Gdy na początku pandemii koronawirusa cała rzesza ludzi zaopatrywała się w sprzęt simracingowy, ja pozostawałem nieugięty. Parę miesięcy wcześniej pozbyłem się swojej kierownicy, która pod koniec żywota zbierała wyłącznie kurz. Mając w pamięci jej losy nie dałem się wciągnąć w ten cały zakupowy szał, choć nie mogę powiedzieć z ręką na sercu, że zupełnie nie interesowałem się tematem. Szczególnie że moi znajomi właśnie pracowali nad Esportową Ligą Formuły 1, do której chcieli zaangażować również i mnie. Mimo pokus i wszędobylskich promocyjnych ofert zostałem bez własnego kółka i z lekką zazdrością spoglądałem na ścigające się osoby. Tak mijały kolejne miesiące aż do końcówki sierpnia, gdy pojawiła się okazja do przetestowania najnowszego dziecka Logitecha z serii G – Logitecha G923. To była ta chwila, gdy dusza simracera odezwała się we mnie na nowo.

Wstęp

Z niecierpliwością oczekiwałem na dostawę sprzętu pod moje skromne progi. Wcześniej co nieco poczytałem na jego temat, żeby wiedzieć, co jest pięć. W przypadku nowej generacji kierownic producent trzyma się jednego nazewnictwa dla wszystkich platform. Logitech G923 występuje w dwóch specyfikacjach, jedna z nich przeznaczona jest na konsole PlayStation, do mnie trafiła natomiast druga na konsole Xbox (z obu skorzystają użytkownicy komputerów osobistych). Różnią się one wyłącznie mało znaczącymi detalami – wersja na PlayStation ma o dwa przyciski więcej. Wiecie co jeszcze różni się mało znaczącymi detalami? Omawiana kierownica i jej poprzednicy, jednak o tym za chwil kilka.

Pan kurier nie miał najłatwiejszego zadania, bo paczka ważyła swoje kilogramy, a mieszkam na czwartym piętrze bez windy. W każdym razie wreszcie mogłem otworzyć pudełko, którego zawartość nie była dla mnie zaskoczeniem. Nie spodziewałem się w nim niczego innego niż kierownicy i pedałów i tak też było. Przedmioty zostały zapakowane w folię, aby nie porysowały się trakcie podróży, ale nie ma co się nad tym rozwodzić, gdyż jest to standardem. W środku znalazły się również nieodłączne elementy w postaci instrukcji obsługi i montażu, czy ulotek reklamujących inne produkty. Mężczyźni nie mają w zwyczaju zapoznawać się z instrukcjami, więc bez zwłoki podłączyłem sprzęt do mojego komputera i zacząłem zabawę.

Cena korzystania z nowego produktu

Zabawa rozpoczęła się od niemiłej niespodzianki, ponieważ Logitech G923 w momencie testów nie miał pełnej kompatybilności ze wszystkimi grami. Co to znaczy? Oczywiście będziemy w stanie wykorzystać kierownicę do jazdy, natomiast wcześniej musimy przejść przez cały proces konfiguracyjny. Mapowanie pedałów i klawiszy umieszczonych na kierownicy do działań w grze nie jest jakimś karkołomnym procesem, jednak zajmuje te kilka minut. Nie traktowałbym tego jako minus, bo musimy wziąć pod uwagę, że kierownica jest na rynku od paru tygodni i na brak wsparcia możemy przymknąć oko. To samo tyczy się technologii True Force – na dziś sprawdzimy ją tylko w Asseto Corsa Competizione (PC, Xbox One, PS4), GRID z 2019 roku (PC, Xbox One, PS4) i Gran Turismo Sport (PS4). Ot, urok korzystania z nowego produktu.

