Ostatnie piątkowe spotkanie w League of Legends European Championship zdecydowanie nie należało do najbardziej krwawych, zwłaszcza z początku, ale nieprawdą byłoby stwierdzenie, że nie działo się nic. Od wczesnej dominacji Fnatic na dolnej linii, przez powolne wychodzenie na prowadzenie w wykonaniu MAD Lions, po ciągłą wymianę ciosów w późniejszej fazie. Ostatecznie zwycięsko z tego pobojowiska wyszły Lwy, co oznacza, że Oskar "Selfmade" Boderek i spółka ponieśli pierwszą porażkę w letniej rundzie.

Fnatic
0:1 MAD Lions
Bwipo
Mordekaiser
Orome
Renekton
Selfmade
Graves
Shad0w
Lee Sin
Nemesis
Twisted Fate
Humanoid
Orianna
Rekkles
Soraka
Carzzy
Senna
Hylissang
Nautilus
Kaiser
Wukong

Zdravets "Hylissang" Galabov już w poprzednim tygodniu pokazał, że potrafi grać postaciami przyciągającymi zawodników, wybierając Blitzcranka. Dzisiaj natomiast udowodnił to po raz kolejny, tym razem jako Nautilus. Jego Zakotwiczenia mocno dawały się we znaki rywalom z dolnej alei, a wkrótce po upływie trzeciej minuty okazały się śmiertelne po raz pierwszy. Akcji nie zabrakło również na pozostałych alejach, ale tam przez kilka pierwszych minut obyło się bez ofiar (choć czasem do tego brakowało dosłownie jednego HP).

Mimo że na tablicy zabójstw niezmiennie widniał wynik 1:0, to Fnatic ciągle powiększało swoją przewagę w złocie, niemal w pełni kontrolując rzekę. Niemal, bo pierwszy smok trafił na konto MAD Lions, a z czasem problemy na linii zaczął mieć Tim "Nemesis" Lipovšek. Jakby tego było mało, w czternastej minucie Zhiqiang "Shad0w" Zhao wykradł rywalom Smoka Piekielnego, dzięki czemu jego drużyna wciąż miała realną szansę na wygraną.

CZYTAJ TEŻ:
Wymiana dwóch graczy nie pomogła. G2 Esports ograło FC Schalke 04 w LEC

Dopiero w szesnastej minucie oglądaliśmy kolejną eliminację, raz jeszcze w wykonaniu Fnatic. Okazała się ona jeszcze ważniejsza, bo wkrótce po tym Pomarańczowo-Czarni pokonali Herolda. Lwy odpowiedziały jednak z nawiązką – najpierw obróciły w proch wieżę na bocie, potem pozbawili życia wrogiego wspierającego, a następnie w mgnieniu oka rozprawili się z trzecim już smokiem. W tym momencie przewaga Fnatic wynosząca niespełna dwa tysiące złota nie znaczyła już wiele, bo to rywale byli o krok od znacznie ważniejszej Duszy Smoka.

Sytuację – przynajmniej na jakiś czas – uratował Hylissang wespół z Selfmadem. Najpierw Bułgar wyłapał Shad0wa, a wkrótce po tym polski dżungler wysłał do fontanny Marka "Humanoida" Brázdę. To pozwoliło Fnatic zdobyć Nashora, ale spotkanie było dalekie od rozstrzygnięcia. MAD Lions zgarnęło bowiem upragnioną Duszę Smoka, co oznaczało co najmniej kilka kolejnych minut walki. Sytuacja stała się bardziej klarowna dopiero po pół godziny gry – wtedy podopieczni hiszpańskiej organizacji zdobyli nie tylko Starszego Smoka, ale też Barona. To wystarczyło do wdarcia się do bazy rywali, a po wygranej tam walce drużynowej Fnatic musiało pogodzić się z pierwszą porażką.

Starcie to zwieńczyło dzisiejsze zmagania w League of Legends European Championship. Kolejne mecze już jutro od 17:00 – piąty dzień fazy zasadniczej zainauguruje spotkanie Excel Esports z SK Gaming. Na pierwszy mecz z udziałem Polaków tym razem będziemy musieli poczekać aż do 20:00. O tej porze Marcin "Jankos" Jankowski i jego G2 Esports podejmą Rogue z Oskarem "Vanderem" Bogdanem i Kacprem "Inspiredem" Słomą w składzie. Pełny harmonogram LEC 2020 Summer Split oraz aktualną klasyfikację znajdziecie w naszej relacji tekstowej: