Dzisiejszego wieczoru czeka nas prawdziwy szlagier Ultraligi, czyli mecz z udziałem piratesports oraz Illuminar Gaming w ramach pierwszej rundy play-offów. Starcie to tradycyjnie od dłuższego czasu podsycane jest licznymi memami, docinkami i innego tego typu zaczepkami w mediach społecznościowych, wobec czego fani nie mogą już doczekać się momentu, w którym obie formacje w końcu pojawią się na Summoner's Rift. Po ostatnich zmianach w szeregach Piratów postanowiliśmy zamienić kilka słów z dżunglerem zespołu, Marcinem "Behavem" Pawlakiem, który opowiedział nam między innymi o powodach roszad personalnych oraz nadchodzącym starciu z Mateuszem "Kikisem" Szkudlarkiem i spółką.


Daniel Kasprzycki: Faza ligowa Ultraligi za nami. Jaki był to dla ciebie okres pod względem indywidualnych występów?

Marcin "Behave" Pawlak: W sumie uważam, że grałem nie najgorzej. Jednak, jeśli mam być szczery, mogło być lepiej. Myślałem, że pokażę się z jeszcze lepszej strony w fazie ligowej. Zadowolony z siebie na pewno byłem po meczach przeciwko Shlatanowi. W przypadku starć z Kikisem i Zanzarahem wypadłem całkiem w porządku, ale bez jakiegoś wielkiego szału. Reszta dżunglerów w Ultralidze według mnie nie ma większego znaczenia. Tylko ci dżunglerzy, których wspomniałem wcześniej, liczą się w Polsce.

A co z pozostałą czwórką?

Pozostała czwórka jak dla mnie jest totalnie nieistotna. W AVEZ mamy Bolszaka, o którym chyba nie muszę dużo mówić, bo aktualnie jest on chyba w Diamencie 2. Czasy świetności ma za sobą i według mnie po prostu odcina kupony. CrAzY z Diablo Chairs jest przeciętny, na czymś innym niż Lee Sin, a Wysek oraz Raxhy to tragedia. Względem tego uważam po prostu, że poza Kikisem, Shlatanem, Zanzarahem i mną nie ma dżunglerów, którzy liczą się w Ultralidze.

A Bruness, który w tym sezonie jest doceniany przez ekspertów i społeczność LoL-a w Polsce?

Bruness to zawodnik, który jak dotąd pokazywał, iż potrafi grać głównie Gragasem, ale poza tym myślę, że jest po prostu okej.

Wróćmy w takim razie do twojej osoby. Mimo mieszanych wyników zespołu, tak czy inaczej, radziłeś sobie można by rzec imponująco, a częste MVP potwierdzały tylko, że to nie w dżungli leży problem Piratów.

Moje występy były bardzo stabilne, ale oczywiście mogłyby być na wyższym poziomie. Problem nie leżał w dżungli ani w innych indywidualnościach, a w całej drużynie i w naszym ogólnym zgraniu. Nie potrafiliśmy grać z Keduiim. Wszyscy mieliśmy zgoła inne spojrzenie na League of Legends, a styl gry Keduiiego nie wpasował się w to, jak my prowadziliśmy rozgrywkę. Nie chcę tutaj mówić, że jest on słabym zawodnikiem, bo nadal uważam, że jest bardzo dobry, a jego mechanika jest na naprawdę wysokim poziomie. Niestety nie pasował do drużyny, o czym przekonaliśmy się dopiero po kilku tygodniach wspólnej gry.

Która strona nie potrafiła się dopasować? Keduii do drużyny, czy drużyna do Keduiiego?

Zdecydowanie Keduii do drużyny. Podjęliśmy decyzję o odsunięciu go od składu, bo często był zbyt agresywny i pozwalał przeciwnikom na łatwą eliminację, co czasami kosztowało nas nawet grę.

Wasz końcowy bilans to 7-7. Dla ciebie to wynik zadowalający?

Myślę, że dla nikogo z naszej drużyny nie jest to zadowalający bilans. Jeśli nie popełnialibyśmy tak karygodnych błędów i gralibyśmy od początku tak, jak gramy teraz z deflesem, to obydwa spotkania przeciwko K1ck padłyby naszym łupem, a nie tylko to ostatnie już z Damianem w składzie. Pojedynek z AGO ROGUE w naszej aktualnej formie również byłby wygrany. Nigdy nie przegralibyśmy z AVEZ, bo nie zrobilibyśmy tak durnego invade'u, który już w pierwszej minucie pogrzebał nasze szanse na wygraną. Uważam, że gdybyśmy od początku sezonu grali w takim składzie, to spokojnie zajęlibyśmy drugie miejsce w fazie zasadniczej. I to właśnie w tę lokatę celowaliśmy, więc nasz końcowy rezultat nie jest dla nikogo zadowalający.

