Kilka miesięcy temu miałem już okazję testować jedną z przygotowanych przez Corsair myszek, dziś nadeszła więc pora na kolejne moje spotkanie z tą firmą. Tym razem w moje ręce wpadło K60 RGB PRO – najnowszy członek rodziny mechanicznych klawiatur amerykańskiego producenta. I tutaj spoiler: jestem zadowolony, chociaż o tym, co mnie tak zadowala, przeczytacie już w poniższej recenzji. Niemniej już teraz warto wziąć pod uwagę starą maksymę, że za jakość się płaci. Bo i w tym wypadku ma ona swoje zastosowanie.
Specyfikacja
- Klawiatura mechaniczna
- Wymiary: 441 × 137 × 35 mm
- Waga: 0,88 kg
- Rodzaj przełączników: Cherry MX Viola
- Połączenie: USB 3.0 typ A
- Kabel: 1,82 m
- Podświetlenie: RGB (16,8 miliona kolorów)
- NKRO i Anti-Ghosting
- Oprogramowanie: iCUE
- Odświeżanie: do 1000 Hz
- Gwarancja producenta: 2 lata
- Cena: 569 zł
Zawartość pudełka i budowa klawiatury
Pudło, w które zapakowano K60 RGB PRO wita nas charakterystycznym dla firmy Corsair layoutem z zastosowaniem mieszaniny czerni i żółci. Na froncie znajdziemy tylko logo producenta oraz fotografię samej klawiatury – po bardziej szczegółowe informacje musimy udać się do części tylnej, aczkolwiek i tam nie dowiemy się zbyt wiele. Ot producent informuje m.in. o rodzaju przełączników, podświetleniu RGB czy też urządzeniach, z którymi klawiatura jest kompatybilna. Bardziej szczegółowych danych brak. Tych nie znajdziemy też wśród zapakowanej do środka papierologii. Zamiast tego otrzymamy dwie krótkie kartki – jedną opisującą warunki gwarancji i drugą dotyczącą bezpieczeństwa. Do tego dochodzi też cienka instrukcja, która jest tak naprawdę tylko szybkim opisem działania poszczególnych klawiszy funkcyjnych.
Przejdźmy teraz do najważniejszej części zawartości pudełka, czyli samego sprzętu. Cały pomysł na K60 RGB PRO był bardzo prosty, nie ma się co doszukiwać specjalnie fikuśnego designu. Całą obudowę klawiatury wykonano z anodowanego, szczotkowanego aluminium o czarnym zabarwieniu. Dzięki temu klawiatura wygląda bardzo schludnie i jednocześnie minimalistycznie. Jedynym odznaczającym się elementem jest logo firmy Corsair umieszczone w prawym górnym rogu urządzenia. Całość ma otwartą budowę, co z jednej strony przyczyni się na pewno do powstania warstw kurzu, z drugiej zaś pomoże w łatwiejszym dostępie do najmniejszych zakamarków. Tak czy inaczej, na plus na pewno trzeba zaliczyć ciężar produktu, ten bowiem waży zaledwie 0,88 kilograma, toteż nie musimy się martwić o ewentualne problemy z transportem nawet we własnych rękach.
Na osobny akapit zasługują klawisze. Te wykonano z matowego plastiku, trudno jednak przewidzieć, czy ten po dłuższym użytkowaniu nie zacznie się wycierać, tak jak to przyciski tego typu mają w zwyczaju, aczkolwiek późniejsza ewentualna wymiana nie będzie problematyczna. Co ciekawe, w przypadku modelu K60 RGB PRO zastosowano przygotowane specjalnie z myślą o Corsair premierowe przełączniki Cherry MX Viola, które nie wymagają zbyt dużego nacisku do aktywacji, ale jednocześnie nie zdarzyło mi się, bym nacisnął na jakiś klawisz przypadkowo. Jeżeli chodzi o głośność klawiszy, to ta w moim mniemaniu nie jest niczym szczególnym w porównaniu do innych mechanicznych klawiatur, z którymi miałem styczność. Kliknięcie zdecydowanie jest słyszalne, aczkolwiek nie będzie się raczej nieść po całym mieszkaniu (chyba że macie naprawdę małe mieszkanie).
Domyślnie klawiatura leży na blacie na płasko, jednak producent wyposażył omawiany model w nóżki dla osób, które preferują ustawienie pod kątem. Warto jednak zaznaczyć, że jest to konkretny ustalony przez twórców kąt i nie ma tutaj pola do własnych eksperymentów ze stopniem nachylenia. Co znaczące, zarówno owe nóżki, jak i równoległa im druga krawędź sprzętu pokryte zostały antypoślizgowymi gumkami, które doskonale spełniają swoją funkcję i mimo niewielkich rozmiarów zapewniają stabilną pracę.
Jak zostało wspomniane wcześniej, klawiatura jest bardzo prosta w swojej konstrukcji. I to prosta na tyle, że nie znajdziemy w niej żadnych dodatkowych wejść, czy to USB, czy też jack. Dla wielu może to być spory minus – tak jak brak podkładki, na której można by oprzeć nadgarstki. W oczy rzuca się brak przycisków dedykowanych programowaniu makr, co także według niektórych może być wadą. A skoro o dedykowanych klawiszach mowa. Tych nie doczekały się też funkcje multimedialne, chociaż nadal możemy je kontrolować za pomocą sekcji F1-12, chociaż funkcja ta działa tylko przy uprzednim przytrzymaniu przycisku funkcyjnego FN.
