Esport w ostatniej dekadzie rozwijał się we wręcz piorunującym tempie, lecz wciąż jest młodą branżą. Tak młodą, że niektórzy z ojców założycieli naszego środowiska nadal pozostają aktywni zawodowo. Jednym z takich dinozaurów jest Paul "Redeye" Chaloner, którzy w poniedziałek ogłosił jednak, iż po prawie 20 latach działalności opuszcza świat wirtualnych rozgrywek. Powód? Zapnijcie pasy; to nie będzie krótka i jednoznaczna opowieść...

Pierwsza styczność Brytyjczyka z esportem miała miejsce w... 2002 roku, gdy młodemu zapaleńcowi gier komputerowych zaproponowano zorganizowanie transmisji z turnieju w Quake'a. Wtedy właśnie narodził się Redeye, który na przestrzeni kolejnych lat konsekwentnie powiększał zakres swoich z początku skromnych umiejętności. Tysiące godzin spędzonych w roli komentatora, gospodarza analizy czy sceny głównej. Opublikowana w maju tego roku książka. Współpraca z niezliczonymi markami. Relacje ze zmagań w niezliczonych tytułach, w niezliczonych miejscach na całym świecie. Counter-Strike w różnych odsłonach, Dota 2, StarCraft II, FIFA, Unreal Tournament, i tak dalej, i tak dalej. A to tylko część z dziedzictwa stworzonego przez Chalonera. Krótko mówiąc, człowiek-instytucja. To tak gwoli wyjaśnienia, gdyby ktoś jakimś cudem nie kojarzył 48-latka.

Oskarżenia

A teraz do rzeczy. 27 czerwca James Banks, komentator i dziennikarz związany obecnie głównie ze sceną CS:GO, opublikował obszerny wpis oskarżający Redeye'a oraz jego przedstawicieli o szantaż oraz toksyczne zachowanie nieprzystające tak szanowanemu członkowi społeczności. Cały spór miał rzekomo wybuchnąć kilka lat temu, gdy obaj panowie pracowali przy transmisji jednego z turniejów spod szyldu Gfinity. Banks twierdzi, iż jego jeden gorszy dzień za mikrofonem, w dodatku spowodowany problemami zdrowotnymi, zraził Chalonera na tyle, że ten wykorzystał swoją wyższą pozycję i odsunął rodaka na boczny tor. – Zdecydowanie nie byłem z tego zadowolony. Wspomniałem o swoim kontrakcie [obowiązującym do końca roku – przyp. red.] i wytłumaczyłem, dlaczego to niesprawiedliwe. Redeye powiedział mi wtedy, że muszę się go słuchać, bo inaczej sprawi, że nigdy więcej nie będę już mógł pracować w tej branży – wspomina Banks, którego dalsza współpraca z Chalonerem... No cóż, według relacji młodszego z Brytyjczyków dżentelemeni tak naprawdę ze sobą nie współpracowali, gdyż Redeye robił wszystko, by tejże współpracy uniknąć, ignorując wręcz kolegę po fachu.

Niektórzy mogą uważać, że to, co Redeye ze mną robił, nie było takie złe, że to nie jest warte tej całej afery. Jego zachowanie tak jednak na mnie wpływało, że kilkukrotnie próbowałem popełnić samobójstwo, bo strasznie martwiłem się, że wyrzuci mnie z esportu.

A to tylko wierzchołek góry lodowej, bo w tym samym dokumencie Banks zamieścił wyznania innych osób, które również ukazują Redeye'a w niekorzystnym świetle (KLIKNIJ TUTAJ, BY PRZEJŚĆ DO MATERIAŁU). Większość zainteresowanych nie zdecydowała się zsunąć maski anonimowości, ale Sam Van Tilburgh to jeden z wyjątków. Były pracownik Gfinity przyznał, iż 30 listopada 2015 roku Chaloner wywołał słowną sprzeczkę, która następnie przerodziła się w rękoczyny – Van Tilburgh miał otrzymać dwa ciosy w żebra oraz jeden w brzuch. Sprawa wprawdzie nie została zamieciona pod dywan, niemniej nie ujrzała światła dziennego. Trzy miesiące po omawianym zajściu wysłany najpierw na urlop Redeye definitywnie rozstał się z Gfinity.

Obrona

Oświadczenie Banksa rozpoczęło wymianę ciosów, bo głos zabrał i Redeye, i współpracujący z nim na co dzień Luke Cotton, COO agencji Code Red Esports. Następnie kolejne trzy grosze raz jeszcze dorzucił Banks i nawet członkowie Mensy śledzący tę dyskusję mieli już pewnie niemały mętlik w głowie. Co istotne, afera w pewnej chwili wkroczyła nawet do prywatnego życia Chalonera, który został oskarżony o przemoc domową. I to właśnie ten zarzut, zdecydowanie najpoważniejszy, okazał się kluczowy.

Zresztą zobaczcie sami:

Oświadczenie Redeye'a Oświadczenie Cottona Drugie oświadczenie Banksa
KLIKNIJ KLIKNIJ KLIKNIJ

Pożegnanie

Po atakach na moją osobę, do których dochodziło w ostatnich dniach, postanowiłem odejść z esportu.

Może poradziłbym sobie z tym całym gównem (mieszanką prawd, półprawd i kłamstw), ale wciągnięcie w to moich dzieci wykracza poza jakiekolwiek uzasadnione ataki i jest złośliwe, wręcz okrutne. Powtórzę swoje słowa z wpisu sprzed dwóch dni: sąd uznał, że jestem niewinny. Rozgrzebywanie tej sprawy na nowo na potrzeby opinii publicznej nie jest uczciwe względem mnie i moich dzieci.

Podobnie jak u wielu innych osób, moje zdrowie mentalne nie jest w najlepszej kondycji przez kwarantannę, a seria oskarżeń połączona z nieuzasadnionym zaangażowaniem w sprawę mojej rodziny nadała mojemu stanowi głębszy ton. W ciągu ostatnich 24 godzin byłem bardzo bliski odebrania sobie życia i czuję, że zniknięcie ze sceny jest jedyną ścieżką, dzięki której będę w stanie poradzić sobie ze swoimi problemami i przetrwać. Jestem tym całkowicie załamany.

Nie będę już prowadził żadnych wydarzeń esportowych, nie będę też kontynuował publicznego życia w tej branży. Ze skutkiem natychmiastowym zrezygnowałem z pozycji dyrektora zarządzającego w Code Red.

Code Red to niesamowita firma pełna wspaniałych ludzi, którzy już zrobili dla esportu fantastyczne rzeczy i którzy będą kontynuować tę działalność już beze mnie. Nigdy nie byłem postacią wiodącą i na pewno nie mogę występować w roli autora tego sukcesu, a moja dalsza współpraca z tą marką byłaby czymś nieuczciwym.

Dodatkowo pragnę zaoferować swoje przeprosiny wszystkim, których kiedyś nieodpowiednio potraktowałem. Moim zamiarem nigdy nie było denerwowanie was i mam nadzieję, że czekają was długie i udane kariery. Ta sytuacja otworzyła mi szeroko oczy i będę nad sobą ciężko pracować, choć już poza esportem.

Kochałem swój czas w esporcie i pragnę podziękować wszystkim fanom, którzy mnie wspierali. Oczywiście nie spodziewałem się, że ta przygoda zakończy się w taki sposób, ale i tak jestem szczerze wdzięczny za wszystko. Jestem też dumny, że byłem świadkiem rozwoju tej branży i że przez ostatnie osiemnaście lat dzieliłem z wami moje życie.

Paul "Redeye" Chaloner