W poprzednim sezonie grałeś w akademii Rogue, z którą przegrałeś tylko jeden mecz w fazie ligowej. Pojawiła się wobec tego jakaś frustracja obecnymi wynikami?

Powiedzmy sobie szczerze – nie jestem przyzwyczajony do tylu porażek w polskiej lidze. Patrząc z perspektywy ostatniego sezonu, w którym niespodziewanie przegraliśmy z PRIDE, nie myślałem, że skończę fazę ligową z wynikiem 7-7. Przecież to jest zaledwie pięćdziesięcioprocentowa skuteczność w polskiej lidze. Niemniej na krajowej scenie czasami tak już bywa. Trzeba przez to przejść i robić progres jako drużyna, a ja mam wrażenie, że aktualnie to robimy, zwłaszcza po zmianie Keduiiego na deflesa. Rozwijamy się, a styl gry Damiana bardzo nam pasuje, dlatego chcemy pokazać się z lepszej strony w play-offach. Tak naprawdę tylko to ma teraz znaczenie. Nikogo nie obchodzi już, z którego miejsca awansowaliśmy do fazy pucharowej. Znaczenie ma wyłącznie to, jak się zaprezentujemy i jak daleko zajdziemy w play-offach. Wszyscy pamiętamy przecież Splyce Vipers, z ligi hiszpańskiej, które ledwo zakwalifikowało się do fazy pucharowej, a ostatecznie zgarnęło mistrzowski tytuł. Najważniejsze jest zatem to, jak kończysz sezon, a nie jak poradziłeś sobie w fazie ligowej.

Mamy wielu zawodników, którzy są w stanie wycarry’ować grę, a na dodatek każdy z nas jest bardzo stabilny – Tak przed sezonem zapowiadał Piratów sam Roison. Co zatem stało się z tą stabilnością w trakcie fazy ligowej? Spodziewałeś się, że ten split nie wyjdzie wam aż tak dobrze?

Oczekiwaliśmy, że będzie lepiej. Myśleliśmy, że będzie większa stabilność, ale twierdzę, że mówienie tego typu rzeczy przed startem sezonu nie ma najmniejszego sensu. Po pierwszych scrimach trudno jest ocenić, czy będziemy utrzymywać równą formę, czy też nie. Oficjalne mecze zweryfikowały naszą stabilność.

Co zatem było powodem tego, że notowaliście wyniki w kratkę?

Trudno jest jasno określić jakiś jeden konkretny powód. Być może przyczyniło się do tego to, że w oficjalnych spotkaniach często próbowaliśmy nowych rzeczy albo wybieraliśmy kompletnie bezsensowne kompozycje. Było wiele powodów. Wcześniej wspomniałem grę przeciwko AVEZ, którą powinniśmy wygrać, bo na każdej pozycji mamy lepszych indywidualnie graczy. Przegraliśmy wtedy wyłącznie przez to, że niepotrzebnie weszliśmy do dżungli rywala na pierwszym poziomie, a nasz botlane kompletnie nie wiedział, co ma robić. Ostatecznie gra była przez to bardzo ciężka, przegraliśmy ją już w drugiej minucie. Na scrimach ani razu nie ćwiczyliśmy invade'ów, a zrobiliśmy to w oficjalnym meczu. Myślę, że często zaliczaliśmy porażki nie ze względu jakiegoś stałego problemu drużyny, ale przez to, że bezmyślnie podejmowaliśmy decyzje lub w ostatniej chwili zmienialiśmy decyzję odnośnie do wybieranej postaci, rujnując kompozycję. Teraz jesteśmy zupełnie inną drużyną niż z Keduiim, przestaliśmy testować i chcemy zajść jak najdalej w play-offach.

Problemy składu spowodowane były także niezbyt jasną sytuacją sztabu szkoleniowego? Mam tutaj na myśli bana Veggiego oraz jego angażowanie się w wiele innych projektów, przez co nie poświęcał wam aż tyle czasu.

Być może coś w tym jest. W trakcie tworzenia nowego składu piratesports domyślnie Veggie miał być głównym trenerem, ale później nie miał dla nas w ogóle czasu i na scrimach obecny był wyłącznie Tuksiarz. Nasze problemy mogły być więc spowodowane tym, że nie pracowaliśmy na co dzień z Veggiem.

Czy w tych krytycznych sytuacjach, czyli po kilku porażkach z rzędu, próbowaliście zorganizować jakiś bootcamp lub zwiększyć godziny spędzane na treningach?

Od początku mamy określony terminarz wspólnych treningów. Mamy dwa dni z oficjalnymi meczami, jeden dzień wolny i wszystkie pozostałe dni to pięciomapowe sparingi od godziny 15:00. Ustaliliśmy to już na samym początku sezonu i po prostu nie ma szans na zwiększenie czasu spędzanego na treningach. Po paru przegranych z rzędu wiedzieliśmy, że w tamtym momencie byliśmy słabsi, ale musimy kontynuować wspólną grę i się rozwijać. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że trzeba ciężko pracować, aby zauważyć progres. I myślę, że pod koniec fazy ligowej pokazaliśmy, że zrobiliśmy krok do przodu i możemy zaskoczyć w play-offach.

Były takie mecze lub scrimy, które rozgrywaliście bez pomocy jakiegokolwiek trenera?

Zawsze był z nami chociaż Tuksiarz. Veggie uczestniczył przy bardzo znikomej liczbie scrimów. Tak naprawdę był z nami obecny tylko na pierwszym bootcampie przed Ultraligą, który trwał około 9-10 dni. Wtedy pracowaliśmy na co dzień z Veggiem, ale później zaczął robić kilka innych rzeczy i nie miał dla nas czasu.

Tuksiarz dobrze wywiązuje się z obowiązków trenerskich? Jak porównałbyś go do innych trenerów, z którymi miałeś okazję współpracować?

Tak naprawdę Tuksiarz jest w porządku, ale trzeba pamiętać, że nadal jest to absolutny świeżak w roli trenera. Ma pod sobą czwórkę graczy, którzy w ubiegłym sezonie grali w akademii LEC, a także Konektiva, który ma spore doświadczenie na polskiej scenie. Tuksiarz został rzucony na naprawdę głęboką wodę, ale radzi sobie dobrze.

Rozwińmy w takim razie temat ostatniej zmiany w waszym składzie. Keduii to wicemistrz EU Masters z poprzedniego roku. Wydawać by się mogło, że granie w Polsce będzie dla niego niczym bułka z masłem. Czy w związku z jego błędami pojawiały się również niesnaski w drużynie? Co oprócz zbyt agresywnej gry sprawiło, że odsunęliście go od składu?

Główną przyczyną tego, że postanowiliśmy odsunąć go od składu było to, że jego styl gry był zbyt agresywny. Niejednokrotnie dawał się przez to wyłapać, a za tym oczywiście szła reakcja łańcuchowa, bo któryś z graczy umierał, próbując mu pomóc. To było coś, czego nie potrafił naprawić. Rozmawialiśmy z nim na ten temat niejednokrotnie, staraliśmy się zwracać na to większą uwagę podczas scrimów, ale koniec końców ten defekt nadal w nim siedzi i nie da się tego tak łatwo wykluczyć. Nie mogliśmy zatem dłużej ryzykować i stwierdziliśmy, że musimy znaleźć stabilnego botlanera. Keduii jest nastawiony na taką agresywną grę i chyba nie potrafi grać po słabszej stronie, dlatego też defles jest dla nas lepszym wyborem, bo zdecydowanie lepiej wpasował się w zespół. Z Keduiim po prostu nie było tego czegoś.

Keduii w ogóle komunikował wam to, że planuje agresywne wejście lub rotację, czy raczej stawiał was przed faktem dokonanym i musieliście się dostosować?