Słabym punktem urządzenia na pewno można nazwać kabel. Co prawda mierzy on 1,82 m, co w większości przypadków powinno być długością wystarczająco, ale z drugiej strony producent nie zdecydował się na zastosowanie oplecionego przewodu. Zamiast tego otrzymaliśmy klasyczny kabel obtoczony gumą i trudno powiedzieć, jak po dłuższym użytkowaniu będzie prezentować się jego odporność na przetarcia.
Oprogramowanie
Model K60 RGB PRO, tak jak i inne produkty Corsair, korzysta z dedykowanego oprogramowania iCUE, o którego istnieniu producent informuje nas już na pudelku. Działać ono będzie zarówno na komputerach osobistych z systemem Windows, jak i na tych wyposażonych w macOS. Jeżeli zaś chodzi o samo iCUE, daje nam ono o wiele większe możliwości personalizacji. Bez oprogramowania możemy co najwyżej ustalić kolor podświetlenia RGB czy też jego styl – oprogramowanie rozszerza te opcje, a ponadto umożliwia nam też tworzenie różniących się ustawieniami profili, zmianę polling rate, wyłączanie niektórych kombinacji klawiszy (takich jak ALT + F4 czy ALT + TAB). Dla niektórych minusem może być jednak brak polskiej wersji językowej.
Wrażenia z użytkowania
Pierwsze, co rzuciło się w oczy po rozpakowaniu klawiatury, to jej małe gabaryty. Żadnych zbędnych krawędzi i innych ozdób, których następstwem jest nadmiar plastiku. Wizualnie otrzymujemy najprostszy z możliwych produktów i wiecie co? To działa cholernie dobrze. To znaczy, w okresie testów nie natrafiłem na żadne problemy, które w negatywny sposób wpływałyby na moją ocenę. W Lenovo, z którego korzystałem przez ostatnie dwa lata, spacja miała tendencję do wydawania z siebie przykrego pisku, a i klawisz A potrafił się niepotrzebnie zaciąć. W wypadku K60 RGB PRO ani razu nie doświadczyłem tego typu przypadłości, a biorąc pod uwagę, że klawiatura bardzo często służy mi do pracy i korzystam z niej bardzo często, było miłym zaskoczeniem.
Jak zostało wspomniane wcześniej, klawiatura nie posiada podkładki pod nadgarstki, co początkowo mi doskwierało, ale bardzo szybko przestało. Nawet po dłuższych sesjach pracy lub grania nie czułem zmęczenia w tej części rąk, aczkolwiek może to być też kwestia tego, że ową podkładkę uważam za przydatny dodatek, a nie konieczność. Z tego samego powodu nie stanowiły dla mnie problemu braki makr czy wejść słuchawkowych, bo w moim mniemaniu sprzęt od Corsaira w pełni spełniał swoje zadanie, którego od niego oczekiwałem – był wygodną klawiaturą, na którą przesiadłem się z chęcią i która pewnie zostanie ze mną na dłużej.
Mimo niewielkich gabarytów i małego ciężaru K60 RGB PRO prezentuje się solidnie. Nie ma luzów, nie ma problemów ze skrzypiącymi elementami, a i antypoślizgowe gumki bardzo dobrze wywiązują się ze swoich zadań, utrzymując klawiaturę w pożądanym przez nas miejscu. A musicie wierzyć, że testowałem ją też w nieco bardziej intensywnych produkcjach, jak np. Call of Duty: Warzone czy też Counter-Strike: Global Offensive i spisywała się ona w nich równie dobrze, jak w nieco wolniejszym PUBG. Tutaj muszę też wspomnieć o przełącznikach, które przy szybkim i intensywnym korzystaniu wydają oczywiście charakterystyczny dla mechanicznych klawiatur dźwięk, który nie jest jednak uporczywy i nie wywołuje bólu zębów. Spotykałem się już ze zdecydowanie głośniejszymi przełącznikami, które faktycznie mogły obudzić domowników i sąsiadów piętro wyżej. W tym wypadku tak nie jest.
Podsumowanie
Z powyższego opisu wyłania się klawiatura godna polecenia. I owszem, jestem w stanie z czystym sumieniem polecić Corsair K60 RGB PRO, bo to po prostu kawał solidnej klawiatury, która powinna spełnić wymagania większości użytkowników, w tym również graczy. Problemem w tym wypadku jest jednak cena – za blisko 570 zł otrzymujemy sprzęt bez dodatkowych funkcji czy wejść. Owszem, pod względem budowy i wytrzymałości jest to naprawdę konkretna półka, niemniej wydaje mi się, że wiele osób wolałoby poszukać produktów na niższej półce cenowej, które dodatkowo mogłyby oferować np. klawisze od makr czy też wejścia słuchawkowe. Tutaj tego nie uświadczymy, toteż sami musicie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chodzi wam właśnie o mnogość funkcji, czy też nade wszystko cenicie sobie jakość wykonania. Bo jeżeli to drugie, to w przypadku K60 RGB PRO na pewno nie będziecie zawiedzeni.