Każdy z graczy marzy o tym, by znaleźć się na przygotowanej rokrocznie przez HLTV liście najlepszych zawodników CS:GO świata, ale tylko dwudziestu strzelców może w każdym sezonie liczyć na takie wyróżnienie. Od pewnego czasu owi wybrańcy przy okazji podziękowań za uznanie mają też okazję, by wskazać tych, którzy w roku kolejnym dopiero wejdą na najwyższy poziom i których poczynaniom warto będzie się przyglądać. Nie inaczej było w styczniu 2020, przyszła więc pora, by powiedzieć "sprawdzam" i przekonać się, kto spełnił oczekiwania, a kogo ewidentnie przeceniano.
Szóstkowi uczniowie
fot. DreamHack/Joao Ferreira |
Najlepszego nosa bez wątpienia miał Jere "sergej" Salo. Zaledwie 18-letni Fin przed rokiem został wybrany 13. graczem świata i przy okazji nie szczędził komplementów o rok starszemu od siebie Dmitryemu "sh1rze" Sokolovowi: – Wielokrotnie trenowaliśmy przeciwko niemu oraz jego drużynie i uważam, że wykonuje on bardzo mądre ruchy i posiada naprawdę dobrego aima. I cóż, zdecydowanie nie były to pochwały na wyrost, bo na przestrzeni całego 2020 roku reprezentant Gambit wypracował rating na poziomie 1,27 – wśród notowanych przez HLTV zawodników lepiej wypadł tylko mocarny duet w postaci Oleksandra "s1mple'a" Kostylieva i Mathieu "ZywOo" Herbauta. Oczywiście, sh1ro częściej niż Ukrainiec i Francuz mierzył się z zespołami z niższych tierów, ale nadal jego wyczyn robi wrażenie. Zresztą, biorąc pod uwagę, że ekipa Sokolova na dobrą sprawę zadomowiła się już w czołówce sceny CIS, można przewidywać, że w sezonie 2021 Rosjanin będzie miał sporo okazji, by tym razem wykazać się w starciu z czołówką.
Powody do zadowolenia ma również Benjamin "blameF" Bremer. Potężnie zbudowany Duńczyk był mocno wyróżniającą się postacią Complexity Gaming, które ma za sobą naprawdę udany rok. W stosunku do podopiecznych amerykańskiej organizacji co prawda nadal stosuje się określenie Juggernaut, ale nie ma ono już charakteru prześmiewczego – i w znacznym stopniu przyczynił się do tego właśnie Bremer, na którego przed rokiem wskazali Jonathan "EliGE" Jablonowski i Andreas "Xyp9x" Højsleth. Ostatni sezon do udanych zaliczą również Kaike "KSCERATO" Cerato, Ludvig "Brollan" Brolin i Nemanja "huNter-" Kovač. Zwłaszcza ten ostatni w końcu wyszedł z cienia swojego bardziej znanego kuzyna, Nikoli "NiKo" Kovača, i w kilka miesięcy stał się filarem G2 Esports. – To prawdziwa bestia i w 2020 roku udowodni, że zasługuje, by znaleźć się na liście – mówił rok temu Denis "electronic" Sharipov. I cóż, wiele wskazuje, że Ukrainiec może mieć rację, chociaż o tym, czy huNter- faktycznie doczeka się wyróżnienia, przekonamy się dopiero w najbliższych dniach.
Trójka na zachętę
fot. DreamHack/Stephanie ''Vexanie'' Lindgren |
Spore grono tworzą ci gracze, o których w trakcie minionego sezonu co jakiś czas słyszeliśmy, ale w gruncie rzeczy nie wykazali się oni niczym szczególnym – aczkolwiek nie byli oni też rozczarowaniami. Weźmy np. takiego Ricky'egp "floppy'ego" Kemery'ego. – Kiedyś już to mówiłem, ale sądzę, że floppy z nowego składu Cloud9 może mieć przed sobą przełomowy rok, jeżeli pozostanie na poziomie, na jakim grał i będzie w stanie dokonać tego przeciwko najlepszym ekipom świata – mówił w styczniu 2020 roku Vincent "Brehze" Cayonte. – Ma ogromny potencjał i może stać się jednym z najlepszych zawodników w Ameryce Północnej. Jeżeli wykorzysta swoje możliwości, czeka go świetlana przyszłość – wtórował mu Keith "NAF" Markovic. Koniec końców 21-latek kilkukrotnie pokazał, że faktycznie ma potencjał, ale na drodze do całkowitego rozwinięcia skrzydeł stanęły mu problemy kadrowe, jakie miał ówczesny zespół C9. Aczkolwiek warto odnotować, że po kadrowej rewolucji Henry'ego "Henry'egoG" Greera Kemery jako jedyny zachował swoje miejsce, więc nadal wszystko przed nim.
Spory niedosyt na pewno czuje także Lucas "Bubzkji" Andersen. Na 22-latka wskazał Peter "dupreeh" Rasmussen, który później został jego klubowym kolegą z Astralis, paradoksalnie jednak przenosiny do ekipy ówczesnych liderów rankingu HLTV nie wyszły Andersenowi na dobre, bo przez większą część czasu przesiadywał on na ławce rezerwowych i dopiero pod koniec roku dostał więcej szans, prezentując się jednak nieporównywalnie słabej niż wcześniej w MAD Lions. Na pewno więcej spodziewano się także po młodych gniewnych – Valentin "poizon" Vasilev z Complexity Gaming, Nicolas "Plopski" Gonzalez Zamora z Ninjas in Pyjamas i David "frozen" Čerňanský z mousesports przychodzili do swoich obecnych drużyn jako ogromne talenty i trudno nie mieć wrażenia, że jeszcze nie do końca ukazali swój potencjał. Również Nemanja "nexa" Isaković, chociaż miewał momenty, to w gruncie rzeczy na razie nie doprowadził G2 Esports do upragnionych sukcesów, a przecież to na nim jako na prowadzącym spoczywa główna odpowiedzialność za osiągane wyniki.
Pała do dziennika
fot. DreamHack/Stephanie Lindgren |
Niemniej nie wszyscy, którzy na papierze wydawali się mieć przed sobą świetlaną przyszłość, poradzili sobie z ogromem oczekiwań. Do tego grona na pewno możemy zaliczyć Ignacio "meyerna" Meyera. – Uważam, że meyern ma największą szansę, by w przyszłym roku znaleźć się w top 20. Jeżeli MIBR poprawi swoją grę, może dokona jeszcze jednej zmiany w składzie i osiągnie kilka dobrych wyników, to on gdy tylko nabędzie doświadczenia, będzie w stanie robić liczby. Teraz te liczby nie są najlepsze, ale wierzę, że poprawi on swoje indywidualne możliwości – sporą wiarę w Argentyńczyku pokładał Russel "Twistzz" Van Dulken. Ale niewiele z tego wyszło, bo 18-latek w najmniejszym nawet stopniu nie okazał się lekarstwem na problemy MIBR i już w maju wylądował na ławce rezerwowych. Potem przeniósł się do 9z Teamu, ale i tam nie zagrzał miejsca, bo jeszcze przed końcem roku został na własne życzenie przeniesiony na ławkę rezerwowych, na której zresztą pozostaje aż do dziś. Meyera znalazł się więc na sporym zakręcie, na którym niewielu spodziewało się go zobaczyć.
Na razie trudno też czuć specjalną ekscytację na myśl o występach Aurimasa "Bymasa" Pipirasa. Litwin w wieku zaledwie 17-lat zdążył zaliczyć już FaZe Clan i mousesports, ale w obu tych drużynach miewał tylko pojedyncze przebłyski, a to bardzo mało jak na kogoś, kogo rok wcześniej chwalił sam NiKo. Oczekiwanego progresu nie poczynił również Georgi "SHiPZ" Grigorov – Bułgar przywitał się z CR4ZY, notując bardzo dobry występ na DreamHack Open Rotterdam 2019, ale potem ani on, ani jego koledzy już w barwach c0ntact Gaming nie zachwycali. W efekcie Grigorov w połowie roku znalazł się na ławce i już z niej nie wstał. W gruncie rzeczy rozczarował też Elias "Jamppi" Olkkonen. Fin w kwietniu znalazł zatrudnienie w ENCE mimo faktu, że wisi nad nim ban, którego otrzymał od Valve. Ba, organizacja aktywnie włączyła się nawet do walki o uwolnienie 19-latka od odpowiedzialności, acz na razie bezskutecznie. Niemniej sam Olkkonen odpłacił ratingiem wynoszącym zaledwie 0,99, a ostatnie cztery imprezy, w których brał udział, kończył będąc mocno na minusie jeżeli chodzi o stosunek fragów do zgonów.