Raczej stawiał nas przed faktem dokonanym. W meczu przeciw K1ck, gdzie wyskoczył Lucianem do przodu, umierając i powodując, że wyłapano także Roisona, bardzo utrudnił nam grę. K1ck wzięło wówczas smoka, który był dla nas kluczowy, bo zgarnęlibyśmy soula, na którym opieraliśmy cały plan gry. Nikt nie wiedział, że on nagle wleci w przeciwników Lucianem. Byliśmy często zdezorientowani w trakcie gry, bo zawsze mieliśmy obawy, że nagle zrobi coś dziwnego. Oddanie życia na tym poziomie to nie jest tylko szary ekran na kilkadziesiąt sekund. Jeśli dasz się wyłapać w głupi sposób, to momentalnie musisz zmienić sposób komunikacji, przekształcić plan gry, wycofać się i oddać ważne punkty na mapie, bo nie jesteś w stanie zrobić wizji ani kontynuować oblężeń. To jest coś, co niesie za sobą naprawdę ogrom konsekwencji. Oglądający mecz na streamie nie zdają sobie sprawy z tego, że nagle wszystko wywraca się do góry nogami i musimy ratować sytuację, improwizując i porzucając nasz dotychczasowy plan.

Prowadzący z pewnością musiał być sfrustrowany tym, że notorycznie plan gry jest w ten sposób burzony.

Tak naprawdę nie mamy wyłącznie jednej osoby, która prowadzi grę. Najwięcej w trakcie meczu mówię ja, Sedrion i Roison, chociaż nie ukrywam, że reszta zespołu również jest bardzo komunikatywna i często daje swoje pomysły. W początkowej fazie rozgrywki o ruchach na mapie decyduję ja i support, bo to my zauważamy najwięcej, gdyż nie musimy skupiać się aż tak na dobijaniu stworów. Później jednak do głosu dochodzi także Roison, który zazwyczaj jest zadającą ogromne obrażenia częścią zespołu. Niemniej nie powiedziałbym, że te wybryki Keduiiego były frustrujące, bo nie wpływały na nas emocjonalnie, ale na pewno bardzo utrudniały rozgrywkę i nie mogliśmy tego dłużej ciągnąć.

Swoją drogą to interesujące, że to Keduii stanowił problem, a nie chociażby Sedrion, dla którego był to przecież pierwszy split w roli supporta. Wydawałoby się, że to właśnie on będzie skłonny do popełniania błędów.

Sedrion na początku w roli supporta był wręcz tragiczny, naprawdę. Uważam jednak, że jest bardzo inteligentnym graczem i człowiekiem, dlatego szybko przystosował się do nowego środowiska. Poświęca sporo czasu treningowi indywidualnemu, więc nie jest to zawodnik, który poza scrimami rozegra może trzy partyjki w LoL-a i to wszystko. To jest gość, który potrafi zagrać kilkanaście meczów w solo kolejce, przez co szybko uczy się mechaniki postaci. Dodatkowo ogląda sporo materiałów z perspektywy supporta, pyta się innych o różne aspekty gry. Sedrion zaliczył największy progres, jeśli chodzi o graczy Ultraligi w tym sezonie. To było oczywiste, bo jest jedyną osobą, która zmieniła swoją główną rolę i jest to dla niego świeży start. Może nie jest teraz bogiem supporta, ale uważam, że jest bardzo dobry, a na dodatek może poszczycić się świetną komunikacją, co jest niebywale ważne w przypadku jego roli.

Skąd pomysł na ściągnięcie do składu akurat deflesa? Był jedyną dostępną opcją na rynku? Rozważaliście w ogóle innych zawodników?

Oprócz niego tak naprawdę było strasznie mało osób do wyboru. W końcu trwa obecnie sezon i trudno w ogóle znaleźć bardzo dobrych wolnych botlanerów. Zarówno Roison, jak i Konektiv grali z deflesem wcześniej w drużynie, ja zresztą też, ale bardzo dawno temu. Każdy z nas wiedział zatem, że jest to stabilny zawodnik, który potrafi odnaleźć się, grając po słabszej stronie. defles wrócił po krótkiej przerwie do gry i szybko wbił Challengera, więc wyglądał po prostu jak idealny kandydat na to miejsce. Wszystkie aspekty układały się w spójną całość i przemawiały za tym, żeby chociaż go wypróbować.

Nie baliście się, że jego dość długa przerwa sprawi, że w grze będzie nieco zardzewiały? Co prawda udało mu się szybko wbić Challengera, ale gra w drużynie rządzi się swoimi prawami. Początkowe treningi wychodziły mu dobrze?

