Pamiętacie, gdy na czas europejskiego Minora przed PGL Major Kraków 2017 gracze Fnatic Academy byli zmuszeni do występowania pod nazwą Ballistix, aby uniknąć konfliktu interesów z głównym składem brytyjskiej organizacji? Niemal trzy lata później dochodzi do bliźniaczej sytuacji, ale tym razem nikt nie robi z tego afery.

Brazylijska organizacja Yeah Gaming na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym na tle lokalnych konkurentów, jednak staje się niezwykle interesująca, gdy zagłębimy się w jej historię. Elementem rozpoznawczym klubu są jego właściciele, do których obecnie należą Ricardo "dead" Sinigaglia, Marcelo "coldzera" David, Epitácio „TACO” de Melo, a także Wilton "zews" Prado. Kwartet, przy wsparciu Gabriela "FalleNa" Toledo i Alessandro „Apoki” Marcucciego, przed dwoma laty reaktywował markę, która zaistniała w świecie sportów elektronicznych w 2002 roku za sprawą deada oraz zewsa. Około siedmiu lat później Yeah Gaming zniknęło z radarów.

We wrześniu 2019 roku Valve wydało wielopoziomowe oświadczenie, w którym wyraziło swoje stanowisko dotyczące szeregu kwestii, w tym lig na wyłączność oraz udziałów w więcej niż jednej organizacji. – Wymagamy, aby gracze, zespoły i operatorzy turniejów, którzy chcą uczestniczyć w Majorach, potwierdzili, że nie mają żadnych istniejących konfliktów interesów, a jeśli je mają, ujawnili je i pracowali nad ich rozwiązaniem – pisał wówczas amerykański deweloperI teraz dochodzimy do sedna sprawy, bo powiązania Yeah Gaming z zewnętrznymi instytucjami są rzeczą jasną i nie ma co się z nimi kryć.

Drużyny TACO i deada (MIBR) oraz zewsa (Evil Geniuses) również postarają się o awans na Majora poprzez północnoamerykańską część ESL One: Road to Rio. Na to możemy jeszcze przymknąć oko, bo choć czuć niesmak, to w ujawnionej przez Valve deklaracji o konflikcie interesów Yeah Gaming jest powiedziane, że inwestorzy nie podejmują żadnych decyzji związanych z organizacją. Co innego myślę na temat drugiej strony dokumentu, która jest wręcz skandaliczna i należy ją piętnować. Tak, nie bójmy nazywać się rzeczy po imieniu.

Immortals Gaming Club, czyli podmiot zarządzający MIBR, w ciągu jednego roku kalendarzowego ma prawo zakontraktować dwóch graczy Yeah za wcześniej ustaloną sumę, w zamian za również umówioną roczną opłatę niezależną od tego, czy skorzysta z takiej możliwości. Dochodzimy do przekonania, że nazwa Yeah Gaming spokojnie mogłaby zostać zastąpiona przez MIBR Academy, MIBR Junior, MIBR B czy dowolną konstrukcję zawierającą słowo MIBR. Wcześniejsze deklaracje deada, spłycanie przez niego relacji pomiędzy Yeah Gaming a MIBR, można włożyć między bajki, bo nie są za grosz zgodne ze stanem faktycznym.

Dlaczego Valve nie zainterweniowało? Pomimo mojej ogromnej sympatii do brazylijskiej sceny, tamtejszych zespołów oraz zawodników, taki rodzaj "współpracy" jest jako tako akceptowalny tylko wtedy, gdy dwie formacje nie spotykają się w tych samych rozgrywkach. Dopuszczenie MIBR i  Yeah Gaming do ESL One: Road to Rio jest zwykłym brakiem konsekwencji w wykonaniu producentów CS:GO. Jak można nie respektować ustanowionych przez siebie norm? Publiczne przyznawanie się do konfliktu interesów załatwia wszystko? Sprzeczność goni sprzeczność. Zostawiam was z moimi przemyśleniami, wnioski wyciągnijcie sami.

*  *  *

Mecz pomiędzy MIBR i Yeah Gaming dziś o godzinie 22:00

 Śledź autora na Twitterze – Tomek Jóźwik