Premiera VALORANTA to prawdziwy wysyp nowości. Nowa bohaterka, nowa mapa, nowy tryb oraz nowa... przepustka bojowa. Battle pass to coś, czego podczas zamkniętej bety jeszcze nie było. Niemniej Riot Games już wcześniej zapowiadało chęć wprowadzenia takiego systemu mikropłatności i przekuło słowa w czyny.

Sprawa jest prosta – rozgrywając mecze oraz wykonując codzienne zadania będziemy nagradzani punktami doświadczenia. Te natomiast będą podnosić poziom naszej przepustki, a każdy kolejny stopień oznaczać będzie kolejne nagrody w postaci graffiti, kart postaci czy też skórek do broni. Warto jednak zaznaczyć, że BP dostępne będzie w dwóch wersjach – darmowej oraz płatnej. Zakup tej drugiej wiązać się będzie z większą liczbą otrzymywanych ekskluzywnych przedmiotów, ale te w żadnym stopniu nie będą wpływać na nasze statystyki i będą mieć charakter wyłącznie czysto kosmetyczny.

CZYTAJ TEŻ:
Premierowa aktualizacja VALORANTA – nowa postać, mapa i tryb, a do tego masa poprawek

Wraz z premierą gry dostępna pojawił się pierwszy akt przepustki, który dzieli się na dziesięć rozdziałów, a każdy z nich składa się z pięciu poziomów, co w sumie daje nam 50 poziomów dla posiadaczy battle passa premium. Użytkownicy korzystający z wersji darmowej w każdym momencie będą mogli jednak nabyć wersję płatną, a gdy już tego dokonają, otrzymają wszystkie przedmioty za poziomy, które wcześniej udało im się nabić.

fot. Riot Games
fot. Riot Games

Cena przepustki sezonowej "Zapłon: Akt I" to 1000 VALORANT Points. W przeliczeniu na naszą walutę oznacza to wydatek rzędu 47,98 zł. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że czas, jaki mamy na wejście na maksymalny level nie jest nieograniczony. Po pewnym czasie bowiem obecny battle pass zostanie zastąpiony nowym. A co z przedmiotami, których nie zdążyliśmy zdobyć? Riot nie wyklucza, że wprowadzi możliwość ich zdobywania nawet po wygaśnięciu BP, ale jednocześnie zapewnia, że na pewno będzie to trudniejsze niż po prostu nabycie ich w sklepie gry.