Te pierwsze wspólne scrimy wyglądały tragicznie. Grał bardzo średnio, ale później wyglądał już coraz lepiej. W tamtym momencie nadal nie wiedzieliśmy, czy chcemy zostać z Keduiim, czy faktycznie zaryzykować i wprowadzić deflesa do składu na stałe. Postanowiliśmy ostatecznie, że zagramy z nim dwie oficjalne gry przeciwko AVEZ oraz K1ck i dopiero wtedy podejmiemy decyzję. Finalnie wygraliśmy obydwa spotkania i czuliśmy się podczas nich bardziej komfortowo niż z Keduiim, więc oficjalnie defles jest teraz naszym głównym i jedynym botlanerem.

Przejdźmy zatem do tematu play-offów Ultraligi. Z jednej strony wyprzedziliście Illuminar w tabeli na koniec splitu, ale z drugiej ani razu nie udało wam się z nimi wygrać. Czujecie się mimo wszystko lepsi?

Illuminar ma spore trudności, jeśli chodzi o ułożenie swojej gry. A przynajmniej tak to wygląda, bo ostatnio potrafi przegrać nawet z drużyną z dołu tabeli. Ewidentnie Illuminar ma jakieś wewnętrzne problemy, z którymi sobie nie radzi. My z kolei wyeliminowaliśmy już nasze bolączki i uważam, że teraz jesteśmy lepszą drużyną. Oczywiście mam pewne obawy przed tym meczem, gdyż przegraliśmy z nimi dwa razy, ale trzeba pamiętać, że nie ulegliśmy w tych meczach przez to, że Illuminar było proaktywne we wczesnych fazach rozgrywki. Problemem w tych starciach było to, że to my zawodziliśmy i iHG dobrze reagowało na nasze głupie zagrywki. Teraz mamy czysty start, faza zasadnicza się nie liczy i lecimy z play-offami. Tutaj nie liczą się już gry, które przegraliśmy w fazie ligowej. Mamy bilans 0-0 i wygranie trzech map wiąże się z wyeliminowaniem danej drużyny. Wierzę, że poradzimy sobie z Illuminar.

Wspominałeś, że faza zasadnicza nie ma aż takiego znaczenia. Jednakże nie da się ukryć, że na koniec szło wam bardzo dobrze. Czy ta dobra passa przed play-offami poprawiła wasze nastawienie?

Na pewno lepiej jest wejść do fazy pucharowej, mając z tyłu głowy świadomość, że ostatnio zaliczało się same zwycięstwa, a nie same porażki. Mamy pozytywne nastawienie, jeśli chodzi o zbliżające się starcie z Illuminar. Każdy z nas jest bardzo pewny swoich umiejętności. Jesteśmy lepsi indywidualnie, jesteśmy lepszą drużyną i zwyczajnie ich ogramy. Nie mamy problemu z pewnością siebie, żaden z nas nie boi się Illuminar.

Świeżość w zespole w postaci deflesa będzie kluczowa w tym starciu?

Sama świeżość w zespole nie będzie miała tutaj tak dużego znaczenia. Najważniejsze będzie to, jak ta zmiana wpłynęła na naszą grę. Modyfikacja w składzie odmieniła nasz styl w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Z deflesem na pokładzie jesteśmy lepszą drużyną i nie musimy się bać o jakieś losowe agresywne zagrywki, które mogłyby zaburzyć nasz plan na mecz. Ciągle mieliśmy to z tyłu głowy w trakcie spotkań i wielu z nas to przytłaczało. Nawet kiedy radziliśmy sobie dobrze, to i tak czułem, że Keduii może zrobić coś głupiego. Czasami musieliśmy podpowiadać mu, co może robić, a czego nie. Zaprzątaliśmy sobie głowę swego rodzaju mikrozarządzaniem jego pozycją na mapie, a coś takiego nie powinno mieć miejsca na takim poziomie. Posiadanie deflesa w składzie jest pokrzepiające.

A co z pojedynkiem w dżungli? Kikis wyraźnie nie jest już w tak kapitalnej formie, jak przed laty. Myślisz, że możesz przejrzeć go na tyle, by dyktować warunki w tej serii?

