Światowa scena Counter-Strike'a od dawna nie widziała afery takiej jak ta, która wybuchła w ostatnich tygodniach. Mowa tutaj oczywiście o sławetnym coach bugu, o którym, jak się okazuje, wszyscy, wliczając w to Valve, wiedzieli, ale nie za bardzo chcieli coś z tym robić. Szambo wybiło dopiero teraz, zbierając przy okazji potężne żniwo w postaci trzydziestu siedmiu trenerów zawieszonych na okres od kilku miesięcy do nawet trzech lat. To znaczy, zawieszonych przez ESIC i powiązane z tą organizacją podmioty, bo samo Valve jeszcze głosu tak naprawdę nie zabrało.
To znaczy "zabrało" i poza potępieniem niecnych występków dodało: – Jeżeli chodzi o podejmowanie działań względem poszczególnych trenerów, zamierzamy poczekać do momentu aż uzyskamy pełny obraz całej sprawy pod kątem nadużywania błędu oraz kar nakładanych przez osoby trzecie. [...] Możemy także rozważyć ograniczenie roli trenerów. Czyli poza pogrożeniem paluszkiem jeżeli chodzi o szkoleniowców nie dowiedzieliśmy się tak naprawdę niczego. Ale biorąc pod uwagę, że wczoraj ESIC odpaliło bombę i opublikowało dokładną listę osób, które dopuściły się wykroczeń, zaznaczając od razu kiedy i w jakich okolicznościach wszystko miało miejsce, to może twórcy CS-a w końcu głos zabiorą. W sensie wypadałoby – i aby być konsekwentnym, wypadałoby też zawiesić całą trzydziestkę siódemkę dożywotnio.
Że co, że oszalałem? Cofnijmy się więc o sześć lat, czyli do momentu, gdy iBUYPOWER sprzedało mecz w CEVO Season 5 Professional. Jeden mecz, przez który członkowie iBP przez kolejne trzy lata byli wykluczeni z profesjonalnych zmagań. A nawet gdy ESL czy DreamHack nieco odpuściły i zezwoliły im na udział w swoich turniejach, to i tak już było trochę za późno, bo przecież owych trzech lat nikt zawodnikom nie odda. Zresztą, mimo łaskawszego spojrzenia ze strony niektórych organizatorów strzelcy z Ameryki Północnej nadal nie mogli grać na Majorach, a to w znacznym stopniu ograniczało ich możliwości zawodowe, bo przecież każda organizacja chce się na Majorze pojawić, więc nie zatrudni gracza, który jej taką możliwość zablokuje.
Ale zostawmy już to nieszczęsne iBUYPOWER. Spójrzmy na przykłady Patitka czy też Jamppiego. Oni również spotkali się z bezwzględną karą, mimo że w momencie, gdy otrzymywali VAC bany, byli na dobrą sprawę dziećmi. A przecież zawodników o podobnej historii jest więcej – i wszyscy oni przez błędy młodości mają praktycznie przekreśloną ścieżkę rozwoju. Tak, wiem, że Jamppi ostatecznie trafił do ENCE, ale to wyjątek potwierdzający regułę, bo znowu: organizacje nie chcą zbanowanych, bo to automatycznie ogranicza im zakres turniejów, w których mogą wziąć udział.
Mamy więc graczy, którzy sprzedali jeden mecz. Mamy też zawodników, którzy owszem, czitowali, ale jeszcze w czasach raczej dziecięcych. Wszyscy oni zostali dożywotnio wykluczeni jeżeli chodzi o możliwość występów na Majorach. Jeżeli więc Valve chciałoby być konsekwentne (a zakładam, że chciałoby, bo przecież konsekwencja to jedna z ważniejszych cnót), to powinno podobnie potraktować wszystkich trzydziestu siedmiu trenerów – czy to zoneR, czy Reijn, czy Loord. Trzymając się tego dziwnego podejścia do kwestii moralności, które prezentują twórcy CS-a, trenerzy ci w niczym nie różnią się od opisywanych wyżej przykładów. Również byli nieuczciwi i również nadszarpnęli zaufanie do całej sceny. No to Valve, do dzieła – rozdawać permabany.
Oczywiście gdyby firma z Bellevue faktycznie tak zrobiła, to byłby to jeden z najgłupszych możliwych ruchów, który w zdecydowany sposób wpłynąłby na całą scenę i to raczej w sposób negatywny. Bo tu nie chodzi o to, by winnych w ogóle nie karać – oszukiwałeś, zasługujesz więc na karę. Ale kara powinna mieć też pierwiastek wychowawczy. Nie tylko nakładać ograniczenia, ale dawać też ludziom szansę na wyciągnięcie lekcji z własnych błędów. Takiej szansy nie dostali gracze iBP, nie dostali ukarani VAC banem w czasach przed zawodowstwem. Trudno więc będzie nie mieć poczucia, że mamy tutaj do czynienia ze skrajną niesprawiedliwością, jeżeli Valve potraktuje trenerów pobłażliwie.
A niektórych na pewno powinna, bo przecież korzystanie z coach bugu w np. kilku rundach w trzech meczach to zupełnie inna para kaloszy niż namiętne lecenie w kulki podczas kilkunastu pojedynków (pozdrawiamy zoneRa). Toteż i kary nałożone przez twórców gry powinny być różnorodne tak, jak różnorodne były w przypadku tych nałożonych przez ESIC. Problem w tym, że Valve chyba nie podchodzi do przewinień w sposób indywidualny i dlatego np. mamy permabany dla osób, które otrzymały VACA w wieku np. 11 lat. Tak, to tak, jak gdyby złapano Cię na dopingu na szkolnych biegach na 100 metrów, przez co nie mógłbyś wziąć udziału w Igrzyskach Olimpijskich. Brzmi to na tyle absurdalnie, że... chyba z tą myślą was zostawię.