie większe.
Chociaż nawet HLTV nie uniknęło problemów w tej materii. Pamiętam, że było blisko, by firma straciła kanał na YouTubie, bo okazało się, że w jakichś filmikach z 2010 roku znalazła się muzyka, do której nie miała praw. Szczęśliwie udało się tego uniknąć, a te niefortunne filmiki zostały rzecz jasna usunięte.
Zapytam wprost – jesteś już w stanie sam się utrzymać z pracy jako montażysta?
Jak na mój wiek, to moje zarobki są naprawdę pokaźne. Oczywiście na razie mieszkam z rodzicami i nie muszę martwić się rachunkami i innymi tego typu sprawami, więc nawet nie mam pewności co do tego, ile tak naprawdę dorosły człowiek potrzebuje zarabiać, by się swobodnie utrzymać. Ale trzeba na razie spojrzeć na to, że ogranicza mnie trochę szkoła – idziesz do niej, wracasz, krótka drzemka, potem trzeba siąść do nauki – no i tak ucieka spora część dnia. Zdecydowanie więcej pracuję podczas weekendów – to dobry czas, by nadrobić zaległości w montażu. Na pewno inaczej wyglądać to będzie, gdy skończę szkołę i będę mógł skupić się na tym, co teraz robię.
Jestem raczej jednak dość spokojny o przyszłość, zwłaszcza że esport rozwija się w zawrotnym tempie. Rozmawiam też z innymi montażystami z branży i wiem, że potrafią wyciągnąć naprawdę fajne sumki. Ale też nie można zamykać się jedynie na Counter-Strike'a.
Miałem o to pytać. Czym jeszcze mógłbyś zajmować się w esporcie?
Na pewno chciałbym opanować do perfekcji Adobe After Effects, by móc tworzyć różnego rodzaju animacje, intra. To bez wątpienia może się przydać, szczegolnie gdyby jakaś organizacja chciała mnie zatrudnić. Wówczas mógłbym zajmować się wszystkim sam. Na razie jednak nawet nie podejmuje się takiej nauki, bo mam zdecydowanie za słaby sprzęt – ale przymierzam się do zakupu nowego komputera, który pozwoli mi na swobodę w pracy.
Fajnie byłoby kiedyś czuć się dobrze w montażu nie tylko akcji z CS-a, ale także materiałów z życia codziennego. Coraz więcej drużyn prowadzi różnego rodzaju vlogi, pojawia się też wiele aftermovie z imprez esportowych – to są fajne rzeczy, których może pewnego dnia spróbuję.
Do tego dochodzą także inne gry. Do tej pory robiłem kompilacje tylko z Countera, ale na przyszłość to zdecydowanie za mało. Zresztą CS dziś jest, a jutro może go nie być. Tak samo organizacje potrzebują wszechstronnych montażystów, którzy są w stanie przygotować materiały ze wszystkich dywizji podlegających pod daną markę. Na rynku pojawia się coraz więcej tytułów esportowych i trzeba mieć to na uwadze.
Mając na koncie tyle fragmovie, potrafisz jeszcze emocjonować się, gdy zobaczysz jakąś niesamowitą akcję podczas oglądania meczu?
Ja w ogóle nie mam jakiegoś szczególnego daru zwracania uwagi na konkretne akcje. Zazwyczaj działa to tak, że ktoś podsyła nam jakieś zagranie i zleca zmontowanie z tego klipu. Gdy widzę je po raz pierwszy, to nie zwracam uwagi na to, jak wyglądają fragi i tym podobne, tylko w głowie niemal z automatu zaczynam przygotowywać plan, jak można byłoby to ciekawie zmontować
Zdarzały ci się takie filmiki, których przygotowanie sprawiło dużo problemów?
Na pewno coś się znajdzie, jednak przede wszystkim największym problemem, z jakim się mierzę, to czas. Zdarzyło mi się zrobić kilka filmów krótszych, niż początkowo planowałem, właśnie z uwagi, że nie mogłem się wyrobić. Nigdy nie uważałem się za osobę, która szczególnie dobrze organizuje swój czas.
W takim razie druga strona medalu – filmy, po których stawałeś w lustrze i myślałeś: "Zajebista robota, Filip".
Było oczywiście parę razy tak, że czułem się bardzo usatysfakcjonowany tym, co zrobiłem. Ale jestem osobą ambitną i wiem, że wszystko może być zawsze jeszcze lepsze.
Teraz przyszedł mi do głowy materiał zatytułowany "The Rise of electronic", zrobiony półtora roku temu – wydaje mi się, że to do dziś jeden z moich najlepszych montaży. Na pewno do takowych zaliczyłbym też 15-minutowy skrót najlepszych akcji z IEM Katowice, który przygotowywałem ponad miesiąc. Top 20 rankingu HLTV sprzed roku też moim zdaniem wyszło fajnie, choć było kilka elementów do dopracowania. Z całą pewnością tegoroczna wersja będzie lepsza od poprzedniej.