Kierownica

Zanim przedstawię moje wrażenia na temat samej jazdy, chciałbym zwrócić uwagę na kilka kwestii dotyczących sprzętu. Nie jestem fanem podejścia Logitecha do rozlokowania przycisków na kierownicy. W przeszłości miałem już okazję dłużej czy krócej ścigać się na innych kierownicach ze stajni Logitecha, w tym modelu G29 i już wtedy pozycje przycisków średnio mi odpowiadały. Podobnie jest w G923 – guziki zostały umieszczone w mało naturalnych miejscach, w ferworze walki o jak najlepszy czas nietrudno omyłkowo uruchomić inną akcję od tej, którą de facto chcieliśmy wywołać. Wydaje mi się, że przestrzeń na kole nie została w pełni wykorzystana. Zdecydowanie bardziej podoba mi się układ przycisków proponowany przez Thrustmastera (porównanie niżej), gdzie D-PAD znajduje się bliżej centrum, a cztery klawisze odpowiadające bumperom i triggerom z klasycznego kontrolera są usytuowane w górnej części, bliżej linii oczu.

Na kierownicy znajdziemy też inne rozwiązania wzięte żywcem z G29 i G920. Koło jest obszyte miłą w dotyku skórą, która zapewnia pewny chwyt i zwiększa wygodę podczas jazdy. Nad logiem producenta umieszczono mały wyświetlacz z diodami LED, mającymi pomagać w wybraniu najlepszego momentu na zmianę biegu. Dla mnie jest to nic więcej niż kolorowa ciekawostka – wolę kierować się obrotami wyświetlanymi w grze lub dźwiękiem samego silnika. Skoro o zmianach biegów mowa, to warto poświęcić kilka słów łopatkom wykonanym ze stali nierdzewnej. Nie można się do nich przyczepić – są precyzyjne, mają przyjemny skok i odnoszę wrażenie, że są nieco cichsze względem poprzedników. W zestawie nie znajdziemy dedykowanej dźwigni zmiany biegów w kształcie litery H, można ją dokupić we własnym zakresie.

Pedały

Było sporo o kierownicy, ale zestaw nie miałby racji bytu bez pedałów. Te są typowo Logitechowe, co bynajmniej nie powinno mieć negatywnego wydźwięku. Do modelu G923 dołączono po prostu solidny zestaw pedałów, który na pierwszy rzut oka wygląda identycznie do układów ze starszych modeli. Z mojej perspektywy nie doświadczyłem też żadnych zmian w jego funkcjonowaniu, choć szwajcarska firma miała wprowadzić pewne poprawki, aby zagwarantować ekstra płynność i skrócony czas reakcji. To dobra informacja dla posiadaczy wcześniejszych konfiguracji, którzy mają w planach przesiąść się na nowszy produkt. Pedały są responsywne i dobrze wyważone, jednak mają jedną negatywną (według mnie) cechę, która występuje też w pedałach od konkurencji – nierealistycznie oporny hamulec. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – coś, co dla mnie, osoby stawiającej pedały na podłodze i siedzącej na zwykłym fotelu, jest wadą, dla kogoś innego może być zaletą. Nigdy nie umiałem przyzwyczaić się do topornego pedału hamulca w kolejnych kierownicach, dlatego od kiedy pamiętam przypisywałem hamowanie do pedału sprzęgła, który profilowo plasuje się pomiędzy gazem a hamulcem. Ciekawą sprawą jest system zapobiegający przesuwaniu się pedałów po dywanie. Wystarczy odwrócić całą platformę, pociągnąć lekko plastikowy element i voilà, wysuwają się specjalne antypoślizgowe zaczepy.

Logitech G Hub

Kierownicę możemy dostosowywać poprzez oprogramowanie Logitech G Hub. Jedno określenie – klasa. Aplikacja jest bardzo intuicyjna, przejrzysta, nie ma skomplikowanej struktury zakładek, a pozwala skonfigurować absolutnie każdy parametr. Od czułości pedałów, przez natężenie force feedbacku aż po kąt obrotu. Maksymalny zakres skrętu kierownicy to 900 stopni. Graniczna wartość obrotu przyda się w niektórych grach wyścigowych czy symulatorach pokroju Euro Truck Simulator. Przełączanie pomiędzy różnymi produkcjami ułatwiają profile, gdzie możemy zapisać nasze ustawienia pod konkretny tytuł, a gdy go uruchomimy, to zostaną aktywowane automatycznie.

Siedzenie za kółkiem – z czym to się je?

Same wrażenia z jazdy są raczej pozytywne. Obręcz ma średnicę 28 cm – nie za dużą, nie za małą, w sam raz na moje dłonie. Uniwersalny rozmiar, który sprawdza się w każdym środowisku. Martwi mnie fakt, że producent uparcie konstruuje swoje kierownice na zębatkach, podczas gdy konkurencyjne sprzęty pracują na pasku. Co to oznacza w praktyce? Koła zębate mają gorszą kulturę pracy: są głośniejsze, przy agresywniejszych ruchach słychać charakterystyczny, nieprzyjemny klekot. Jeżeli lubicie zanurzać się w świat wirtualnych wyścigów późnymi wieczorowymi porami, a nie chcielibyście zbudzić ze snu reszty domowników, to odradzałbym wybór G923.

Kontynuując, kierownice zbudowane na zębatkach będą również ustępowały w aspekcie sprzężenia zwrotnego. Force feedback jest przyzwoity, ale nic ponadto. Logitech nie odrobił zadania domowego i na tej płaszczyźnie wciąż nie dotrzymuje placu rywalom. Każde najechanie na tarkę, wizyta na poboczu czy przejazd po nierówności toru oczywiście będzie przekazywane na kierownicę, ale brakuje w tym wszystkim płynności, bo siła akurat jest na swoim miejscu. Powiem szczerze, że musiałem ograniczać efekty force feedbacku w ustawieniach poszczególnych gier, ponieważ po kilku okrążeniach moje ręce wysiadały od wibracji i nieustannego korygowania samochodu w zakrętach. Konsekwencją nieustannej walki z kierownicą jest rzecz jasna spadek tempa, czego wolelibyśmy uniknąć.

Logitech lansuje technologię True Force, która ma dostarczać jeszcze bardziej realistycznych odczuć w czasie rzeczywistym. Technologia analizuje dźwięki wydobywające się z silnika, łączy je z fizyką gry i w teorii ma odwzorowywać wibracje pochodzące z podwozia prawdziwego auta. Trudno wytłumaczyć to słowami, ale True Force niekiedy jest praktycznie niewyczuwalny i wysyła delikatne, subtelne sygnały, a czasami jest zupełnie odwrotnie. System nie jest marketingową sztuczką, za którą nie kryje się nic wartościowego, dostarcza nam porcję dodatkowych informacji o tym, jak zachowuje się pojazd, ale nie jest czymś faktycznie rewolucyjnym, ani diametralnie nie poprawi waszych wyników na torze. Jakkolwiek nowinka nie ubogaca delikatnie jednowymiarowego, standardowego Force Feedbacku, to nie sądzę, aby miała być wystarczająco przekonującym czynnikiem do zakupu G923 przez fanów simracingu, kiedy reszta konstrukcji to ogólnie rzecz ujmując usprawnione, ale ciągle lustrzane odbicie G29 i G920.

Wnioski

Parę myśli w ramach mowy końcowej. Logitech G923 to bardzo dobra kierownica, ale… niewarta swojej wyjściowej ceny 1699 złotych. Największe zastrzeżenia mam właśnie do kwoty, po którą trzeba sięgnąć do portfela – gdybyśmy zasłonili ją nieprzezroczystym materiałem, to z czystym sercem kierownicy wystawiłbym ósemkę. To solidnie wykonana kierownica, pewnie jedna z najlepszych na start przygody z simracingiem, jednak we własnym sumieniu musicie rozsądzić, czy chcecie przepłacać, mając w tych widełkach cenowych alternatywę w postaci na przykład Thrustmastera T300 RS GT z bardziej wyrazistym, precyzyjniejszym force feedbackiem i możliwością wymiany obręczy w przyszłości. A jeśli koniecznie chcecie coś z rodziny Logitecha, to po premierze G923 można ustrzelić przedstawicieli starszej generacji w atrakcyjnej, delikatnie wyższej niż przed pandemią, cenie. W kieszeni zostanie kilka stówek, a jakość utrzyma się porównywalnym poziomie. Posiadacze modeli G29 lub G920 nie mają powodu, żeby przesiadać się na ich sukcesora i odradzałbym takie posunięcie.