Czasami nie rozumiem tego, co robi Kikis w meczach. Często popełnia dziwne błędy i decyduje się na kompletnie niezrozumiałe ganki, które kończą się śmiercią jego lub jego kompana. Szczególnie widać było to w ostatnim tygodniu Ultraligi, gdzie te błędy zostały uwydatnione przez graczy AVEZ oraz devils.one. Myślę, że trudno jest przejrzeć Kikisa, ale na pewno nie jest w najlepszej formie. Nie obawiam się zatem spotkania z nim. Jedynym dżunglerem, którego mogę się na ten moment obawiać, jest Shlatan. Obaj jesteśmy bardzo dobrymi dżunglerami i sądzę, że przeciwko niemu może być mi ciężko, jeśli uda mu się przycisnąć mnie w początkowej fazie gry. Shlatan naprawdę bardzo dobrze wykorzystuje priorytet z linii w pierwszych gankach. Zanzarah, Kikis i Bruness w ogóle tego nie robią, dlatego Shlatan pod tym względem jest od nich o wiele lepszy. Na pewno postawiłbym go wyżej niż chociażby Zanzaraha, który moim zdaniem jest przereklamowany.

Wracając jednak do Kikisa, nie uważam, że będzie to dla mnie wyjątkowo trudny mecz. Kikis nie jest teraz w formie, ale jeśli będzie pracować tak ciężko, jak teraz, to może wróci do formy sprzed lat. Wierzę w to i życzę mu jak najlepiej, ale na ten moment nie wygląda on jakkolwiek solidnie i nie boję się ćwierćfinałowego starcia.

Od dłuższego czasu mówi się, że Illuminar jak zawsze na lanie pokaże się o niebo lepiej. Wiemy jednak, że przez panującą pandemię koronawirusa pierwsze dwie rundy play-offów Ultraligi zostaną rozegrane online. Upatrujecie w tym plusów?

W naszym zespole także znajduje się trzech zawodników, którzy rozegrali wiele lanów i zawsze prezentowali się na nich tak samo dobrze lub lepiej niż w internecie. W naszym przypadku mowa oczywiście o mnie, Roisonie i Konektivie – nie wiem, jak pod tym względem wypada Sedrion oraz defles, ale pewnie również nie jest źle. W Illuminar z kolei mamy Kikisa, niQ i Jesiza, którzy również na graniu na lanach zjedli zęby. Jest jednakże Unforgiven oraz Melonik, którzy albo na lanach są o wiele słabsi niż w internecie, albo mogą mieć ogromną presję lanową ze względu na swoje małe doświadczenie. Wydaje mi się zatem, że granie online nie będzie miało wielkiego wpływu na wynik tego pojedynku. W tej parze ćwierćfinałowej zarówno w internecie, jak i na lanie forma obu drużyn raczej będzie podobna.

Jeśli wygracie z Illuminar, to pokonanie devils.one lub AVEZ nie będzie stanowiło dla was problemu?

Ani z devils.one, ani z AVEZ nie będziemy mieć żadnego problemu. AVEZ jest po prostu słabsze indywidualnie. Ci gracze są gorsi od nas i nawet jeśli uda im się wypracować przewagę w początkowym etapie gry, to i tak nie zdołają dociągnąć jej do końca meczu. Wiadome jest też, że potyczki w play-offach mają tendencję do tego, żeby się przedłużać, a nie muszę chyba wspominać, kto gra u nas na midzie. Najlepszy scaler polskiej sceny, czyli Roison, na pewno znów pokaże klasę swoimi flagowymi postaciami – Azirem, Vel'Kozem czy Corkim. Lubimy grać pod skalowanie i późną fazę rozgrywki, więc nawet jeśli AVEZ zaszaleje na początku starcia, to i tak ostatecznie wygramy.

Z devils.one raz wygraliśmy i raz przegraliśmy, lecz porażka wynikała wyłącznie z naszych błędów. W obu przypadkach wygraliśmy jednak po pierwszym kwadransie i mieliśmy lepsze rotacje na mapie niż oni. Nie powinniśmy zatem mieć większych trudności z wygraniem z DV1. Problemy możemy napotkać dopiero w trzeciej rundzie, gdzie czekać będzie albo K1ck, albo AGO ROGUE.

Czy pomimo tej niezbyt udanej fazy zasadniczej nadal celujecie w awans na EU Masters?

Oczywiście, że tak. Jesteśmy tutaj tylko po to, żeby zajść jak najdalej w play-offach i zagrać na EU Masters. Nie celujemy w top 3-6. Celujemy wyłącznie w top 1-2. Bardzo nam zależy na dostaniu się do tego turnieju i zrobimy wszystko, by to osiągnąć.


Śledź autora wywiadu na Twitterze – Daniel Kasprzycki
Śledź rozmówcę na Twitterze – Marcin "Behave" Pawlak