Co do rankingu HLTV, to jeszcze przed naszą rozmową mówiłeś mi prywatnie, że nie wiesz nawet, jaka będzie ostateczna kolejność. To jest taki Święty Graal dla portalu?
Zdecydowanie. Przez to właśnie sam muszę czekać na ogłoszenie, by stworzyć ostateczną wersję mojego filmu z najlepszymi akcjami czołowych 20 graczy. Jeszcze w 2013 roku, gdy podobny materiał przygotowywał MAKKU, to nie było problemu, by wewnątrz firmy otrzymać takie informacje. W kolejnych latach ranking ten stał się jednak na tyle prestiżowy, że jego kształt zna tylko autor, Tgwri1s. Nawet sami redaktorzy dowiadują się o konkretnych wynikach zaledwie kilka godzin wcześniej, by rzecz jasna przygotować tekst charakteryzujący postawę danego zawodnika w minionych 12 miesiącach.
Masz już całą masę filmików na swoim koncie. Czy przekłada się to na twoją rozpoznawalność? O ile pewnie spora część osób interesująca się esportem zna fotografów czy dziennikarzy pracujących dla HLTV, tak odnoszę wrażenie, że w przypadku montażystów przykłada się do nazwiska znacznie mniejszą uwagę.
Coś w tym jest. Zawsze, mimo tego, że moje filmiki nierzadko miały całkiem sporo wyświetleń na YouTubie, to ja nie czułem się szczególnie rozpoznawalny. Powoli buduję swojego Twittera, na którym niedawno stuknęło mi 400 obserwujących. Nie jest to dużo, ale cieszę się z każdej osoby, która docenia moją pracę.
Pamiętam, że niedawno ktoś zapytał w mediach społecznościowych o polskich twórców contentu i zostałem w tym wątku oznaczony przez trzy dość znane osobistości esportowe. To było miłe. Do tej pory myślałem, że ludzie oglądają moje filmy, ale nie nie przywiązują wagi do tego, kto je przygotował.
Trzeba też wziąć pod uwagę, że ja dla HLTV tworzę materiały dopiero od 2018 roku, więc jeśli porównasz sobie to z dorobkiem wielu innych osób, to tak naprawdę jestem dopiero na początku swojej esportowej przygody.
Choć regularnie pracujesz dla HLTV, to oficjalnie jesteś freelancerem. Jak więc wygląda twoja codzienność? Czekasz na zlecenia czy sam zgłaszasz się do firm z chęcią przygotowania dla nich jakiegoś klipu?
Z HLTV współpracuję na tyle często, że w zasadzie zawsze jest coś do zrobienia. Oprócz tego co jakiś czas odzywa się do mnie ktoś inny z prośbą o montaż jakiegoś klipu. Niekiedy są to zwykli ludzie, a nie firmy esportowe. Ale jeśli tylko mam czas, to nie odmawiam. Sam jednak nie wychodzę z żadnymi dodatkowymi inicjatywami, bo zwyczajnie nie byłbym w stanie ze wszystkim się wyrobić. Już na początku roku pracuję nad kilkoma projektami, więc na nadmiar wolnego czasu nie narzekam.
Czujesz się współczesnym artystą?
(śmiech) Strasznie filozoficzne pytanie... Chociaż jakby się tak mocniej nad tym zastanowić, to faktycznie coś jest na rzeczy. Myślę, że w jakimś znaczeniu tego słowa można nazwać moje filmiki sztuką. Choć z drugiej strony za artystów uznaje się reżyserów i aktorów, a nie osoby, które potem to montują. Ja do tych pierwszych dwóch grup się nie zaliczam.
Skoro już poruszyłeś temat produkcji filmowych... Mógłbyś się odnaleźć w tym świecie?
Z czasem na pewno chciałbym czegoś takiego spróbować. Nie musi to być od razu film – ciekawe byłoby popracować przykładowo na planie jakiegoś teledysku. Pewnie pamiętasz czasy, gdy na HLTV pojawiały się też aftermovie poszczególnych turniejów, ludzie to bardzo lubili, bo mogli zobaczyć materiały zza kulis, reakcje i emocje graczy. Zrobić coś podobnego, to byłaby naprawdę ciekawa sprawa.
Strasznie podoba mi się też ten cinematic League of Legends, który wyszedł niedawno. Dzieło sztuki. Może kiedyś i mnie uda się zmajstrować coś podobnego?
Jakie rady dałbyś osobom, które chciałby zacząć tworzyć fragmovie?
Jeśli tylko ktoś chce, to może śmiało podesłać swoje materiały do mnie, chętnie doradzę.
Trzeba jednak przede wszystkim, przynajmniej na początku, montować dla samego siebie, do szuflady. Warto sumiennie pracować, ale nie oczekiwać od razu z tego pieniędzy – robić to z pasji. W esporcie wszystko dzieje się naprawdę szybko, więc należy uzbroić się w minimalne pokłady cierpliwości, a potem cała karuzela ruszy naprawdę błyskawicznie.