Pojawiające się pod koniec 2016 roku informacje o rychłym wejściu FC Kopenhagi na scenę esportową rozpalały wyobraźnię. Oczywiście, duński klub nie jest znowu jakąś piłkarską potęgą, ale stanowi rozpoznawalną markę, która regularnie prezentuje się Europie w kontynentalnych pucharach m.in. dzięki odpowiedniemu zarządzaniu. Nadzieje, że stołeczna ekipa zawojuje także rozgrywki Counter-Strike'a nie były więc bezzasadne. Niemniej teraz prawie cztery lata później trudno nie odnieść wrażenia, że coś ewidentnie poszło nie tak.
W styczniu 2017 oficjalnie na świat przychodzi organizacja North, która podległa właśnie m.in. FC Kopenhadze. I już na starcie przyjmuje ona pod swoje skrzydła niezwykle obiecujący, jeszcze stosunkowo młody skład, który wcześniej wygrywał EPICENTER 2016, a także awansował na nadchodzącego Majora w Atlancie. – Mogę z radością ogłosić, że naszym nowym domem jest North. To była długa podróż. Czternaście miesiące temu byłem bliski zakończenia kariery, a tymczasem teraz oficjalnie związałem się z klubem piłkarskim. To nieprawdopodobne, że rok temu każdy śmiałby się na myśl o czymś takim, a teraz to rzeczywistość – pisał wówczas w swoim oświadczeniu jeden z bardziej doświadczonych członków ekipy, RUBINO. Ten sam RUBINO zaledwie miesiąc później po niezłym występie na ELEAGUE Major niespodziewanie ustąpił ze składu, robiąc tym samym miejsce dla pozyskanego z FaZe Clanu aizy'ego. Był to jednak dopiero początek roszad, które potem poniekąd stały się znakiem rozpoznawczym North.
Rekordowy pod tym względem był rok 2018, gdy przez drużynę przewinęło się w sumie ośmiu graczy. Nie do końca przełożyło się to jednak na wyniki, bo chociaż Duńczycy nieźle wypadali na imprezach pokroju DreamHack Open, czyli tych przeznaczonych dla drugiego i trzeciego tieru, tak kompletnie zawodzili na tych najważniejszych turniejach. Szczególnie bolesnym ciosem był FACEIT Major London 2018, bo skandynawska piątka nie przebrnęła wówczas nawet przez pierwszą fazę. Ale też trudno być zaskoczonym, skoro kolejne zmiany wydawały się być dość chaotyczne. Jedynym promykiem nadziei był niespodziewany triumf podczas DreamHack Masters Stockholm 2018, ale co z tego, skoro współodpowiedzialny za ten sukces prowadzący MSL, zaledwie kilka tygodni później siedział już na ławce rezerwowych.
Kolejne dwa lata nie zmieniły sytuacji. Gracze przychodzili, gracze odchodzili, ale oczekiwany przełom nie nastąpił. Co gorsza, North, które wcześniej uważane było za drugą siłę w Danii, straciło ten tytuł, ustępując miejsca nie tylko Astralis, ale także i Heroic oraz MAD Lions. – Strach pomyśleć o historii North. Pojawili się na scenie jako druga siła w Danii i piąta na świecie. Obecnie są czwartym zespołem w Danii i 25 na świecie. [...] Nie wykorzystali odpowiednio potencjału tkwiącego w chłopakach z MAD Lions czy Heroic. Naprawdę pierwsze lata ich obecności były przykładem prawdopodobnie najgorszego możliwego zarządzania. Wszyscy to widzieli i mówili o tym. Nie wiem, co mogliby teraz zrobić. Naprawdę trudno będzie im powrócić na szczyt – mówił kilka dni temu francuski dziennikarz, Guillaume „neL” Canelo, i trudno nie przyznać mu racji. Niemniej sama organizacja nie zamierza się poddać.
Zamiast tego powoli zmienia ona swój model funkcjonowania, w czym pomóc ma zatrudniony rok temu Graham "messioso" Pitt. To właśnie on był jednym z inicjatorów projektu, dzięki któremu North ma zacząć powolną odbudowę. I słowo "powolną" nie jest tu przypadkowe, bo formacja zamierza w większym stopniu stawiać na młode talenty, a nie wypalonych graczy po przejściach. Pierwsze efekty tego widzimy już teraz, bo po tym, jak podziękowano MSL-owi i aizy'emu, zaangażowano wypożyczonego wcześniej do AGF Esport (z którym, nawiasem mówiąc, North nawiązało współpracę) kristou, a także dano w formie testów szansę pochodzącemu ze Szwecji kreazowi, dla którego jest to prawdopodobnie ostatni dzwonek, by zaistnieć w wielkim CS-ie. – Tworzenie strategii takiej jak nasza wymaga czasu i wiąże się z przebudowaniem całej filozofii drużyny i organizacji. Odkąd dołączyłem do North rok temu, zastanawiałem się, w jaki sposób możemy ponownie przekształcić ekipę w zrównoważony projekt, wiele czasu poświęcając na rozwój naszych możliwości scountingu oraz rozwoju graczy – przyznawał Pitt.
Czy jest to słuszny kierunek? Cóż, wydaje się, że dla North jest to na dobrą sprawę jedyny możliwy kierunek. O ile bowiem organizacja być może byłaby w stanie finansowo rywalizować ze wspomnianymi Heroic czy MAD Lions, tak sportowo nie ma obecnie zbyt wiele do zaoferowania, zwłaszcza że wydaje się być dopiero w fazie żmudnej budowy. A że nawet z młokosów da się stworzyć ekipę, która po nabraniu odpowiedniego obycia jest w stanie rywalizować nawet z lepszymi od siebie, pokazały już Tricked Esport czy też Copenhagen Flames. North jednak dopiero się uczy innego modelu funkcjonowania i odpowiednie wdrożenie go na pewno zajmie trochę czasu. Oczywiście gwarancji sukcesy nie ma, ale chyba lepsza taka ścieżka niż powtórne ściąganie tych samych zawodników, które poza nazwiskiem nie mają zbyt wiele do zaoferowania. I kto wie, może z czasem ten spokojny wicherek z czasem naprawdę przerodzi się w potężny wiatr nadciągający z północy?